Patrzę
na stojące naprzeciwko mnie
popiersie
Sokratesa, które odziedziczyłam kiedyś
po jego twórcy.
Siedzę i myślę, że „wiem, że nic nie wiem”.
Siedzę i myślę, że „wiem, że nic nie wiem”.
Adam
Sikora w książce „Od Heraklita do Husserla”/cykl Spotkania z
filozofią/ następująco cytuje Sokratesa:
„Moja przewaga nad innymi ludźmi – powiada o sobie Sokrates – polega właśnie na tym, że zdobyłem wyrazistą świadomość własnej niewiedzy, a w ten sposób wyzwoliłem się od wiary w pozory, potoczne mniemania i uznane pewniki”.
„Moja przewaga nad innymi ludźmi – powiada o sobie Sokrates – polega właśnie na tym, że zdobyłem wyrazistą świadomość własnej niewiedzy, a w ten sposób wyzwoliłem się od wiary w pozory, potoczne mniemania i uznane pewniki”.
Myślę, że do takiego wniosku dochodzi wielu ludzi starszych. Po przeżytych latach, które przyniosły im różne wydarzenia z pewnością nie są głupsi, tylko mądrzejsi. Ale na pewno dużo mniej rozumieją. I też nie dlatego, że skleroza i inne przypadłości wieku bardzo dojrzałego nie pozwalają im rozsądnie myśleć. Bo właśnie wtedy myślą bardzo spokojnie i rozsądnie. Tylko dlatego, że wiele rzeczy ich negatywnie zaskakuje.
Sokrates jak wiadomo chodził po Atenach i zadawał ludziom różne pytania i ciągle się z nimi sprzeczał. A najgorsze było to, że kpił z wszelkiej władzy.
Starszy, brodaty, nieurodziwy, niski, krępy, bosy, odziany w wełniany płaszcz, z laską w ręce zatrzymywał przechodniów i zmuszał ich do uznania swojej własnej niewiedzy, lub czynił z nich głupców. Wszystko to czynił w obecności młodzieży, która za nim podążała i przysłuchiwała się jego rozmowom w winiarniach, na targach. Ale także na agorze i w gimnazjonach, między spacerującymi po pięknych krużgankach młodzieńcami.
Najgorsze jednak było to, że kwestionował wartość ustroju i przeciwstawiał się instytucjom demokratycznym.
No i mówił, że deszcz nie powstał z woli Zeusa, tylko pochodzi z chmur. I inne dziwne rzeczy.
Więc nie można się dziwić, że zauważono wreszcie, że nie jest zwykłym dziwakiem. Jest wrogiem, który burzy ład społeczny. Jak wiadomo, został skazany na śmierć poprzez wypicie cykuty. Wypił ją w obecności swoich przyjaciół i uczniów.
Żoną Sokratesa była Ksantypa. Była młodsza od niego o około 40 lat. Miał z nią trzech synów.
Ksantypa była podobno żoną wyjątkowo kłótliwą, zawsze niezadowoloną i gderliwą. A jak Sokrates wracał do domu to wylewała na niego wiadro wody /a mówi się też, że były to nieczystości/. No i tłukła mu jeszcze garnki na głowie.
Ksantypa troszczyła się o dzieci, dom, męża, dbała aby nie gasł ogień w kominku, gotowała a także dawała jeść zwierzętom. Dbała też aby amfory z winem były zawsze pełne. W tym czasie jej mąż-filozof prowadził dysputy poza domem. Z pewnością po powrocie do domu miał dla swojej żony jakieś mądre słowa, ale czy akurat to było jej wtedy potrzebne?
Jest taka sztuka pt. „Obrona Ksantypy”. Napisał ją w 1939 r. Ludwik Hieronim Morstin. Główną bohaterką tej sztuki jest właśnie żona Sokratesa. Sztukę tę trzykrotnie wystawiał Teatr Telewizji. Mnie utkwił w pamięci spektakl z roku 1984. W rolę Sokratesa wcielił się wtedy Ignacy Machowski, Ksantypą była Ewa Decówna. W tym spektaklu, pokazana była młoda kobieta, która pragnie przede wszystkim miłości i ciepła. A nie otrzymuje właściwie niczego, a na dodatek żyje w biedzie. Bo jej mąż nie interesuje się sprawą tak przyziemną jak utrzymanie rodziny. A więc czy można się dziwić że wita go zła, rozgoryczona i z wiadrem wody?
Nazywano Sokratesa „poprawiaczem świata”, nieznośnym gadułą, zarzucano, że lekceważy świętości i nie uznaje żadnych wartości.
A on tak naprawdę interesował się tym co ludzkie. Pytał co różni brzydotę od piękna, prawo od bezprawia, odwagę od tchórzostwa. Walczył o wolność poglądów i intelektualną niezależność.
Do historii przeszły jego słowa „Demokracja jest rządami głupców”.
Słynną sentencję wyroczni delfickiej „Poznaj samego siebie” pragnął uczynić swoim życiowym mottem.
Nie pozostawił po sobie żadnych pism. Wszystkie wiadomości o życiu filozofa przekazali jego uczniowie.
Zanim zaczął publicznie głosić swoje poglądy był rzeźbiarzem i żołnierzem.
Jest jednak najbardziej znany jako autor powiedzenia „Wiem, że nic nie wiem”.
I jeszcze Adam Sikora:
„…. Niewiedza /wg. Sokratesa/ nikogo jednak nie usprawiedliwia, a zawsze obciąża. Głupota jest defektem intelektu równoznacznym z niemoralnością. Z drugiej strony, dobry uczynek popełniony bez udziału świadomości w istocie nie liczy się, nie ma wartości moralnej."
Aha, czyli jak świadomie przekazuję lub odpisuję jakąś kwotę na rzecz Hospicjum dla dzieci to ma to wartość moralną, a jak bez zastanowienia daję żebrzącemu pod sklepem dziecku bułkę – to nie…..
Tak sobie siedzę i rozmyślam i piszę bez sensu.
Jedno jest pewne. Nadal „wiem, że nic nie wiem”.
Nie piszesz bez sensu, wątpić jest rzeczą ludzką, a przyznać się że wiele się jeszcze nie wie, to zaleta, nie wada, tych wszystkowiedzących mamy aż nadmiar i dobrze to nie wróży....
OdpowiedzUsuńTylko że ja to chyba coraz mniej wiem.... z minuty na minutę :-)))
UsuńTę bułkę przekazujesz nadal świadomie, bo wiesz, ze to zrobiłaś, więc to nie o taką nieświadomość chodzi ;-) W testamencie, to znaczy w przemowie pożegnalnej po wyroku, prosił społeczeństwo ateńskie, by nie oszczędzało jego synów, aby im się nie żyło zbyt dobrze, tylko wtedy wyjdą na porządnych ludzi, gdy ich nikt nie będzie rozpieszczał. Mimo że życie Sokratesa jest wciąż materiałem wielu anegdot, pozostał wzorem niezłomnej wierności swoim przekonaniom. Kogo stać dzisiaj na taką wierność?
OdpowiedzUsuńCzy ja Ci kiedyś już mówiłam, że jesteś genialna???
Usuń:-)
I co taki prymitywny ścisły umysł ma tu napisać?
OdpowiedzUsuńNo co?
:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami.
Myśleć, myśleć panie doktorze!!!
Usuń:-) :-) :-)
Właśnie właśnie- wiem, że nic nie wiem, a to co wiem nikomu nie jest potrzebne, a ten stan ogólnie nazywamy starością.
OdpowiedzUsuńWczoraj rozmawiałam z własnym mężem (czasami z nim rozmawiam, a nie tylko drę się na niego) o tym, jak bardzo zmieniło się życie od czasu naszego dzieciństwa pod względem rozwoju techniki,nauki,obyczajów.
Konkluzja - nie jest zle, daliśmy radę i to też coś warte;)
Ustrój demokratyczny może się sprawdzić tylko w społeczeństwie o bardzo wysokim stopniu rozwoju umysłowego i duchowego, gdy przedkłada się dobro wspólne nad własne.Ale to utopia, niestety.
Miłego;)
To ja po 8 godzinach latania po mieście i załatwianiu różnych apraw /WSZYSTKIE załatwiłam/ dowiedziałam się, że jestem stara???
UsuńNo nie ....- jak tam dojadę kiedyś do Ciebie to Cię do tej Szprewy wrzucę!!!
:-)
Możesz mnie wrzucić, bo ja miałam na myśli siebie.
UsuńZrobisz mi tym tylko i wyłącznie przysługę, bo świadomość tego co napisałam nieco mnie dręczy.Sokrates doszedł do tej konkluzji nie w młodości,ale w wieku mocno dojrzałym, gdy odkrył, że z doświadczeń i wiedzy zgromadzonej przez każdego z nas następne pokolenie wcale nie wyciąga wniosków i nie chce z tego korzystać.
No to przyjedz gdy już będą rejsy, żebyś mnie mogła do Szprewy wrzucić.
Buziam;)
Przyjadę .... i to bardzo wojowniczo nastawiona!!!
Usuń:-)
Jak już będziesz znała w przybliżeniu termin to daj znać, żebym w tym czasie była na miejscu a nie np. na Rugii.
UsuńSpoko i luzik
Usuń:-)
Tak jakos fragment Twej opowieści o małżeństwie Sokratesa skojarzył mi sie z życiem rodzinnym Wałęsy i jego żony, albo w ogóle ze wszystkimi bojownikami o wielką sprawę, czy artystami zyjącymi z głową w chmurach, podczas gdy ich zony troszczą sie o zwyczajną codzienność...Jedne znoszą to z cierpliwoscia i wyrozumiałością. Inne rozbijają garnki na głowach męzów albo piszą autobiograficzne, demaskatorskie ksiązki.Tak czy siak nadal są i będę w cieniu swych sławnych małzonków, choć przecież bez tych kobiet oni by nie istnieli...A propos! Widziałam wczoraj świetny, moim zdaniem, film Zanussiego "Dotyk ręki", opowiadający m.on. o tej typowej dla artystów relacji rodzinnej. Żona znosiła cierpliwie nawet zdradę męża, byleby tylko tworzył...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję za tak obszerny komentarz.
UsuńA jeśli chodzi o żony wybitnych czy też uzdolnionych mężczyzn - to historia mówi, że wszystkie już za życia zostawały świętymi.
Niewiedza często bywa...milsza po prostu.
OdpowiedzUsuńDemokracja nie jest ustrojem idealnym, ale chyba lepszego nie wymyślili, więc...najgorzej, jak ktoś pod jej płaszczykiem ma zapędy dyktatorskie, twierdząc, że przecież jest wybrańcem narodu.
Serdeczności :)
Chyba domyślam się Roksanno co chcesz mi powiedzieć...
Usuń„Demokracja jest rządami głupców”. No, ja się podpisuję pod tymi słowami. Już nieraz pisałam, że do demokracji trzeba wychowywać siedem pokoleń. Wtedy może ????
OdpowiedzUsuńKsantypie właściwie się nie dziwię, ileż mozna znosić brak zaangażowania męża w sprawy rodziny ? Ten kubeł na łeb wcale nie bez znaczenia. Buziaki slę, Jagódko :)
Anusiu - ja tez jestem po stronie Ksantypy!!!!
Usuń:-)
Madrosc starości chyba na tym polega, ze uświadamia czego nie wiemy. Latwo być mędrcem, artysta, tworca, gdy o reszcie myśli kobieta, ale wielkość powinna polegac na laczeniu tych dwóch swiatow tj. bujaniu w madrych obłokach i odpowiedzialności za rodzine.Malgosia.
OdpowiedzUsuńI znowu całkowicie się z Tobą zgadzam Małgosiu.
Usuń:-)
Trudno jest wszystko wiedzieć z każdej dziedziny. Najważniejsze, aby dobrze znać się na wyuczonym zawodzie i dobrze go wykonywać.
OdpowiedzUsuńJuż nie będę pisała, jakie studia ukończyli nasi politycy, którym się wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy.
Powinni na swej drodze spotkać się z Sokratesem, który by im udowodnił, jak niewiele wiedzą.
Pozdrawiam serdecznie.
Anno - to musiałby Sokrates jeszcze nie jedną cykutę wypić...
Usuń:-)
Ignacy zagrał, Leon wyrzeźbił - Sokrates rodzinny ... nie pozostawił po sobie ksiąg czy innych dzieł, a jednak przetrwał! ja jednak sercem jestem z Ksantypą, filozof - szyderca do mnie nie przemawia
OdpowiedzUsuńWzruszył mnie Twój komentarz Elaju.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
:-)
Hmmm podumam więc z Tobą:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Od razu mi rażniej Agnieszko.
Usuń:-)
Ba! Ja wiem, że niczego nie wiedziałem, nie wiem i nie będę wiedział:)
OdpowiedzUsuńI chyba za tę "niewiedzę: Cię lubię.
Usuń:-)
Cały problem tkwi w tym, że ci, którzy mało wiedzą, nie wiedzą także tego :)
OdpowiedzUsuńNiestety Szarabajko...
Usuń:-)
Ach, jeszcze...Ksantypę rozumiem. Sokratesa też. Każde z nich było pożyteczne na swój własny sposób.
OdpowiedzUsuńA żebrakowi grosik przecież dajesz świadomie. Nie byłby to dobry uczynek, gdyby ci on bezwiednie wypadł z kieszeni.
Ja to generalnie mam za dobre serce...
Usuń:-)
Już rano przeczytałam o tym, że "Demokracja jest rządami głupców" i płakać mi się zachciało.
OdpowiedzUsuńStokrotko czy następny tekst mógłby być bardziej optymistyczny?
Pozdrawiam serdecznie.
Ela
Nastepny tekst będzie wesoły!!!
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPamiętam taką myśl: "Nie każdy, kto ma swoją Ksantypę, jest zaraz Sokratesem.":)
A żeby nie było tak złośliwie, pozwolę sobie zacytować fragment jednego z moich ulubionych wierszy:
"Prażę się w słońcu, gałgan stary...
Leżę, wyciągam się i ziewam.
Stary ja jestem, ale jary:
Jak tęgi łyk pociągnę z czary,
To śpiewam."
("Sokrates Tańczący" - Julian Tuwim)
Pozdrawiam:)
Leno, to też jest jeden z moich ulubionych wierszy.
UsuńSerdeczności.
:-)
Gdy się człowiek robi starszy
OdpowiedzUsuńwszystko w nim powoli parszy-
-wieje.
Ceni sobie spokój miły
i czeka aż całkiem wyły-
-sieje.
Na szczęście to tylko malutka część prawdy.
Usuń"Sokrates tańczący"
OdpowiedzUsuńRybcium pipcium,chodż Ksantypciu,
A muzyka gra.
I od razu weselej...
Usuń:-)
Jedno jest pewne, że to właśnie Sokrates stworzył dynastię najwybitniejszych w owych czasach filozofów - Platona, a następnie Arystotelesa. Tego ostatniego prywatnie uznaję za starożytnego ojca nowożytnej, a nawet współczesnej, szeroko pojętej Kultury!
OdpowiedzUsuńI to mi zupełnie wystarczy!
buzineczki
Dziękuję Klaterku!
Usuń:-)
mijałem się ostatnio z Sokratesem - skamieniał i ozdabia jedną z wysp w Mieście. Wygląda jak hobbit i trochę jak darmozjad. może to cecha filozofów?
OdpowiedzUsuńMoże?
UsuńAle raczej nie.
:-)
Wydaje się, że niczego Sokrates nie zmienił - ani w swoich czasach, ani w późniejszych. Opowiada się o nim jako o specyficznym dziwaku, który był uciążliwy, bo obalał dobre samopoczucie.
OdpowiedzUsuńBaby, jeśli się nie mylę, nikt mu nie narzucał, tylko sam taką zaakceptował. Podejrzewał, że było mu wszystko jedno, bo każda kobita jest taka sama, a rozmawiać z nią zapewne nie miał zamiaru. No to, właściwie, dobrze mu tak. Mógł choć trochę zadbać o własną rodzinę, a nie tylko gonić za poklaskiem po mieście.
Pozdrawiam
Żebyś wiedział jak mi smutno było bez Twoich komentarzy!!!
Usuń:-)
Nie jest łatwo być żoną filozofa czy artysty...
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli, Kochana!
Nie ulega wątpliwości Halinko.
Usuń:-)
Znakomity post.Przybliżyłaś osobę Sokratesa, o której aż tak wiele nie słyszalem, a ponadto dajesz wiele do myslenia. Czy rzeczywiście wielka wiedza i potrzeba jej przekazywania innym ulatwia życie, czyni je wartościowszym i mądrzejszym?
OdpowiedzUsuńTo tylko jednaz wątpliwości, które się nasuwają po przeczytaniu Twojego postu. Ale mwią, ze myślenie ma przyszłość, więc myhślę !
Ale niektórzy twierdzą, że myślenie szkodzi.... więc chyba nie można z nim przesadzać.
Usuń:-)
Od czasu do czasu warto zapoznać się właśnie z takimi postaciami i ich życiem. Pewne rzeczy już wiedziałem o Sokratesie, jednak szczegóły relacji z żoną nieco mnie zaskoczyły.
OdpowiedzUsuńJak na razie mam kolejną pracę zaliczeniową, z terminem za trzy tygodnie. Można więc spokojnie podejść do sprawy.
Pozdrawiam!
Jasna sprawa, że tylko spokój może Cię uratować.
Usuń:-)
gdzieś wcięło poprzedni komentarz, więc pozwolę sobie powtórzyć. Sokrates pytany, czy nie lepiej byłoby żyć w celibacie niż męczyć się z Ksantypą, odpowiadał, że niezależnie od tego, jaki stan wybierzemy i tak będziemy tego żałować.
OdpowiedzUsuńI to dotyczy także kobiet.
UsuńInaczej mówiąc: "z chłopem źle, a bez chłopa jeszcze gorzej".
:-)
To mój ulubiony filozof, uczę się od niego skromności, choć oczywiście , nie patrzę bezkrytycznie :) ciężko mieć takiego filozofa w domu, nieroba i legata :) Tak, wiem, wiem, stworzony do czego innego - ale tacy ludzie według mnie nie powinni zakładać rodziny, skoro nie zamierzają (czy nie potrafią jej utrzymać) - jest to dla mnie wyraz wielkiego egoizmu. Ale to moje subiektywne zdanie i nie zmienia to faktu, że bardzo lubię Sokratesa za jego poglądy i skromność. No i konsekwencję, że się swoich poglądów nie wyparł.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - bardzo serdecznie dziękuję Ci za komentarz.
Usuń:-)