22 października 2020 godz. 07.05
23 października 2020 godz. 07.10 24 października 2020 godz. 07.1526 października 2020 godz. 07.12
27 października 2020 godz. 07.15
28 października 2020 godz. 07.20
29 października 2020 godz. 07.15Zaczęło się od informacji od Młodszego: "Okropnie boli mnie głowa, gardło, nogi i mam 38 stopni gorączki"
Potem przyszła informacja od Starszego: "Straciłem węch i smak. I źle się czuję"
Ogarnęło nas przerażenie. Była niedziela /18 października/ więc nie można było wiele zrobić. Tym bardziej, że z informacji otrzymanych telefonicznie wynikało, że trzeba czekać do poniedziałku.
W poniedziałek zaczęło się piekło. Po kilku godzinach dzwonienia do różnych przychodni /także prywatnych/ Młodszy otrzymał informację, że żeby zapisać się na teleporadę ..... musi przyjść do przychodni osobiście. I to nie był żart. Poszedł więc z gorączką będąc przekonany, że złapał wirusa. Zaznaczył, że jest nauczycielem... W przychodni pełnej starszych ludzi dowiedział się, że musi przyjść następnego dnia jeszcze raz, bo na ten dzień limit już został wyczerpany. Poszedł więc następnego dnia /20 października/ i otrzymał zapewnienie, że lekarz zadzwoni do niego jeszcze tego samego dnia. Na szczęście zadzwonił i natychmiast skierował go na test. Po 24 godzinach był wynik testu - był pozytywny...
Prawie jednocześnie otrzymaliśmy informację od Starszego. Też zrobiono mu test i też wyszedł pozytywny.
25 października otrzymaliśmy informację, że nasza Synowa ma wysoką gorączkę. A więc zaraziła się i też z pewnością jest pozytywna...
A więc mieliśmy synową i dwóch synów zarażonych. A na tę zarazę jak wiecie nie ma jeszcze lekarstwa...
Wszyscy otrzymali polecenie przestrzegania zasad kwarantanny - to znaczy nie wychodzenia z domu i nie kontaktowania się z nikim.
Ponieważ jednak kontaktowaliśmy się wszyscy ze sobą parę dni przedtem więc i my, ich rodzice powinniśmy zostać objęci kwarantanną.
Nikt nas o tym nie poinformował, ale uznaliśmy to za logiczne.
A więc 7 osób w 3 mieszkaniach na trzech końcach W-wy było do wczoraj włącznie na kwarantannie.
Dobrze, że są telefony i internet.
Każdy dzień zaczynałam od wysłania do dzieci i wnuków pytania jak się czują.
Potem robiłam zdjęcie widokowi z okna mojego pokoju. A potem na zmianę messenger i telefony i smesy i różne sygnały. I tak przez 10 dni.
W tej chwili wszyscy pozytywni /czyli trzy młode osoby/ wracają powoli do zdrowia. Pozostał im męczący kaszel. Ale powinni mieć znowu zrobione testy...
Wnuki w porządku, my czyli ich dziadkowie też /na razie/ w porządku.
Ale co będzie dalej?
---------------------------------------------------------------------------
Te 10 zdjęć to 10 dni naszej kwarantanny. A te 7 liści klonu to Moi Najbliżsi i ja na tej kwarantannie...
Samo życie i sama prawda.
-- samo życie, dziwne i przerażające.... codziennie jadąc do pracy zastanawiam się kogo tym razem obejmie kwarantanna, kto zachorował...
OdpowiedzUsuń-- zdrówka , zdrówka , siły i wiary, że to wszystko kiedyś minie
Dziękuję Alinko.:-)
UsuńNo tak, czekałam na ten wpis z niepokojem, ale skoro piszesz, że wychodzicie na prostą, to wielka ulga.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, byście się z mężem nie zarazili, a opisana sytuacja pokazuje, w jakim chaosie żyjemy...
Dziękuję Asiu :-)
UsuńTe zdjęcia codziennie o tej samej porze to pewnie głównie po to żeby odwrócić myśli i nie zwariować.
OdpowiedzUsuńA kto jest którym listkiem???
Marek z dziewczynami
Słusznie prawicie.:-))
UsuńNajwyższy jest u nas Szczerbaty więc pierwszy listek od lewej to on. A na końcu po prawej stronie to Pytalski bo jeszcze najmniejszy!!!
Ulga, że już wychodzicie na prostą! Dużo Ciepłego i Puchatego ślę!
OdpowiedzUsuńDziękuję Fuscilko :-)
UsuńU nas bardzo podobnie. Tęsknię za małą czarną z chłopcami. Są tak blisko, a jednak nieosiągalni. Ciągle towarzyszy mi przeświadczenie, że to się nie może dziać naprawdę...
OdpowiedzUsuńRozumiemy się Szarabajko :-)
UsuńZadziwiające! Zadziwiające, bo przecież zdaniem płaskoziemców wirusa nie ma, to tylko zmowa! Co do Ich kaszlu -mam nadzieję,że dostali syrop, który hamując odruch kaszlowy jednocześnie zapobiega gromadzeniu się śluzu, np. Flawamed-max. Generalnie wszystkie te, które są zapisywane przy przewlekłej, obturacyjnej chorobie płuc, np. ambroksol. Wejdź na blog Jaskółki, tam jest przedruk z art. jednego z lekarzy nt. covidu, adres jest na moim blogu, chyba ze 2 posty wcześniej. Napisane wszystko jasno, prosto, przystępnie. Dla mnie nie odkrycie, no ale jak wiesz mam świra. Tu, w tej drugiej fali chorują głównie ci młodzi- pierwszy atak pandemii zmiatał głównie osoby starsze. I jeszcze coś - łykajcie wszyscy wit.D Tu "odkryto", że ci co łykają wit. D lżej chorują na covid. A tak w ogóle to wszyscy mamy niedobory wit. D, bo nikt się nie opycha tłustymi morskimi rybami. Może i lepiej, bo teraz nigdzie nie ma czystych wód morskich.
OdpowiedzUsuńA bardak to macie w tej służbie zdrowia nieprzeciętny!!!
Trzymaj się Jagusiu, przytulam;)
Aniu Kochana - wiemy o tym wszystkim i staramy się mądrze postępować i dobrze odżywiać.
UsuńDziękuję Ci :-)
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńwiesz jak przeżywałam, że dopadło Twoje dzieci to świństwo. I jak cieszę się, że już po wszystkim! Co się na tym świecie porobiło. A przecież nic nie robi się innego tylko walczy się o lepsze jutro! Może już dosyć tego lepszego jutra, może wystarczy tych udogodnień, może zacznijmy żyć mniej wygodnie, ale za to bardziej zdrowo na ciele i na umyśle, zacznijmy szanować prawa natury i prawa człowieka, a nie tylko wymyślajmy jak je obejść...
Smutny dzisiejszy dzień.
Dużo serdeczności
Ewa z Bajkowa
Wiem Ewuniu, wiem i bardzo Ci dziękuję za troskę :-)
UsuńPodpisuję się pod każdym słowem Ewy. anka
UsuńFajnie:-)
UsuńStokrotko życzę zdrowia Twoim bliskim i Wam.
OdpowiedzUsuńU nas sytuacja odwrotna. Dzieci na szczęście póki co zdrowe, a my z M. powoli dochodzimy do siebie. 6 dzień na kwarantannie.
Jednak trzy dni leżałam kompletnie bez życia. Węch i smak stracili także. Mój organizm osłabiony chorobami innymi (zwłaszcza amyloidozą) nie wiem, jak sobie z tym wirusem poradzi...
Mam nadzieję, że nie zaraziliśmy dzieci i wnuki.
Serdeczności posyłam.
Basiu - życzę zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.
UsuńPrzytulam serdecznie :-)
Dziękujemy. Oj widzę teraz w moim komentarzu literówki. Wstyd...
UsuńWszystko jasne i czytelne Basiu :-)
Usuńbardzo, bardzo życzę zdrowia. Czy po 10 dniach młodzi czuja się na tyle dobrze, by wrócić do pracy? To co dzieje się w przychodniach woła o pomstę! Nie wiem, gdzie błąd!
OdpowiedzUsuńCzesiu, Młodszy jako nauczyciel i tak teraz pracuje zdalnie, a Starszy z Zoną muszą najpierw zrobić test i dopiero jak będzie negatywny to pójdą do pracy.
UsuńDziękuję bardzo :-)
To jest absurd, przeciez po to to jest kontakt telefoniczny, żeby uniknąc bezpośredniego! Mam nadzieję, że najgorsze już za wami, zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuń(Jestes drugą znaną mi osobą, której dorosłe dzieci są chore, a wnuki nie, w tym pierwszym przypadku najmłodsi przyniesli ze szkoły, ale sami pozostali bez objawów.)
Ewo pewnie że to absurd, ale to samo życie.
UsuńDziękuję Ci :-)
Zdrowia, zdrowia zycze calej rodzinie. Dobrze, ze istnieja telefony i inne sposoby dodawania sobie otuchy. Jednak popros dzieci by nie za wczesnie wracaly do pracy. Serdecznie pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci najserdeczniej Małgosiu :-)
UsuńWspółczuję! Życzę zdrowia jak najszybszego.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńJa również współczuję. A więc wirus wszędzie szaleje. Ja również Stokrotko życzę Tobie i Rodzinie dużo zdrowia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Jardianie.
UsuńStokrotka
Zdrowia Stokrotko dla wszystkich
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrysiu :-)
UsuńŻyczę zdrowia całej Twojej Rodzince! Mam nadzieję, że najgorsze już za Wami.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam moc serdeczności:)
Dziękuję bardzo Łucjo :-)
UsuńWłaśnie w takim chaosie teraz funkcjonujemy, co oczywiście nie sprzyja w walce z pandemią. Tych zasad kwarantanny już zupełnie nie rozumiem. Dla mnie są tak irracjonalne, że równie dobrze mogłoby ich nie być.
OdpowiedzUsuńWy, świadomi i odpowiedzialni, sami nałożyliście sobie kwarantannę. Całe szczęście mogliście to zrobić...
Kapitalny pomysł z tymi zdjęciami :)
Zdrówka życzę Tobie i Twojej rodzinie!
Serdecznie Ci dziękuję Olgo :-)
UsuńTo mialas Stokrotko ciezkie dni, dotknelo Cie bardzo blisko, dobrze, ze wychodzicie z tej przykrej sytuacji. A zdjecia swietne i masz co ogladac, mieszkasz na wysokosciach.
OdpowiedzUsuńZatrwazajacy jest Twoj opis szukania pomicy w sluzbie zdrowia. Jedyny wnioswk, ktory mi sie nasuwa to ten, ze trzeba unikac kontaktow, by nie zrazic sie, bo na sluzbe zdrowia znajdujaca sie w tragicznej sytuacji nie bardzo mozna liczyc a nawet lepiej oszczedzic lekarzom w miare mozliwosci sytuacji bez wyjscia.
Nie było łatwo Grażynko.
UsuńDzięki serdeczne :-)
Leczenie się w tej chwili na cokolwiek jest jak ruletka. Dobrze, że wychodzicie już na prostą. Życzę zdrowia i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-)
UsuńI każde zdjęcie inne. Zdrowia moc życzę dla całej rodzinki i oby tylko dalej się u Was nie rozprzestrzeniło to wirusisko. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWszystkie zdjęcia takie same a jednak inne - prawda?
UsuńDzięki serdeczne :-)
Głupia ma gadka,
OdpowiedzUsuńZdrowia od dziadka.
Bardzo mądra Twa gadka JanToni :-)
UsuńMyślałam, że ja jestem narażona na covida w swojej pracy, ale dziś dowiedziałam się, że mój tata jest w sytuacji podbramkowej, bo w budynku, w którym pracuje jest kilka osób zarażonych. To DPS, więc nie trudno o rozprzestrzenienie. On jest tam kucharzem, więc nie poszedł na kwarantannę, musi pracować. Sytuacja u nich jest patowa.
OdpowiedzUsuńAnno - i Ty musisz bardzo uważać !!!
UsuńTrzymam kciuki. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję.
UsuńDziękuję :-)
Współczuję Stokrotko i życzę aby covid ominął ciebie i twojego męża.
OdpowiedzUsuńMoja mama w piątek po południu przewróciła się, mnie i mojemu bratu udało się ją podnieść, a jest co podnosić. Szybko opadła na krzesło krzycząc z bólu. Zaciągnęłam porady u syna koleżanki, jest rehabilitantem w szpitalu, który radził dzwonić na pogotowie pomimo całej sytuacji.
O dziwo na 999 dodzwoniłam się od razu, przyjęto zgłoszenie, kazano czekać. Pogotowie przyjechało po 2 godzinach. Zaczęli od covidu, mierzenie gorączki, wpierw mamie, potem mnie i baratu. Mama miała podwyższoną temperaturę, próbowali więc dogadać się z nią na temat innych objaw cowidu, co się im nie udało, ponieważ mama jest osobą demencyjną i nie rozumiała o co ją pytają. Dopiero po pewnym czasie zajęli się głównym problemem, czyli bólem po upadku. Po oględzinach i badaniach orzekli, że to złamane biodro i oni pomimo wiadomej nam sytuacji w służbie zdrowia, zabiorą ją do szpitala, twierdząc, że skoro ma temperaturę, to na pewno ma także covida. W międzyczasie przyjechał samochodem mój następny brat. Postanowił towarzyszyć karetce, jadąc za karetką swoim samochodem. Z zachowania ratowników wynikało że wybitnie im się to nie spodoba. Po włożeniu mamy do karetki stali pod domem jeszcze z pół godziny, a do szpitala jechali okrężną drogą, brat jechał za nimi.
Po półtoragodzinnym oczekiwaniem pod szpitalem, zostawili mamę w szpitalu.
Po zrobieniu mamie testu na covid, który był ujemny, w sobotę rano przeniesiono ją na ortopedię. Dzięki uruchomionym różnym znajomościom, wiemy że mama prawdopodobnie będzie miała jutro jakiś zabieg. Do dyżurnego lekarza nie udało nam się dodzwonić. Postawa ratowników w ciągu pobytu w naszym domu, oscylowała od buty i straszenia nas kwarantanną, do pełnej empatii, jak mamę zabierali, przeważyła empatia, ale bratu czekającemu na dole w samochodzie, nie pozwolili się do siebie zbliżyć i nie chcieli z nim rozmawiać nawet na odległość. Jak zostawili już mamę w szpitalu, to dopiero wtedy udzielili mu podstawowych informacji.
Ani ja, ani brat, ani mama, mieszkamy razem, nie mieliśmy żadnych oznak covida, ten brat w samochodzie także.
Jak widzisz Jaskółko moja historia w toku, czekamy na rozwój wydarzeń, do szpitala aby być przy mamie nie mamy szans wejść, mama ma 88 lat.
Samo życie, teraz takich historii niestety coraz więcej!
No to mieliście przeżycia Mario.
UsuńWspólczuję.
Dziękuję i również życzę zdrowia :-)
Przytulam mocno, współczuję nerwów i życzę zdrowia!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Polu :-)
Usuńujuj...
OdpowiedzUsuńnas próbowali wkręcić w kwarantannę, ale szybko się wyjaśniło, że nie było do tego podstaw...
p.jzns i zdrowia życzyć :)
Dziękuję i trzymaj się :-)
Usuńa tak w ogóle, to przypomniały mi się filmy "Dym" i "Brooklyn Boogie", którego główny bohater Auggie /Harvey Keitel/ codziennie rano o tej samej porze fotografuje swój sklep, to samo ujęcie, ten sam kadr...
Usuń......no proszę jakie skojarzenie...:-))
UsuńWyobrażam sobie te nerwy Stokrotko.
OdpowiedzUsuńAle będzie dobrze, nie ma innej możliwości.
Pozdrowienia dla całej Siódemki!
Ela
Elu bardzo Ci dziękujemy :-)
UsuńNiech moc będzie ze Stokrotkami !!
OdpowiedzUsuńNiech będzie:-))
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJa króciutko - zdrówka życzę i trzymam kciuki. Mocno, mocno.
A tym Liściom w bukiecie zawsze łatwiej przetrwać niż takim osamotnionym:)
Pozdrawiam:)
Leno .....dlatego te liście tak ułożylam i sfotografowalam.
UsuńDziękuję Ci :-)
To trudny czas dla ludzi i medyków. Potrzeba wzajemnego szacunku i zrozumienia. Życzę zdrowia i wytrwałości. Dbaj o zdrowie fizyczne i psychiczne.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-)
UsuńZobacz, kochana, niby ten sam widok z okna, ale jakże inny każdego dnia. Nie ma dwóch takich samych! To piękne!!! Tak, jak i piękne kolory liści klonu. Ładnie to wymyśliłaś. Taka romantyczna natura!
OdpowiedzUsuńA ja już mam drugi tydzień kolejnych covidowych objawów. Aktualnie bez węchu i smaku. Ale idzie ku lepszemu. Pa, pa:)))
Trzymaj się Urszulko dzielnie!!!:-)
UsuńDziękuję, nie jest źle. Tylko nie wiem skąd:)))
UsuńPrzeważnie nie wiadomo skąd...
UsuńObecna sytuacja jest pełna absurdów.
OdpowiedzUsuńJa dostałam smsa na dzień przed wizyta u lekarza, że to będzie teleporada. Pół dnia próbowałam się dodzwonić i wytłumaczyć, że chyba kurde nie, po chemii przez telefon to raczej nie dostanę. No to niech pani przyjedzie...
Szlagierem jest to, że jak jestes na kwarantannie i zaczynasz miec objawy, to kazą ci iśc zrobić wymaz, czyli nagle zdejmuja z ciebie kwarantannę, rozumiesz, nie zarażasz przez te dwie godziny, co masz iśc na wymaz.
Paranoje.
A w tym wszystkim ci biedni lekarze, ratownicy, pielęgniarki, którzy czasem naprawdę nie mają wpływu na to wszystko, na ten walnięty system opieki, a ludzie w stresie i strachu potrafią byc okropni...
Też uważam że to nie wina służby zdrowia.
UsuńTrzymaj się dzielnie:-)
No proszę ... nawet liście są fanami LGBT
OdpowiedzUsuńMożliwe, chociaż nie pytałam ich o to :-)
UsuńW takiej sytuacji należy życzyć tylko powrotu do zdrowia bez komplikacji pochorobowych. Trzymajcie się :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereso :-)
UsuńNiepokoj i troska o zdrowie najbliższych-nie ma nic gorszego! Niech się skończy i nie wraca! Zdjecia bardzo ciekawe pokazują jak pomimo naszych dramatów co rano wstaje dzień. Choc i on nie zawsze jest pogodny.
OdpowiedzUsuńNiech juz zawsze w Waszych oknach swieci jasno słońce!
Serdecznie Ci dziękuję Joasiu :-)
UsuńNa Twoim zdjęciu 31 października to Słońce.31 października była błękitna pełnia Księżyca.Występuje tylko raz na 2,72 lata.
OdpowiedzUsuń"Powinniśmy robić wszystko,co w naszej mocy,aby zachęcić młodych i zdrowych ludzi do zachorowania-a przynajmniej nie stawać im na drodze.Bary,kluby i inne miejsca,w których gromadzą się młodzi ludzie,powinny pozostać w pełni otwarte bez ograniczeń"-jestem lekarzem w USA
"Celem tego bloga jest próba zrozumienia tego,co mówi nauka,
i przetłumaczenie nauki w formacie zrozumiałym dla osób
niebędących naukowcami"-jestem lekarzem w Sztokcholmie, Sebastian Rushworth
"A history of the Swedish covid response"...
https://sebastianrushworth.com
Moją rodzinkę też dopadło,gdyby to był Covid,to bym się cieszył.Tak to w życiu bywa.
Wiem Henryku o tej pełni. Z drugiego okna - naprzeciwko obserwowałam pełnię Księżyca.
UsuńHenryku - wiem, że są inne bardzo groźne choroby.
Najserdeczniej pozdrawiam.
Zdrowia życzę .
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :-)
UsuńWażne, że już synowie zdrowieją, a wnuki i Wy dziadkowie bez wirusa :) Zdrówka jak najwięcej życzę :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Podróżniczko :-)
UsuńPracuje ma główka,
OdpowiedzUsuńŻyczymy Wam zdrówka.
Serdecznie Ci dziękuję JanToni :-)
UsuńTeraz to nawet nie wiadomo gdzie i kiedy można złapać to dziadostwo. 10(a właściwie 11) dzień kwarantanny? To już bliżej niż dalej. I mam nadzieję, że nic się nie "wykluje". Chociaż sama przeżyłam taką chwilę niepewności na początku października, kiedy okazało się, że trener jest zakażony...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i nie dajcie się
Nie dajemy się Karolinko :-)
UsuńEla Karczewska.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest już lepiej z Twoją rodziną.Życzę Wam zdrowia, zdrowia...
Jak wiesz Stokrotko w mojej rodzinie też zięć był pozytywny.
Wraca już do zdrowia i został mu suchy kaszel. Reszta rodziny jest jeszcze w izolacji.
Jeszcze raz życzę zdrowia i pozdrawiam. 💛💚💙❤️
Dziękuję Elu i nawzajem wszystkiego dobrego :-)
UsuńStokrotko kochana, spojrzałam na piękne zdjęcia z jednego okna i pomyślałam, że mam w planie fotki że szczawnickiego okna i że taki sam pomysł miałaś. Dopiero potem zrozumiałam dlaczego one tu są. Kochana, jak dobrze, że już lepiej ze zdrowiem, oby żadnych więcej problemów nie było. Zdrowia życzę i przytulam serdecznie.❤ anka
OdpowiedzUsuńAnko bardzo serdecznie Ci dziękuję
Usuń:-)
O jej. Dotknęła Was zaraza. No ale najważniejsze, że wszystk już jest lepiej. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)
UsuńPrzykre bardzo :( system zawodzi w takich i widać to bardzo wyraźnie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Stokrotko
I ja Tobie Kasiu życzę wszystkiego dobrego :-)
Usuń