piątek, 6 lipca 2018
"Przecinek" - część pierwsza
Obudziłam się z przeświadczeniem, że ktoś zagląda mi do pokoju przez okno. Było to bardzo dziwne i w ogóle niemożliwe, bo mieszkam na dziesiątym, ostatnim piętrze i naprzeciwko nie ma żadnego domu.
A jednak ktoś za oknem był. I może nie zaglądał, ale stał na drewnianym podnośniku, zawieszonym na linach z dachu. Był to jeden z robotników z ekipy ocieplającej budynek.
Oprzytomniałam natychmiast, usiadłam na łóżku i chcąc nie chcąc byłam świadkiem rozmowy jaką ten człowiek przeprowadzał przez telefon.
Był to właściwie monolog, bo słów drugiej osoby nie słyszałam:
"- Ewcia? K... m... nie słyszę co mówisz.!
No nie słyszę, bo jestem bardzo wysoko… K...m...
-Ewcia? Nie będę mówić głośniej, bo k… m...jakaś baba dopiero się obudziła /to o mnie chyba było/…
-Kaśka?... to znaczy Ewcia… Co mówisz? Zenek k... m...wyłącz na chwilę te maszyne…..
-Jaka Kaśka, przecież mówiłem Ewcia… Bo przecież moja Ewcia k... m... jesteś…. no nie?
-Ewcia, no weź wyluzuj k…m... Jaki telefon? No przecież nie mogłem k… m... odebrać, bo żem zostawił go na dole w kurtce. I wjechał żem k…m.. . na górę.
-Czekaj, bo ta baba wstaje /to chyba znowu o mnie było/ i coś k…m.. do mnie mówi. A nie… usiadła znowu...
-Kaśka… no nie, k…m... – Ewcia….. chciałem powiedzieć…. Może byś przyszła…
-Ale ja teraz k…m...żem zmienił mieszkanie. I już nie mieszkam z chłopakami tylko z takim k…m... dziadkiem. Po…… taki k…m...ten gościu jest…. No w pale się nie mieści co on k…m... ten ch.. robi…
-I robotę żem k…m... nową dostał!
No spoko jest, tylko już k…m... muszę kończyć bo coś z dołu kiero krzyczy… Wiesz, on k…m... u Angoli robił…. Ale wrócił bo tam też p……. wszystko jest!
-Kaśka, to znaczy Ewcia k…m... No nie krzycz, no przecież wiem k...m...że Ewcia jesteś!
-No Ewcia, no już, no spoko, no wyluzuj…
No Ewcia, no k…m.., no KOCHAM CIĘ, no pewnie że tak k…m... No nie walę ściemy… A ty żeś k…m... co myślała?"
--------------------------------------------------------------------------
Wstałam i popędziłam do łazienki…
Żebyście wiedzieli jakiej migreny dostałam…
/A dla kontrastu Kwiaty Jednej Nocy, które zakwitły mi wczoraj/
A jednak ktoś za oknem był. I może nie zaglądał, ale stał na drewnianym podnośniku, zawieszonym na linach z dachu. Był to jeden z robotników z ekipy ocieplającej budynek.
Oprzytomniałam natychmiast, usiadłam na łóżku i chcąc nie chcąc byłam świadkiem rozmowy jaką ten człowiek przeprowadzał przez telefon.
Był to właściwie monolog, bo słów drugiej osoby nie słyszałam:
- Ewcia? K…. m.. nie słyszę co mówisz.!
No nie słyszę, bo jestem bardzo wysoko… K…. m..
-Ewcia? Nie będę mówić głośniej, bo k…. m.. jakaś baba dopiero się obudziła /to o mnie chyba było/…
-Kaśka?... to znaczy Ewcia…. Co k…. m.. mówisz? Zenek wyłącz na chwilę te maszyne….. K…. m..
-Jaka Kaśka, przecież mówiłem Ewcia…. Bo przecież moja Ewcia jesteś…. no nie? K…. m..
-Ewcia, no weź wyluzuj K…. m.. Jaki telefon? No przecież nie mogłem k…. m.. odebrać, bo żem zostawił go na dole w kurtce. I wjechał żem k…. m.. na górę.
-Czekaj, bo ta baba wstaje /to chyba znowu o mnie było/ i coś k…. m.. do mnie mówi. A nie…. usiadła tylko k…. m..
-Kaśka… no nie, k…. m.. – Ewcia….. chciałem powiedzieć…. Może byś przyszła…..
-Ale ja teraz k…. m.. żem zmienił mieszkanie. I już k…. m.. nie mieszkam z chłopakami tylko z takim k…. m.. dziadkiem. Po…… taki k…. m.. ten gościu jest…. No w pale się nie mieści co on k…. m.. ten ch.. robi…
-I robotę żem k…. m.. nową dostał!
No spoko jest, tylko już k…. m.. muszę kończyć bo coś z dołu kiero krzyczy… Wiesz, on k…. m.. w Anglii robił…. Ale wrócił k…. m.. bo tam też p……. wszystko jest!
-Kaśka, to znaczy Ewcia k…. m.. No nie krzycz, no przecież wiem że Ewcia k…. m.. jesteś!
-No Ewcia, no już, no spoko, no wyluzuj…
No Ewcia, no k…. m.. no KOCHAM CIĘ, no pewnie że tak k…. m.. No nie walę ściemy… A ty żeś k…. m.. co myślała?
--------------------------------------------------------------------------
Wstałam i popędziłam do łazienki…
Żebyście wiedzieli jakiej migreny dostałam…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 i 13 i jeszcze raz 13
Pierwsza TRZYNASTKA 13 listopada były kolejne moje urodziny. Urodziłam się 13 listopada 15 minut po północy. Mama prosiła położną, żeby mnie...
-
Jest tak malutkie, ze więzienie w nim ma tylko sześć cel. I zawsze są one puste, bo w tym państewku nie zarejestrowano żadnej przestępczości...
-
Tak jak w ubiegłym roku tak i w tym kupiłam sobie w Muzeum Karykatury kalendarz Fundacji "Przekrój" z którego codziennie zrywa się...
Kwiaty jednej nocy cudne i wzruszające. Podsłuchana przymusowo rozmowa koszmarna. Nie dziwię się, że głowa Cie rozbolała. W jednym z odcinków serialu polsatowskiego o rodzinie Kiepskich była podobna sytuacja. Robotnicy remontujacy elewacje kamienicy, w której mieszkała ta rodzina "zalęgli" sie na długo za oknem i nie dość, iż rozmawiali w podobnie hałaśliwy sposób, to jeszcze podgladali i na bieżaco komentowali zycie Kiepskich, wtrącajac sie we wszysrko i zabierajac im prawo do normalnej prywatnosci. Z tego, co pamietam, na koncu jednak ta rodzina przywykłą do obecnosci tych wszędobylskich robotników. Bo człowiek prędzej czy później do wszystkiego przywyka. Obys Ty Stokrotko nie musiała przywykać!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cie serdecznie!:-)
Olgo - to na szczęście już dość dawno było.
UsuńAle to był dopiero początek.
Pozdrawiam
U Kiepskich to była parodia, a tu jest prawdziwe życie.Coraz częściej słyszy się takie "rozmowy" Rozmawiającym nie przeszkadzają "przecinki" a wprost przeciwnie , podkreślają ważność podawanych informacji, wzmacniają je.Dobrym na to przykładem jest większość polskich filmów, w których wulgaryzmy wywołują salwy śmiechu.
OdpowiedzUsuń-Mama pyta swojego sześcioletniego synka
_Bardzo wujek krzyczał?
Bardzo
A co mówił ?
Synek- a mam opuścić brzydkie wyrazy?
Tak
To właściwie nic nie mówił.
Kurtyna
Dobrze że synek przynajmniej rozróżnia te wyrazy...
UsuńJa myślę, że im wyżej, tym bardziej się kocha, żeby to kochanie wyrazić trzeba nowego języka. A baba jakaś przez to migreny dostała, co to za świat, Ewcia, znaczy Kaśka czy jaki ci tam:))!
OdpowiedzUsuńCzesiu - ta baba to generalnie nie jest udana!!!
Usuń:-)
Pewnego pięknego dnia, gdy jeszcze chodziłam na poranne spacery z Flikiem, byłam pewna, że na niedaleko stojącej ławce zalegli jacyś cudzoziemcy, bo nijak nie mogłam zrozumieć w jakim języku mówią.Ale tu perorowała młoda kobieta do siedzących dwóch mężczyzn. Przerywnik był co prawda dość prosty, bo bez "mać", ale pierwszym członem
OdpowiedzUsuńpoprzedzielane były wszyściutkie wyrazy, a gdy to razem się zlewało, bo babka trajkotała z szybkością karabinu maszynowego, to byłam dość długo pewna, że to jakiś język obcy.No cóż, wszak curwa to po włosku zakręt.
W każdym razie mój pies był szczęśliwy, mógł nawąchać się do woli, bo jego pańcia chciała koniecznie zrozumieć w jakim języku toczy się rozmowa i nie popędzała go.
A gdy mój mieszkał na Krzeptówkach to cała góralska rodzina stosowała ów "przerywnik" dubeltowo i w tym układzie mówili wielce długimi zdaniami, choć może nie zawsze złożonymi.
Miłego;)
Po niemiecku Die Kurve to też zakręt a także krzywa, wykres
UsuńTo rozumiem że ten Twój to mieszkał na Krzeptówkach w czasach gdy się wspinał ?
Buźka
Zaczął tam jezdzić jak miał 10 lat, mieszkał wpierw u Józefa Wawrytki,potem u Królów,i u tatrzańskich przewodników uczył się wspinaczki. Ale gdzieś tak w wieku 16-17 lat stwierdził, że wygodniej będzie mieszkać na Bystrem i tam potem wynajmował.Zresztą wtedy już chodził na wspinaczki z kolegami, nie z przewodnikiem.
UsuńWyobrazam sobie jak się denerwowalas jak szedł na ścianę.
UsuńToż to normalka dzisiaj. I nie tylko wśród roboli.
OdpowiedzUsuńTy lepiej powiedz co to za Święty tam na oknie stoi?
Marek
Toż to Święty Mikołaj. A stoi nad wewnętrznymi drzwiami do katedry Św.Jana - tylko trochę większy.Te drugie drzwi i od wnętrza katedry.
Usuń:-)
Ta ilosc przecinkow wcale nie jest oszalamiajaca, wystarczy posluchac czasem rozmow mlodziezy uczacej sie :(((
OdpowiedzUsuńPrzeraza mnie ta nowomowa, ktora nie potrafi sie obejsc bez wulgaryzmow.
To jest obrzydliwe Ewo.
UsuńKilka razy zdarzyło mi się odezwać do takiego elokwentnego pana mniej więcej tymi słowy:"Przepraszam, czy byłby pan uprzejmy używać nieco bardziej parlamentarnego języka?"
OdpowiedzUsuńZ reguły pan reagował tak, jakby usłyszał zdanie wypowiedziane w języku suahili i najpierw milkł, a po chwili z reguły milkł. Dla bardziej pyskatych mam kolejną kwestię w stylu "Szkoda. Pan taki przystojny, a jak się pan odezwie, to cały czar pryska. Naprawdę szkoda."
Jeszcze nikt mi w takiej sytuacji nie przyłożył i to jest mój sukces edukacyjny.;)
Miłego weekendu, Stokrotko!
Halinko - zapraszam na ciąg dalszy.
UsuńSerdeczności.
Był wstęp, rozwinięcie tematu, opisy. No wszystko właściwie autor ujął w swojej wypowiedzi, he, he :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak jest, że najbardziej "chodliwym" jest tenże język. Słyszałam, jak dziewczynki 14-15 letnie z emocjami wymieniają zdania, młodzieńcy - bez tego ani rusz, panowie. I panie bywa.No i koniecznie wszystko musi być "zaje..ste". Nawet w tv, znani, lubiani, podziwiani o tym wiedzą.
Bez przerywników buziaki ślę i całusy także. Tak na weekend :)
Anusiu - najważniejsze że jej miłość wyznał...
Usuń:-)
Współczuję z powodu migreny ... niestety słownik przeciętnego Polaka jest bardzo ubogi, a słów, które nawet zna, nie zawsze potrafi właściwie używać.Nieznajomość języka polskiego nie sprowadza się jednak tylko do nieznajomości słów. Polacy jak się okazuje nie potrafią ich właściwie odmieniać, a zamiast poprawnej polszczyzny, w naszych ustach goszczą wyrażenia slangowe, kalki językowe i wulgaryzmy , o których tu mowa. Co gorsza nie zanosi się by miało być lepiej ...
OdpowiedzUsuńNiestety jest coraz gorzej.
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz.
Taki stary dowcip na temat:
OdpowiedzUsuńJedna z klas w szkole jest remontowana. Panowie siarczyście "pzrecinkuja". Obok w innej klasie trwa lekcja. Pani nauczycielka prosi subtelnie robotników:
-Przepraszam... czy mogliby panowie chociaż zdrabniać TE wyrazy?
- O, nie ma problemu, - i po chwili:
- Zdzichu, o k..., przepraszam, Zdzisiu, k...., podaj to wapieńko!
Najgorsze to to, że śmiejemy się z dowcipów, ale w normalnym życiu nie jest to śmieszne... Mieszkam w Holandii dość długo. Co raz więcej tu Polaków, których, niestety, poznaje się na ulicy po ich, k..., mowie ;-). Zarówno Holendrzy czy Marokanie, ludzie którzy otarli się o Polaków znaja to słowo... Przykre.
Za to kwiat przepiękny.
Z tym wapieńkiem Dagmaro to stare jak świat, ale zawsze aktualne.
UsuńBędzie ciąg dalszy.
O Boże Jedyny! Ale sytuacja! Nie zazdroszczę. Dobrze, że masz łazienkę bez okien (mam nadzieję? ;) )
OdpowiedzUsuńZapraszam na ciąg dalszy.
UsuńNasłuchałam się podobnych rozmów robotników gdy u nas blok ocieplali, istny kabaret, od rana musiałam rolety opuszczać...
OdpowiedzUsuńMoja znajoma także w wieżowcu mieszka i pan robotnik zapukał w okno kuchenne i o kawę poprosił, ale grzecznie...
To dopiero początek Asiu...
OdpowiedzUsuńOstatnio pod blokiem koszą mi trawę, więc tego typu teksty słyszę notorycznie. Aż uszy bolą. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTaki język otacza nas ze wszystkich stron
UsuńPozdrawiam
Liviia zapisała dowcip, który od razu mi się przypomniał. Jakby w części takich rozmów opuszczać takie przecinki niewiele lub nic z treści by nie zostało.
OdpowiedzUsuńDlatego nie sprzedajemy jednak działki, ze względu na szybką możliwość ucieczki od cywilizacji. :)
Pozdrawiam!
Niiektóre rozmowy w 80% składają się z takich przecinków.
UsuńPozdrawiam
Podziwiam Cię Stokrotko, że zapamiętałaś ten dialog. Miałem kiedyś działkę w kompleksie Ogródków działkowych. Też nie było lepiej, bo sąsiedzi lubili politykować. Czekam na ciąg dalszy "Przecinka"...
OdpowiedzUsuńNie dość że zapamiętałam, to mi się jeszcze po nocach to śniło...
Usuń:-)
Współczuję!
OdpowiedzUsuńA najgorsze jest to, że ta "Twoja" rozmowa nie jest wyjątkiem, że coraz więcej ludzi tak mówi i jesteśmy zmuszeni tego wysłuchiwać. Zupełnie jak z biernym paleniem.
Ja na szczęście teraz jestem uwolniona od takich "przecinków", no chyba, ze sama sobie "poprzecinkuję" ;-)
Magnolio - każdy sobie czasem "przecinkiem" rzuci...
Usuń:-)
Też dość długo miałam ocieplany nasz wieżowiec, ale okna i drzwi balkonowe mieliśmy zasłonięte cienką folią, przez którą nie było niczego widać. Okien nie można było otworzyć, myślałam, że się uduszę w mieszkaniu. Wreszcie rozerwałam folię w drzwiach balkonowych.
OdpowiedzUsuńTakie teksty to u nas normalka. Najśmieszniej, gdy w nocy stoję na balkonie i słyszę, jak ktoś przeklina. Wiadomo, że idzie chodnikiem i ma komórkę przy uchu.
Ewcia powinna takiego prostaka kopnąć w cztery litery.
Miłego weekendu.
Anno - problem w tym że i "Ewcie"przyzwyczaily się do takiego języka i same tak mówią.
UsuńPozdrawiam
Zaraz, Stokrotko, przypomina mi stary "kowbojski" dowcipas:
OdpowiedzUsuńDo saloonu wchodzi rewolwerowiec i od samego progu prowokuje:
- No, kto, k...wa?!!!
Na to podnosi się bywalec przy bufecie:
- Ja, k...wa!
Nowy odwraca się na pięcie i opuszcza saloon z okrzykiem:
- Łożesz, k...wa!!!
W mowie tej najzdrowszej części naszego społeczeństwa ten szczególny przecinek jest nieodzowny!
ściskam i niezmiennie zpraszam
Czasami tak. Byle nie było go za dużo.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPrzeklinaliśmy, przeklinamy i będziemy przeklinać - my - ludzie, bo nie jesteśmy robotami i ulegamy emocjom:)
Rzecz w tym, że kiedyś przekleństwa miały czynić realną krzywdę przeklinanemu, a jednocześnie - jakby rykoszetem - za złorzeczenie mógł "oberwać" przeklinający i stąd wzięło się przekonanie, że przekleństwa są czymś złym:)
Katalog przekleństw bardzo zubożał w naszych czasach:)
Wspomniany przez Ciebie przerywnik miał wiele alternatyw (uważanych za równie wulgarne): wyleganica, murwa, nęta, przechodka, klępa, larwa, małpa.
Jeszcze do XIX w. bardzo obraźliwym, poniżającym niewiasty określeniem była "kobieta" (określająca osobę rozbuchaną chuciami, gżącą się gdzie i z kim się da), w przeciwieństwie do słowa "dziwka" (młoda dziewczyna, córka, wnuczka):)
Równie wulgarny był "kiep" czy "srom" (określający kobiece narządy płciowe, na które dziś mamy wyraz na "pi").
Tak to już jest, że jedne słowa nabierają cech pejoratywnych (banalny przykład z Biblii J. Wujka: "Zwierzęta ruchały się w raju"), a wcześniejsze wulgaryzmy z czasem tracą na sile i wchodzą do potocznego języka:)
Nie wiem, czy to Cię pocieszy, Stokrotko, ale większość dawnych wulgaryzmów znamy dzięki wszelkiej maści dokumentom sądowym, bo kiedyś nikt nie zaprzątał sobie głowy dbałością o język urzędowy:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno i zapraszam na ciąg dalszy.
UsuńSerdecznosci.
Współczuję takiego przebudzenia. Szok kulturalno - polonistyczny ;) O wejściu z buciorami w Twoją prywatność nie wspominając.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że niektórzy nie potrafią wyartykułować zdania inaczej, niż z owym przerywnikiem. I jakby im go odebrać staliby bezradni, niemo łapiąc powietrze ;)
Pozdrawiam weekendowo :)
Chyba wiele osób zatraciło umiejetnosc normalnej "bezprzecinkowej" rozmowy.
UsuńWitam Cię serdecznie po dlugim milczeniu.
:-)
Mam coraz mocniejsze przekonanie, że zalew tego przecinka jest tak wielki jak ocean. Nienawidzę chamstwa i ordynarności ale myślę, że to słowo jest już na stałe w słowniku języka polskiego ( jak wiemy język jest żywym tworem i bardzo się zmienia) BARDZO SIĘ ZMIENIA...choć niewielka grupa nie chce wcale z tej zmiany korzystać.
OdpowiedzUsuńJednym słowem jest problem.
UsuńOsobno piszę że kwiat jest przecudnej urody i jeszcze w dubeltowym wydaniu!!!!! Ty to masz szczęście! :-)))
OdpowiedzUsuńKwiatów jest wiecej bo zakwitly mi jednocześnie wszystkie kaktusy.Będą jeszcze zdjęcia.
UsuńI co ja mam dodać Stokrotko droga? Kwiat przecudnej urody, to ważniejsze niż przecinki:)
OdpowiedzUsuńPewnie ze wazniejsze.
Usuń:-)
Słyszałam kiedyś taką rozmowę dwóch panów przy piwie. I wiesz, nic nie zrozumiałam, a oni wyraźnie coś sobie opowiadali! Prawie same przecinki, a akcja była wręcz emocjonująca, sądząc po reakcjach.
OdpowiedzUsuńA całkiem niedawno zatrzymałam się na światłach i miałam, niestety, otworzone okno w samochodzie. Zza zakrętu wyjechały trzy urocze dziewczęta na rowerach i pojechały prosto Ta druga krzyknęła: "Czemu nie skręcasz?!" Pierwsza odpowiedziała: "Bo tędy też da się jechać!", na co trzecia wrzasnęła: "Dobra! K..wa! Nie pier...lta, tylko jedźta!" Podniosłam szczękę i skupiłam się na sygnalizatorze...
Natomiast sąsiad mnie zaskoczył. Usłyszałam kiedyś, jak opisywał komuś swojego byłego kota: "Taki był łowny, że nic po podwórku nie biegało: ni mysz, ni szczur, ni ch...":)
Pozdrawiam serdecznie:)
Najcudniejsze jednak o tym kocie.
UsuńDziękuję Grazynko.
:-)
Bardzo dużo przecinków w tym naszym języku... Kto to wymyślił, no kto i po co?
OdpowiedzUsuńNiestety - Polacy wymyslili...
UsuńNajciekawsze jest to, że umiemy się powstrzymać, gdy chcemy, czyli nie jest to przecinek wdrukowany na stałe. Ja pod domem mam przystanek, który czasem zamienia się w klub dla okolicznych dżentelmenów. Co prawda spotkania trwają bardzo krótko z uwagi na straż miejską, ale i tak mam okazję do wysłuchania (z podziwem) pasjonujących historii opowiedzianych z użyciem kilku zaledwie wyrazów:))
OdpowiedzUsuńTo musi być sama poezja :-)))
UsuńThank you.
OdpowiedzUsuń