1.
Najmniejszy rower jest wielkości buta i mieści się w małej
torebce. I ma w pełni funkcjonalne rozwiązania, takie jak w dużym
rowerze, choć sama jazda wymaga nie lada umiejętności.
2.
Najwyższy rower ma ponad 6 metrów wysokości. Skonstruował go
Amerykanin Richie Trimble i jeżdzi nim na specjalnych pokazach.
3.
Najdłuższym rowerem świata może jechać jednocześnie 20 osób. Ma 42 metry i waży – trudno w to uwierzyć - dwie i pół tony.
Zbudowano go w Australii.
4.
Najcięższy rower jednoosobowy świata jest trójkołowcem. Przednia
opona pochodzi z gigantycznej maszyny budowlanej. Rower waży 750 kg.
5. Najlżejszy rower zbudowany na ultralekkiej ramie waży
zaledwie 4,5 kg. A przeciętny rower waży do kilkunastu kilogramów.
6.
Rowery składane wróciły do łask. Najlżejsze z nich np. A-bike
ważą kilka kilogramów i są majstersztykami technologii oraz
mechaniki.
7.
Zwykły rower pozwala rozwinąć szybkość maksymalnie 70
km/godzinę. Istnieje jednak rower f-my Donhou, którego zębatka
liczy ponad 100 zębów. Na tym rowerze można osiągnąć prędkość
160 km/godzinę.
8.
Górski rower o nazwie Beverly Hills Edition 24k Gold Extreme
Mountain Bike jest pokryty 24 karatowym złotem. Nawet tarcze
hamulcowe ozdobiono tym kruszcem. Wyceniono go na milion dolarów.
/Powyższe informacje i zdjęcia z Angora-Peryskop nr 17 z dnia 29.04.2018/
---------------------------------------------------------------------
/Powyższe informacje i zdjęcia z Angora-Peryskop nr 17 z dnia 29.04.2018/
---------------------------------------------------------------------
A
jakie są Wasze rowery.?
No
i czy często ich używacie?
Pytam,
bo w Warszawie i chyba w całej Polsce coraz więcej osób jeżdzi do
pracy rowerem.
Znam
nawet osobiście takiego jednego belfra od geografii, który przez
pół Warszawy pędzi na rowerku ścieżką rowerową do swojej
szkoły... A na plecach ma oczywiście plecak z laptopem, książkami,
skryptami, testami...Na szczęście globus mu się do plecaka nie
mieści... Ale nigdy się do szkoły nie spóźnia...
Nie jeżdżę na rowerze i nigdy nikt nie zdołał mnie do tej przyjemności przekonać. Podobnie jak do motocykla lub skutera. Dla mnie pojazd musi być stabilny sam z siebie i odporny na warunki zewnętrzne.Mój starszy wnuczek jeżdzi do szkoły autobusem i....hulajnogą, bo od autobusu do szkoły ma 900m.
OdpowiedzUsuńWg rodziców jest za młody i zbyt często buja w obłokach by mu zezwolić na jazdę rowerem bez opieki. Bo nie wszędzie są w 100% bezpieczne ścieżki rowerowe, a hulajnogą jezdzi się chodnikiem.
Zastanawiam się po co wymyślać takie rowerowe dziwolągi.
Ale choć nie jeżdżę na rowerze to oglądam duże World Tour'y.
Brawa dla Twego osobistego geografa, ale jeżdżenie po Warszawie rowerem to trochę szaleństwo, bo dla kierowców warszawskich rowerzysta to wróg. W Berlinie rowerzysta jest niczym hinduska święta krowa.
Serdeczności;)
Aniu - największym wrogiem rowerzysty w mieście są piesi. Nadal nie mogą się przyzwyczaić do ścieżek zarezerwowanych dla rowerzystów i chodzą po nich jak .... nie powiem kto...a raczej co...
UsuńCelne!
UsuńZgadza się JanToni.
Usuń:-)
Czego ludzie nie wymyślą ...
OdpowiedzUsuńTaki ultralekki przydałby mi się :) Ale one kosztują miliony monet ;)
Mam rower, damski typu miejskiego, duży i wygodny, który sprawdza się też na wycieczkach i leśnych ścieżkach.
Nie jeździłam rowerem zbyt często, ale teraz, po zmianie pracy, jeżdżę nim codziennie. Własnie do pracy. Nie mam na całej drodze ścieżki rowerowej, ale duża część drogi przebiega wzdłuż rzeki naszej, jest tam ładnie zrobione ...
Do pracy mam jakieś 2 km, pieszo jakieś 20-25 minut, samochodem rzadko, bo korki wkurzają mnie do białości.
Lidio - to bardzo dobrze, że jeżdzisz rowerem do pracy. Do dużo zdrowiej i przyjemniej.
Usuń:-)
Jestem rowerowa, od zawsze, a raczej byłam, bo ostatnio 'pożyczyłam' rower synowej i nie jeżdżę; tzn. to jest tylko pretekst, kondycja mi wysiada, rower zrobił się niewygodny, a ze bywam często poza domem, to i okazji nie mam. Ale przymierzam się, przymierzam...;)
OdpowiedzUsuńPrzymierz się i wróc do roweru Ewo!
Usuń:-)
Mam nadzieję, że idea tego roweru też Ci się spodoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cos wspaniałego. Coś rzeczywiście dla mnie - bo i w domu i w podróży.
UsuńDziękuję.
Moje dziewczyny to tylko na rowerach jeżdżą.
OdpowiedzUsuńA ja to w domu obiad gotuję :-)))
Marek
I co ugotowałeś dobrego???
Usuń:-)))
Bardzo wciągające fakty rowerowe :) Ja za dzieciaka miałem nawet kilka rowerów (i stacjonarny w domu do ćwiczeń, i taki normalny do jazdy na dworze) :)
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby znowu kiedyś do tego wrócić...
Życzę Ci tego z całego serca Celcie.
Usuń:-)
Twój osobisty geograf nie może się spoznic do szkoły, wiec rower jest najlepszym wyborem.Chyba każdy z nas jezdzil w dzieciństwie tzn do matury na rowerze - ja na damce, ale wycieczek mało zaliczyłam, chłopcy czyli bracia mieli więcej swobody.Moje dziecko jeździ na wsi, ale w Warszawie wzbudzila emocje, gdy zajechala do pracy motorem, chociaż już po chwili była urzędowo ubrana.Doceniam wszelkie pasje, a wiec także budowę malutkich czy ogromnych pojazdow - to lepszy wybor niz....Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńTo prawda Małgosiu, że głównie młodsi jeżdzą rowerem.... ale starszych też się widuje.
UsuńSerdeczności.
Niniejszym informuję, że spotkałam się właśnie ze Stokrotką w informacji turystycznej na Rynku Starego Miasta!!!! Idziemy na spacer po wąskich i starych uliczkach.
OdpowiedzUsuńEla
A uważajcie tam dziewczyny. Bo wieczorami okropnie podrywają na Starym Mieście :-))
UsuńMarek
Elu Najmilsza - mam nadzieję że nie żałujesz spotkania ze mną.Bo dzisiaj mam zamiar dać Ci prawdziwy wycisk!!!
UsuńMarku - niestet nikt nas nie podrywał. Chociaż za Elą to się chłopaki oglądały:-))
UsuńBardzo ciekawy wpis, mój rower czeka na lepsze czasy, bo na ostatniej wycieczce bardzo mocno zakręciło mi się w głowie i teraz mam jakiś taki lęk. Może do przyszłej wiosny zapomnę ;)
OdpowiedzUsuńGabrysiu - czasami każdemu może się w głowie zakręcić.
UsuńZyczę żeby się ... odkręciło...
Serdeczności
Ja znam pewnego Informatyka, który tnie przez Kraków...A że jest "bardzo ważny", więc w plecaku oprócz lapciaka wozi garnitur, koszulę, buty...;o)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja widziałam kiedyś rowerzyste jak jechał z pokrowcem na garnitur zawieszonym na plecach??? :-))
UsuńRower mam biały , lubię jeździć, ale nie do pracy...jak mawia mój mąż rower kojarzy się z relaksem raczej, poza tym nie mam gdzie go zostawiać, a gdy pada, to klops.
OdpowiedzUsuńW tym roku mniej jeździłam, przez te upały...
Wszystko jasne Asiu.
Usuń:-)
Rower wielkości buta to coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam Hanno.
Usuń:-)
A ja sie pozegnalem bo bylo za prosto...
OdpowiedzUsuńJasne :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń-- sorki, coś mi się pokręciło... ;)
UsuńSpoko...
Usuń-a ja rowerkiem codziennie, póki śnieg nie przeszkadza ... a że jestem taki trochę " babochłop", to ostatnio zamieniłam taki miejski na duży, typowo męski...
OdpowiedzUsuńNie żartuj Alinko...
UsuńJesteś bardzo wrażliwą kobietą. I piszesz przepiękne wiersze.
Moje uznanie dla Twojej twórczości.
Pozdrawiam serdecznie.Miłej jesieni życzę.
OdpowiedzUsuńWitaj Loteczko!
UsuńNawzajem wszystkiego dobrego życzę.
:-)
Och rower z numerem siedem... Czemu nie?
OdpowiedzUsuńJa mam szwajcarskiego Scotta, jeżdżę nim od wiosny do pierwszego śniegu.
Niestety, w tym roku rower poszedł w prawie dwumiesięczną odstawkę.Dobrze, że znowu mogę się nim cieszyć.
Serdecznie pozdrawiam:)
Cieszę się Łucjo że wszystko wróciło do normy.
Usuń:-)
Stokrotko!
OdpowiedzUsuńA ja nie mam swojego roweru, bo...lubię chodzić pieszo, nawet daleko.
Milutko pozdrawiam;)
Morgano ja też nie mam roweru i tez lubię chodzic pieszo.
Usuń:-)
Pamiętam mój pierwszy rower marki Bobo.Moich emocji nie wzbudził, ale doskonale pamiętam, że moi dwaj koledzy z sąsiedztwa bili się o to, który na tym rowerze będzie jeździł. I pamiętam moje niepomiernie zdziwienie ich emocjami.��
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna sytuacja. Koleżanka-cyklistka napisała do mnie esemesa:"Przejechałam 105 km, ale czuję niedosyt. Pójdziemy pobiegać?" I poszłyśmy. Obie wtedy 50++.
Serdeczności!!!
Ad.1 cudne wspomnienie.
UsuńAf. 2 wspaniałe dziewczyny.
:-))
Na widok niektórych z tych rowerów na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńBo niektore są bardzo fajne Karolinko.
Usuń:-)
Ten najwyższy najbardziej mnie zainteresował. :) .
OdpowiedzUsuńBo jest niesamowity.
Usuń:-)
Mam dwa rowery jeden górski a drugi normalny chociaż prawie profesjonalny. Jeden i drugi wyposażony w przerzutki.Normalne rower używam do codziennych przejażdżek około 15 km a górski,kiedy wybieram się w Góry Sowie lub w teren pofałdowany.Rok rocznie przed sezonem rowerowym udaję się ze swoimi rowerami do serwisu i tam dokonują niezbędnych prac aby rowery były w pełni sprawne.Sezon rowerowy rozpoczynam w marcu a kończę w pierwszej połowie listopada czasami w zimnie i deszczu. Jeszcze jedno zawsze zabieram bidon z 3/4 l. wody to jest po prostu niezbędne oraz koszulkę na przebranie gdy się spocę. Zawsze jadę z kolegą nigdy sam ze względu na mój wiek - tak na wszelki wypadek.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem pełna uznania dla Ciebie.
UsuńMasz wspaniałą kondycję.
Gratuluję i serdecznie pozdrawiam.
Mój rower został sprzedany, gdy ortopeda oznajmił mi, że mogę na niego wsiąść najwcześniej po dziesięciu latach, licząc od złamania ręki. Pomyślałem sobie, że będzie mu przykro spędzić dekadę w piwnicy, więc teraz śmiga gdzieś po 3-mieście:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - nie wszyscy mogą jeżdzić na rowerze.
UsuńW dzieciństwie marzyłam o własnym rowerze. Nigdy go nie miałam, chociaż przejechałam na rowerach wiele kilometrów. W ósmej klasie pzeskoczyłam na motorower ŻAK polskiej produkcji i do matury szalałam na nim bez opamiętania.
OdpowiedzUsuń