Przez cztery lata od początku września prawie do końca czerwca następnego roku przechodziłam koło warszawskiego Morskiego Oka idąc do liceum na ul. Madalińskiego. Gdy szłam do szkoły rano w górę po schodkach, które znajdują się na skarpie, to mijałam Staw po prawej stronie, a jak wracałam po południu do domu to schodząc po schodkach mijałam staw po stronie lewej. Za każdym razem zachwycałam się widokiem.
Chociaż byłam wtedy nastolatką, to mama mi prawie codziennie przypominała żebym się przy tym stawie za długo nie zatrzymywała i z nikim nie spotykała. A najważniejsze, żebym nie wchodziła na taką górkę, która jest koło tych schodów koło stawu.
Mówiła mi jeszcze, że niedawno odkopano w tej górce kości ludzkie. A na dnie stawu znaleziono zatopiony czołg niemiecki. I że niedaleko jest właz do kanału, którym wyszli na powierzchnię Powstańcy Warszawscy.... I nad stawem hitlerowcy zastrzelili wielu mieszkańców Mokotowa. A z drugiej strony zabytkowej willi jest miejsce, w którym hitlerowcy zastrzelili polskie dzieci.
I to wszystko było prawdą.
Ale po kolei:
Na Stawem w 40 rocznicę wydarzenia postawiono pomnik ku czci Powstańców AK ugrupowania "Baszta", którzy właśnie tu, po wyjściu z kanału /ślady stóp/ i poddaniu się zostali zamordowani 27 września 1944 roku./ a więc na kilka dni przed podpisaniem kapitulacji/
Czterometrowy Pomnik "Baszty" jest widoczny znad Morskiego Oka.
To na tę górkę nie pozwalała mi wchodzić mama, mówiąc. że w niej leżały i nadal leżą kości ludności cywilnej Mokotowa...
Tuż obok jest też niewielki pomnik z wyrytą na nim menorą i słowami że w tym miejscu zginęło wielu Żydów...
I jest jeszcze tablica, potwierdzająca, że polskie dzieci zabite przez hitlerowców miały od 5 do 10 lat. Wzruszające są aktualne i ciągle zmieniane rysunki dzieci z pobliskiego przedszkola zawieszone po lewej stronie.
Warszawskie "Morskie Oko" które zajmuje powierzchnię 0,43 ha, jest bardzo ładne, tylko historia tego miejsca jest bardzo smutna.
Byłam tam niedawno i zrobiłam dla Was te zdjęcia.
Przepraszam, za smutny tekst i jeszcze smutniejsze zdjęcia, ale w Warszawie co krok spotyka się takie miejsca związane z II wojną światową.
Na pocieszenie Was i samej siebie sfotografowałam przed chwilą pocztówkę z okolic Morskiego Oka. Została wydana w 2007 roku. I widać na niej, że życie toczy się dalej...
/Wszystkie zdjęcia można powiększyć/.
Świetna opowieść Stokrotko. Przytoczyłaś bardzo cenne informacje. Życie toczy się faktycznie dalej :) Pozdrawiam serdecznie po szybkich zakupach, ominąłem dziś ... Stokrotkę ;-) Ps. Złapałem lekki katar, ale już przechodzi :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Jardianie za obecność na moim blogu.
UsuńKomentuję Stokrotki w ten sposób, ponieważ piszę z tel. Ja mieszkałam róg Dolnej i Sobieskiego. Szalałam w tym parku ja a potem moje dzieci. Z górki pod Pałacykiem Szustra zjeżdżałam na sankach, w iglo zawsze był śmietnik, ą w Pałacyku brałam ślub cywilny. Tak czy siak wolałam Warszawiankę i ościenne parki. Uwielbiałam sport. Pozdrawiam Dośka
UsuńWitam Cię z radością Dosiu.... to my prawie z tego samego podwórka jesteśmy,:-))
UsuńŻycie toczy się dalej, ale oby kolejne pokolenia pamiętały, co było i jak się odbyło, bo wielu mamy zmieniaczy historii!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to co napisałaś....
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie Młoda Babciu :-)
O właśnie, znowu się "podpinam", ale po co powtarzać. Zmieniacze historii mnożą się ostatnio w zawrotnym tempie.
UsuńObydwie jesteście kochane - Babciu Asiu i Babciu Jaguniu 🙂
Pozdrowienia serdeczne 🙂
Ale się cieszę że do mnie zawitałaś Anko :-)
Usuńjotka, ja odnoszę wrażenie, że kolejne pokolenia, jak lemingi co jakiś czas wyruszają w nieznane odrzucając doświadczenia przodków. Teraz pamięć historyczna ludzi jest nieustannie poddawana modyfikacjom, co skutkuje brakiem realnego odniesienia do przeszłości i chęci poszukiwania wzorców zachowań, które można przenieść do współczesności.
UsuńZanim Jotka się tu pojawi - to ja wtrącę... że się z Tobą Izo zgadzam
UsuńAle musisz przyznać, że to bardzo smutne. Ludzie kompletnie nie wyciągają wniosków z tego, co działo się wcześniej. Jest teoria, że wojny muszą co jakiś czas się toczyć, bo wojenna trauma powoduje swego rodzaju oczyszczenie moralne i powrót istotnych wartości.
UsuńIzo - to jest po prostu przerażające..... bo oznacza że wojny nie tylko były i są .... ale i zawsze będą...
UsuńBędą, tylko metody, formy i strategie będą się ciągle zmieniać, co widać obecnie.
UsuńNiestety...
UsuńCiekawy wpis, to jest ekstra w blogach, że nawet na ten sam temat każdy wypowiada się trochę inaczej.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu.
UsuńNie bez powodu właśnie dziś ten tekst napisałaś
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Tak mi jakoś wyszło ....
UsuńBądżcie zdrowi!!!
Właściwie to nie wiem co napisać bo taka jestem przerażona
OdpowiedzUsuńEla
Ja też Elu, ja też...
UsuńPowiedziałabym, że cała Europa jest wielce smutnym miejscem, naznaczonym grobami ludzi, którzy nic nikomu nie zawinili, poza tym, że tu właśnie żyli. Przez jakiś czas też wędrowałam tymi schodkami, głównie w dół, gdy pracowałam na Stępińskiej.No proszę, to znaczy, że chodziłaś do liceum im. Konopnickiej.Mnie torturowała Żmichowska, no ale to i tak kilka lat wcześniej niż Ciebie Konopnicka. Dolny Mokotów zaczęłam poznawać dopiero wtedy, gdy zamieszkałam na Stegnach- przedtem bywałam tam tylko z musu.I zawsze ta dzielnica kojarzyła mi się z wytwórnią octu, która była tam, gdzie teraz jest szkoła na Dolnej.Na szczęście była tam stosunkowo krótko, gdy jeszcze byłam mocno nieletnia. Właściwie to niemal cała przedwojenna Warszawa stała się jednym wielkim cmentarzem, bo oprócz tych miejsc upamiętnionych tablicami itp. niemal wszędzie były groby. Do samego końca mego pobytu w W-wie ilekroć byłam na Starówce zawsze czułam strach- ten sam, taki mdlący, który odczuwałam wędrując z dziadkiem ścieżką wydeptaną wśród ruin w stronę ruin Katedry. Strach, że ta samotna, dziwnie pochylona nad tą ścieżką samotna latarnia spadnie na nas, gdy będziemy pod nią przechodzić.I nigdy nie wpadłam na to, dlaczego niemal co niedzielę musieliśmy tam chodzić.
OdpowiedzUsuńA do Łazienek zaczęłam wchodzić wejściem od Gagarina dopiero gdy przyjeżdżałam tam z dzieckiem, przedtem tylko wejściem przy Belwederze.
Serdeczności;)
Aniu Kochana - nie mogłyśmy się nigdy na tych schodkach spotkać, bo ja już potem wędrowałam albo jechałam w kierunku Uniwersytetu.
UsuńAle z pewnością często mijałyśmy się w bramie od ul. Gagarina bo ja /a mieszkałam do 29-go roku życia przy ul. A.Grottgera/ tamtędy właśnie razem z syneczkiem pierworodnym w wózku wchodziłam do Łazienek Królewskich...
Przytulam Cię najserdeczniej...
Kochanie, na Stegnach zamieszkałam dopiero w 1973r, a rozmnożyłam się dopiero w 1976. Chyba na Grottgera był jakiś wet,gdy miałam krótko pierwsze zwierzę w domu.
UsuńTeż Cię przytulam;)
Zgadza się.
UsuńMój starszy syneczek czyli tatuś Szczerbatego i Pytalskiego urodził się rok po Twojej Magdzie. Mieszkałam wtedy na Grottgera i w Łazienkach bywałam codziennie.
A co to jest WET?
WET? = Weterynarz.
Usuń:-))
UsuńBardzo smutna historia, to przerażające ile jest zła i smutku na świecie. Było i jest, tylko okoliczności się zmieniają :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Aness:)
Masz rację Agness.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Nie tylko Europa, ciagle gina niewinni ludzie. Dobrze, ze pamietamy, ale wolalabym swietowac zwycieskie powstania, bitwy. Podziwialam warszawskie uczestniczki powstania-co za witalnosc, godnosc i odwaga, nawet hejt byl im niestraszny. Co za pokolenie! Malgosia.
OdpowiedzUsuńMasz rację Małgosiu - nie tylko w Europie ginęli i giną ludzie.
UsuńI ja jestem pełna podziwu i szacunku dla uczestniczek Powstania Warszawskiego. Jedna z nich /nieżyjąca już Anna Zawadzka/ uczyła mnie kiedyś języka angielskiego...
Zaprosiłaś mnie Stokrotko, więc jestem:)))
OdpowiedzUsuńNie tylko w stolicy można napotkać takie miejsca, z którymi związane są smutne historie. Ważne, aby pamięć o nich nie zginęła.
Pozdrawiam prawie wieczorowo
Oczywiście Ismeno.
UsuńDziękuję Ci.
Takich miejsc mamy dużo. oby nam nie spowszedniały, by pamięć była żywa w następnych pokoleniach. Okazuje się że nic nie jest na zawsze.
OdpowiedzUsuń.... i że nie wiadomo co przyniesie następny dzień...
UsuńEchhh...wojny są straszne! a niektórym nigdy ich dość...
OdpowiedzUsuńNo właśnie Polu...
UsuńA powtarza się ciągle i pisze... "Nigdy więcej wojny"
Czy masz już Stokrotko nominację na warszawskiego kronikarza? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie żartuj. Ukończyłam kiedyś kurs dla przewodników po Warszawie. Ale tyle się od tamtego czasu zmieniło...
UsuńNie żartuję. Właśnie o te zmiany mi chodzi. Ty je rejestrujesz. A to ważne.
UsuńNo to dziękuję za dobre słowo :-))
UsuńStokrotko, Tobie podziękują ciekawscy, którzy z chęci zdobycia wiedzy i z sentymentu przeczytają Twoje relacje.
UsuńMam nadzieję :-)
UsuńTak będzie :)
UsuńIzo - moja ksiązka o Warszawie pt: "Moje warszawskie zwariowanie" podobala się wielu osobom...
UsuńTragiczne, ale jak piszesz życie musi trwać dalej... Chwytające za serce te rysunki dzieci. To piękne, że ktoś uczy ich pamięci o tamtych, niewinnych maluchach:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Urszulko...
UsuńSmutne miejsce, choć takie ładne...
OdpowiedzUsuńI nadal lubię tam chodzić...
UsuńDzięki za kawałek historii. Piękny ten pomnik. Pozdrawiam Stokrotko. 🙂.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereso i serdecznie pozdrawiam :-)
Usuńkiedyś na koloniach /lata podstawówki/ poszła taka sugestia, pewnie odgórna, żeby ten turnus był dedykowany Powstaniu, więc nazwy grup nawiązywały do niego... ktoś wpadł na pomysł, aby naszą grupę nazwać "Baszta", brzmiało groźnie, bojowo, więc nam się to podobało, dodawało nam animuszu, gdy rywalizowaliśmy z grupą najstarszych chłopaków o dominację w rozrabianiu na tych koloniach i nie dawać się przez nich gnębić... wiele już nie pamiętam, ale wiem, że wlepiliśmy im w piłkę, co wśród takich dzieciaków, gdzie różnica wieku roku, czy dwa ma znaczenie, było powodem do dumy...
OdpowiedzUsuń...
z pomników "Baszty" najbardziej mi się wrył w pamięć ten w Alejach Niepodległości koło metra, to jest pierwsze moje skojarzenie, może dlatego, że swego czasu często go mijałem... a park Morskie Oko, cały kompleks zresztą, bo jeszcze park Szustra i park Promenada mam co nieco wyspacerowany, wyzwiedzany, choć najwięcej chyba ten ostatni...
p.jzns :)
Tak Cię podejrzewałam.
UsuńA z kotami też tam można spacerować??? :-)
nie bardzo, to "nie ten teren", o który chodzi, nawet jak kota jest nauczony spacerów /w uprzęży lub bez/...
Usuńale, skoro o kotach i tej okolicy mowa, to:
kiedyś prowadziłem firmę przy Promenadzie, w suterenie i przypałętał się bezdomny kociak... koncept kota "przyfirmowego" jakoś nie pasował do sytuacji, więc kota /bo to dziewucha była/ trafiła do nas do domu, w innej okolicy... to nie była "ta od spacerów" /sama sobie chodziła na spacery/, to było nieco wcześniej... ale też była wspaniała i przeżyła z nami ca 16 lat...
Niesamowite typ z Ciebie...
Usuń/Mam nadzieję że się za tego "typa" nie pogniewasz/ ???
nie, dlaczego?...
UsuńKamień z serca mi spadł... -)
Usuńnie ja go tam wrzuciłem, na te serce, to co mnie to...
Usuń:)
Luzik....
UsuńJa trochę zboczę z tematu, ale tylko kilka kroków.
OdpowiedzUsuńJak szłaś od Morskiego Oka na ul Madalińskiego, to mijałaś przecież Dom Wedla. W holu tego budynku znajduje się obraz Zofii Stryjeńskiej - Taniec góralski - szczegóły tutaj - https://odkrywcawarszawy.blogspot.com/2013/07/budynek-wedla-ul-puawska-28.html
To nie jest mój blog, mój kontakt z tym budynkiem jest silniejszy - tam mieszkała moja sympatia/narzeczona/żona :)
Oczywiście masz rację. I nawet widziałam ten obraz bo moja koleżanka mieszkała w tym domu.
UsuńWidzisz jaki ten świat jest mały???
Historia tragiczna, ale jakże piękna. Takie rzeczy należy przypominać jak najczęściej i najgłośniej, bo "bestia nazizmu" podnosi łeb coraz śmielej, a tak nie powinno być. Ci wychodzacy z kanałów, to byli młodzi ludzie, którzy powinni byli przeżyć, bo chroniła ich konwencja genewska.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Iwonko..
UsuńA co powiesz o tych rozstrzelanych 5-10 letnich dzieciach?
W Podziemnym Mieście Osówka pozostały ślady stóp w betonowej
OdpowiedzUsuńposadzce należące do więźniów drążących sztolnie Riese.
W latach 50 ubw.odkopaliśmy w pryzmie piasku szkielet ludzki(Riese).
W 2012 roku,na pobliskiej górze Włodyka,na małym cmentarzu żydowskim,walały się kości więźniów.Po naszej interwencji zrobiono tam porządek(Molke).
Taka ta nasz Polska ziemia smutna.....
UsuńSmutny, a wręcz tragiczny kawał historii za nami, ale jak widać są tacy, którym nigdy dość. To wywołujący wojny powinni ginąć. Jednak oni wolą w ciepełku zarządzać poddanymi.
OdpowiedzUsuńDobrze, że pamiętamy o śmierci niewinnych.
Pozdrawiam :)
Tak nam jakoś ostatnio wszystkim smutno. Prawda Podrozniczko?
UsuńNie byłam ani w parku "Morskie Oko" ani w Królikarni...oj oj zawsze lecę do Łazienek lub do Wilanowa, no jeszcze do Konstancina. Nadrobię te zaległości, na pewno. Smutna historia związana z Morskim Okiem, będę o niej pamiętała kiedy tam w końcu dotrę.
OdpowiedzUsuńPrzerażające jest to rozstrzelanie dzieci, i wzruszające tam rysuneczki współczesnych dzieci. Pozdrawiam
Zajrzyj tam kiedyś Grażynko. Jak będziesz szła od Puławskiej to zobaczysz prawie wszystko to o czym piszę....I do Łazienek będziesz już miała bardzo blisko....
UsuńCoraz ciekawiej tutaj jest. Dlatego się wraca i czyta, czyta, czyta...
OdpowiedzUsuńNieustająco Cię zapraszam :-)
UsuńZnam to miejsce i pamiętam je jeszcze z dziecinstwa. Taka wysepka spokoju pomiędzy ogromnym hałasem i hukiem samochodów dochodzących z ul. Puławskiej i ul. Belwederskiej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz rację jest tam spokój....tylko historia tego miejsca jest bardzo smutna.
UsuńDziękuję Ci.
Piękna opowieść.Uwazam ,że trzeba mówić
OdpowiedzUsuńo miejscach i wydarzeniach szczególnie dla nas bolesnych.Niektorzy nie chcą wspominać zła.Ale od tego nie da się uciec.
Przyznam ,że nie byłam nad warszawskim
Morskim Okiem .Ale kiedyś wybiorę się
tam.
Witam Cię serdecznie Elu i namawiam do spaceru tamtym parkowym szlakiem :-)
UsuńPiękny tekst. Porusza czułą strunę wewnątrz. Nie ma więcej słów. Czuję się poruszona.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci...
UsuńMuszę się wybrać nad to warszawskie Morskie Oko, tak ciekawie o nim piszesz. Czuję jak bardzo bliskie Twojemu sercu są te miejsca
OdpowiedzUsuńNa Woli jest mnostwo miejsc naznaczonych bohaterstwem powstańców i mieszkańców Woli. Cała Warszawa jest takim wzruszającym pomnikiem.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Wiem Celu wiem.W czasie Powstania Warszawskiego zginęło najwięcej mieszkańców Woli.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Smutne miejsce bo i historia nasza smutna, pelna zadumy, cierpienia, naznaczona krwia poleglych. O nich trzeba pamietac i o tych miejscach. To najwazniejsze, nasza pamiec.
OdpowiedzUsuńMasz rację Kasiu. I serdecznie Ci dziekuję za te słowa
UsuńZdjęcia wyglądają ekstra widać że masz rękę do aparatu. Czy to naturalny talent czy może jakieś kursy?
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńWpis całkiem ciekawy, zaraz przejrzę kolejne.
OdpowiedzUsuńZapraszam...
Usuń