"Nikt nie mógł ze mną pojechać, chociaż to była sobota. Każdy zapracowany albo nieobecny, albo chory, albo sceptycznie nastawiony do wycieczki w deszczową sobotę. Więc tylko w towarzystwie deszczu pociągiem wyjeżdżającym z Dworca Wschodniego o godzinie 8.03 pojechałam sama do Łowicza. A ściągnęła mnie tam ciekawość, jak wygląda stolica Księstwa Łowickiego.
Dawne Księstwo Łowickie wywodziło się z dóbr arcybiskupów gnieźnieńskich, do których należało przez niezwykle długi okres, bo od roku 1136 do roku 1795. Kościół miał tu władzę niemal suwerenną, miejscowej szlachcie nie przysługiwała nawet apelacja do króla. Po rozbiorach dobra zsekularyzowano. Napoleon podarował je w 1806 roku swojemu marszałkowi Davoutowi, lecz po kongresie wiedeńskim znowu powróciły do skarbu państwa. W 1820 roku car Aleksander I „w oznakę zadowolenia z zasług położonych przez Wielkiego Księcia Konstantego w reorganizacji wojska polskiego, jak niemniej w sprawowaniu powierzonych mu obowiązków naczelnego dowódcy tegoż wojska, nadał mu titulo gratuito wieczyście dobra Łowicz”. Co więcej, małżonce Konstantego, Joannie z Grudzińskich, car nadał tytuł Księżnej Łowickiej.
W 1822 roku zarządzono wytyczenie granic księstwa jak również poszerzono je terytorialnie. Spowodowało to wyodrębnienie się systemu prawnego, innego niż w reszcie zaboru rosyjskiego. Główną różnicą był tu status chłopów, już od 1820 roku objętych oczynszowaniem. Stopniowo zaczął się rozkwit tutejszych wsi i bogacenie się ich mieszkańców na skalę nieporównywalną z resztą kraju. Jednocześnie powstała odrębność Księżaków, którzy utworzyli żywą do dziś kulturę ludową, znamionującą bogate chłopstwo. To bogactwo widoczne było w drewnianych, malowanych przeważnie na niebiesko chatach, podzielonych na dwie części: uboższą powszednią oraz świąteczną – dostatnio umeblowaną. W tej świątecznej zawsze był kredens pomalowany w wielobarwne kwiaty, skrzynia z wzorem kwiatowym i łóżko z piramidą poduszek aż pod powałę. A także mnóstwo wytworów rękodzieła – czyli przepięknych wycinanek oraz słynnych „pająków” zawieszonych pośrodku izby pod stropem.
Najpierw poszłam więc do Muzeum Łowickiego, aby obejrzeć te wszystkie łowickie cuda. Z wielką uwagą obejrzałam też przepiękną kaplicę prymasowską, w której mieści się Dział Sztuki Baroku. Sklepienie wnętrza, zaprojektowanego przez Tylmana z Gameren, zdobią iluzjonistyczne freski przedstawiające życie patrona misjonarzy – biskupa Mediolanu Karola Boromeusza. Budynek muzeum mieści się bowiem w dawnym Klasztorze Misjonarzy wzniesionym przez prymasa Michała Radziejowskiego.
Z muzeum wychodzi się do skansenu łowickiego. I tam dopiero są cuda. Niestety nie mogłam być w nim długo, ponieważ deszcz, który sobie dotychczas padał pomalutku, nagle zamienił się w ulewę. Naprzeciwko Muzeum na Rynku Głównym znajduje się Bazylika Katedralna, sięgająca swymi początkami XII wieku. W roku 1999 podczas wizyty papieża Jana Pawła II kościół ten otrzymał tytuł Bazyliki Mniejszej. Podziemia kościoła są miejscem spoczynku dwunastu prymasów Polski. Sama świątynia posiada pięć kaplic prymasowskich o wielkiej wartości architektonicznej i zabytkowej.
Przy rynku stoi klasycystyczny ratusz. Na jego pierwszym piętrze znajduje się Sala Radziecka, wywodząca swą nazwę nie od Związku Radzieckiego, ale od zasiadających w niej radzących rajców miejskich. A w sali tej, do której pozwolono mi zajrzeć tylko na chwileczkę, na malowidłach Józefa Lamparskiego znajdują się portrety Henryka Sienkiewicza, Jana Łaskiego, Stanisława Staszica i króla Kazimierza Wielkiego.
Ratusz w Łowiczu
Idąc na rynek z dworca PKP, mija się po prawej stronie gmach dawnej poczty konnej wzniesiony a latach 1828 – 1829. To tutaj w pierwszych dniach listopada 1830 roku zatrzymał się Fryderyk Chopin, gdy opuszczał Polskę na zawsze. Tablica przed tym budynkiem informuje także, że z telegrafu w tym budynku korzystała Maria Konopnicka w czasie wizyt u syna, który był zarządcą w jednym z pobliskich majątków".
/Był to urywek z mojej książki "Mój kraj nad Wisłą"/
Ciąg dalszy nastąpi...
Czekam więc Stokrotko na ciąg dalszy . Pozdrawiam, Jarek, jutro kończę 40 lat ;-) . Łowicz też mam w planach, ale chyba to będzie przejazdem. Miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńJardianie w takim razie życzę Ci wszystkiego Najwspanialszego :-)
UsuńStokrotko, ja się dzięki Tobie dokształcam na potęgę!
OdpowiedzUsuńWiesz, piękny herb ma Łowicz, bardzo mi się podoba. Szkoda, że nie dałaś więcej zdjęć, np. tych cudowności z muzeum.
Zapraszam na ciąg dalszy :-)
UsuńOczywiście skorzystam.
UsuńZ góry dziękuję
UsuńTeż się wybrałam do Łowicza kilka lat temu ale znalazłam towarzyszkę podróży na dodatek z autem więc pomknęłyśmy tam na Boże Ciało bo ja bardzo chciałam zobaczyć stroje łowickie w masie i zobaczyłam!! ale widowisko, było przepiękne! Byłam w kościele a reszta atrakcji była zamknięta, skansen też. Nie mniej i tak bym nic nie zwiedzała bo szalałam z aparatem fotograficznym robiąc zdjęcia folkloru. Więc część historyczną czytam u Ciebie...wrócić tam trzeba. Jeżeli chcesz zobaczyć ten festiwal kolorów i strojów to podaję link
OdpowiedzUsuńhttps://i-tu-i-tam.blogspot.com/2016/05/boze-ciao-w-owiczucorpus-cristi-en.html
Oczywiście Grażynko że zobaczę to co napisałaś. Ale jak wrócę z......
UsuńStokrotko, lubię zaglądać do Ciebie, bo dzięki Twoim notkom zawsze dowiaduję się o czymś ciekawym ♥ ..dziękuję za ten interesujący post o Łowiczu, niby wiem co nieco, ale nie wszystko, więc z wielką przyjemnością przeczytałam :)
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ciepło ♥ :)
Dziękuję AnSo i zapraszam na ciąg dalszy :-)
UsuńNie bardzo rajcują mnie "książkowe" opowieści, wolę te aktualne - od Ciebie.
OdpowiedzUsuńWszystkie opowieści są moje ale jeśli nie rajcują Cię te z moich książek to po prostu ich nie czytaj.
UsuńSala radziecka, jak i apteki radzieckie, pamietam taką aptekę z Torunia i tez mnie kiedyś zdziwiła ta nazwa!
OdpowiedzUsuńCiekawy herb i piękna architektura:-)
jotka
I bardzo ciekawe miasto...
UsuńDziękuję Jotko.
Lubie pasiaki lowickie, ale mieszkac w niebieskich domkach bym nie mogla. Jednak doceniam te wszystkie wspanialosci i czekam na dalszy ciag chociaz ksiazka lezy na polce. W tym miejscu po prostu sie czeka na kolejny odcinek. Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie Małgosiu:-)
UsuńStokrotko, praktycznie z Twojej książki wszystko już wiem, ale zawsze z przyjemnością czytam.
OdpowiedzUsuńŁowicz zaliczyłam kilkakrotnie przejazdem, ale folklor w strojach podczas świąt Bożego Ciała może być ciekawy.:))
Serdecznie Ci dziękuję Celu D :-)
UsuńPodobało mi się w Łowiczu. Zwróciłam zwłaszcza uwagę na elementy dekoracyjne w postaci kolorowych łowickich pasów np na słupach latarnianych.
OdpowiedzUsuńBo jest to miasto pełne folkloru...
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis.
A ratusz łowicki przypomina ten z mojego Miasteczka:)
Pozdrawiam:)
Zdublował mi się komentarz, więc go usunęłam:)
UsuńTo zapraszam Leno na ciąg dalszy :-)
UsuńHi, Very insightful thanks for sharing this and hope you like my articles below
OdpowiedzUsuńបាការ៉ាត់អនឡាញ
Thank you.
UsuńStokrotka
Jakiż piękny opis nieznanego mi miasta.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPamiętam ten rozdział z Twojej książki. Ta samotna deszczowa wycieczka.... :) Wtedy pomyślałam, że w Twoim słowniku nie istnieje słowo "niepogoda" :)
OdpowiedzUsuńMasz rację wędrowałam wiele razy w deszczu i porywistym wietrze...
UsuńNigdy tam nie byłam, przeczytałam z ciekawością. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Polu i zapraszam na ciąg dalszy.
UsuńWidzę że jakiś nowy "życzliwy i sympatyczny" Ci się trafił:-))
OdpowiedzUsuńMatek z dziewczynami
Marku już do tego przywykłam:-)
UsuńStokrotko,
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy ... i jak widać czasami nie patrząc na innych warto kupić bilet, wsiąść do pociągu , by poznać i odkryć nowe miejsce. W Łowiczu nigdy nie byłam, ale czuję,że zdecydowanie muszę się tam jednego dnia przejechać :-)
Cieplutko i również majowo pozdrawiam
Bardzo Ci dziękuję za wizytę i zapraszam do przeczytania nastepnej części "Deszczowego Łowicza". Zajrzyj też na pocztę.
UsuńPrawdziwemu podróżnikowi, nawet grad nie przeszkodzi.:)
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam. Na tych zdjęciach Łowicz wygląda zachęcająco.
Pozdrawiam Cię wiosennie.
Basiu - zachęcam do przeczytania drugiej częśći tekstu o Łowiczu :-)
UsuńBardzo to wszystko ciekawe. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJuż w piątek będzie...
UsuńNie byłam, słyszałam, ale chętnie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś moje ścieżki mnie tam zaprowadzą
Pozdrawiam niepowtarzalnymi kolorami i zapachami maja Stokrotko
Ismeno - dziękuję Ci bardo - maj jest rzeczywiście kolorowy i pachnący,:-)
UsuńStokrotko!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za interesujący post.
Pozdrawiam:)
Bardzo proszę.
UsuńStokrotka
W Łowiczu urodziła się moja babcia i dwóch braci mojej mamy i jako dziecko bywałam tam dosyć często. Część rodziny babci mieszkała w domu, który teraz ma status zabytku, uwielbiałam tam być. Miałam taki mały strój łowiczanki, który ubierałam na dziecięce bale karnawałowe, nie da się ukryć, że Łowicz jest mi bliski.
OdpowiedzUsuńTo Ty jesteś lowiczanka....ale fajnie :-)
UsuńPięknie Pani snuje swoje opowieści.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńNiby tak blisko to miasteczko, a tak mało znane. Dzięki za ten wpis.
OdpowiedzUsuńNie wiem komu ale dziękuję.
UsuńNiedługoswieto Bożego Ciała i procesja, chyba najpiękniejsza w Polsce. Stroje łowickie jak kosmiczna tęcza przesuwają się w procesji jak korowodzie .
OdpowiedzUsuńWidziałąm to Joasiu ale już dawno temu....
Usuń