/Tekst
ten opublikowałam już 4 lata temu, ale właśnie wczoraj stał się
znowu aktualny. Więc go powtarzam, zmieniając tylko trochę/
-----------------------------------------------------------------
Wczoraj około 9-tej wpadła sąsiadka
i zaprosiła mnie na wspólne bieganie...
Zdziwiłam się, bo przecież znamy się od lat i dobrze wie, że nie biegałam, nie biegam i biegać nie będę. Chodzę tylko dość szybko i na długie trasy.
- To znaczy ty będziesz sobie koło mnie szybko szła, a ja będę biegła - poprawiła się.
Koleżanka skończyła kiedyś AWF, odnosiła jakieś tam sportowe sukcesy i kogoś tam trenowała.
Niedawno dołączyła do kategorii wiekowej pt: BABCIA i bardzo jej zależy na utrzymaniu odpowiedniej formy fizycznej. Zajmuje się bowiem swoją najpiękniejszą, najmądrzejszą na świecie i wyjątkową wnuczką.
- Tylko się ubierz na cebulkę i nasmaruj grubo twarz kremem bo jest osiem stopni stopni mrozu – poleciła mi. I dodała – to spotykamy się na dole za pół godziny. Myślę, że conajmniej godzinkę, a jak się uda to dwie – sprecyzowała planowany czas wspólnego bieganio-chodzenia.
Poranną toaletę miałam już za sobą, więc tylko grubo nasmarowałam twarz „kremem na mróz i wiatr"..
I zaczęłam się ubierać.
Najpierw od góry:
1…
2.cieniutki podkoszulek z krótkim rękawkiem
3. grubszy podkoszulek z długim rękawem
4. jeszcze grubszy podkoszulek, /z którego Młodszy wyrósł już dawno/
5. sweterek wełniany
6.dresik z kapturem
7. kurteczka antywiatrowa
Potem od dołu:
1….2...
3. rajstopy grube
4. legginsy
5. cienkie dresy
6.grube spodnie od dresu.
Na stopy 2 pary skarpetek i odpowiednie buty.
Na głowę czapeczkę./na kaptur od dresu/
I jeszcze krótki szaliczek.
Rękawiczki wełniane.
-------------------------------------------------- ---------------------------------
Wychodząc spojrzałam do lustra.
Zobaczyłam szafę gdańską trzydrzwiową.
Załamałam się...
Rozebrałam się, zaszyłam pod kocyk.
I piję teraz herbatkę odchudzającą.
Ciekawa jestem jak długo wytrzymam patrząc na leżącą obok czekoladę mleczną z orzechami.
Zdziwiłam się, bo przecież znamy się od lat i dobrze wie, że nie biegałam, nie biegam i biegać nie będę. Chodzę tylko dość szybko i na długie trasy.
- To znaczy ty będziesz sobie koło mnie szybko szła, a ja będę biegła - poprawiła się.
Koleżanka skończyła kiedyś AWF, odnosiła jakieś tam sportowe sukcesy i kogoś tam trenowała.
Niedawno dołączyła do kategorii wiekowej pt: BABCIA i bardzo jej zależy na utrzymaniu odpowiedniej formy fizycznej. Zajmuje się bowiem swoją najpiękniejszą, najmądrzejszą na świecie i wyjątkową wnuczką.
- Tylko się ubierz na cebulkę i nasmaruj grubo twarz kremem bo jest osiem stopni stopni mrozu – poleciła mi. I dodała – to spotykamy się na dole za pół godziny. Myślę, że conajmniej godzinkę, a jak się uda to dwie – sprecyzowała planowany czas wspólnego bieganio-chodzenia.
Poranną toaletę miałam już za sobą, więc tylko grubo nasmarowałam twarz „kremem na mróz i wiatr"..
I zaczęłam się ubierać.
Najpierw od góry:
1…
2.cieniutki podkoszulek z krótkim rękawkiem
3. grubszy podkoszulek z długim rękawem
4. jeszcze grubszy podkoszulek, /z którego Młodszy wyrósł już dawno/
5. sweterek wełniany
6.dresik z kapturem
7. kurteczka antywiatrowa
Potem od dołu:
1….2...
3. rajstopy grube
4. legginsy
5. cienkie dresy
6.grube spodnie od dresu.
Na stopy 2 pary skarpetek i odpowiednie buty.
Na głowę czapeczkę./na kaptur od dresu/
I jeszcze krótki szaliczek.
Rękawiczki wełniane.
-------------------------------------------------- ---------------------------------
Wychodząc spojrzałam do lustra.
Zobaczyłam szafę gdańską trzydrzwiową.
Załamałam się...
Rozebrałam się, zaszyłam pod kocyk.
I piję teraz herbatkę odchudzającą.
Ciekawa jestem jak długo wytrzymam patrząc na leżącą obok czekoladę mleczną z orzechami.
Fajnie, poranek z seksem. Gdybyś jeszcze opisała swój powrót do domu ... Eeech. rozmarzyłem się. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, z tego wrażenia nie doczytałem do końca.
UsuńA gdzież Ty tu seks widzisz???
Usuń:-)
No właśnie....
Usuń:-)
Wyobraźnia działa ...
UsuńI bardzo dobrze...
UsuńDlatego jestem wdzięczna, że jestem gdzie jestem. Zakładam buty i wychodzę. Bez patrzenia w lustro, żeby szafy gdańskiej nie widzieć.
OdpowiedzUsuńOsobisty małżonek pociesza mnie, że na szczęście szafa jest interesująca...
UsuńSzafa gdańska ?? Samo piękno i tajemniczość !! ;o)
OdpowiedzUsuńJasna sprawa!
Usuń:-)
A jak wytłumaczyłaś swoją niechęć do biego-chodzenia? ;)
OdpowiedzUsuńWcale się nie tłumaczyłam.
UsuńBo ja generalnie bardzo dużo chodzę, tylko wtedy miałam chwilowe załamanie.
:-)
Skoro włożyłaś na siebie zawartość szafy trzydrzwiowej to niby jak miałaś wyglądać?
OdpowiedzUsuńI tak dobrze że nie wyglądałam jak czterodrzwiowa - prawda???
Usuń:-) :-):-)
OdpowiedzUsuńMasz pojęcie ze dziewczyny przed wyjściem też się przejrzały w lustrze? I pozdejmowały połowę rzeczy!
Marek z dziewczynami
I nie zmarzły?
UsuńBo mróż wcale się nie zmniejsza.
:-) :-) :-)
A taką prawdziwą gdańską szafę trzydrzwiową ma moja bratowa (żona brata ciotecznego) i jest to obiekt mej zazdrości.
OdpowiedzUsuńJa tylko chcę Ci zwrócić uwagę, że jeśli teraz schudniesz to w lustrze zobaczysz cud genetyki- panią z kosą ze zwisającymi fałdkami skóry jak u pewnego ślicznego psa gończego rasy bloodhund. Ty kochana nie grzesz, bo ja chciałabym być taka "gruba" jak Ty.
Uwaga druga - nie biega się i nie pędzi się marszowym krokiem gdy jest na termometrze więcej mrozu niż -5.
No chyba, że się ktoś wybiera na Antarktydę.
Zmień czekoladę na tę 80% kakao. A jeśli już koniecznie musi to być czekolada z orzechami to stop w kąpieli wodnej tę 80% czekoladę i nią zalej obrane i lekko podprażone orzechy laskowe.Możesz sobie tę czekoladę w trakcie topienia dosłodzić erytrytolem, który ma 0 kalorii a nie ma paskudnego posmaku jak np. stewia.
Zupełnie bezsensownie i bezplanowo schudłam w ciągu 2,5 miesiąca 8 kg i wyglądam jak ziemia po zaoraniu przed zbronowaniem.
Buziam;)
Ty mnie żadną kosą nie strasz, bo ja i tak nie przestanę jeść tej czekolady!!!
Usuń:-)
Teraz to też się czuję jak szafa dwudrzwiowa, bo aż tylu warstw nie nakładam, ale płaszcz mam ciepły:-)Nie mam tez wyboru, muszę wyjść do pracy, ale nic to, zapowiadają ocieplenie:-)
OdpowiedzUsuńA tu nadal zimno jak diabli.
Usuń:-)
Stokrotko, wszyscy teraz wyglądają jak szafy trzydrzwiowe i to niekoniecznie gdańskie.
OdpowiedzUsuńNie widzę powodu, dla którego nie miałabyś zjeść czekolady, skoro masz na nią ochotę.
Serdeczności.
Po czterech latach już się chyba zepsuła ta czekolada... Lepiej jej nie jeść!
UsuńAnno - chodzi o to, że jedzenie czekolady mlecznej z orzechami to już mój nałóg.
Usuń:-)
Bojo - toż ja od tego czasu cały magazyn czekolady zjadłam.
Usuń:-)
Super. Ale tyle trudu zadałaś sobie z ubieraniem i zrezygnowałaś? No i po co patrzyłaś w to lustro? Ach, próżności. I myślisz, że ktoś by Cię rozpoznała wśród tych tekstyliów? Ja bym od razu zaległą pod kocyk, myśl o wychodzeniu na mróz jest mi z gruntu niemiła.Już trzeci dzień nie wychodzę z domu i podjadam słodkie ciastka. I zupełnie nie mam wyrzutów sumienia. A jak w końcu przyjdzie wiosna, to, niestety, nawet bez tych warstw "ochronnych" będę wyglądać, jak ta szafa, tylko nie gdańska, bo ta jest piękna i do podziwiania. Ściskam Cię serdecznie i byle do wiosny (a ona już ponoć za progiem)
OdpowiedzUsuńHaniu - ja mam lustro przy wyjściu, więc chcąc nie chcąc się w nim widzę.
Usuń:-)
A szkoda, ze zrezygnowałaś z relaksu na z lekka mroźnym powietrzu. A przecież gdańska szafa u każdegoz przchodniów mogla wzbudzić tylko podziw i uznanie. Dobrze, że zdecydowałaś się o tym napisać. W ten sposób zyskałaś podziw i uznanie Czytelników. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za jak zwykle serdeczny komentarz.
Usuń:-)
Przy takiej ilości ubrań też bym zrezygnowała z atrakcji. Przerażona obawiałam, sie, że na wierzch założysz kozuch zakopianski :)
OdpowiedzUsuńPamietam ten tekst ale co tam, z przyjemnościa odkurzyłam go sobie. Buziaki :))
Anusiu - nie mam kożucha zakopiańskiego !!!
Usuń:-)))
Ha,ha,ha ... kocham Twoje opisy :))
OdpowiedzUsuńTo fajnie Jolu!
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńSzafa gdańska? Zimowa klasyka o wczesnobarokowej proweniencji... Samo piękno:)
Pozdrawiam:)
Całkowicie się z Tobą zgadzam Leno.
Usuń:-)
Od samego czytania można się spocić!Bieganie, a nawet szybki marsz w takiej "cebulce" gwarantuje siódme poty!
OdpowiedzUsuńMimo ośmiu stopni na minusie i mroźnego wiatru zakładam na siebie cienki podkoszulek i sweter, a w dolnych rejonach ciepłe rajtki, spodnie i skarpety. Oczywiście na to kurtkę. Całości dopełnia czapka. I, mimo że jestem zmarzlakiem, jest mi ciepło. Pod warunkiem, że się ruszam.
Miłego herbatkowania i byle do wiosny! To ponoć już w przyszłym tygodniu! :)))
W przyszyłym tygodniu już ma być wiosna???
UsuńNie wierzę!!!
:-)
O mateczko,
OdpowiedzUsuńteż bym zrezygnowała, jakbym w tylu warstwach musiała wyjść ;) Za to z czekolady- nigdy!
A szafa cudnej urody, więc...:)
Cieszę się żę Ci się ta szafa podoba. Bo jest mi bardzo bliska.
Usuń:-)
Jakbym siebie zobaczyła w tylu warstwach, to też bym zrezygnowała. A szafa przepiękna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Podtrzymałaś mnie na duchu Moniko B.
Usuń:-)
Po prostu za dużo warstw, przecież mialas chodzic i to przy niezbyt wielkim mrozie. Nie mam szafy gdańskiej, ale 3drzwiowa z posagu mamy -wystarczy za cala mebloscianke, a do tego jest piekna. Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - wiem, że przesadziłam z tym ubrankiem.
Usuń:-)
Dobre! Lubię Twoje subtelne poczucie humoru i wyczucie słowa.
OdpowiedzUsuńMnie rodzice podobnie kazali się ubierać, gdy w podstawówce szłam na łyżwy.Szczególnie tato się o mnie bał. No bo w zimie bez palta?! Wpychałam więc na siebie wszystkie moje swetry, wiatrówki (puchowe kurtki jeszcze nie istniały w sklepach)i wełniany dół pod spódnicą. Na lodowisku ledwo mogłam się poruszać. Sportsmenką nie zostałam.Spodnie dostałam za późno. PP
Bardzo Ci dziękuję, że Ci się spodobało to moje bredzenie.
Usuń:-)
Czytałem gdzieś ostatnio, że bawełniane podkoszulku na mróz się nie nadają bo pochłaniają pot, który na mrozie nie ma kiedy wyschnąć, więc chłodzi, czasem na śmierć. Według zaś moich doświadczeń chodząc szybko czy biegając wolno człowiek się rozgrzewa, więc z ubraniem nie należy przesadzać. Tak czy owak - trzeba było po prostu część "zawartości szafy" zostawić w domu.
OdpowiedzUsuńToteż tak ciepło ubrana w końcu nigdzie nie wyszłam, tylko wylądowałam pod kocykiem.
UsuńA Ty nadal pod tym kocykiem obżerasz się czekoladą???
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Jeśli chodzi o ścisłość to już dwie zjadłam.
Usuń:-) :-) :-)
Stokrotko ja się od rana śmieję z tej chodzącej szafy trzydrzwiowej.
OdpowiedzUsuń:-)))
Ela
A ładnie to tak śmiać się z kogoś???
Usuń:-)
Ha ha ha !!! Rozbawiłaś mnie tak, że teraz śmieję się w głos !!! Myślę, że Ty sama w tym wielowarstwowym ubiorze wyglądałaś jak gdańska szafa trzydrzwiowa - i nie mogę powstrzymać śmiechu :))) Ale szafa jest naprawdę imponująco piękna. Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój tekst wprawił Cię w dobry humor!
Usuń:-)
15 sekund?
OdpowiedzUsuńDwadzieścia.
Usuń:-)
Zuch!
UsuńJasna sprawa.
Usuń:-)
A co z tą sąsiadką? Nadal czeka pod domem na Ciebie?
OdpowiedzUsuńNawet jak czeka to pewnie cały czas w biegu :-)
Usuńszafa przepiękna, ale to nie powód, żeby rzucać towarzystwo - nawet, jeśli nie wygląda ono równie zachwycająco
OdpowiedzUsuńTowarzystwo jest piękne i zgrabne i nie ma nic wspólnego z szafą...:-)
UsuńStokrotko, zaglądałaś na ten blog?
OdpowiedzUsuńhttps://jaga-babciaradzico.blogspot.com
Dziś się pojawił komentarz napisany przez Jej córkę...
Pędzę tam...
UsuńTakich katuszy to ja sobie nie zadaję. Widok leżącej obok czekolady bez naruszenia jej struktury zniosłabym jeden dzień . Pozdrawiam (bB)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję Ci, że znowu do mnie zawitałaś.
UsuńZaraszam na stałe.
:-)
Przeczytałem tekst z zachwytem, ale wybacz, nie dałem rady przeczytać 62 komentarzy.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc końcówki nie zrozumiałem: "Wychodząc spojrzałam do lustra. Zobaczyłam szafę gdańską trzydrzwiową. Załamałam się... Rozebrałam się, zaszyłam pod kocyk". To w końcu wyszłaś czy nie? Rozebrałaś się po powrocie, czy w ogóle nie wyszłaś?
Przy wszelkich spacerach, biegach czy innej aktywności fizycznej na mrozie najważniejsze jest chronienie "końcówek" czyli głowy, dłoni i stóp + szyja, reszta może być taka jak przy temperaturze 2 st. C. To jest dokładnie to samo co z ubieraniem dzieci na mróz, rodzice ubierają je za ciepło, a spocenie się na mrozie jest gorsze od lekkiego zmarznięcia.
A tak ogólnie - brawo. Sam jestem cały czas aktywny.
Dziękuję za ten zachwyt. A komentarzy przecież nie musisz czytać, chociaż w większości są rewelacyjne.
UsuńWtedy nie wyszłam. Ale wyszłam parę godzin pózniej tylko ubrana dużo lżej.
Jestem cały czas aktywna i myślę że się to nie zmieni...W każdym razie chciałabym bardzo aby to się nie zmieniło...
Oj Stokrotko przesadziłaś z tą szafą trzydrzwiową. ;) .
OdpowiedzUsuńTylko troszeczkę Tereso.
Usuń:-)
Może i trzydrzwiowa ale jaka wypracowana, elegancka i cenna. Jeżeli nie masz podwyższonego cholesterolu, ciśnienia i innych dolegliwości charakterystycznych dla osób z otyłością, to niech czekolada, podnosząca nastrój i orzechy wpływające na korę mózgową Ci służą w najlepsze. Wszak są na tym świecie grubsze od Ciebie. Smacznego.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Iwono.
UsuńGeneralnie to nie jest źle. Tylko jestem ostatnio leniwa i łakoma na czekoladę.
:-)
I medal dla Ciebie! Najważniejsze robić to co się lubi i to na co ma się ochotę, a nie dlatego, że ktoś, coś, czegokolwiek oczekuje ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę.
Usuń:-)
Stokrotko, szafa to piękny i pożyteczny mebel, nawet gdy przypomina babcię, tego się 3mam:)))
OdpowiedzUsuńPojęcia nie masz Czesiu jak Cię lubię.
Usuń:-)
Dowiedziałem się że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Pisarza.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nikt na blogu nie złożył Ci zyczeń z tej okazji - więc chyba będę pierwszy.
Wszystkiego najlepszego Stokrotko. Dalszych pomysłów na książki.!!!
:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Faktycznie jesteś pierwszy.
UsuńDziękuję Ci.
:-) :-) :-)
-- ja tam od razu bym się zajęła czekoladą... po cóż się dodatkowo katować... ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację Alinko!
Usuń:-)
Jak zawsze na końcu..Szafa gdańska trzydrzwiowa i mleczna czekolada z orzechami toż to najlepsze, najpiękniejsze i najsmaczniejsze połączenie, kto tego nie wie, nie zna apogeum szczęścia. W wydaniu Autorki dochodzi jeszcze wdzięk i klasa, których nie ukryje nawet dziesięcioma podkoszulkami. A na marginesie: barchanowe gacie są najlepsze na taki mróz. Tego nauczyła mnie mama prawie 70 lat temu.
OdpowiedzUsuńAle barchnowe gacie jeszcze bardziej pogrubiają:-)))
Usuń;) wiesz, zawsze mogłaby być pięciodrzwiowa;)
OdpowiedzUsuńech, cebulka...
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Te gdańskie szafy to są chyba maximum czterodrzwiowe.
Usuń:-