To
było tak:
Jak
już skończyłam oglądać to rozgwieżdzone niebo to wróciłam do
domeczku i „cudem jakimś” udało mi się w telefonie komórkowym
napisać i opublikować tekst o patrzeniu w gwiazdy. /Tekst z 30
maja/. I poszłam dalej spać.
I
wtedy przyśnił mi się „Lot trzmiela”. Tak, ten utwór
muzyczny, który napisał Rimski-Korsakow. Jeśli go nie pamiętacie
to posłuchajcie go sobie na YT. Jest rewelacyjny.
https://www.youtube.com/watch?v=ucrKUO9FVfY
Latał
i latał ten trzmiel i tak pięknie bzyczał. Tak sugestywnie, że
wydawało mi się, że lata nade mną. Więc otworzyłam oczy żeby
zobaczyć jakiego jest koloru. I zobaczyłam ale tylko przez chwilkę
bo….
Znowu
usnęłam.
A
jak się obudziłam to nie mogłam otworzyć oczu. Coś mi siedziało
na głowie. Jakieś takie duże i włochate. Ale wcale się tym nie
przejęłam tylko znowu zasnęłam.
Obudził
mnie straszliwy ból głowy.
I
nie słyszałam już „Lotu trzmiela”.
Nie
będę Was dalej dręczyć.
Tak,
ugryzł mnie trzmiel. W ucho mnie użarł. Więc ucho mi urosło i
stałam się taką Stokrotką- Uszatką. Na dodatek okropnie
zapuchłam, nie mogłam prawie wcale otworzyć oczu. O bólu głowy
nie wspomnę…
Jak
już wreszcie odnalazłam telefon to i tak nie mogłam z niego
skorzystać bo prawie nic nie widziałam.
A
byłam na działce sama bo jedni korzystali z długiego weekendu i
wyjechali a inny pracowali.
Dobrze,
że domeczek mam malutki więc i do łazienki mam dwa kroki i do
kranu z zimną wodą…
Chyba
spałam bardzo długo.
Słyszałam,
że dzwoni moja komórka, że na działkach coś się dzieje.
Wreszcie znajomi przeszli przez płot i zapukali do mojego domku.
Jakoś
wyżyłam. Widać złego diabli nie biorą.
A
najfajniejsze jest to, że ja sobie to wszystko w jakiś sposób
„wykrakałam” pisząc parę godzin przedtem, że mogę nie mieć
dostępu do internetu. No bo w komórce w sieci T-Mobile i na dodatek
w szczerym polu w którym jeden maszt przekażnikowy jest uszkodzony
to z tym internetem kiepściutko jest.
A
ja po prostu przez ten atak trzmiela byłam tak zapuchnięta, że nie
mogłam oczu otworzyć.
Dopiero
pod wieczór w niedzielę /3 maja/ wróciłam do normalności.
To
był ten trzmiel z pierwszego zdjęcia. Piękny, prawda???Znalazłam
biedulka dopiero wczoraj na podłodze. Niestety, nie wyszedł mu „na
życie” ten atak na mnie.
No
to już wszystko wiecie.
A
jedno ucho mam nadal ciągle ..... bardziej….
Miałaś stanowczo zbyt bliski kontakt z naturą! Nie wiem czemu, ale jakoś nigdy nie spodziewałam się,że trzmiel może człowieka użądlić! Na mój balkon przylatuje codziennie trzmiel i buszuje w pręcikach begonii. Na szczęście nie myli mnie z kwiatkiem.
OdpowiedzUsuńA może ten co Cię dziabnął to słyszał, że jesteś Stokrotką ale głupol nie wiedział, że to tylko ksywka?
Trzymaj zawsze na działce sodę czyszczoną- w razie ukąszenia należy robić okłady z sody.
Przytulam;)
To mówisz żeby ksywkę zmienićna Pokrzywę albo jakiegoś Badyla???
UsuńCzy Ty myślisz że ja po omacku mogłam sodę oczyszczoną znależć???
Dobrze, że sa na świecie życzliwi sąsiedzi.
:-)
Podejrzewam, że wcale tej sody na działce nie masz, więc nawet z otwartymi szeroko oczami byś jej nie znalazła.A soda jest dobra niemal na wszystko.;))
UsuńMam, mam bo ostatnio moja synowa ciasto nawet w prodiżu piekła.... chyba że się skonczyła :-)))
UsuńHa, a taką wersję znasz??! Śpiewa Malena Ernman :-)))
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=sbQwQetKm2g
Rewelacyjna jest ta dziewczyna !!!!!
UsuńTo chyba ona mi tak nad głową bzyczała!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:-)
Trzmiel użądlił też Byczka Fernando, gdy ten na nim przysiadł, bo Pan Trzmiel poczuł się "bardzo dotknięty", jak pisze autor :) To samo musiało przydarzyć się i Tobie, bo trzmiele nie są agresywne, chyba, że walczą o życie.
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję. Jakby nie było, kicha :(
I głowa mnie ciągle boli...
Usuń:-)
To bardzo niebezpieczna ta Twoja działka;-) Dobrze, że tylko tak się skończyło! Teraz jak napiszesz, ze jedziesz na działkę, to będę się niepokoić!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że dawno temu położyłam głowę na poduszce, na której siedziała osa i użądliła mnie w głowę, ból okropny...
Asiu - ja bez działki nie mogę żyć!!!
Usuń:-)
Tak to jest jak się nocą w gwiazdy patrzy zamiast grzecznie spać.
OdpowiedzUsuń:-)))
Marek
Ale ten skubaniec mnie w dzień użarł!!!
Usuń:-)))
Ojojoj, ale miałaś przygodę. Współczuję! Dobrze, że nie masz uczulenia.
OdpowiedzUsuńA trzmiel-winowajca rzeczywiście piekny.
Wszystkie trzmiele są piękne.
UsuńA jak fajnie bzyczą!!!
:-)
I było atakować... trzeba było trzmielowi skakać z kwiatka na kwiatek a nie atakować Stokrotkę!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyszłaś bez szwanku :D
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Powiedzmy, że bez szwanku.
UsuńAle jakoś żyję.
:-)
Zdrętwiałam z przerażenia, czytając Twój wpis! Reakcja po użądleniu sugeruje uczulenie na jad owadów. Może warto zrobić testy i mieć przy sobie leki? Podpowiem, że dobrze by było przez kilka dni pić wapno.
OdpowiedzUsuń"Lot trzmiela" to jeden z najwybitniejszych utworów w dziejach muzyki. Pewnie Rimski-Korsakow też lubił przyrodę. A wiesz, że jego studentem był Emil Młynarski?
Buziaczki!
Teraz już wiem Halinko.
UsuńDzięki za zyczliwość i troskę.
:-)
Też kiedyś przespałam noc z trzmielem i to we własnej sypialni. Musiał wieczorem wlecieć przez otwarte okno, wczepił się w firankę i zasnął. Dopiero rano, gdy zrobiło się jasno, odczepił się od firanki i zaczął łazić po szybie. Wtedy go zobaczyłam, otworzyłam drzwi od balkonu i pomagając sobie gazetą, wypędziłam go. Nigdy nie mogłabym zabić pszczoły ani trzmiela, bo to wyjątkowo pożyteczne owady. Co do os, to nie mam skrupułów. Od szerszeni uciekam.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia i tak, jak napisała maska, bierz odczulające wapno.
Anno - ten mój trzmiel to się na mnie zemścił, bo go w nocy obudziłam...
Usuń:-)
Bardzo Ci współczuję. Ja, gdybym mógł, tobym mu się zrewanżował, ja go bym ugryzł w rewanżu.
OdpowiedzUsuńZ trzmielem jest fajnie porozmawiać, jak on się naprawdę nazywa. Nie słyszałem, aby w Polsce ktoś powiedział: "O! Trzmiel", tylko raczej bąk.
I można się go spytać, jak on lata, bo według ekspertów budowa trzmiela uniemożliwia latanie, tylko on sam biedny o tym nie wie.
Ubawiłam się Twoim komentarzem Torlinie.
UsuńDziękuję Ci
:-)
W dzieciństwie łapało się takie bąki do pudełka o zapałkach i otrzymywało się tzw. radyjko:))
OdpowiedzUsuńTo już teraz wiem, że ten trzmiel co mnie użarł to był praprapraprapra......... wnuczek jednego z tych co kiedyś złapałeś i uwięziłeś. Zemścił się za swojego przodka na mnie.
UsuńTylko dlaczego na mnie????:-)))
Gdyż konstruując radyjko zawsze zakładałem kominiarkę :))
UsuńNo ale miałeś odwagę spojrzeć tym trzmielom w oczy...???
UsuńMam nadzieję, że ślad po ukąszenia trzmiela szybko zejdzie. A swoją drogą nigdy bym nie przypuszczała, że tak sympatyczne stworzenie może kogoś ugryźć. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńTrzmiel jest śliczny ale nie jest sympatyczny :-)
UsuńPozdrawiam
Najgorsze w tej przygodzie to brak możliwości kontaktu, a o tym sama uprzedzalas/internet/Jednak Stokrotko jesteś zbyt cennym okazem przyrody by nie przyszedł ratunek. Czy "facetowi przed telewizorem" nie piknelo serduszko? Jeśli nawet to pomyslal, ze czule o nim myślisz.Niczego nie można przewidzieć, pozdrawiam serdecznie Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie Małgosiu.
Usuń:-)
Nie przypuszczałabym, że trzmiele takie krwiożercze są ...
OdpowiedzUsuńAż mnie zgroza chwyciła, jak to przeczytałam ...
Też się tego nie spodziewałam po ślicznym trzmielu.
Usuń:-)
Należę do grona tych, co nie wiedzieli, że trzmiele są takie niebezpieczne. Od dziś zacznę przed nimi uciekać. A Ty Stokrotko bardzoś biedna.
OdpowiedzUsuńNie musisz uciekać Ewo.
UsuńPo prostu ich nie zaczepiaj i nie wyganiaj.
Na zdjęciu taki fajny, kolorowy - a w życiu tak użreć potrafi... Współczuję Ci, Kochana :*
OdpowiedzUsuńMnie na działce kiedyś użarła pszczoła... Dopiero cebula pomogła.
No widzisz Celcie jak to pozory mylą...?
UsuńDzięki za współczucie.
:-)
Stokrotko ale teraz juz dobrze się czujesz?
OdpowiedzUsuńNapisz proszę.
:-)
Ela
Dobrze Elu.
UsuńDziękuję za troskę.
:-)
No, no ... nie wiedziałem, że trzmiel może udziabać ... a jednak.
OdpowiedzUsuńChyba z nerw wyszedł że mu spać za firanką nie pozwalam
Usuń:-)
W naturze nie odróżniam owadów, dlatego boję się zarówno tych pożytecznych jak i szkodników. Bez względu na to czy ma się w domu sodę czy tylko ocet, to okład pomoże na opuchnięte miejsca. Na Twoim przykładzie widać, że apteczka na działce, powinna być równie starannie zaopatrzona jak ta domowa. Życzę, by ból głowy minął szybko wraz z innymi skutkami tak niemiłego incydentu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwono -dziękuję za życzliwość.
UsuńPozdrawiam
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńLot trzmiela lubię sobie posłuchać. W realu też lubię, ale uważam.
Na szczęście nie jestem uczulony na te owady.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Michał
Dziękuję Michale za komentarz.
UsuńOczywiście że Cię odwiedzę.
:-)
trzmiele są naprawdę super... uzbrojone też są, ale to chyba naprawdę trzeba się starać, by mu się skutecznie narazić...
OdpowiedzUsuńza to czytałem kiedyś gdzieś, że jad trzmiela jest jednym z najdroższych surowców farmaceutycznych... po prostu strasznie trudno go pozyskać i sama hodowla jest kosztowna...
p.jzns :)...
To znaczy że moja wartość się zwiększyła bo mam trochę tego jadu w jednym uchu.
Usuń:-))
obawiam się, że nie bardzo, bo ten jad się metabolizuje wchodząc w reakcje ze składnikami ciała... to nie LSD, które przelatuje przez ludzki organizm praktycznie w niezmienionej formie chemicznej...
UsuńNo to ... kicha...
Usuń:-))
Stokrotko, wczoraj napisałam komentarz, pamiętam dokładnie, ale ostatnio mam kłopoty z komputerem i byc może akurat wtedy urwało się połączenie z internetem, bo go nie widzę. A chciałam Ci przede wszystkim życzyć dużo zdrowia! I dzięki Tobie trochę sobie o trzmielach poczytałam. Ten trzmiel tez musiał sie poczuć "bardzo dotknięty" i zawalczył o życie (ale niewiele mu to pomogło, a Tobie solidnie zaszkodziło). Podobno trzmiele atakują tylko w zagrożeniu życia, a jad jest i tak mniej toksyczny od jadu pszczoły. No i trzmiele żyją tylko (aż?) 28 dni. mam nadzieję, że głowa już Cię nie boli.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o gwiazdy, to bardzo chętnie popatrzyłabym z Tobą w rozgwieżdżone niebo. Może byś mi podpowiedziała nazwy kilku konstelacji? Bo ja znam podstawowe chyba 4 albo 5 ;) Ściskam serdecznie!
Haniu Najmilsza!
UsuńO tych konstelacjach to planuję napisać jeszcze - dam Ci znać kiedy to będzie.
A jeśli chodzi o moją przygodę z trzmielem to ja go po prostu pewnie przestraszyłam jak zasłaniałam okno firanką i pewnie się zdenerwował i jak poszłam spac nad ranem to mnie dziabnął.
Ale juz dobrze jest.
Serdeczności Kochanie!!!
Musisz jak najczęściej jeździć na działkę, tylko wtedy będziemy mogli czytać mrożące krew w żyłach relacje z przygód, a co jeszcze bardziej pożądane - oglądać przecudowne fotki, takie jak krwiożerczego trzmiela. A jak widać ta historia wzbudziła duże zainteresowanie Twoich Czytelników. Oczywiście wolałbym mieć do czynienia tylko z "trzmielem" Rymskiego-Korsakowa. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJeżdżę, jeżdżę - teraz jestem więcej na działce niż w domu.
UsuńDziękuję Ci serdecznie za wizytę.
A zdjęcia nie są moje, tylko zeskanowane z pisemka o róznych żyjątkach leśnych i polnych.
Przeczytałam od razu ale na telefonie i nic nie mogłam skomentować. Zrobiło mi się słabo z przerażenia co Ty tam przeżyłaś! Dobrze, że jesteś TYLKO z bólem głowy, NIECH SZYBKO CI PRZEJDZIE! Czemu im piękniejsze stworzenie, tym robi większą krzywdę????
OdpowiedzUsuńJoasiu - może dlatego, że pozory mylą???
UsuńBuźka!!!
Ojjj, a to Ci przygoda nieprzyjemna. U mnie pełno jest tych owadów, strasznie ich nie lubię. Opuchlizna na szczęście schodzi, gorzej skończył trzmiel...
OdpowiedzUsuńZyciem przeplacil.
OdpowiedzUsuń:-)
Taki trzmiel ładny,a wredny się okazał bo użarł
OdpowiedzUsuńChyba się wnerwił bo go obudziłam zasuwając firankę na której sobie spokojnie spokojnie spał...
UsuńKochana uzadlenie trzmiela boli straszliwie. Współczuję.A ja wczoraj spotkałam zmije zygzakowata!!!
OdpowiedzUsuńNo.... to taka żmija to nie byle co!!!!!
Usuń