"Właścicielką tego pałacyku była nie byle jaka dama, bo sama księżna marszałkowa Izabella z Czartoryskich Lubomirska. Ta sama, do której należał Pałac w Wilanowie i Pałac w Ursynowie. Ona to kładła kamień węgielny pod budowę Teatru Narodowego w Warszawie i była inicjatorką przebudowy Pałacu w Łańcucie. Jest uznawana za jedną z najwybitniejszych kobiet w Polsce w XVIII wieku. Z powodu błękitnych sukni, które często nosiła, nazywano ją Błękitną Markizą.
Przy wszystkich wymienionych budowlach pałacyk ten jawi się bardzo skromnie. Był jednak otoczony pięknym romantycznym parkiem. Bijące spod nadwiślańskiej skarpy źródła dawały początek sztucznym strumieniom, kaskadom i stawom, urozmaicającym ten trochę dziki park, taki odpowiednik sielankowo‑pasterskich ogrodów. Sam pałacyk usytuowano na skarpie, z której rozciągał się piękny widok na ten romantyczny zakątek.
Pałacyk został wybudowany w latach 1772–1774 jako niewielka klasycystyczna willa. W 1791 roku Szymon Bogumił Zug przebudował go, zmieniając m.in. elewację wschodnią, której nadał zachowany do dziś asymetryczny układ. Na skutek podziałów rodzinnych Mokotów przeszedł w ręce Potockich i właścicielką pałacyku stała się córka Izabelli – Aleksandra, która wyszła za wybitnego męża stanu Stanisława Kostkę Potockiego. Jednakże do dawnej świetności podniosła pałacyk hrabina Anna z Tyszkiewiczów Potocka, która otrzymała go w wyniku podziału majątku po rozwodzie. Następnie, w roku 1845, Mokotów nabył znany litograf warszawski Franciszek Szuster. I on właśnie stał się kolejnym, ostatnim już właścicielem. Od jego nazwiska obiekt ten został nazwany Pałacykiem Szustra.
Pałacyk spalił się od bomb niemieckich już we wrześniu 1939 roku. Zostało też całkowicie zniszczone znajdujące się nieopodal niewielkie mauzoleum rodu Szustrów i cały bogaty drzewostan parku. W czasie Powstania Warszawskiego ruiny pałacyku stały się bastionem powstańczym. A po wojnie chuligani zbezcześcili kaplicę, mauzoleum i miejsca pochówku.
Pałacyk znajduje się w Parku Morskie Oko na warszawskim Mokotowie. Z miejscem tym związana jestem wspomnieniami, ponieważ dom mojego dzieciństwa znajdował się bardzo blisko.
Pamiętam pałacyk z czasów, gdy był jeszcze bardzo smutną, powojenną ruiną. W lecie bałam się tam chodzić, bo wydawało mi się, że w starym budynku straszy. A zimą razem z koleżankami zjeżdżałam na sankach z górki spod samych ruin.
Gdy pałacyk odnowiono, przeznaczono go na siedzibę Warszawskiego Towarzystwo Muzycznego im. Stanisława Moniuszki. Odbywały się tam piękne koncerty muzyczne i miały miejsce wystawy malarstwa i rzeźby. Przez pewien czas działał tam także Videoteatr. W nim też udzielane były i nadal są śluby cywilne.
Niedaleko pałacyku, przy ulicy Puławskiej znajduje się tzw. Domek Mauretański i brama wjazdowa zwana Gołębnikiem. Od roku 1969 codziennie o godzinie 17 – na pamiątkę Godziny „W” – godziny wybuchu Powstania Warszawskiego – z wieży zegarowej grany jest „Marsz Mokotowa”. Ten Marsz to symbol chwały i czci dzielnicy.
Na drodze z Gołębnika do Pałacyku znajdowały się kiedyś piękne, zabytkowe wille. Niestety, zostały całkowicie rozebrane. Pozostała tylko jedna, słynna willa Chowańczaków. Okoliczny park natomiast przez wiele lat służył wagarowiczom do tajemnych spotkań. I tak, chcąc nie chcąc, wróciłam znowu w okolice domu rodzinnego."
-------------------------------------------------------------------
Był to urywek z mojej książki pt: "Moje warszawskie zwariowanie".
Pałacyk Szustra sfotografowałam specjalnie dla Was z różnych stron w dniu 13 listopada 2021 roku.
A o Warszawskim Parku Morskie Oko będę jeszcze pisała.
Byłam tam na ślubie koleżanki (dawno temu), w okolicy też często przechodziłam, nawet bardzo często. Zrobiłaś śliczne jesienne zdjęcia 🙂
OdpowiedzUsuńAnko - przypomniałaś mi że i ja tam byłam na ślubie ... ale kolegi :-)
Usuń🙂🙂🙂
UsuńKtóry mi się kiedyś bardzo podobał....
UsuńŚliczne zdjęcia Stokrotko. O przedstawianej postaci - Izabelli Lubomirskiej w swoim czasie dużo słyszałem. Pozdrawiam serdecznie, po szybkich zakupach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wierność Jardianie :-)
UsuńCzyżbyś zaczynała sentymentalne spacery po Warszawie????
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Przecież po kwarantannie muszę się gdzieś powłóczyć:-))
UsuńMam to we krwi!!!
Ślub w Pałacyku Szustra był i jest dla wielu par wielce pożądanym miejscem, podobnie jak Pałac Ślubów. Mnie wystarczył USC na Rakowieckiej- w końcu to nie z Pałacykiem miałam potem spędzać życie;))) Park Morskie Oko jakoś nigdy nie był u mnie w cenie, bo moi dziadkowie woleli Łazienki. Przez jakiś czas "Moko" było nawiedzane przez dość szemrane towarzystwo, na wagary zaś bardziej nadawały się Łazienki,zwłaszcza że były tak blisko mojego liceum.
OdpowiedzUsuńCzy zauważyłaś, że najładniejsze wille na Mokotowie były pobudowane wzdłuż ulicy Szustra? Jeśli kiedyś "zabłądzisz" na Górny Mokotów, zerknij na budynek z adresem Narbutta 74 - tam mieszkałam do czasu ślubu. A ostatnie 2 lata podstawówki chodziłam do szkoły niemal na przeciwko tego budynku. A drzewa po obu stronach były sadzone jeszcze za mojej pamięci.Po "mojej stronie ulicy" tylko uzupełniali drzewostan, po tej drugiej wtedy nie było prawie wcale drzew. I w tym domu Narbutta 74 w okresie wojny, do samego końca był na parterze sztab niemieckiego wojska.
A w reszcie budynku normalnie mieszkali lokatorzy.
Serdeczności;)
Aniu - w Warszawie największą miłością darzę Łazienki Królewskie - od jch opisu zaczyna się moja książka o Warszawie.
UsuńCała reszta - to dodatki... chociaż też bardzo ważne.
Zapraszam w środę od rana.
Sliczny palacyk do zamieszkania. Okazale sa troche bezduszne tylko do podziwiania. I tak z Toba poznaje i podziwiam stolice oswojona, do lubienia. Setdecznie pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu- bardzo serdecznie zapraszam Cię na ciąg dalszy.... ale uprzedzam, że będzie bardzo smutny...
UsuńTo dobrze Stokrotko że umieściłaś te zdjęcia bo w Twojej książce jest tylko jedno zdjęcie tego pałacyku.
OdpowiedzUsuńCzekam na opowieść o Warszawskim Morskim Oku.
Ela
Elu - zapraszam w środę od rana:-)
UsuńTak, to mało znany fragment Warszawy i nie leży na szlaku turystycznym.
OdpowiedzUsuńOśmielę się stwierdzić, że Warszawa jest bardzo mało znana...
UsuńWarszawa mało znana- tytuł jak najbardziej prawdziwy. Turyści zwiedzają najczęściej znane każdemu obiekty położone przy głównych traktach. Na dokładne zwiedzanie nawet warszawiacy nie mają czasu. To duże miasto. Ja byłam w stolicy dwa razy, drugi raz zwiedzałam prawie tydzień, a i tak to niewiele. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię Podrozniczko że nawet Warszawiacy nie znają stolicy...
UsuńOh very interesting place darling
OdpowiedzUsuńTkank you.
UsuńBardzo ciekawa i nietypowa architektura.
OdpowiedzUsuńTyle zabytków w Polsce uległo zniszczeniu, a szkoda...
Dziękuję Asiu....
UsuńUroczy. :)
OdpowiedzUsuńTaki nietypowy - prawda?
UsuńDziękuję Stokrotko za ciekawe przybliżenie historii pałacu.
OdpowiedzUsuńTęsknię już za Warszawą. Marzę, żeby zobaczyć właśnie takie miejsca, bo te na top liście to widziałam kilka razy.
Moc jesiennych pozdrowień.:)
Serdecznie Ci dziękuję Basiu za przemiły komentarz :-)
UsuńWitaj porannie Stokrotko
OdpowiedzUsuńWarszawy osobiście zbyt dobrze nie znam. Jednak dzięki Tobie poznaje ją coraz lepiej. Zwłaszcza, że pokazujesz właśnie takie miejsca jak teraz.
Chętnie zamieszkałabym w takim pałacyku. Wiosną wygląda pewnie jeszcze ciekawiej.
Czekam na kolejne opowieści
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Ismeno i zapraszam już na jutro...
Usuń:-)
nie wiem, jak dokładnie jest teraz, ale tak ogólnie Warszawa ma opinię miasta słabo turystycznego, np. w porównaniu z Krakowem, czy Gdańskiem i całe zwiedzanie sprowadza się do Starówki, Łazienek i Wilanowa /plus może jeszcze pomnik Bohaterów Getta odwiedzany przez wycieczki z Izraela/... ta opinia nakręca się jakoś sama, powtarzana bezmyślnie przez wielu ludzi i staje się faktem, gdy wiele biur turystycznych w ogóle nie promuje innych, równie ciekawych miejsc, być może właściciele tych biur nawet pojęcia nie mają o ich istnieniu... widać to też po strukturze rynku pamiątek i wszelakich atrakcji: czy komuś przyjdzie do głowy założenie kramu obok takiego Pałacyku Szustra?... z pewnością nie, bo zbankrutowałby migiem z braku klientów... istne błędne koło...
OdpowiedzUsuńz jednej strony może to dobrze, że "stonka" nie zadepcze takiego mało znanego obiektu, z drugiej jednak źle, bo władze miasta i prywatni sponsorzy nie mają motywacji do dbania o takie miejsca... więc nie dbają, obiekt niszczeje i fikcja "mało turystycznej" Warszawy powoli staje się faktem...
wesołe to nie jest, moim skromnym zdaniem...
p.jzns :)
Słusznie prawicie... :-))
UsuńCiekawe jak skomentujesz mój następny tekst....
Ooo pacz Stokrotko a my byliśmy w tym roku w Warszawie, ale tego cudownego pałacyka nie widzieliśmy :(
OdpowiedzUsuńBo są piękniejsze miejsca w Warszawie :-))
UsuńBardzo lubię to miejsce :) Pałacyk jest piękny, chociaż jeszcze nie widziałam go od środka :)
OdpowiedzUsuńMiło mi że wiesz o czym piszę...
UsuńDziękuję
Nie dotarłam jeszcze do tego miejsca, muszę to koniecznie nadrobić, bardzo ciekawe miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Serdeczności Celu...
UsuńDość niepozorne dziś miejsce w porównaniu z wielką historią, czy raczej z wielkimi ludźmi tamtych czasów. Ciekawe nasz wspomnienia:)))
OdpowiedzUsuńPrzeróżne mam wspomnienia Urszulko...
UsuńSuper.Jeszcze jeden pałac do zwiedzenia.Dzieki za zdjęcia i ciekawy tekst.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńElu - w tym pałacyku dzieją się bardzo ciekawe rzeczy...
Usuń:-)
To miło, że odbywają się tam śluby i nie stoi pusty, zrujnowany. Naprawdę urocze miejsce.
OdpowiedzUsuńTo prawda.
Usuń