niedziela, 16 września 2018
Kto chodzi do parku?
Ale nie do takiego znanego i pięknego jak Park Łazienkowski czy Ogród Saski.
Kto chodzi do takiego zwykłego parku na osiedlu?
Jak miałam małe dzieci to chodziłam z nimi na długie spacery po alejkach parkowych. Na huśtawki, zjeżdżalnie, do piaskownicy, nad fontannę. Potem chodziłam do parku z psem – tą najwspanialszą psinką o imieniu Lassie, o której kiedyś pisałam. Często z wnukami jak przychodziły na gościnne występy do dziadków z reguły w jesienne lub wiosenne weekendy.
Teraz często przed południem chodzę do parku sama. Zawsze staram się zrobić sobie godzinny spacer przez park. Obok znajduje się teatr, więc często do niego zaglądam żeby zobaczyć co grają i ewentualnie kupić bilety na jakiś nowy spektakl. Jest tu też ujęcie wody oligoceńskiej, więc czasami biorę ze sobą niewielki pojemnik i napełniam go.
Podobno jestem niezłą obserwatorką codzienności. Więc obserwuję przyrodę, ptaki, niebo. Mam też bardzo czuły węch, więc czuję wiosną świeżą, budzącą się do życia zieleń, potem kwitnące kasztany i bzy, jaśmin, lipy. A jesienią lubię obserwować spadające z drzew liście i chodzić po nich szurając nogami.
Obserwuję też ludzi, którzy do parku przychodzą.
Można ich podzielić na pięć grup.
Pierwsza – najbardziej naturalna i sympatyczna to matki z małymi dziećmi w wózkach. Z reguły siadają na ławce i jak dziecko śpi, to wyciągają książki i czytają. Prawie wszystkie mają też ze sobą małe laptopy. Czasami spotykają się z koleżankami, które też przyszły z malutkimi dziećmi do parku.
Druga grupa – to młodzi ludzie, którzy przychodzą się do parku całować się i przytulać. Ale jest ich coraz mniej. Widać wolą te przytulanki w domowym zaciszu.
Trzecia – to bezdomni i pijacy. W parku, o którym piszę, jest ich bardzo dużo. Najpierw przeglądają wszystkie śmietniki, potem jeśli znajdą coś co nadaje się do jedzenia to siadają na ławkach i rozkładają i rozwijają różne papierki i pudełka. Czasami też przebierają się na tych ławkach w jakieś znalezione ubrania. Piją też alkohol i dopijają ze znalezionych butelek różne napoje.
Jest to widok bardzo odrażający chociaż jednocześnie przykry.
Czwarta grupa to pary ludzi starszych lub po prostu starych. Wychodzą na spacery. Idą z laskami, kulami, balkonikami. Czasami jedno z nich popycha wózek inwalidzki ze swoim partnerem czy partnerką. Bardzo powoli dochodzą do najbliższej ławki, siadają tam i ciężko oddychają. Przeważnie milczą. Do grupy tej zaliczyć też można matki z dorosłymi, ale niepełnosprawnymi dziećmi.
Ostatnia grupa to ludzie samotni. Wychodzą z domu aby z kimś porozmawiać. Wychodzą często w kapciach, albo w dresach domowych bo park mają pod domem. Ale widuję też panie elegancko ubrane i panów w garniturach. Przeważnie siedzą samotnie na ławce odprowadzając tęsknym wzrokiem każdą przechodząca osobę. Albo siedzą nieruchomo zapatrzone w jeden punkt. Często po prostu przysiedli na ławce w drodze powrotnej z targu. Świadczą o tym stojące obok torby na kółkach. Czasami przyglądają się ptakom a te malutkie karmią z ręki.
Czasami zamienię kilka słów z tymi samotnymi. Zaczepiają mnie proponując abym na chwilę usiadła. A jak już usiądę to nie muszę nic mówić. Wystarczy, że słucham:
O czterdziestoletnim synu, który nie pracuje tylko ciągle pije wódkę.
O niedobrej córce, która pewnie znowu nie zaprosi na Święta.
O dzieciach, które pojechały do Anglii i już nie wrócą, bo w wolnym kraju nie ma dla nich pracy /”a wie pani… moja córka to ma doktorat”/
O mężu, który leży sparaliżowany.
O sąsiadce, która nastawia telewizor na cały regulator.
O piesku, który zdechł i już nie ma się do kogo odezwać.
O niskiej emeryturze, o drogich lekach, o bolących nogach, o tym, że najbliższa wizyta u kardiologa to będzie dopiero w sierpniu przyszłego roku.
O…
--------------------------------------------------------------------------
Ale w zwykły, pochmurny dzień w parku jest właściwie całkiem pusto.
Idę wtedy przez park tylko w towarzystwie własnych myśli.
A także tych wszystkich osób o których pisałam.
/Był to urywek mojej książki "Nadal wariuję".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Spokojnych i Zdrowych Świąt...
Choinka przed Zamkiem Królewskim w Warszawie. I ta sama choinka wieczorem. WSZYSTKIM WAM,...
-
Zgadzacie się z tym stwierdzeniem? Powracam do książki Pani Profesor Marii Szyszkowskiej. Tym ...
-
Z wielką niechęcią wybrałam się do jednego z supermarketów aby kupić sobie zimowe buty. Bardzo nie lubię robić zakupów w wielkich centrach h...
U nas park jest jeden, oprócz tego są większe i mniejsze skwery, zielone zaułki czy jak je tam nazwać...
OdpowiedzUsuńObok mojego bloku jest staw z zielenią i ławeczkami, ale siadam tam rzadko, bo ławek mało i ciągle zajęte - przez emerytów głównie, którym do parku za daleko.
Takie rozmowy czy wysłuchania, o jakich piszesz to najczęściej z sąsiadkami uskuteczniam lub mam okazję podsłuchać w parku lub w kolejkach.
Ile problemów i samotności jest na tym świecie...
Dopiero jak się człowiek zatrzyma i posłucha to wtedy zdaje sobie z tego sprawę.
UsuńDawno w takim miejskim nie byłam, ale kiedy jeszcze mieszkałam w DM to i owszem, o każdej porze roku, bo zimą to chodziło się na sanki :) Teraz mam las i chodzę do parku. Ale na wyjazdach, szczególnie w miejscowościach uzdrowiskowych przez tę moją anemię, potrzebuję przysiąść na jakiejś ławeczce, a wtedy często toczą się rozmowy. Ostatnio bardzo miła z panią z mojego miasta, która jak ja dawno z niego się wyprowadziła, to sobie powspominałyśmy :)
OdpowiedzUsuńSamotność bywa dokuczliwa i potrzeba rozmowy, wygadania się bywa czasem duża.
Miłej niedzieli :)
Czasami taka "ławeczkowa" rozmowa jest bardzo potrzebna.
Usuń:-)
Dal ludzi w miastach parki to taka namiastka natury, no chyba że o parki w stylu francuskich chodzi ;-)
OdpowiedzUsuńTeż prawda Notario...
UsuńStarość i samotność- -nierozłączny duet.A teraz granica wieku przesunęła się w górę, tylko komfort życia się nie poprawił.
OdpowiedzUsuńNajbliższe dwa prawdziwe parki to były dla mnie Łazienki i Wilanów.Stegny zasiedlano od 1973 roku,z 10 lat się cywilizowały,ale można uznać, że teraz środek północnych Stegien jest parkiem, nawet psy dostały swoje własne,ogrodzone tereny na wybieganie się i zabawę.Funkcję "świetlicy" dla leciwych pełni na Stegnach kościół, a cywilny "klub seniora" świeci pustkami.
Tu na ulicy widać znacznie więcej starych ludzi- mają zakodowane, że dopóki się daje to należy wychodzić z domu.No i nie są uwiązani tak w swych domach jak w Warszawie- tu od lat funkcjonuje przepis o instalowaniu wind (często zewnętrznych) już w 3 piętrowych budynkach. W naszym budynku też jest zewnętrzna winda.
Buziaki;)
To dobrze Aniu, że jest Ci tam wygodniej. Chociaż - z tego co pamiętam to w Warszawie mieszkałaś na parterze.
UsuńSerdeczności
Tak, na parterze, ale wiele osób starych mieszkało na III lub IV piętrze w blokach bez wind i często byli zdani na uczynnych sąsiadów.
UsuńRozumiem że sąsiedzi robili im zakupy?
UsuńTak,na szczęście nigdy nie były to jakieś duże ilości.W moim bloku były dwie takie panie(ale nie w mojej klatce) i im pomagały sąsiadki, choć każda z nich miała w Warszawie jakieś dorosłe dziecko, które co najwyżej
Usuńzawoziło matkę do lekarza.Do jednej to z czasem zaczęła przychodzić opiekunka z PCK, odpłatnie.
Moja przyjaciółka, która mieszkała na 3 piętrze(przy sąsiedniej ulicy) zakupy robiła online, ale każdy powrót do domu i wejście na to 3 piętro było makabrą, zajmowało jej od pół godziny do 3 kwadransów.
Życie starych ludzi jest mało radosne pod wieloma względami.
No niestety - to prawda.
UsuńDawno nie byłam...Jakoś tak... sama się odizolowałam... Nie spaceruję, bo przychodzą refleksje, (o, tu byłam z Renią, lubiła tę fontannę). Chce mi się płakać, gdy widzę dwoje staruszków dreptajacych za rączkę, lub siedzących na ławeczce karmiąc gołębie. Każdy tu kogoś ma. Nawet jak idzie sam, to ktos czeka na niego w domu... I takie tam... Pozostaje rozmowa z lekarzem...
OdpowiedzUsuńCzas leczy rany Dagmaro.
UsuńPrzytulam Cię serdecznie.
A u nas park zamknęli, bo rewitalizują go...
OdpowiedzUsuńTo dobrze. to więcej ludzi będzie do tego parku przychodzić.
UsuńGdyby drzewa w parku mogły mówić.
OdpowiedzUsuńhttps://vimeo.com/285196942
Przecież drzewa ze sobą rozmawiają. Jest nawet ksiązka o tym...
UsuńCiekawy opis pięciu grup ludzi przychodzących do parku.Również częcto jestem w parku,szczególnie wtedy gdy przejeżdżam w pobliżu rowerem.Wówczas w cieniu drzew kilka minut odpoczywam i spotykam podobne grupy ludzi jak w Twoim dzisiejszym blogu a jednocześnie urywku z Twojej książki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję Ci za komentarz.
Usuń:-)
I ren tekst pamiętam. Ale znowu mnie wzruszyła ostatnia grupa "parkowiczów"....... Buziaki Jagódko :) An-Ula
OdpowiedzUsuńAnusiu - to chyba wszystkie moje teksty pamiętasz...
Usuń:-)
Mam dosyć daleko do parku jeżeli mam tylko okazję, to zawsze chociaż na chwile zatrzymuje się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Taki spacer potrzebny jest dla zdrowia Łucjo...
UsuńSamo życie.Kiedys zbieranie żołędzi i kasztanow z moimi przedszkolaka - teraz rozmowy ze spotkanymi osobami 'bo muszę do kogoś usta otworzyc' proza codzienności,Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - życzę Ci pięknych jesiennych spacerów i serdecznych rozmów.
Usuń:-)
Muszę przyznać Tobie rację - rzeczywiście jesteś dobrą obserwatorką ! Idąc przez park i patrząc na wysokie drzewa, przeważnie człowiek ma wtedy czas, by pomyśleć, zastanowić się nad życiem... Dopiero wtedy można dostrzec tych bezdomnych i tych samotnych - w kapciach... Smutne i wzruszające, ale każdy człowiek ma swoją historię. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za życzliwy komentarz.
Usuń:-)
Kochana!
OdpowiedzUsuńU nas w okolicy jest kilka parków. Lubię po nich spacerować, ale siedzieć nie bardzo.
Pozdrawiam milutko:)
Morgano - spacer jest bardzo ważny.
Usuń:-)
W tych smutnych tekstach najbardziej widać Twój talent pisarski.... dziewczyno :-)
OdpowiedzUsuńMarek
Eeeeee tam!!!
UsuńDziękuję za tę "dziewczynę"
:-)
Nawet odpowiednie zdjęcie dobrałaś do tekstu...
UsuńMarek
Ale to zdjęcie nie jest z tego parku
Usuń:-)
A ja jeszcze dodam jedną kategorię, do której sama się zaliczam. Sami ludzie, nie musza być samotni. Z wielką przyjemnością, sama jedna uciekam od zgiełku życia, na chwilę przystaję, zatrzymuję się w codzienności i mogę tak tkwić ze wzrokiem utkwionym w jeden punkt, a moje myśli krążą gdzieś na granicy inspiracji i niebytu. I jest mi bardzo dobrze, i nawet przez chwilę nie czuję się samotna. Uwielbiam parki i skwerki! W uczęszczanych przeze mnie widzę też nierzadko ludzi czytających książki w słoneczku.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja Agnieszko!
UsuńZobacz ile nas łączy!!!
:-)
Czasem, gdy jest ładna pogoda, lubię przysiąść na ławce na skwerze albo na Jasnych Błoniach, żeby poczytać na świeżym powietrzu.Bo mnie się już nigdzie nie spieszy...
OdpowiedzUsuńUściski na nowy tydzień!
To dobrze Halinko że przestało się nam śpieszyć - prawda?
UsuńSerdeczności :-)
Stokrotko melduję, że wróciłam wczoraj około 21szej do domu. Cała i zdrowa i szczęśliwa. Bardzo Ci dziękuję za poświęcony mi czas. Za spacery po Parku Łazienkowskim i po Starym Mieście. I za piękny prezent.
OdpowiedzUsuńA tekstu nie komentuję bo to jeden z tych, które znam na pamięć.
Raz jeszcze z całego serca dziękuję.
Ela
Elu - ja też bardzo Ci dziękuję za spotkania w Warszawie. Cieszę się, że zdecydowałaś się wreszcie przyjechać.
UsuńJesteś wspaniałą kobietą!!!
Zajrzyj na pocztę.
To komentarz próbny, poprzednie dwa mi wcięło.
OdpowiedzUsuńKocham parki i ich atmosferę. Bywałam w nich, podobnie, jak Ty, w różnej roli, ale na co dzień nie mam czasu w nich zasiadać, jeszcze ciągle gdzieś gnam.
Jest komentarz.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
:-)
Nie wiem, czy Las Kabacki można zaliczyć do parków, bo jeżeli tak, to jestem w nim co najmniej 2 razy w tygodniu, chodzę, biegam, jeżdżę na rowerze.
OdpowiedzUsuńProwadzisz bardzo zdrowy tryb życia.
UsuńJakiś kilometr ode mnie stworzono nowy park w ramach budżetu partycypacyjnego, rekultywowano go i powstało wspaniałe miejsce dla mieszkańców Zielonego Ursynowa na zachód od ul. Puławskiej. Mówię o Jeziorze Zgorzała, a zdjęcia możesz sobie pooglądać TU. Zapraszam Cię tu, możesz dojechać autobusem 715 ze stacji "Wilanowska" (Dworzec Południowy) i wysiąść na przystanku "Kórnicka" (to jest wszystko Warszawa).
UsuńRzeczywiście jest tam ładnie.
UsuńBardzo możliwe że kiedyś się tam wybiorę, ale nie wcześniej niż w połowie pażdziernika, bo lada dzień wyjeżdżam na dłużej,
Tak Stokrotko, masz wspaniały zmysł obserwacji - potwierdzam. I masz jeszcze umiejętność przeniesienia tego na słowo pisane. U mnie park malutki, tylko mamy z dziećmi i parę starszych osób tam widuję. A na sąsiedniej polance - buszują pieski, a ich właściciele z miłością im się przyglądają. Jak syn mnie szczęśliwie obdarzy opieką nad Tekilą też tam chodzimy bo najlepiej się tam rzuca patyczkami. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzliwość Iwono.
UsuńWszystkiego dobrego Ci życzę.
:-)
Gdy moje dzieci były małe, codziennie wychodziłam z nimi do parku. Teraz już nie ma tych parków i skwerków, bo wybudowano tam wille.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Ale trzeba przyznać, że powstają nowe parki i zielone tereny.
Usuń:-)
Przesyłam bezinteresownie kilka podpowiedzi, jak zasugerować starszym, samotnym osobom, że mają całkiem nieźle i nie powinny narzekać, tylko klaskać w dłoń, ciesząc się swoim szczęściem:
OdpowiedzUsuń1. Syn mógłby pić Borygo, więc i tak nie jest najgorzej.
2. Czas przemyśleć, czy aby tej niedobrej córce czymś się tak za skórę nie zalazło, że faktycznie za nic nie zaprosi na Święta.
3. Poprosić dzieci, to może przyślą na bilet do Anglii (tymczasem dobrze szlifować angielski, albo wręcz się go uczyć, to będzie jak znalazł, żeby z wnukami pogadać).
4. Z mężem sparaliżowanym faktycznie trudno znaleźć jakiś pozytyw, ale dla chcącego nic trudnego – nie ucieka, jak kiedyś, kiedy do niego mówimy.
5. Sąsiadka pewnie głucha i dlatego tak nastawia telewizor. A my jeszcze nie musimy tak głośno regulować.
6. Zawsze można wziąć innego psa albo kota.
7. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś mówił, że ma za wysoką emeryturę.
Pozdrawiam
Pojęcia nie masz jak ja tęskniłam za Twoimi komentarzami.
UsuńAle odniosę się tylko do pkt.7 - te osoby które mają bardzo wysoką emeryturę to nie siedzą w parku na ławeczce i nie ględzą, tylko wygrzewają się na jakichś Maderach czy tez w Porto...
Pozdrawiam
W moim mieście są dwa parki i akurat obydwa są aktualnie modernizowane, więc na razie nici z spacerów po nich...
OdpowiedzUsuńPocieszę CięKarolinko, że teraz prawie w każdym mieście parki są rewitalizowane...
UsuńWitam. Ja, jako zaginiony się odnalazłem. Widzę, że u Ciebie jeszcze jestem jako andrzej0604. Jeśli będzie to funkcjonować to nie zmieniam. Co do parku, na naszym osiedlu, obok mojego bloku jest malutki park,z małym placem zabaw dla dzieci. Teraz powiększają ten plac. Na ławeczkach, latem park tętni życiem, wieczorami rezerwują go sobie młodzi. Fajnie, że jest, jest użyteczny. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Jędrusiu na moim blogu.
UsuńI zapraszam do częstych wizyt.
:-)
A widzisz Stokrotko, teraz już wiem czego nam tutaj brak - parku. Jak mieszkałam w mieście to spacerowało się po parku, przysiadało na ławeczce i rozmawiało. Tu gdzie mieszkam teraz jest las wkoło, ale każdy do tego lasu chodzi osobno, albo wcale nie chodzi i kontakty miedzy mieszkańcami - prawie zerowe.
OdpowiedzUsuńTo aż dziwne, bo w mniejszych miejscowościach kontakty międzyludzkie powinny być serdeczniejsze.
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz,
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńWłaśnie się weekendowałam spacerowo. W jednym z najpiękniejszych Parków świata - naszym Narodowym:)
Pozdrawiam:)
No to pękam z zazdrości...
Usuń:-)
Nie chadzam do parków, chyba że są narodowe:))
OdpowiedzUsuńNa przykład Biebrzański Park Narodowy :-))
UsuńOstatnio rzadko. Daleko i sucho:(
UsuńW Biebrzańskim sucho?????
UsuńDziś na przykład byłem w parku na rowerze. :) Też od czasu do czasu lubię obserwować innych ludzi przebywających w parku i też mam różnorakie wnioski.
OdpowiedzUsuńInstalacja jest ale w parku na Powiślu. :)
Pozdrawiam!
Ciekawe są takie obserwacje.
Usuń:-)
Ciekawe spostrzeżenia, Stokrotko. Mam ci i ja w okolicy mały park (ze stawem) otaczający szkołę. Onegdaj wespół z pracownikami szkoły i młodzieżą pielęgnowałem go, ale... właśnie minęło sześć lat od czasu, kiedy to po raz ostatni widziałem ten park (przy okazji i szkołę) z bliska, a dzieli mnie od niego odległość mniejsza niż 400 metrów... stąd nic a nic nie wiem, co się w parku dzieje....
OdpowiedzUsuńNo i pojechałeś w świat.... I oglądasz inne parki.
Usuń:-)