7. W Pińczowie był kiedyś przepiękny zamek. Do prac budowlanych na zamku margrabia Zygmunt Myszkowski zatrudnił Santi Gucciego, który był już wtedy królewskim architektem i rzeźbiarzem. Po zamku nie pozostał nawet ślad, ale na sztychu F.Dahlberga z 1657 r. można zobaczyć naprawdę imponującą budowlę. W XVII wieku z pewnością konkurowała z innymi zamkami w Małopolsce. Zamek ten był siedzibą ordynatów pińczowskich.
8.Ordynacja Pińczowska była trzecią /po Radziwiłłowskiej i Zamojskiej/ ordynacją rodową w Polsce. To pierwszemu ordynatowi hr.Zygmuntowi Gonzadze-Myszkowskiemu miasto zawdzięcza największy rozwój.
9. Na jednym z pińczowskich synodów był obecny Mikołaj Rej z Nagłowic. W pińczowskim kościele popaulińskim po raz pierwszy publicznie odczytano wiersz Jana Kochanowskiego, zaczynający się od słów: "Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary..". Według legendy Mikołaj Rej po usłyszeniu utworu miał przyznać poecie z Czarnolasu pierwszeństwo w poezji polskiej. Świadkiem tego wydarzenia miał być 17-letni Jan Zamojski, późniejszy hetman i kanclerz wielki koronny i założyciel Zamościa.
10. Arianie na Ponidziu to temat coraz bardziej zapomniany. Stanowili oni najbardziej radykalny odłam reformacji na ziemiach polskich. Ich aktywność trwała przez wiek, aż do momentu, gdy uchwała sejmu walnego z 1658 r. nakazała im przejść na katolicyzm lub opuścić Rzeczypospolitą. Miasto, które opisuję było kiedyś nazwane "Polskimi Atenami doby Reformacji". Do dziś stoi w Pińczowie tzw. Dom Ariański, zwany też Drukarnią Ariańską. Budynek zwraca uwagę ciekawymi obramieniami okiennymi z wyrytymi na nich łacińskimi dewizami. To w tym budynku były drukowane utwory, których autorem był Andrzej Frycz-Modrzewski.
11. W czasach I wojny światowej stacjonował w Pińczowie 2 Pułk Piechoty Legionów. Służył w nim mój dziadek, tata mojej Mamy.
12. Mój dziadek - legionista /odznaczony parę lat póżniej orderem Virtuti Militari/ przebywał w Pińczowie z moją babcią. I tam w 1916 roku urodziła się moja Mama.
13. Latem 1944 r. współpracujące ze sobą polskie oddziały partyzanckie wyzwoliły od Niemców obszar naokoło Pińczowa o powierzchni ok.1000 km.kw. Fakt ten przeszedł do polskiej historiografii jako Partyzancka Republika Pińczowska.
W Pińczowie byłam tylko raz - w lutym 2012 roku. Pojechałam tam sama autobusem wykorzystując swój pobyt w sanatorium w Solcu-Zdroju. Najpierw pojechałam do Buska-Zdroju, potem przesiadłam się w drugi autobus. Tą samą drogą wróciłam ok. 21-szej do swojego sanatorium.
Po drodze dwa razy zmoczył mnie deszcz, zaliczyłam jedną śnieżycę, dopadły mnie jakieś bezpańskie psy. Ale przez pewien czas świeciło też słońce, więc jak weszłam na Wzgórze Św. Anny, to zobaczyłam u swych stóp piękne, zabytkowe miasto i duży obszar ziemi leżącej w Dolinie Nidy.
Pospacerowałam też po uliczkach miasta, obejrzałam zabytki. I oczywiście wypiłam kawę w jednej z kawiarenek.
Musiałam tam pojechać.
Poczułam wewnętrzną potrzebę zobaczenia miejsca, które w istotny sposób związane jest z moimi korzeniami.
Dziękuję Stokrotko, bo w Twojej opowieści o Pińczowie odświerzyłem sobie obrazki z bogatej przeszłości Polski - od czasów najdawniejszych do dziś. Takie wycieczki to dla mnie, podobnie jak dla Ciebie, okazja do wzruszeń i zachwytów, a także ucieczka przed obecnym stanem bezsensownej "wojny politycznej"...
OdpowiedzUsuńJak zwykle pięknie skomentowałeś.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję.
Świetne są takie wycieczki, podobne z mężem lubimy najbardziej. Nie dziwi mnie, że czułaś pociąg do tego miejsca, w końcu są tam Twoje korzenie i to jakie!
OdpowiedzUsuńBocian na zdjęciu, można powiedzieć symboliczny:-)
Specjalnie umieściłam takie zdjęcie z bocianem...
UsuńBo to zdjęcie z sieci.
:-)
W Pińczowie byłem tylko raz i to wieczorem. Zagnała mnie tam praca (recital autorski).
OdpowiedzUsuńDałaś mi powód, aby tę miejscowość odwiedzić ponownie, tyle, że prywatnie.
Jedż Klaterku. I potem napisz o swoich wrażeniach.
Usuń:-)
Nie wiem dlaczego tak wiele ongiś znanych, z dużą historią miast i miasteczek popada w zapomnienie.To smutne i niesprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nic nie zostało z zamku- nawet zamek w ruinie to jest coś;)
Miłego;)
Pewnie że szkoda Aniu.
Usuń:-)
Piszesz a mnie natychmiast chce sie tam jechac! tyle miejsc do zwiedzenia, ja musze nadrobic 40 lat poza krajem...uwielbiam takie samotne spacery, kiedy nikt mi nie przeszkadza w smakowaniu miejsca i tez zawsze takie smakowanie okraszam kawa w jakiejs milej kawiarence , bardzo lubie patrzec na ludzi , ktorzy pojawiaja sie w zasiegu moich oczu...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGrażynko - w Polsce jest wiele pięknych miast i miasteczek.
UsuńSerdeczności dla Ciebie.
Zdumiewające jest zawsze dla mnie to,jak potrafisz w detalach, zwracając uwagę na szczegóły, opisywać to,co ujrzałaś. Widać,że jesteś córką artysty. A Mama zapewne cieszy się,że rozsławiasz Jej miasto. Pozdrawiam Jagódko:)
OdpowiedzUsuńJeśli widzi z nieba to z pewnością się cieszy Anusiu...
Usuń:-)
No pewnie, że widzi :)
Usuń:-)
UsuńPiekny jest nasz kraj, ale często młodzi znaja "caly swiat" a nie wedruja po swoim.Jednak dostrzec piękno to unikalna umiejetnosc. Wedruje dzięki Tobie po znanych i nieznanych miejscach i to mnie cieszy. Malgosia.
OdpowiedzUsuńTo miłe Małgosiu, że lubiz ze mną wędrować.
UsuńSerdeczności
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRozumiem Twoją potrzebę zobaczenia Pińczowa. Jest jakaś magia w spacerach ulicami, którymi sto lat temu chadzali nasi przodkowie.
OdpowiedzUsuńDla mnie takim magicznym miejscem jest kościół w skansenie w Sanoku. Może kiedyś w końcu tam trafię...
Dobrej niedzieli!:)))
Halinko - koniecznie pojedź!!!
UsuńSerdeczności
Pietnowac gada
OdpowiedzUsuńzawsze wypada.
Dziękuję Jan Toni
UsuńStokrotko gdy czytam Twoje teksty o Polsce, to wpadam w kompleksy.
OdpowiedzUsuńBo przecież ja wcale nie znam swojego kraju.
Ela
Ale niedługo poznasz Warszawę.
UsuńCzekam na wiadomość.
:-)
powstanie przewodnik ...alfabetyczny?
OdpowiedzUsuńCzesiu - jest mnóstwo przewodników po Polsce...
UsuńJakoś nie wpisał mi sie PIńczów w pamięć, a jak widać szkoda. Następnym razem już będę przygotowana, dzięki :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę.
UsuńCo prawda w sobotę się nie wyrobiłam (świętowaliśmy princeskowo), ale na drugą część dotarłam...;o)
OdpowiedzUsuńOd kilku lat bywam w Pińczowie bardzo często...;o) To Miasteczko "zaczarowane w przeszłości"...Nic się nie zmieniło od Twoich odwiedzin...Niewiele zmieniło się przez dekady...
Czasem jestem tym zauroczona, czasem zdegustowana...
Gordyjko - ten Twój odbiór Pinczowa zależy chyba od Twojego nastroju.
Usuń:-)
Nie wiem, czy jest drugi taki naród, który potrafi tak bardzo spieprzyć większość swojej historii? Nasze dzieje, to taka przedziwna sinusoida. Super - upadek - świetność - porażka itp.
OdpowiedzUsuńNo niestety Wojtku.
UsuńSanti Gucci zostawił po sobie wiele śladów w Krakowie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Masz oczywiście rację.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Nie znam tamtych rejonów, od pewnego czasu mam ochotę tam pojechać. Dzięki Tobie będę wiedziała, co widzę, gdy (jeśli) tam dotrę. Bardzo lubię takie miejsca, z historią, odrobinę na uboczu. Dziękuję za zajmującą wycieczkę :) Ściskam!
OdpowiedzUsuńSerdeczności Haniu.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPowrót do korzeni jest ważny i - prędzej czy później - chce się zawitać.
Też byłam, choć moja droga wiodła nieco dalej...
Wracam. W jedne miejsca częściej, w inne rzadziej, ale - wracam:)
Pozdrawiam:)
Jak widać - wszyscy wracamy.
UsuńDziękuję Leno.