sobota, 25 sierpnia 2018

Miasto rzeźbiarzy, ordynatów i heretyków czyli ... Pińczów - część druga


7. W Pińczowie był kiedyś przepiękny zamek. Do prac budowlanych na zamku margrabia Zygmunt Myszkowski zatrudnił Santi Gucciego, który był już wtedy królewskim architektem i rzeźbiarzem. Po zamku nie pozostał nawet ślad, ale na sztychu F.Dahlberga z 1657 r. można zobaczyć naprawdę imponującą budowlę. W XVII wieku z pewnością konkurowała z innymi zamkami w Małopolsce. Zamek ten był siedzibą ordynatów pińczowskich.
8.Ordynacja Pińczowska była trzecią /po Radziwiłłowskiej i Zamojskiej/ ordynacją rodową w Polsce. To pierwszemu ordynatowi hr.Zygmuntowi Gonzadze-Myszkowskiemu miasto zawdzięcza największy rozwój.
9. Na jednym z pińczowskich synodów był obecny Mikołaj Rej z Nagłowic. W pińczowskim kościele popaulińskim po raz pierwszy publicznie odczytano wiersz Jana Kochanowskiego, zaczynający się od słów: "Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary..". Według legendy Mikołaj Rej po usłyszeniu utworu miał przyznać poecie z Czarnolasu pierwszeństwo w poezji polskiej. Świadkiem tego wydarzenia miał być 17-letni Jan Zamojski, późniejszy hetman i kanclerz wielki koronny i założyciel Zamościa.
10. Arianie na Ponidziu to temat coraz bardziej zapomniany. Stanowili oni najbardziej radykalny odłam reformacji na ziemiach polskich. Ich aktywność trwała przez wiek, aż do momentu, gdy uchwała sejmu walnego z 1658 r. nakazała im przejść na katolicyzm lub opuścić Rzeczypospolitą. Miasto, które opisuję było kiedyś nazwane "Polskimi Atenami doby Reformacji". Do dziś stoi w Pińczowie tzw. Dom Ariański, zwany też Drukarnią Ariańską. Budynek zwraca uwagę ciekawymi obramieniami okiennymi z wyrytymi na nich łacińskimi dewizami. To w tym budynku były drukowane utwory, których autorem był Andrzej Frycz-Modrzewski.
11. W czasach I wojny światowej stacjonował w Pińczowie 2 Pułk Piechoty Legionów. Służył w nim mój dziadek, tata mojej Mamy. 
12. Mój dziadek - legionista /odznaczony parę lat póżniej orderem Virtuti Militari/ przebywał w Pińczowie z moją babcią. I tam w 1916 roku urodziła się moja Mama.
13. Latem 1944 r. współpracujące ze sobą polskie oddziały partyzanckie wyzwoliły od Niemców obszar naokoło Pińczowa o powierzchni ok.1000 km.kw.  Fakt ten przeszedł do polskiej historiografii jako Partyzancka Republika Pińczowska.
W Pińczowie byłam tylko raz - w lutym 2012 roku. Pojechałam tam sama autobusem wykorzystując swój pobyt w sanatorium w Solcu-Zdroju.  Najpierw pojechałam  do Buska-Zdroju, potem przesiadłam się w drugi autobus. Tą samą drogą wróciłam ok. 21-szej do swojego sanatorium.
Po drodze dwa razy zmoczył mnie deszcz, zaliczyłam jedną śnieżycę, dopadły mnie jakieś bezpańskie psy. Ale przez pewien czas świeciło też słońce, więc jak weszłam na Wzgórze Św. Anny, to zobaczyłam u swych stóp piękne, zabytkowe miasto i duży obszar ziemi leżącej w Dolinie Nidy.
Pospacerowałam też po uliczkach miasta, obejrzałam zabytki. I oczywiście wypiłam kawę w jednej z kawiarenek.
Musiałam tam pojechać.
Poczułam wewnętrzną potrzebę zobaczenia miejsca, które w istotny sposób związane jest z moimi korzeniami.

37 komentarzy:

  1. Dziękuję Stokrotko, bo w Twojej opowieści o Pińczowie odświerzyłem sobie obrazki z bogatej przeszłości Polski - od czasów najdawniejszych do dziś. Takie wycieczki to dla mnie, podobnie jak dla Ciebie, okazja do wzruszeń i zachwytów, a także ucieczka przed obecnym stanem bezsensownej "wojny politycznej"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle pięknie skomentowałeś.
      Serdecznie Ci dziękuję.

      Usuń
  2. Świetne są takie wycieczki, podobne z mężem lubimy najbardziej. Nie dziwi mnie, że czułaś pociąg do tego miejsca, w końcu są tam Twoje korzenie i to jakie!
    Bocian na zdjęciu, można powiedzieć symboliczny:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie umieściłam takie zdjęcie z bocianem...
      Bo to zdjęcie z sieci.
      :-)

      Usuń
  3. W Pińczowie byłem tylko raz i to wieczorem. Zagnała mnie tam praca (recital autorski).
    Dałaś mi powód, aby tę miejscowość odwiedzić ponownie, tyle, że prywatnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedż Klaterku. I potem napisz o swoich wrażeniach.
      :-)

      Usuń
  4. Nie wiem dlaczego tak wiele ongiś znanych, z dużą historią miast i miasteczek popada w zapomnienie.To smutne i niesprawiedliwe.
    Szkoda, że nic nie zostało z zamku- nawet zamek w ruinie to jest coś;)
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz a mnie natychmiast chce sie tam jechac! tyle miejsc do zwiedzenia, ja musze nadrobic 40 lat poza krajem...uwielbiam takie samotne spacery, kiedy nikt mi nie przeszkadza w smakowaniu miejsca i tez zawsze takie smakowanie okraszam kawa w jakiejs milej kawiarence , bardzo lubie patrzec na ludzi , ktorzy pojawiaja sie w zasiegu moich oczu...pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko - w Polsce jest wiele pięknych miast i miasteczek.
      Serdeczności dla Ciebie.

      Usuń
  6. Zdumiewające jest zawsze dla mnie to,jak potrafisz w detalach, zwracając uwagę na szczegóły, opisywać to,co ujrzałaś. Widać,że jesteś córką artysty. A Mama zapewne cieszy się,że rozsławiasz Jej miasto. Pozdrawiam Jagódko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piekny jest nasz kraj, ale często młodzi znaja "caly swiat" a nie wedruja po swoim.Jednak dostrzec piękno to unikalna umiejetnosc. Wedruje dzięki Tobie po znanych i nieznanych miejscach i to mnie cieszy. Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe Małgosiu, że lubiz ze mną wędrować.
      Serdeczności

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Rozumiem Twoją potrzebę zobaczenia Pińczowa. Jest jakaś magia w spacerach ulicami, którymi sto lat temu chadzali nasi przodkowie.
    Dla mnie takim magicznym miejscem jest kościół w skansenie w Sanoku. Może kiedyś w końcu tam trafię...
    Dobrej niedzieli!:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Stokrotko gdy czytam Twoje teksty o Polsce, to wpadam w kompleksy.
    Bo przecież ja wcale nie znam swojego kraju.

    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale niedługo poznasz Warszawę.

      Czekam na wiadomość.
      :-)

      Usuń
  10. powstanie przewodnik ...alfabetyczny?

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie wpisał mi sie PIńczów w pamięć, a jak widać szkoda. Następnym razem już będę przygotowana, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co prawda w sobotę się nie wyrobiłam (świętowaliśmy princeskowo), ale na drugą część dotarłam...;o)
    Od kilku lat bywam w Pińczowie bardzo często...;o) To Miasteczko "zaczarowane w przeszłości"...Nic się nie zmieniło od Twoich odwiedzin...Niewiele zmieniło się przez dekady...
    Czasem jestem tym zauroczona, czasem zdegustowana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gordyjko - ten Twój odbiór Pinczowa zależy chyba od Twojego nastroju.
      :-)

      Usuń
  13. Nie wiem, czy jest drugi taki naród, który potrafi tak bardzo spieprzyć większość swojej historii? Nasze dzieje, to taka przedziwna sinusoida. Super - upadek - świetność - porażka itp.

    OdpowiedzUsuń
  14. Santi Gucci zostawił po sobie wiele śladów w Krakowie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam tamtych rejonów, od pewnego czasu mam ochotę tam pojechać. Dzięki Tobie będę wiedziała, co widzę, gdy (jeśli) tam dotrę. Bardzo lubię takie miejsca, z historią, odrobinę na uboczu. Dziękuję za zajmującą wycieczkę :) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj, Stokrotko.

    Powrót do korzeni jest ważny i - prędzej czy później - chce się zawitać.
    Też byłam, choć moja droga wiodła nieco dalej...
    Wracam. W jedne miejsca częściej, w inne rzadziej, ale - wracam:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Takie różności - część druga

  A tu z drugim wnuczkiem który teraz jest uczniem 2 -giej klasy liceum. To jego nazwałam Pytalskim. Ciąg dalszy różności: 1. Pierwszy biały...