/Jadwiga Janczewska/
Była urodziwa, utalentowana i inteligentna. Ale zarazem psychicznie słaba i niestabilna emocjonalnie. Leczyła się na gruźlicę w sanatorium doktora Kazimierza Dłuskiego w Kościelisku.
Jadwiga Janczewska – bo o niej mowa była narzeczoną Witkacego. Poznali się jesienią 1912 roku, kiedy studiująca w Krakowie Jadwiga przyjechała do raz pierwszy do Zakopanego podleczyć chore płuca. 17 stycznia 1913 roku zakochany Stanisław Ignacy Witkiewicz oświadczył się jej, a oświadczyny zostały przyjęte.
Z początkiem roku 1914 prowadzony przez matkę Witkacego - Marię Witkiewiczową pensjonat Nosal na Bystrem w Zakopanem był pełen gości. Kilkanaście dni spędził tam Artur Rubinstein, a sześć tygodni Karol Szymanowski – obaj byli przyjaciółmi syna gospodyni. W pensjonacie panowała napięta atmosfera – Szymanowski chorował, Witkacy walczył z depresją. Gościem pensjonatu była też panna Jadwiga Janczewska.
21 lutego 1914 roku Jadwiga Janczewska wynajęła dorożkę na samotną wycieczkę do Doliny Kościeliskiej. Gdy dojechała do Hali Pisanej tam wysiadła z dorożki, wyciągnęła rewolwer marki Browning – i strzeliła sobie w skroń. Zginęła na miejscu. Miała wtedy 24 lata. Jedynym świadkiem tego wydarzenia był fiakier.
Według relacji przyjaciela Witkacego – Karola Ludwika Konińskiego – Jadwiga była w ciąży. Według relacji Jarosława Iwaszkiewicza samobójczyni zostawiła list, z którego wynikało, że powodem jej desperackiego czynu był Karol Szymanowski. Inny przyjaciel Witkacego miał napisać w swoich wspomnieniach, że Szymanowski, który był człowiekiem uroczym i towarzyskim bardzo podobał się Jadwidze. I na tym podobno tle dochodziło między Witkacym i Jadwigą do scen zazdrości.
Karol Szymanowski po tym wydarzeniu natychmiast wyjechał z Zakopanego. Witkacy natomiast pogrążył się w rozpaczy.
W
liście do antropologa Bronisława Malinowskiego miał się żalić,
że spotkało go straszliwe nieszczęście. Uważał, że to on sam
winien jest samobójstwu Jadwigi, cierpiał bowiem wtedy na silne napady depresji co jego narzeczona mogła odebrać jako
brak zainteresowania jej osobą.
Jaka była faktycznie przyczyna samobójstwa panny Jadwigi Janczewskiej trudno powiedzieć. Mogła to być ciąża panny Jadwigi, miłość do Karola Szymanowskiego, albo brak miłości narzeczonego. Albo wszystko naraz.
Mnie w każdym razie przyszło do głowy następujące pytanie: Czy teraz kobiety też popełniają w takich sytuacjach samobójstwa?
Jak
myślicie?
Tekst napisałam na podstawie jednego z rozdziałów rewelacyjnych „Kronik Zakopiańskich” Macieja Krupy.
No cóż, pannie Jadwidze nic by z Szymanowskiego nie przyszło, wiadomo dlaczego. A kontakt z Witkacym nikomu nie wyszedł na dobre, to była destrukcyjna osobowość, także dla samego siebie. I wcale niełatwe przeżycia związane z rewolucją październikową na pewno nie pomogły mu w złapaniu równowagi.
OdpowiedzUsuńNotario, to nie jest prawda. Szymanowski został homoseksualistą dopiero po latach, w młodości był podwikarzem jak się patrzy,w czasie swojej podróży po Europie (Włochy, Francja) po śmierci Jadwigi nie wychodził z domów rozpusty.
UsuńNieszczęśliwa też była /co z pewnością wiesz/ żona Witkacego - Jadwiga Unrug /pochodząca ze słynnej rodziny Kossaków. Całkowicie ją lekceważył i na okrągło zdradzał. Mieszkali daleko od siebie - ona w Warszawie on w Zakopanem i tylko dwa razy w roku się widzieli. Ale to ona odziedziczyła i pielęgnowała spuściznę po nim.
UsuńDo Torlina:
UsuńBywa też tak, że starszym panom odbija i na stare lata sprowadzają sobie do domu młodych chłopców.
A ja myślałem, że napiszesz, że pochodziła ze znakomitego rodu Unrugów (Unruhów).
UsuńTo TĘŻ.
UsuńTorlinie, co nie jest prawdą? Tylko chyba to, czego nie napisałam ;-) Sugerujesz, że gdyby Szymanowski związał się z Jadwigą, byłby szczęśliwym mężem i ojcem i nie zostałby homoseksualistą? No i przede wszystkim czy ja pisałam, że homoseksualizm Szymanowskiego wyklucza inne rodzaje doświadczeń seksualnych? bi nie widzę, żebym to napisała...
UsuńNotario, nie denerwuj się, nie miałem nic złego na myśli. Większość ludzi robi równanie: Szymanowski = homoseksualizm, i tak zrozumiałem Twoją wypowiedź - jeżeli źle - przepraszam. Chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że w tym czasie nasz kompozytor był heteroseksualny, pierwsze objawy homoseksualności ujawniły się podczas pisania powieści "Efebos" 1917 i opery "Król Roger", którą zaczął w 1918 r. A Janczewska zabiła się w 1914.
UsuńNotario - dziękuję.
UsuńTorlinie - Notaria jest wysokiej klasy fachowcem w wielu dziedzinach.
UsuńPrzyczyny mogły byc rozmaite, wszystkie wymienione i żadna...
OdpowiedzUsuńMyślę, że dziś kobiety są silniejsze, ile potrafią znieść, to się w głowie nie mieści, często biorą sprawy w swoje ręce.. Wczoraj właśnie spotkałam koleżankę z podstawówki i już mam pomysł na blog, bo takie historie trzeba opisywać...
To prawda - dziś kobiety są dużo silniejsze. Ale są też i takie bardzo słabe.
UsuńFaktycznie dużo się na dziewczynę zwaliło problemów. Być narzeczoną człowieka niezrównoważonego psychicznie i być w ciąży z Szymanowskim który był partnerem Iwaszkiewicza to rzeczywiście siła złego na jednego.
OdpowiedzUsuńAle myślę, że dzisiaj nie jedna dziewczyna dobrze daje sobie radę w takiej sytuacji.
No to temacik podłapałaś...
:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Każdy temacik jest dobry.
UsuńByle tylko ludziska zechcieli komentować w odpowiedni sposób.
:-) :-) :-)
A ja czytałam że żona Iwaszkiewicza - Anna doskonale wiedziała o wszystkich męskich kochankach męża. Uważała to za jego chorobę i starała mu się pomóc, tylko nic jej z tego nie wychodziło.
OdpowiedzUsuńTo chyba straszne dla kobiety zakochać się w homoseksualiście.
Ale wychodzi na to, że ona była bardzo silna.
Pozdrawiam i dziękuję za bardzo ciekawy tekst.
Ela
Pewnie masz rację Elu z tą miłością kobiety do homoseksualisty.
UsuńSerdeczności
Fascynują mnie te czasy, przyznaję. Pozwolisz Stokrotko na bezczelne propagowanie mojego blogu, ale jeżeli ktoś chciałby zobaczyć Jadwigę nago sfotografowaną przez Witkacego - zapraszam DO SIEBIE. pzdr
OdpowiedzUsuńNo i teraz wszystkie chłopaki polecą do Ciebie Torlinie.
UsuńEee tam Stokrotko, nie wierzysz w ciekawość kobiet.
UsuńJa zajrzę, ale potem bo teraz muszę wyjść.
UsuńNa zdrowy, chłopski rozum rzec ujmując- gdyby to była ciąża z Witkacym to by się nie zabiła, bo ślub można by było przyspieszyć a dziecko byłoby przysłowiowym "wcześniakiem", a honor panny Janiny uratowany.
OdpowiedzUsuńBiedne były wówczas tzw. "panienki z dobrych domów", w chwilach trudnych wyborów życiowych zdane głównie tylko na siebie nie wytrzymywały presji i popełniały samobójstwo.
Dziś też jest sporo samobójstw wśród młodych ludzi a "telefon zaufania" obecne władze zlikwidowały nie przyznając pieniędzy na ten cel. I gdyby nie oddolna inicjatywa kilku osób, zdesperowani młodzi ludzie byliby całkowicie odcięci od wsparcia psychologicznego.
Miłego;)
To prawda, że "panienki z dobrych domów" miały dwa wyjścia - albo się zabić albo pójśc do klasztoru. I tam urodzić dziecko homoseksualisty :-))
UsuńBuźka.
Witkacy nie chciał mieć dziecka i kategorycznie żądał usunięcia ciąży pod groźbą odmowy uznania ojcostwa. A co do współczesnych dziewczyn, też radzą sobie różnie, zależy od indywidualnej wrażliwości.
UsuńWitam na moim blogu i dziękuję za komentarz.
UsuńNo cóż...Przynajmniej miała piękne widoki przed śmiercią...
OdpowiedzUsuńMiłość to wielka siła, a skoro była psychicznie słaba i niestabilna emocjonalnie, to niewiele trzeba było...
Dzisiaj ??
Jak wiesz niedawno pochowałam młodego Chłopaka, który pokochał zbyt mocno, więc miłość dalej bywa dla Ludzi zbyt silna...;o)
To prawda - młodzi i wraźliwi nadal są i nie potrafią sobie sami poradzić.
Usuń:)
Szkoda młodej i pięknej kobiety. Chyba dzisiaj kobiety są silniejsze......
OdpowiedzUsuńNiektóre z pewnością są Tereso.
Usuń:-)
Ówczesne panienki z dobrych domów mało wiedziały o świecie, o życiu, a już najmniej o stanie własnej psychiki. Niestety, miały dostęp do różnych browningów, wielki poziom egzaltacji i romantyczną wizję własnej śmierci. W efekcie panna naraziła biednego fiakra na nielichą przygodę.
OdpowiedzUsuńDziś kobiety (w każdym wieku) nie są tak przewrażliwione, mniej egzaltowane, silniejsze, bo bardziej świadome własnej wartości. To im/nam pozwala się borykać z losem.
Silne są te dzisiejsze kobiety Halinko.
UsuńA jak słabe - to w depresję wpadają.
:-)
Poplątały się uczucia, bywa, że teraz też plątają się całkiem niespodziewanie. Zawsze ktoś cierpi. Najgorzej, że panna Jadwiga tak desperackiego czynu dokonała, unieszczęśliwiając parę osób, w tym rodzinę. Myślę, że teraz rzadko dokonuje się takich wyborów, nie licząc działania pod wpływem używek lub choroby psychicznej. Cóż, z uczuciami nie ma żartów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Jagódko :)
Masz we wszystkim rację Anusiu.
UsuńDzięki serdeczne.
:-)
Nie znałam tej historii ... myslę, ze wszystko po kolei mogło być przyczyną samobójstwa. Do tego egzaltacja, obracanie się w artystycznym środowisku i nieszczęście gotowe.
OdpowiedzUsuńBo w jakiej to desperacji trzeba być, żeby przystawić sobie pistolet do skroni i wystrzelić ...
Masz rację Lidio jeśli chodzi o tę desperację.
UsuńPozdrawiam Cię.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPan Karol niewątpliwie musiał posiadać sporo uroku, zważywszy, że znana ze swej słabości do płci przeciwnej Maria Dąbrowska także zagięła na niego parol. Ponoć uczyniła mu niedwuznaczną propozycję, na którą miał odpowiedzieć, że docenia jej dobry smak, bo gustuje w podobnym typie mężczyzn:)
Dziś kobiety są bardziej świadome własnej wartości. Również dlatego, że mogą spełniać się zawodowo i nie muszą być zależne od mężczyzn. Poza tym mają możliwość uzyskania pomocy, ponieważ pewne kwestie przestały być społecznym tabu.
Co wcale nie znaczy, że ich kondycja psychiczna jest dużo lepsza. Nie. Po prostu dziś mają inne alternatywy.
Pozdrawiam:)
Ale że pani Maria Dąbrowska nic nie wyczuła - jeśli chodzi o pana Karola?
UsuńA z całą resztą zgadzam się z Tobą Leno.
:-)
1. To kolejny dowód na to, że kto da się omamić urokowi artysty, ten gorzko tego pożałuje.
OdpowiedzUsuń2. Mając TBC panienka i tak by długo nie pociągnęła.
Pozdrawiam
ad. 1- tu się zgadzam.
Usuńad. 2 - tu się nie zgadzam, bo wtedy wszyscy którzy bywali w Zakopanem mieli TBC ... i jakoś ciągnęli długo :-)
Zdaje się, że miewali też syfilis.
UsuńPozdrawiam
W pakiecie go otrzymywali :-))
UsuńCzy ja wiem, czy kobiety dzisiaj są silniejsze... kiedyś też nie miały łatwo. Poza tym...wydaje mi się, że trzeba być niezwykle odważnym aby odebrać sobie życie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Trzeba być odważnym czy trzeba być tchórzem żeby sobie odebrać życie - oto jest pytanie Agnieszko.
Usuń:-)
Jakby nie było, szkoda życia. Raczej dwóch :(
OdpowiedzUsuńPewnie że tak.
UsuńPiękna, wymagająca ochrony i uczuć, ale z tym coraz trudniej. Obserwuję raczej samobójstwa panów z różnych powodów. Kobiety natomiast coraz bardziej staczają się w alkoholizm, czego wcześniej nie było, chyba.
OdpowiedzUsuńTo prawda. że ostatnio kobiety coraz więcej piją...
UsuńHistoria dramatyczna, przyznaję, że jej nie znałam. Co do kobiecych samobójstw w dzisiejszych czasach, myślę, że nie. Nastolatki, owszem, nieszczęśliwa miłość, ciąża, problemy z akceptacją środowiska... straszne, ale tak niestety jest, a i wiek samobójczyń podobno się obniża :( Ale dorosłe kobiety raczej częściej popadają w alkoholizm. Tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńMasz rację z tym alkoholizmem.
UsuńDzięki, że mnie odwiedziłaś.
Trudno się wczuć w proces decyzyjny samobójców, zapewne bywają sytuacje, z których nie ma innego sensownego wyjścia no i wtedy skuteczność jest ważna, co w tym przypadku miało miejsce. Co zaś do rewolweru - marka Browning kojarzy się z pistoletami raczej - proponuję sprawdzenie, czy aby na pewno był to rewolwer.
OdpowiedzUsuńW "Kronikach zakopiańskich " jest napisane że to był rewolwer.
UsuńDziękuję za wizytę.
Nie znałam tej historii.
OdpowiedzUsuńWitaj Cię serdecznie :-)
UsuńPrzecieżnie można o wszystkim wiedzieć.
Ech, życie wyższych sfer... Ale jakoś nie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńBo też nie ma czego.
Usuń:-)
Dziś kobiecie dużo łatwiej jest poradzić sobie z taką czy podobną sytuacją, to oczywiste. Za to być może uciekając od problemu, wpadła by w jakieś uzależnienie. Nigdy też nie wiadomo, co daną osobę skłoni do samobójstwa.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Roksanno.
Usuń:-)
Oj, nie mówcie mi proszę w lutym o depresjach... (osobiste).
OdpowiedzUsuńNie będziemy, bo same tak mamy.
UsuńJutro będzie coś weselszego....
:-)
Nie będzie (dla mnie). Mam w lutym kilka "śmiertelnych" jubileuszy i następną rocznicę "upiornego" rozwodu...
UsuńJa w ubiegły wtorek też kogoś z rodziny pożegnałam na zawsze...
UsuńBywają różne przyczyny desperacji ludzkiej. Czasami są nie odkrycia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuje za wizytę Loteczko.
Usuń:-)
Tej historii nie znałam. Tylko szkoda dziewczyny. Ja też mam w lutym "smutną" rocznicę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Dzięki serdeczne Moniko N.
Usuń:-)
Żadna sytuacja życiowa nie jest nas w stanie zmusić (no może poza śmiertelną chorobą) do samobójstwa, gdy mózg działa jak zegarek. Mamy wtedy zbyt wiele mechanizmów obronnych, bo jednak jak się umrze to się nie żyje, i nawet, gdy próbujemy się oszukiwać obietnicami religijnymi, mózg podświadomie zna prawdę. Tylko skłonności depresyjne plus zaburzenia osobowości. Co nie jest żadnym zarzutem, bo każdy z nas może mieć z tym problem.
OdpowiedzUsuńInaczej mówiąc - każdego z nas to może dotyczyć.
UsuńDziękuję za wizytę.
:-)
Ale poczułam klimat Zakopanego!
OdpowiedzUsuńHistoria smutna, tragiczna.
Czy dziś odbierają sobie kobiety życie z miłości? Pewnie tak, ale rzadziej. Leczą depresję lub szukają innych celów w życiu!
Pozdrawiam serdecznie!
Masz rację.
UsuńDziękuję że zajrzałaś do mnie.
:-)
Ot, jedna z tych historii, które zdarzały się i zdarzają bez względu na czas epoki i jak to bywa w podobnych sytuacjach, dowiedzenie się całej prawdy jest już niemożliwe. Oczywiście żal tej zdesperowanej, młodej dziewczyny, ale prawda jest też taka, że nie wszyscy ludzie potrafią zapanować nad własnymi słabościami... może dlatego, że w chwili podejmowania tej ostatecznej decyzji była sama...
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Andrzeju.
UsuńDziękuję że o mnie pamiętasz.
:-)
Fantazja w narodzie zanikła, więc nie sądzę, żeby jakaś współczesna mężatka - ot tak po prostu - wynajęła sobie fiakra i pojechała z Olsztyna w Tatry, żeby strzeli sobie w głowę. A szkoda!
OdpowiedzUsuńAle ona nie była żoną tylko narzeczoną...
Usuń