wtorek, 2 października 2018

Telefon stacjonarny czyli siedmioro /a może i więcej/ nieślubnych dzieci/

                                    Czy ten kot się śmieje? Kociarzy pytam...

Mniej więcej o dwudziestej trzeciej zadzwonił telefon stacjonarny.
Dzwonił i dzwonił, bo nie chciało nam się wstać i go odebrać.
- Słucham – powiedziałam gdy wreszcie doczłapałam do aparatu.
- Cześć, Zosia mówi. Pamiętasz mnie? Pracowałyśmy kiedyś razem. Znalazłam twój telefon i dzwonię, żeby ci powiedzieć, że mąż Halinki miał nieślubne dziecko… I wyobrażasz sobie, że ona o tym nic nie wiedziała? Dopiero jak umarł, bo to stary dziad był ze dwadzieścia pięć lat starszy od niej, to zgłosiła się do niej jakaś panienka z papierem. A na tym papierze stało jak wół napisane, że on potwierdza, że jest jej ojcem.
- Halo – chciałam jej przerwać, bo chyba nie znałam żadnej Zosi ani Halinki, ani jej dwadzieścia pięć lat starszego męża, nie mówiąc o jego nieślubnej córce…
- I wiesz co tam się teraz dzieje? Halinka powiedziała, że po jej trupie, że nie będzie swoim dzieciom i wnukom od ust odejmować, że każdy może taki papierek pokazać… Ale ja myślę, że ona powinna do grafologa ten papierek oddać. Ale ta dziewczyna już sprawę do sądu oddała… A ten dziad to bogaty był, tak że dziewczyna ma o co walczyć… I nie wiadomo czy on był jej ojcem czy nie… No i nie wiadomo co to za jedna ta jej mamusia…
Odłożyłam słuchawkę, bo już wiedziałam, że to była pomyłka.
Ale…
Zatrzymałam się w pół kroku…
Wróciłam…
Otworzyłam drzwi do drugiego pokoju…
Druga Połowa siedziała na środku dywanu w otoczeniu testów, książek i różnych papierzysk i dwóch laptopów… I tak prosto z mostu, bez podchodów zapytałam:
- Słuchaj, masz nieślubne dzieci…?
- Mam – odpowiedział bardzo spokojnie.- Siedmioro. Ale ciągle zgłaszają się nowe.
- Ile???? – zapytałam przerażona.
- Jak będę miał pecha to może być i piętnaścioro. I wszystkie chcą historię albo wos zdawać… Wiesz ile będę miał roboty? Ale skąd ja mogę wiedzieć czy one są nieślubne…?
Gdy wracałam do swojego pokoju, wyciągnęłam z kontaktu wtyczkę od telefonu stacjonarnego.
---------------------------------------------------------------
/Jak się domyślacie moja Druga Połowa jest belfrem. I te jego „nieślubne” dzieci wybierały sobie przedmioty na maturę./

/Był to urywek z mojej książki pt: "Zwariowałam"./

64 komentarze:

  1. Wszystko w życiu zdarzyć się może. Jak dotąd do mnie żadna się nie zgłosiła. A Twoja Druga Połowa atrakcyjna, to do do WOS-u się dziewczyny "pchały". Jeśli dotąd "reklamacji" nie było, śpij Stokroteczko spokojnie. U mnie był WOP na maturze, nie zdawałem, byłem zwolniony. Serdecznie Państwa pozdrawiam, młodych dżentelmenów także. A pan kotek jest zły !

    OdpowiedzUsuń
  2. Komizm sytuacyjny pierwsza klasa, przypomniał mi się dowcip o góralu, który miał w każdej wsi dzieci, bo miał rower...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, rzecz jasna :) Ale znam przypadek, kiedy to całkiem dorosła córka odszukała ojca, wbrew woli zmarłej matki. Nic co ludzkie nie jest nam obce.
    Serdecznie pozdrawiam z lekką,jesienną nostalgią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że różne rzeczy się w życiu zdarzają Anusiu :-))

      Usuń
  4. Hihihi- do mojego ślubnego ostatnio zadzwoniła jakaś kobitka na polską komórkę w sprawie......wadliwej kołdry.Była zdumiona, że się dodzwoniła do Berlina;)))) A ja byłam zdziwiona, że mój jakieś kołdry w tajemnicy przede mną sprzedawał.
    Na moją polską komórkę dzwonią notorycznie jacyś "sprzedawacze" jak nie garnków to kosmetyków lub z TOPshopu.Jestem wredna, jak już się nagadają to na końcu dopiero mówię, że się dodzwonili do Berlina a ja niczego nie kupię, bo mam tu wszystko.
    Ten kot to chyba chce kogoś ugryzć, pewnie za to, że ciągle są cytaty ze starych Twoich książek a nie z nowej, żeby zachęcić do jej przeczytania gdy wreszcie będzie.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ZA...
      Koniecznie publikuj urywki z książki, którą teraz piszesz.

      Marek

      Usuń
    2. Marku - a ja jestem PRZECIW
      :-))

      Usuń
    3. Aniu - my przecież nie znamy wcale tych swoich Drugich Połówek!!!

      Usuń
    4. Nic dziwnego- obaj są z tego gatunku co to "pozory mylą" i my dałyśmy się nabrać.
      Pocieszam się tylko myślą , że i mój się nieco nabrał a nim się ocknął to się zdążył za bardzo przyzwyczaić;)))))

      Usuń
    5. Ale generalnie to udane z nich Połówki - prawda???

      Usuń
  5. No, to Ci się Stokrotko upiekło :)
    A ten kotek to się raczej nie śmieje - przezornie odsunęłabym palce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To wszystko zgodne z zasadą, że żaden mężczyzna nie może powiedzieć, że nie ma nieślubnego dziecka, ani żadna kobieta, że nie jest w tym momencie w ciąży.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może się zdażyć. Szczególnie gdy "bierze się" partnera "z przeszłością" ;-)... A kotek wygląda mi na przestraszonego raczej, co może być dotkliwe...

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bym przygarnela to niespodziewane dziecko - po sprawdzeniu czy to nie działa wiesc o domniemanym bogatym tatusiu.A swoja droga chyba najpierw należy się upewnić czy adresat wlasciwy. Koty to tajemnicze istoty, raczej nie ujawniają emocji, a ten "uśmiech" nie wrozy nic dobrego. Pozdrawiam Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem co bym zrobiła Małgosiu...
      Trudno mi nawet przewidzieć...
      :-)

      Usuń
  9. Coś w tym jest, że nauczyciele traktują po trochu uczniów jak swoje własne dzieci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Znajoma z czasów studenckich zaszła w ciąże, urodziła i nikomu, też synowi, nie zdradziła, kto był ojcem. Chłopak ma dziś dobrze po trzydziestce, być może nawet widuje się z tatusiem, obaj nieświadomi pokrewieństwa; nie rozumiem, nie akceptuję takiego rozwiązania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest dziwne rozwiązanie Ewo.
      Ale może wszystkiego nie wiesz...

      Usuń
  11. Mnie Twoja notka rozbawiła do łez:), a kicia porządnie rozłościła.
    Cieplutko pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozbawiłaś mnie w samo południe :) A wiesz, że zapomniałam już, że miałam kiedyś telefon stacjonarny :) Wśród moich znajomych nikt takiego ustrojstwa już nie posiada. Ostatnia była moja mama, która już od lat tylko komórką się posługuje. Wracając do clue wpisu, to naprawdę trzeba mieć niepokolei w głowie, by dzwonić do kogoś o takiej porze i to z taką sprawą. Niektórzy ludzie to mają jednak nieźle pomieszane w głowach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Z sentymentem wspominam czas, kiedy telefon stacjonarny był luksusem i jeszcze automat telefoniczny był na żetony... tak mi się jakoś na wspominki zebrało. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uprzejmie donoszę, że ta Halinka to nie ja! U mnie wszyscy zdrowi i nieprzesadnie zamożni. ;)
    Miłego dzionka!

    OdpowiedzUsuń
  15. Kot się nie śmieje, a ja już wiem jaką pierwszą książkę przeczytam, jak zacznę lepiej widzieć, czyli mam nadzieję, za jakieś trzy miesiące ;)
    A w ogóle, w czasach stacjonarnych ;) pomyłki były jakby codziennością, dziś jakby egzotyką :) Ostatnio Pan się ze mną chciał umówić, bo miał voucher na transport ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj, Stokrotko.

    Reakcja logiczna - lepiej zawczasu być przygotowanym;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. E tam... Druga Połowa jest belfrem, nieślubne dzieci nie będą się zgłaszać, bo belfer to raczej niebogaty jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest bardzo słuszna uwaga Bojo.... Kamień z serca mi spadł.
      Słyszysz ten huk?
      :-))

      Usuń
  18. skojarzyły mi się dwa (autentyczne) dialogi:
    - Przepraszam, nie ma pan jakichś drobnych?
    - Mam, ale nie mam cię w dowodzie.
    /najmłodszym wyjaśniam, że kiedyś do dowodu wpisywane były dzieci/...
    ...
    - Masz jakieś nieślubne dzieci?
    - Wyłącznie.
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha... kot się nie śmieje, ani też się nie złości, jest tylko nakręcony podczas zabawy i zapewne zaraz dziabnie w ferworze tej zabawy...

      Usuń
    2. Nigdy nie miałam kota dlatego to pytanie...:-)

      Usuń
  19. piękny tekst a zwłaszcza zakończenie . macham z Wajkowa - Dośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię Dosiu serdecznie.
      Bardzo mnie cieszy Twoja wizyta.
      :-)

      Usuń
  20. Beautiful write up..

    Please visit: http://from-a-girls-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Stokrotko.
    Mieć takie powodzenie, to nie w kij pierdz....
    Tylko nie każdy uczeń/uczennica są z nieprawego łoża.
    Ha, ha, ha....
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam jeszcze telefon stacjonarny. Trzymam go sentymentalnie, jednak w najbliższym czasie zrezygnuję.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może ktoś do Ciebie z jakąś ciekawą wiadomością zadzwoni...
      :-)

      Usuń
  23. Ech te pomyłki telefoniczne :D
    Ostatnio pewien pan koniecznie chciał rozmawiać z Pawełkiem, który jest jego kolegą i w dodatku lekarzem. Powiedziałam szczerze, że chętnie bym Pawełka lekarza poznała, szczególnie jeśli jest neurologiem, ale z przykrością stwierdzam, że w naszym domu go niestety nie ma.
    Też mam telefon stacjonarny, jakoś się ostał mimo ery komórkowej. Dobrze, że można wyciągnąć wtyczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja swoich nieślubnych już nawet nie liczę!

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiesz Stokrotko, już od dłuższego czasu nie odbieram stacjonarnego. Powinnam z niego zrezygnować ale był w pakiecie z tv i internetem i się ten pakiet opłacał. Jak ktoś ma coś naprawdę ważnego to i tak zadzwoni na komórkę.

    OdpowiedzUsuń

Takie książki znalazłam pod choinką...

Informacja o książce: "Han Kang snuje opowieść o tym, co na przekór wszystkiemu pozostaje nieskazitelne... . "Biała elegia" t...