wtorek, 12 czerwca 2018

Piękna i utalentowana góralka


Nazywała się Helena Roj i pochodziła ze starego i utalentowanego zakopiańskiego rodu Gąsieniców-Rojów. Ukończyła szkołę powszechną i słynną założoną w Zakopanem przez Helenę Modrzejewską Szkołę Koronczarską. Mając 18 lat napisała pierwsza  sztukę pt:"Janosik". Zaraz potem zorganizowała zespół aktorski, który z tą sztuką dał ponad 100 przedstawień w całej Polsce.
W 1921 roku poznała w Warszawie pisarza Mieczysława Kozłowskiego, znanego lepiej pod pseudonimem Rytard. I chociaż jej ojciec przestrzegał ją mówiąc „Aniś Ty dla Pana, ani Pon dlo Tobie” to w dniu 24 kwietnia 1923 roku w izbie starej chałupy na Rojach odbyło się słynne wesele. Na weselu grała najlepsza muzyka Podhala – na prymie sam mistrz Bartuś Obrochta, stryjeczny dziadek panny młodej, na sekundzie dwaj jego synowie, a na basach Stanisław Szczepaniak-Bańscorz. Drużba weselny i pierwszy tancerz Podhala Wojciech Wawrytko śpiewał przed muzyką. Drugi drużba nie tańczył, siedział pod ścianą zasłuchany w Bartusiowe granie. Był to Karol Szymanowski. Z powodu tego wesela odłożył wyjazd do Darmstadu na premierę swojej opery „Hagigh”.
Za stołami siedzieli goście, bliżsi i dalsi krewni, sąsiedzi, stare góralskie rody: Bachledy, Gąsienice, Krzeptowscy, Sobczaki, Stopki. I goście niezwykli – ze świata. Siedzieli między Rojami a Krzeptowskimi: pani Iza Kozłowska, matka pana młodego, znana aktorka scen polskich, artyści Zofia i Karol Stryjeńscy, pisarz Jarosław Iwaszkiewicz z żoną Anną, która na tę okazję włożyła góralski strój, rzeźbiarz August Zamojski, muzykolodzy Adolf Chybiński i Stanisław Mierczyński. Byli  też: dyrektor Muzeum Tatrzańskiego Juliusz Zborowski i redaktor „Skamandra” Mieczysław Grydzewski, z Kozińca przyszedł Jan Gwalbert Pawlikowski, w kącie rozsiadł się Witkacy, a obok niego jakiś zagubiony Francuz, który nie wiadomo skąd się wziął.
Kolejni tancerze wybiegali przed muzykę, wirowały kwieciste spódnice, góralski śpiew niósł się het za potok o nazwie Cicha Woda i odbijał echem od brzyzków Gubałówki. Panna młoda była w staroświeckim góralskim ubraniu, pan młody we fraku. Para jak z „Wesela” Wyspiańskiego. Goście też „z Wyspiańskiego”. Dymiły głowy od tańca i wódki, chłopy chwytali za ciupagi i brali się do bitki, aż ojciec panny młodej wkroczył z dubeltówką na środek izby…

O weselu pięknej i utalentowanej Heleny Roj i Mieczysława Rytarda rozpisywał się po trzech dniach Warszawski Kurier.
A Jarosław Iwaszkiewicz pisał, że wesele to było „jednym barwnym obrazem”,
Z kolei Adolf Dygasiński tak zapamiętał tamtą weselną noc: „Nie wiadomo było, czy patrzeć, czy słuchać. Jedno dopełniało drugie. Czekaliśmy aż podłogi zawalą się pod uderzeniami tanecznej burzy, aż się rozstąpią ściany. Jak oni tańczyli!!! W jak pięknych formach. Nie na pokaz – z ochoty i namiętności ujętej w nieskazitelnie piękne linie i ruchy”.

Rytardowie zamieszkali w Zakopanem, za Strugiem, spędzali też sporo czasu w Warszawie. Pod Tatrami prowadzili góralski teatr. Piękna i utalentowana Helena współtworzyła libretto do „Harnasiów” Szymanowskiego.

W 1925 roku wyjechali na Wystawę Sztuki Dekoracyjnej do Paryża. Razem napisali trzy powieści: „Koleba na Hliniku” „Wilczur z Prohyby” i „Na białej grani”. Helena zagrała główną rolę w filmie „Dzień wielkiej przygody” Józefa Lejtesa w roku 1935.

Spełniły się niestety słowa ojca Heleny i małżeństwo rozeszło się po  kilku latach. Już po separacji piękna i utalentowana góralka wydała obrazek sceniczny „Podhale” i poświęciła się wielu dziedzinom sztuki a przede wszystkim malarstwu na szkle. Jej obrazki na szkle zdobią sale Muzeum Tatrzańskiego przy Krupówkach w Zakopanem.

Jej syn Jan Gąsienica-Roj został znanym ratownikiem tatrzańskim.

Piękna i utalentowana góralka od lipca 1955 roku spoczywa na Pęksów Brzyzku w Zakopanem.

Głównym źródłem informacji do w/w tekstu były dla mnie „Kroniki Zakopiańskie” Macieja Krupy. 


42 komentarze:

  1. Ciekawą postać przedstawiłaś.Nigdy nie udało mi się dotrzeć na zakopiański,stary cmentarz. Muszę to naprawić.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie na moim blogu.
      Jak będziesz miała okazję to koniecznie idż na Pęksów Brzyzek.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. O, zapewne o wielu pochowanych na Pęksowym Brzyzku można by napisać ciekawe opowieści. A o paru wybitnych postaciach to nawet ksiażki napisano ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest tam pochowanych wielu znanych ludzi.
    Bardzo ciekawa opowieść.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele ciekawych i bardzo zasłużonych dla polskiej kultury ludzi.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Tytuł prawdę powiada, nic ująć nic dodać.

    P.S. pozostawiłam komentarze pod ostatnimi postami, ale wcięło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto nie ma szczęścia w miłości...stara prawda, im huczniej się bawią, tym rychlejszy rozwód. Ale może to z pożytkiem dla sztuki się zdarzyło?

    OdpowiedzUsuń
  6. Przewidywania nie zawsze się sprawdzają - przywołany slub Wyspianskiego zaowocował trwałym związkiem tak jak jej siostry. Nie dziwie się fascynacji goralszczyzna - az się roi od ciekawych osobowości, a opisana wyżej para w rownym stopnie była utalentowana. Gdybyz tylko od tego zalezalo szczęście?! Pozdrawiam Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie wszyscy górale tatrzańscy są utalentowani.
      Pozdrawiam Małgosiu.

      Usuń
  7. Ta biografia pokazuje także, jak wiele talentów zaginęło tylko dlatego, że ktoś urodził się w nieodpowiednim miejscu. Pani Roj się udało, ale wielu innym, nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. To może o zakopianskiej szkole Kenara też napiszesz?

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa osoba o interesującym życiorysie

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, Stokrotko.

    To ja może coś dla oka i ucha:):

    https://www.youtube.com/watch?v=SICFk6wFEz8

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam przekonana, że to "Harnasie" będą.

      Jesteś WIELKA Leno.
      :-)

      Usuń
  11. Przeczytałem to z łęzką w oku. Byłem rok w Zakopanem za młodu i wtedy miałem okazję rozczytywać się w tym wszystkim co dotyczyło Sabały i doktora Chałubińskiego i wielu innych znakomitości, które los związał ze stolicą naszych Tatr. Z przyjemnością czytałem o kolejnym mezaliansie góralki i paniska z wielkiego miasta W-wy, opowiedzianym przez prawdziwą miłośniczkę gór, a zarazem z krwi i kości Warszawiankę o pieknym pseudonimie - Stokrotka. Dziękuję za to! Jesteś Wielka - Stokrotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie nie jestem mała bo mam 166 cm wzrostu. :-)))

      Dziękuję Ci serdecznie i pozdrawiam

      Usuń
  12. Rzeczywiście i piękna i utalentowana.

    Pozdrawiam Stokrotko.
    :-)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zawsze bardzo ciekawa opowieść. Wielka szkoda, że dorównuję Ci tylko wzrostem, a nie talentem. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  14. jest w każdym weselu sporo z teatru, a te góralskie, obrosłe legendami stały się wspólną własnością dzięki literaturze:))
    Nie znałam, więc serdecznie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  15. Panicz wyonaczy i porzuci. To typowe.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo interesująca, pełna kreatywnosci i odwagi a zupełnie nieznana przy tym postać. i rzeczywiscie piękna, i to taka uniwersalną urodą, bo często to, co uznawano za piękne niegdys, dzisiaj juz niekoniecnzie sie podoba!
    Pozdrawiam Cie życzliwie, Stokrotko i dziekuję za ciekawą opowieść!:-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniała osobowość, utalentowana artystka.
    Przyjemnie mi się czytało ten tekst,
    w którym jest dużo znanych góralskich nazwisk :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Stokrotko!
    Jak zawsze bardzo interesująca opowieść.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochana!
    Piękna historia, aż się wzruszyłam:)
    Pozdrowionka ślę:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mądrość w parze z wyjątkową urodą to najpiękniejsze połączenie. Dobrze, że miała co wspominać a pisząc i zajmując się teatrem nie miała czasu na biadolenie.Jesteś wspaniała, ze piszesz o takich cudnych postaciach. :-)

    OdpowiedzUsuń

"Obrzydliwa" Warszawska Praga - część czwarta czyli zakończenie

                                                  Stojący niedaleko  kościół Św.Floriana zwany Katedrą Praską miał stanowić przeciwwagę dla ...