Wywiozłam na działkę część książek.
I teraz czytam sobie to co lekkie, łatwe i przyjemne i z pogranicza plotki.
Na przykład książkę Piotra Łopuszańskiego pt: "Warszawa Literacka okresu międzywojennego".
No więc tak:
Warszawscy literaci okresu międzywojennego byli osobami o bogatych osobowościach.
Każdy z nich miał jakieś dziwactwo, które go wyróżniało.
Na przykład Irzykowski nie umiał zawiązać krawata. Nosił więc tzw. krawatki, czyli niedbale zawiązane wstążki. Ale to przecież nic oryginalnego, sama znam kilku panów, którym krawaty muszą zawiązywać żony albo partnerki. Bo oni nie umieją.
Gałczyński i Nałkowska pisali tylko zielonym atramentem. który dawał im natchnienie. Ale to też nic specjalnego. Mój młodszy wnuk lubi wszystko pisać na niebiesko /w laptopie oczywiście/.
Boy-Żeleński używał tylko maszyny do pisania, tylko poprawki dopisywał ręcznie. Lubił zmieniać swoje teksty także w korektach. Nie... żebym się porównywała do Boya, ale swoją czwartą książkę, a raczej zdjęcia do niej też zmieniałam ... wysyłając je mailem bezpośrednio do drukarni.
Witkacy, Choromański i Giedrojć zażywali narkotyki. Witkacy bez odpowiedniej ilości peyotlu niczego nie namalował. Na swoich obrazach przedstawiających kobiety umieszczał w prawym albo lewym rogu informację ile porcji peyotlu zażył. Myślę, że teraz jest podobnie, albo "jeszcze bardziej".
Dąbrowska brała strychninę.
Lechoń był lekomanem i erotomanem.
Tuwim cierpiał na agorafobię i całym dniami nie wychodził z domu.
Uniłowski i Słonimski nie mieli matury. Ten drugi studiował jednak na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i był i nadal jest uważany za wielkiego intelektualistę.
Tuwim, Gałczyński i Broniewski nie ukończyli studiów.
Broniewski i Sergiusz Piasecki siedzieli w więzieniu.
Piasecki i Giedrojć mieli związki z polskim wywiadem.
Witkacy i Słonimski pojedynkowali się.
Słonimski, Dołęga-Mostowicz i Nowaczyński brali udział w bójkach.
Antoni Słonimski odbił narzeczoną Kazimierzowi Wierzyńskiemu.
Leśmian jeżdził z Zamościa do Warszawy do kochanki a żonie mówił, że jedzie po masło warszawskie bo to zamojskie jest gorsze. Po powrocie poety do domu okazywało się, że masło ma etykietkę z mleczarni w Zamościu. Ale to też nic nadzwyczajnego, bo i teraz wielu mężczyzn robi podobnie...
Hemara we wrześniu 1939 roku zostawiła żona, Maria Modzelewska. W liście napisała mu: ".... nie gniewaj się, musiałam zostawić Ci Józię." /Józia była jego teściową/.
---------------------------------------------------------------------------------------
W ubiegłą sobotę byłam zaproszona do pięknego leśnego ogrodu, więc zrobiłam kilka zdjęć.
Blogger mnie dziś nie lubi , więc napiszę tylko, że świetnie wybrałaś!
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńDziękuję Stokrotko za te "plotki". Jak wielu rzeczy jeszcze nie wiem. Ale na szczęście jesteś Ty ze swoją wiedzą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam porannie
Jaka tam wiedza Ismeno...
UsuńBiorę pierwszą z brzegu ksiązkę i .... przepisuję :-)
Ale dziękuję serdecznie.
Piękne ciekawostki Stokrotki. Wczoraj byłem za miastem , też porobiłem zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPięknie jest teraz na świecie. Przyroda się rozpędziła :-))
UsuńLudzie zwykle lubią czytać/słuchać plotek o innych. Ciekawe na ile sami jesteśmy ich źródłem i w jakim stopniu mijają się z prawdą :)
OdpowiedzUsuńMasz rację.
UsuńAle podobno te akurat plotki nie są plotkami.
FAjne te ciekawostki, w pandemicznym i politycznym świecie dobrze się je czyta, zielony atrament bardzo mi sie spodobał. I zielony leśny ogród, ktory wizytowałaś. BArdzo mi przypadł do gustu zielony i chłodny maj tegoroczny. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko.
UsuńA czytałaś poprzedni tekst o Zielonej Warszawie?
Serdeczności.
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńnie jest łatwo być wielkim! A ilu było alkoholikami, a ilu chorowało na syfilisa, w tym nasz geniusz Wyspiański!
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Alkoholikiem to był prawie każdy z nich. Szczególnie poeci.
UsuńSerdecznośco Kochanie :-)
Genialność to straszna dolegliwość -przeważnie niszczy człowieka.I już nie jeden raz się zastanawiałam, czy aby niektórzy to nie cierpią przyjemności z tego obnażania i wyciągania na światło dzienne wszelakich "ułomności" ludzi wyrastających ponad przeciętność. A stan ten jest często bardzo bolesny, gdy widzisz coś wyraźniej lub inaczej niż otoczenie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Masz rację, ale to nie obcy ludzie wyciągają na światło dzienne te ułomności. Często dzieci odważają się napisać czy powiedzieć prawdę o swoich wybitnych rodzicach
UsuńSłoneczka zyczę Aniu :-)
Bo tak się jakoś składa, że o ile rodzice są dumni, gdy ich potomek wyrasta ponad przeciętność, to dzieci tych ponadprzeciętnych rodziców autentycznie czują się niedowartościowane i gdy wreszcie "mogą dziób otworzyć" bo rodzic już w grobie to piszą o tym jaki to był w gruncie rzeczy męczący i okropny typ. Co zabawniejsze to dzieci nawet nie super inteligentnych rodziców często zazdroszczą im sukcesów w tej materii,w której im się nie wiedzie. Nie da się ukryć, że życie w towarzystwie geniusza nie jest łatwe bo geniusze najczęściej zupełnie inaczej odbierają otaczającą ich rzeczywistość.
UsuńNo jeszcze mam słoneczko, ale już się takie sino-stalowe chmury zbierają.I jest 25 stopni ciepełka.
Wszystko prawda Kochanie :-))
UsuńJakże aktualne przywary �� O niektóeych słyszałam, czytałam, ale większości nie znałam. Co do młodszego wnusia - w końcu płynie w nim artystyczna krew, jest indywidualistą, więc nich pisze na niebiesko �� Buaizki zostawiam , Jagódko �� Anula
OdpowiedzUsuńAnusiu - a może to dlatego, że prawie wszyscy chłopcy/mężczyżni lubią niebieski kolor????
UsuńA artystyczna krew po pradziadku tkwi w obdywóch moich wnukach :-))
Serdeczności Anusiu.
Jednak to prawda, że zło jest bardziej "chropowate"i co za tym idzie - bardziej przyczepne i lepiej przyczepia się do człowieka niż dobro. Nigdy jakoś o nikim nie krążą plotki pozytywne - zauważyłaś Stokrotko? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOczywiście że masz rację Gabrysiu.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za wizytę :-)
Jakże trafnie Gabrysia zauważyła :)
UsuńNo tak ale to wszystko była prawda...
UsuńStokrotko kochana, u mnie możesz dziś stokrotek poszukać, ciekawe czy znajdziesz 🙂 Buziaki💗
UsuńTo idę poszukac :-)
Usuńplotkę o Witkacym aż samo się chce wyprostować...
OdpowiedzUsuńprawdą jest, że eksperymentował z różnymi "substancyjami" i badał ich wpływ na swoje efekty twórcze... prawdą jest, że robił adnotacje na obrazach co było w użyciu w danym momencie, nawet takie drobiazgi, jak czy był w okresie palenia papierosów, czy niepalenia, czy wypił przed tym kawę, czy piwo... czasem też malował pod wpływem peyotlu, ale nie było to takie częste, gdyż i sam peyotl nie był (i nie jest do tej pory) tak dostępny na rynku, aby go regularnie używać, w rzeczy samej było to tylko kilka takich przypadków... tym samym więc fałszem jest, jakoby Witkacy był niezdolny do malowania bez peyotlu i tym samym też o żadnym uzależnieniu mowy być nie mogło, wynikało to też z samych właściwości peyotlu jako takiego, ale to już osobna bajka... ważne jest, większość swoich obrazów Witkacy namalował jednak bez peyotlu...
...
gdy słyszę, że ktoś "siedział w więzieniu", to czasem aż żałość bierze, że ludzie potrafią zrobić z tego problem /nawet jeśli pogłoska jest prawdziwa/... w więzieniu (lub areszcie śledczym) można się znaleźć z różnych dziwnych powodów, więc taka wiadomość, że ktoś "siedział" nie ma żadnej wartości informacyjnej...
zaś ten "udział w bójkach" to już śmiech serdeczny, co drugi chłop brał kiedyś udział w jakiejś bójce, a być może ten procent jest jeszcze większy...
p.jzns :)
Zgadzam się ze wszystkim co napisales :-))
Usuńale to jeszcze nie koniec... nie jest takie jasne do końca, ile z tych "peyotlowych" obrazów było malowanych "pod wpływem", a ile było po prostu wspomnieniem pewnych peyotlowych wizji i zostało namalowanych nieco później... tak jest zresztą z całą "sztuką psychodeliczną": jak wyguglujesz to hasło zobaczysz wiele obrazków, których większość została stworzona "na trzeźwo", już "po" tripie /niektóre są nawet tworzone przez ludzi, którzy nigdy takiego tripu nie doświadczyli i znają to tylko z opowiadań/... po prostu z tym rodzajem dragów jest tak, że za dużo się dzieje w umyśle i za dużo jest do oglądania, za dużo się zmienia podczas takiej sesji, żeby jeszcze się chciało to notować na bieżąco tekstem lub np. malując... moja prywatna hipoteza jest taka, że Witkacy malował dopiero po sesji, gdy drag właściwie już nie działał, ale pewna inercja umysłu miała jeszcze miejsce...
Usuń*/mowa rzecz jasna o tych kilku, kilkunastu konkretnych, psychodelicznych obrazkach...
UsuńNie da się ukryć że i Ty jesteś geniuszem
Usuń:-))
Toż jasne jak słońce. ..
UsuńAle fajne ciekawostki. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że fajne :-))
UsuńTo ludzkie slabosci, zadne przywary i ma racje przedmowca gdy wyjasnia sprawe Witkacego. Wiesz Stokrotko, czesto 'znajomi' Pilcha przedstawiaja go TYLKO jako pijaka i erotomana, a kiedy napusal setki genialnych felietonow, nie mowiac o ksiazkach? A swoje kobiety szanowal i nie oglaszal wszem i wobec, jak teraz, kto jest przy nim. To nie plotki, ale takie przyblizenie zwyklych zjadaczy chleba z genialnym blyskiem. A portrety Witkacego uwielbiam, szczegolnie Marusi. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMasz rację co do Pilcha Małgosiu.
UsuńA portrety kobiet Witkacego są arcydziełami..!!!
Serdeczności pozostawiam najserdeczniejsze dla Ciebie.
Prawdziwe plotki nie bolą, gorzej z niesłusznie wytworzonymi. O nas też plotkują. Ja osobiście nie lubię, bo i po co?
OdpowiedzUsuńPiasecki działał w wywiadzie, był też przemytnikiem. Zapewne stąd pomysł na "Kochankę Wielkiej Niedźwiedzicy", która okazała się międzynarodowym sukcesem. I być może to plotka, ale Jury Nagrody Nobla rozważało w 1938 roku jego kandydaturę.
Bardzo ciekawa pozycja.
Dobrego dnia :)
No proszę - czyli wiesz jeszcze więcej...:-)
UsuńDzięki serdeczne.
:-)
O Witkacym co wszyscy wiedzieli podobnie jak o alkoholiku Broniewskim.
OdpowiedzUsuń:-))
P.S. Zimne masz noce na działce?
Marek z dziewczynami
Zimne, ale jestem od kilku dni w domu.
Usuń:-)
Kojarzysz "500 zagadek literackich" Andrzeja Wasilewskiego? Swego czasu moja ulubiona zabawa:)
OdpowiedzUsuńJasne.Różne były tego typu zagadki...
UsuńZgadza się, były różne. Kilka tomików sobie zachowałam 😍
UsuńJa też.
UsuńBroniewski, Gałczyński, Tuwim:
OdpowiedzUsuńa. mieli związki z sanacyjną generalicją wojskową.
b. byli osobiście zainteresowani rozwojem polskiego przemysłu przetwórczego.
c. partycypowali swoimi kapitałami w rozwój warszawskiej gastronomii...
Serdecznie dziękuję.
Usuń:-)
Ciekawe podejście do tematu naszych pisarzy i poetów, ale, jak sądzę, te ich przywary, nałogi, przyzwyczajenia świadczą jedynie o tym, że są to tacy sami ludzie jak my wszyscy, przy czym i tak powinniśmy oceniać ich po tym, co zrobili jako autorzy powieści, wierszy, dramatów, reportaży, itp. Niech tam, po drugiej stronie życia ich ocenią. Znacznie gorzej byłoby, gdyby mając jakiś feler w swoim zachowaniu / postępowaniu, doszukiwali się tego samego u innych.
OdpowiedzUsuńA co do poprzedniego Twojego postu o zielonych płucach stolicy - rewelacyjny!
Masz rację Kawiarenko.
UsuńI dziękuję serdecznie za uznanie dla poprzedniego tekstu.
Gdybym umiała tak tworzyć jak wymienieni przez Ciebie ludzie, to mogliby o mnie plotkować ile wlezie. Niestety, już trzy tematy sobie odpuściłam, bo weny brak, a pozostaje tylko ból głowy. Uściski.
OdpowiedzUsuńTo życzę aby jak najszybciej przeszedl ten ból ....i wszystkie inne.
Usuń:-)
Na agorafobie cierpiał też Prus. Wprawdzie on z innej epoki. Mieszkał w Nałęczowie i tam się leczył.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze ciekawe.
Zgadza się Elu.
UsuńSerdecznosci :-)
Ciekawe, nigdy nie słyszałam...... A przecież gduzo mówią o tych postaciach, o ich charakterze itd. Serdeczne pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńI to wszystko prawda Krystyno...
Usuń:-)
Ciśnie mi się na usta sformułowanie ,,dla każdego coś dobrego", bo tyle tu różnorodności, ale to akurat dobre zachowania nie były. Cóż, przez te wszystkie swoje przypadłości mają ciekawsze życiorysy.
OdpowiedzUsuńNo i byli utalentowani....
UsuńPadło wyżej w którymś komentarzy, że nie ma "plotek" (bo w zasadzie mówimy o prawdzie jednak) pozytywnych. Otóż są! Np. kiedy Broniewski siedział we lwowskim więzieniu, całymi dniami śpiewał rewolucyjne pieśni, którymi podtrzymywał na duchu innych osadzonych, a słychać go było nawet przez ściany celi. Denerwował tym strażników, bo przecież paradoksalnie on, "rewolucyjny poeta", jak sam siebie nazywał w pewnym wierszu, został zaaresztowany przez komunistyczne władze sowieckie.
OdpowiedzUsuńTuwim z kolei tak uwielbiał Staffa, że kiedyś zadzwonił do drzwi jego mieszkania, a kiedy Staff otworzył, nikogo w pierwszej chwili nie zobaczył, bo Tuwim leżał plackiem na podłodze oddając hołd starszemu poecie.
To bardzo ciekawe "plotki" Notario.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję.
Te wszystkie powyższe zdania to dowód na to, że nie ma na świecie człowieka w stu procentach normalnego, każdy z nas ma coś z dziwaka :). Podobno Ci, którzy myślą o sobie, że są normalni to właśnie największe świry :). No ale teściowa w spadku? Modzelewska miała poczucie humoru :).
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim co napisalas :-)
UsuńZdarzyło mi się klęczęć przed klientką ktorej nie dotrzymałam terminu zlecenia. Wybaczyła a termin przesunęłyśmy i kolejnego dotrzymałam. Plotka taka z mojego życia a może fakt...
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz.
UsuńRaz czy drugi po większej imprezie wpadł mi do głowy znakomity pomysł na felieton. Wiedząc, ze do rana zapomnę - włączyłam komputer i zapisałem kilka zdań czy haseł. Niestety - rano okazywało się, że to bełkot.
OdpowiedzUsuńTo jest jakaś aluzja?
UsuńTo tylko dowód, że co jednemu pomaga - innemu może nawet zaszkodzić
UsuńŻałuję że nie znalazlam niczego o Leonardzie Turkowskim.
UsuńPewnie się jeszcze nie dosłużył legend, czy choćby anegdot, we wrześniu 1939 skończył ledwie 25 lat...
Usuń.....i całe zycie mial przed sobą ...
UsuńNo, powiem Ci że mną najbardziej wstrząsnęła perfidia żony Hemara, nie dość że odeszła, to jeszcze zamiast siebie zostawiła mu teściową. Myślę, że nadawałaby się do jakiejś komórki d/s znęcania psychicznego działającej na potrzeby aparatu przemocy.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania Wolandzie :-))
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuń"Czasami człowiek musi, inaczej się udusi..."
Choć nie pochwalam ciągłego rozdrapywania ran, rozumiem tych, którzy pragną opowiedzieć o swoich krzywdach. Myślę, że nie tyle nawet chodzi o zrzucenie z piedestału, co o uświadomienie innym, że ten podziwiany był zwykłym człowiekiem i też miewał wzloty i upadki. Może nawet odczuwał je bardziej boleśnie i przez to "obdarowywał" efektami tych, których miał w zasięgu ręki czyli - najbliższych:)
Pozdrawiam:)
A najblizsi się z nim męczyli...:-)
UsuńMasz oczywiscie rację Leno....
Mam w swoich spakowanych (po przeprowadzce) zbiorach kilkanaście książek o Witkacym, ale nie byłbym w stanie stwierdzić, kiedy i jak opatrywał swoje dzieła "receptą". Zresztą nie zawsze był to peyotl. Niektóre zamawiane obrazy jego "Firma Portretowa" wykonywała z opóźnieniem, inne poprawiał sam Witkacy, więc trudno definitywnie stwierdzić jak to było z tymi dopiskami i używkami.
OdpowiedzUsuńAle widać, że czasu na działce nie zmarnowałaś, bo tekst jest b. ciekawy, mimo, że 1/3 była mi znana.
Dziękuję serdecznie:-)
UsuńNiejedna by chciała zostawić byłemu mężowi swoją Józię 😂
OdpowiedzUsuńLeśny ogród piękny!
Żałuję że to nie mój ogród chociaż ten moj malutki ale też pelen uroku.
Usuń:-)
No i co? Te "przypadłości" plotkarsko opisanych w poście luminarzy miały wpływ na ich twórczość, popularność? Czy odwrotnie?
OdpowiedzUsuńMyślę że nie miały żadnego wplywu na ich tworczosc....:-)
UsuńCiekawe fakty... Lubię czytać o sławnych ludziach...
OdpowiedzUsuńAle współczuję twórcom, którzy bez "dopalaczy" nie potrafią nic stworzyć. Gdzież ta wena i talent? Echhh...
No właśnie co to za talent ktory trzeba w ten sposób rozbudzac?
Usuń-- czasem fajnie odrobinkę poplotkować ;) nawet tak jak ja ostatnio w swoim najbliższym gronie, przemierzając kilometry i ciesząc się pogodą i swoim, wzajemnym towarzystwem. Dawno nie miałam tak intensywnego i cudownego weekendu. Jednak wszystko, co dobre się kończy. Juto praca, dla niektórych jeszcze szkoła.
OdpowiedzUsuńMoc serdeczności przesyłam :)
Piękny, ten leśny ogród.
Alinko ja też mam piękny weekend i......nic mi się nie chce...
UsuńPozdrawiam najpiękniej:-)
Czym by było życie bez prawdziwych ploteczek? Bez opowiadania ciekawostek? Bez nieszkodliwych nawyków? Chyba każdy je ma. Ja muszę mieć pranie przypięte klamerkami w kolorze wypranego ubrania. ;-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam, Jagódko!
Pojęcia nie masz jak się cieszę ze się odezwalas!!!!!
UsuńA to Twoje pranie musi dodatkowo pieknie wyglądać:-))
Serdecznosci!!!!
Podobno w każdej plotce jest łut prawdy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOczywiście ze tak.
Usuń:-)
Za garść ciekawostek dziękuję kochana😘
OdpowiedzUsuńTo prawda, że w kazdej plotce jest część prawdy😉
Serdeczności zostawiam na cały dobry tydzień💛🌞🍀🌼🍓☕😊
Witam Morgano i serdecznie Ci dziękuję za komentarz.
Usuń:-)
Dopiero parę godzin temu wróciliśmy !!!!!
OdpowiedzUsuńCudnie było!!!!!!!!!!!!!
Marek z dziewczynami
I my wróciliśmy w środku nocy :-))
UsuńA wiesz Stokrotko że mam tę książkę?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa.
Ela
Super Elu :-))
UsuńMuszę powiedzieć, że bardzo interesujące nieplotki :) Z ciekawością poczytałam. Najbardziej mnie rozbawiło o tym maśle z Zamościa. Ja w ogóle nie lubie masła. Poza czekoladowym.
OdpowiedzUsuńCieszę się Kasiu że Ci się te nieplotki spodobaly. ....
Usuń:-)