wtorek, 6 lutego 2018

Oberża "Pod Czerwonym Wieprzem"


Nigdy w tej oberży nie byłam, chociaż kiedyś przechodziłam obok niej. Przypomniałam sobie wtedy historie sprzed lat opowiadane przez mojego dyrektora. Był w tej oberży stałym bywalcem. To znaczy nie w niej, tylko w tej która była kiedyś na jej miejscu i nazywała się bodajże …. „Żelazną Oberżą”. 

I właśnie Żelazna Oberża nawiązała bliską współpracę ze słynnym kiedyś browarem z ulicy Krochmalnej „Haberbusch i Schiele”. Mój szef będąc w znamienitym towarzystwie miał okazję testować tam smak słynnego piwa. A było to piwo wspomnieniem produkowanego jeszcze w PRL-u zielonego Haberbuscha z charakterystycznym sfinksem na nalepkach. Przy tym piwie podobno knuli godzinami lewicujący konspiratorzy z robotniczej Woli. To tu w czasach głębokiej komuny świętowano pierwszy w Polsce pochód pierwszomajowy, wiedziony przez Juliana Marchlewskiego i „Krwawego Felka”. Mówi się też, że do tej starej oberży zajrzał parę razy sam Lenin, i zajadał tam ulubione bliny z kawiorem. Ale czy była to prawda trudno powiedzieć…

W tej nowej oberży, czyli tej „Pod czerwonym wieprzem” jest podobno karta dań „Dla Proletariatu” i „Dla Burżujów”. Podobno dania z obydwóch kart pieszczą każde podniebienie i rozpływają się w ustach...

Z pewnością częstym gościem Oberży był towarzysz Gierek, który wraz z „Księciem Karpat” czyli Nicolae Caucescu objadał się tam kaczką po polsku i delikatną doradą z kaparami i włoskimi orzechami. Podobno do dziś w karcie istnieje „Polędwica Limousine a la „Książę Karpat”….a także migdałowa „Gwiazda Fidela”, w którą wbijał zęby sam El Comandante...

A na ścianach wiszą obrazy przedstawiające Breżniewa i wielu innych przywódców komunistycznych partii…

Ta nowa Oberża "Pod czerwonym wieprzem” istnieje od 12 lat. A przed nią czekają nadal dwa czarne samochody marki Wołga...

Obecnie przychodzą „Pod czerwonego wieprza” osoby znane z pierwszych stron gazet np. Radosław Sikorski z Anne Applebaum, bywał Lew Rywin i różni słynni goszczący w Polsce aktorzy- szczególnie ci amerykańscy. Bywał tez słynny bokser Lennox Lewis.

A może ktoś z Was tam spożywał jakieś jedzonko i napisze jak tam jest naprawdę????

Bo ja znam temat tylko z opowieści swojego byłego szefa i z „Kuriera Warszawskiego" - numer z  sierpnia roku 2013.
A na zdjęciu zeskanowanym z tego miesięcznika widać Bruce Willisa wychodzącego w obstawie z tej własnie oberży...
-------------------------------------------------------------
P.S. Oberża, o której piszę mieści się w socrealistycznym pawilonie przy ul. Żelaznej  68 w Warszawie. Uważana jest za najlepszą restaurację PRL w Polsce. Piszą o niej w przewodnikach na całym świecie. A dlaczego wieprz wymieniony w nazwie jest czerwony nie muszę chyba nikomu tłumaczyć.


68 komentarzy:

  1. matko, przechodziłaś i nie byłaś? Z reporterskiego obowiązku musisz, inaczej tracisz wiarygodność:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś mnie tam nie ciągnęło!!!!
      I nawet wiem dlaczego.
      :-)))

      Usuń
  2. To chyba się tam wybiorę żeby koło Breżniewa usiąść....
    :-) :-) :-)
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie koło, tylko pod - bo on na ścianie wisi....
      I koniecznie z dziewczynami idź!
      :-) :-) :-)

      Usuń
  3. Popieram, powinnas wstapic by wczuć się w atmosferę, no i zjeść frykasy, chociaż nie taka egzotykę poznalas, prawda?Caluski Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo znamienite miejsce. Taki nie bardzo jeszcze stary komuch jak ja, świetnie by się tam czuł!

    OdpowiedzUsuń
  5. No popatrz, jakoś nigdy tam nie weszłam, a przechodziłam wiele razy, bo za Żelazną Bramą mieszkała moja przyjaciółka.Jedyne miejsce na Żelaznej, które zaszczycałam swą obecnością to był sklep "Royal Stone" z półfabrykatami do prod. biżutków koralikowych. Ja to chyba porąbana jestem bo bardzo nie lubię bywać w restauracjach, nawet tych naj, najlepszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :Pierwszy raz w życiu słyszę słowo "biżutki", jest w Internecie, ale nie mogę skojarzyć - co to jest. Czy któraś z Pań w swojej łaskawości nie wytłumaczyłaby mi przystępnym językiem... Z góry dziękuję

      Usuń
    2. Coś mi się wydaje że ja też jestem porąbana - i to jeszcze bardziej.
      Ale często - niestety - z racji wykonywanej pracy - musiałam bywać w bardzo eleganckich restauracjach /rozmowy handlowe czy podpisywanie kontraktów odbywały się po głównym daniu ale przed deserem/
      :-)

      Usuń
    3. @Torlin
      Biżutki- tak określa się nieco pogardliwie wyroby hand made z koralików. Owe "biżutki" w moim wydaniu można zobaczyć czasem na moim blogu. Ostatnio dość rzadko, bo jakoś czas mi się skurczył. Poza tym nie zawsze chce mi się je fotografować.

      Usuń
  6. Ale mam nadzieję, że do tej oberży można ze spokojem pójść. Bo mnie nazwa kojarzy się z genialnym filmem Fernandela
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  7. O, nie byłam tam - a z ciekawości kiedyś zaglądnę:). TYlko ciekawe, która kartę mi podają...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz słyszę o niej...ile ja się nowych rzeczy dowiem u Ciebie;)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie, gdybym się nawet znalazła w stolicy, to raczej szukałabym dobrej kuchni gruzińskiej, bo w moim mieście takiej nie ma. Jakoś do klimatów Peerelowskich mnie nie ciągnie, nawet jeśli serwują tam dobrą kuchnię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale i w tamtych czasach zdarzało się coś pysznego a jakiejś restauracji zjeść.
      :-)

      Usuń
  10. To ja chyba nie mam ochoty tam zajrzeć nawet...i wyobrażam sobie ceny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że ceny tam są bardzo wysokie.
      Bo to raczej takie miejsce dla snobów.

      Usuń
  11. Wiem o Czerwonej Oberży, ale o tej Pod Czerwonym Wieprzem nigdy nie słyszałam.
    Można zbić majątek na ciekawej nazwie oraz na bardzo smacznych potrawach, czego wielu restauratorów nie wie.
    Gorąco pozdrawiam przy temperaturze -1 stopień.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobno byłem tam, ale niewiele pamiętam ... młodość, zdrowa wątroba.
    Jest tylko jeden problem, w mojej pamięci, i z opowiadań zachowała się nazwa "Czerwona Oberża", Jak ktoś powiedział "Pod Czerwonym Wieprzem" to zaraz trzeba było precyzować o co chodzi. Nazwy "Zelaznej Oberży" jednak nie kojarzę. Na YT też znalazłem tylko to:
    http://zwierciadlo.pl/przepisy/kuchnia/newsfood/oberza-pod-czerwonym-wieprzem-wyrozniona-przez-trip-advisor
    Wygląda na to, że byłaś bardzo grzeczną i porządną dziewczynką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie.....
      To Ty wątpisz że byłam grzeczną dziewczynką?????
      Za karę nie pozwolę Ci zajrzeć na stronę tej knajpy:
      http://www.czerwonywieprz.pl/pl/
      :-)

      Usuń
    2. Karę odbyłem, i obiecuję, że też będę grzeczny.
      Myślę, że z tą oberżą to pewnie tak jak z PKiN w tamtym czasie nazywanym powszechnie "Pekinem".

      Usuń
  13. Ciekawe to Stokrotko ale chyba też nie chciałabym tam pójść.

    Pozdrawiam serdecznie i trochę zimowo.
    :-)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie, dlaczego jeszcze tam nie byłaś? Ja bym poszła, nawet z ciekawości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze dzisiaj skoczę tam na kolacyjkę :-))

      Usuń
  15. zapewne już w niej nie zjem posiłku . Za daleko i czasowo nie koniecznie . A szkoda

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj, Stokrotko.

    Szczerze mówiąc, restauracje to ostatnie miejsca, które zwiedzam:)
    Co nie zmienia faktu, że opowieść o Oberży przeczytałam z zainteresowaniem.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam za restauracjami.
      Jeśli już - to za kameralnymi kawiarenkami.
      Dziękuję Ci.
      :-)

      Usuń
  17. Ciekawie opowiadasz. Szkoda, że nie próbowałaś specjałów wielbicieli dobrej kuchni. Przypomniała mi się wizyta w Muzeum PRL.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam Cię serdecznie i dziękuję za miłe słowa.
    Czyżbyś miała na myśli Muzeum w Kozłówce?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Menu całkiem odlotowe, jak na po-peerlowskie. Chociaż wierzę, że dobre. A Bruce Willis ciągle cudny, ech......

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie bywałam...:o( Bo ze mnie ani "Proletariat", a ni "Burżujka"...;o)Poczekam, aż przygotują menu dla Ludziów...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojęcia nie masz jak ja "Gordyjeczkowe wpisy" lubię.
      :-)

      Usuń
  21. Ciekawa knajpka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię na moim blogu i proszę o komentarze na poziomie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  23. ... chociaż mięsne i inne dania spożywam najczęściej w domu, to chętnie zajrzałbym do tej oberży, o której nic a nic nie wiedziałem, aby, dajmy na to, obejrzeć popiersie towarzysza Breżniewa, albowiem jestem zainteresowany, czy eminencja cokolwiek zmieniła się wyglądowo na lepsze, bo przypominam sobie, że w ostatnich tygodniach panowania jego powierzchowność nie przedstawiała się najpiękniej, a to zapewne z tej racji, że na Żelazną przed chwalebną swoją śmiercią nie chadzał. Może bym i zajrzał, a nawet i skonsumował "Gwiazdę Fidela", ale czy przypadkiem tam w Oberży nie nagrywają? Bo trzeba Ci wiedzieć, że konsumując alkohole w ilościach, na jakie mogą sobie pozwolić niewiasty w błogosławionym stanie, po jednym już haberbuschu mógłby mi się rozsupłać język i rozpowiedziałbym się nazbyt wiele i bez należytego szacunku o rządzie, tudzież o panującej nam partii, co niechybnie podpadło by pod Jaki-ś paragraf, a niestety ja mam ostatnio takie ziobrowate szczęście, więc upraszam Cię o to, abyś w kolejnym artykule, Stokrotko, spróbowała wywiedzieć się, na jakie jadalne menu mógłbym liczyć w zakładzie odosobnienia (jest takowy w stolicy?)... hm, przezorny, ubezpieczony w PZU ... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Lista gości świadczy o tym, że pewnie nie byłoby mnie stać w tym miejscu nawet na toaletę dla proletariatu:)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Intrygujące miejsce. Dla mnie trochę za daleko :) ale nie omieszkam wykręcić
    http://mrocznastrefa.blogspot.com/
    https://zolza73.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie na moim blogu.
      Jak będziesz tam, to potem zdaj sprawozdanie.
      :-)

      Usuń
  26. Nie byłam, ale naprawdę chętnie bym się tam przeszła. Nie bron Boże z sentymentu do ustroju słusznie minionego, tylko z ...ciekawości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...
      :-)

      Usuń
  27. Stokrotko - prywata. Usiłowałem się wpisać do Anabell i nie mogę się do Niej zalogować. Nie wiem, co się dzieje. U Ciebie mam "wybierz profil - nazwa/adres URL", a u Anabell nie mam. Nie bardzo wiem, co zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo umiem Ci ppomóc.
      Ale może wybierz Wordpress???

      Usuń
    2. W rubryczce "odpowiedz jako wpisz Torlin(WordPress) i powinno wszystko przejśc bez problemu.

      Usuń
  28. Przechodzę obok tysiąc razy odwiedzając siostrę mieszkająπcą dwa bloki dalej. Nigdy nie przyszła mi ochota zajrzeć tam. Zdecydowanie widok tow. Breżniewa i innych dekoracji nie pasuje mi. Jednak nie krytykuję samej oberży, bo to marketingowo pewnie świetny pomysł. Czegóż to nie robi się dla kasy???!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno coraz więcej w Polsce podobnych lokali.

      Dziękuję że wpadłaś Joasiu.
      Serdeczności.

      Usuń
  29. Kolejny świetny adres. właśnie sprawdziłam menu i ślinka pociekła. Jesteś mistrzynią dobrych adresów w każdej dziedzinie. Prawdziwa znawczyni Warszawy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że książkę o Warszawie już przeczytałaś...
      :-)

      Usuń
  30. A to dopiero miejscówka. Kolor czerwony to jednak przyciąga ;).

    OdpowiedzUsuń
  31. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...