-To chcecie jechać do Berlina czy do Wiednia? - zapytała Babcia gdzieś tak w marcu tego roku. Bo Szczerbaty zaczął się uczyć niemieckiego, więc Babcia wymyśliła, że dobrze byłoby żeby się chociaż w naturze trochę z tym językiem osłuchał. No i Babcia od razu poinformowała, że zostawią go gdzieś w centrum miasta i będzie sam musiał się dopytać po niemiecku jak trafić do hotelu.
-
Do żadnych hitlerowców nie będę jechał – oburzył się
14-letni Szczerbaty, który akurat przerabiał agresję Niemców na
Polskę we wrześniu 39 roku.
-
A mnie to jest wszystko jedno – stwierdził 10 letni Pytalski. - Bo
ja się jeszcze historii nie uczę.
-
To może teraz pójdziemy do Krzyżaków? – zaproponował
dziadek-historyk jak już wszystko zwiedziliśmy w Hofburgu i nogi zaczęły nam się plątać ze zmęczenia.
-
Do tych z którymi walczyliśmy pod Grunwaldem? No ale my ich wtedy
pokonaliśmy, to ich już dawno nie ma – roześmiał się
Szczerbaty.
-
Ja bym wolał obejrzeć pandę wielką albo dinozaury – stwierdził
zdecydowanie Pytalski - bo ja jeszcze nic nie wiem o żadnych
Krzyżakach.
-
A może pójdziemy zobaczyć jak tańczą lipicany.? Bo to są bardzo
piękne i zdolne konie – zaczęła babcia… ale nikt jej nie
słuchał.
W
czasie długiego majowo- czerwcowego weekendu wybraliśmy się do
Wiednia. Nie mogliśmy jednak niestety w ofertach biur podróży
znaleźć żadnej wycieczki dla dzieci /bo przecież to jeszcze był
rok szkolny/ więc dołączyliśmy do normalnej wycieczki dla
dorosłych.
Ale
już pierwszego dnia …. jak nas „przeciągnęli” przez Kryptę
Cesarską, w której musieliśmy obejrzeć 149 grobowców Habsburgów
/począwszy od sarkofagu Marii Teresy a skończywszy na sarkofagu
cesarzowej Zyty/ zdecydowaliśmy, że odłączymy się od wycieczki i
będziemy zwiedzać Wiedeń sami.
Taki Wiedeń, który zainteresuje dzieci.
Taki Wiedeń, który zainteresuje dzieci.
I rzeczywiście zaczęliśmy od zwiedzenia Siedziby Zakonu Krzyżackiego.
Uwaga:
Teraz będę ględzić!!!!
Krzyżacy
nadal istnieją.!!!!! A siedziba Wielkiego Zakonu znajduje się
właśnie w Wiedniu przy Singergasse.
Obecnie Wielkim Mistrzem Zakonu nie jest już .... Ulrich von Jungingen tylko pochodzący z Południowego Tyrolu Bruno Platter.
Zakon jest zgromadzeniem elitarnym i liczy obecnie tylko 87 braci, 150 sióstr oraz ok. 700 przyjaciół.
W Polsce Krzyżacy kiedyś okropnie narozrabiali. Zaproszeni do nas przez księcia Konrada Mazowieckiego w misji chrześcijańskiej stworzyli własne państwo w naszym państwie.
A to statki ze zbożem przejęli, a to Danuśkę porwali, a to Juranda ze Spychowa okaleczyli i oślepili, a to całą Jurandową osadę spalili.
No i skończyło się Bitwą pod Grunwaldem i tymi dwoma nagimi mieczami.
Tymczasem od bardzo już dawna dewizą Krzyżaków jest "leczyć i pomagać", bo sam Zakon wyszedł z tzw."zakonu szpitalniczego".
Pierwszy lazaret prowadzony przez Krzyżaków powstał w Akce na Bliskim Wschodzie przeszło 800 lat temu.
W 1929 roku Zakon stał się instytucją charytatywną. Zaczął prowadzić sierocińce, hospicja, domy starców, domy studenckie, przytułki dla osób niepełnosprawnych. Obecnie jest nawet liceum i szkoła przedszkolanek na Słowacji. A także Konserwatorium Muzyczne w Opawie na Morawach. Zakon działa też w Niemczech i jako największa tego rodzaju instytucja zajmuje się leczeniem narkomanów.
Rycerze zakonu żyją bardzo skromnie a i nikt już nie pamięta o białych opończach na których jest naszyty czarny krzyż.
W kościele Zakonu umieszczono herby rodów związanych z Krzyżakami.
Obecnie Wielkim Mistrzem Zakonu nie jest już .... Ulrich von Jungingen tylko pochodzący z Południowego Tyrolu Bruno Platter.
Zakon jest zgromadzeniem elitarnym i liczy obecnie tylko 87 braci, 150 sióstr oraz ok. 700 przyjaciół.
W Polsce Krzyżacy kiedyś okropnie narozrabiali. Zaproszeni do nas przez księcia Konrada Mazowieckiego w misji chrześcijańskiej stworzyli własne państwo w naszym państwie.
A to statki ze zbożem przejęli, a to Danuśkę porwali, a to Juranda ze Spychowa okaleczyli i oślepili, a to całą Jurandową osadę spalili.
No i skończyło się Bitwą pod Grunwaldem i tymi dwoma nagimi mieczami.
Tymczasem od bardzo już dawna dewizą Krzyżaków jest "leczyć i pomagać", bo sam Zakon wyszedł z tzw."zakonu szpitalniczego".
Pierwszy lazaret prowadzony przez Krzyżaków powstał w Akce na Bliskim Wschodzie przeszło 800 lat temu.
W 1929 roku Zakon stał się instytucją charytatywną. Zaczął prowadzić sierocińce, hospicja, domy starców, domy studenckie, przytułki dla osób niepełnosprawnych. Obecnie jest nawet liceum i szkoła przedszkolanek na Słowacji. A także Konserwatorium Muzyczne w Opawie na Morawach. Zakon działa też w Niemczech i jako największa tego rodzaju instytucja zajmuje się leczeniem narkomanów.
Rycerze zakonu żyją bardzo skromnie a i nikt już nie pamięta o białych opończach na których jest naszyty czarny krzyż.
W kościele Zakonu umieszczono herby rodów związanych z Krzyżakami.
Następnego ranka popędziliśmy do Muzeum Historii Naturalnej aby obejrzeć dinozaury. Przyszliśmy za wcześnie, więc czekaliśmy na progu pod drzwiami.
I tam Babcia zażyczyła sobie, żeby jej zrobić zdjęcie przy nóżce największego dinozaura. Więc młodszy wnuk jej zrobił i potem podobno pokazywał wszystkim kolegom w szkole. To znaczy tę nogę. Bo przecież nie Babcię.
A ogromnych szkieletów dinozaurów to Wam nie pokażę, bo mi się na stronie nie zmieszczą…. W każdym razie Pytalski, który jest w wieku zwierzątkowo-dinozaurowym narobił tych zdjęć jakieś … kilka tysięcy.
Potem poszliśmy do najstarszego Ogrodu Zoologicznego na świecie. Do tego, w którym cesarz Franciszek-Józef sobie siedział, kawkę popijał i zwierzętom się przyglądał. A przed nim to jeszcze inni władcy to robili, bo już w 1716 roku książę Eugeniusz Sabaudzki założył w tym miejscu prywatną menażerię. A pierwszy słoń to pojawił się w Wiedniu już w 1552 roku.
Ogród nie jest duży, ale naprawdę żyją w nim rzadkie okazy.
Spotkała nas tam przygoda. Konkretnie spotkała ta przygoda Pytalskiego, w którego słoń rzucił własnymi podsuszonymi odchodami. No może nie dokładnie w niego, tylko tuż obok...
W każdym razie Pytalski ciągle mnie pyta: „Pamiętasz babciu jak słoń we mnie rzucił kupą?”
Ale największą sensacją to była PANDA WIELKA, która nas całkowicie zlekceważyła i nawet się nie ruszała jak ją fotografowaliśmy i prosiliśmy żeby przynajmniej jedną nogę podniosła...
A na koniec poszliśmy w pobliże stajni przepięknych białych koni lipicanów. To te konie, które tańczą w specjalnej sali w Hofburgu.
Nie udało nam się niestety załapać na pokaz tych tańców, bo bilety były bardzo drogie, no ale te widoki wynagrodziły nam ten żal i smutek.
A następnego dnia pojechaliśmy na Wzgórze Kahlenberg skąd obejrzeliśmy panoramę Wiednia i nasłuchaliśmy się opowieści jak to król Jan III Sobieski pogonił Turków…
Ale o tym to poględzę może innym razem.
Stokrotko doczytałam do tego zdjęcia na którym siedzisz na progu Muzeum.
OdpowiedzUsuńI to chyba wymiata, chociaż ciąg dalszy przede mną.
Ciąg dalszy po powrocie z pracy.
Ela
To już Babcia nie może sobie na progu czy na schodku usiąść???
Usuń:-))
"Zaproszeni do nas przez księcia Konrada Mazowieckiego w misji chrześcijańskiej stworzyli własne państwo w naszym państwie" - no Stokrotko, lekka przesada.
OdpowiedzUsuńAle tylko leciutka Torlinie...
UsuńWiesz co?
OdpowiedzUsuńChciałbym umieć tak pisać jak Ty to robisz.
Szacun wielki
Marek
To docenty NIE UMIĄ pisać????
Usuń:-)))
We Wrocławiu, też był "zakon szpitalniczy", tylko że to byli krzyżowcy z czerwoną gwiazdą. Pozostawili po sobie imponujący i piękny zespół architektoniczny, w którym mieści się teraz Ossolineum. Zrobiłam niedawno posta o urodzie tego zespołu, oprócz zdjęć, zamieściłam cytaty z odrobiną historii krzyżowców :)
OdpowiedzUsuńhttps://echmarychachacotyrobisz.blogspot.com/2018/10/obiecane-dotrzymane-czyli-od-krzyzowcow.html
To co napisałaś o Krzyżakach niezwykle ciekawe nie wiedziałam, że zakon ten jeszcze istnieje :)
Mario - z pewnością przeczytam ten Twój tekst.
UsuńDziękuję Ci serdecznie za te informację.
Pozdrawiam
A kto pytał o drogę?
OdpowiedzUsuń:)
Babcia - bo wyszło na to, że Babcia najlepiej szprecha...
Usuń:-)
Wiadomo, babcia jest najlepsza:)
UsuńW takich sytuacjach z pewnością...
Usuń:-))
Ojej, dziękuję, ale nie jestem pewna czy zasługuję na dedykowany post.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, więcej w tym zakonie kobiet niż facetów. A one się nazywają zapewne krzyżaczkami, wg najnowszych osiągnięć mowy polskiej.
Mam nadzieję, że do Berlina zawitasz nim całkiem dorwie mnie skleroza i nie będę się musiała dręczyć pytaniem skąd ja znam tę blond lasencję?
Moje Krasnale też były w Wiedniu w tym roku. Ale nawet nie wiem co widzieli, gdy zapytałam jak było, Starszy pokazał kciuk w górę, a córki nie pytałam, bo ona cały czas była na konferencji jakiejś.A poziom polskiego mego zięcia równy jest ostatnio mojej niemczyżnie. Ale i tak go kocham jak syna.
A Szczerbatemu wytłumacz, że aby zobaczyć hitlerowców nie musi wyjeżdżać aż do Berlina.
Nie napisałaś co się Tobie najbardziej podobało w Wiedniu?
Czy Szczerbaty ma zamiar jeszcze urosnąć? Strasznie duży się
zrobił;)
Miłego;)
Po pierwsze uno - to ta "blond lasencja" tak się na tym kamiennym schodku zasiedziała, że potem wstać nie mogła...
UsuńPo drugie uno - to Twoje Krasnale nie mają szurniętych dziadków. No i pojechali z Rodzicami, którzy ich potem pewnie na Prater wzięli.
Po trzecie uno - to Szczerbaty już całkiem nieżle myśli.
Po czwarte uno - to mnie się najbardziej w Wiedniu podobała Łazienka Franciszka Józefa w Hofburgu.
A po piąte .... to Szczerbaty codziennie się mierzy z tatą i mówi mu że już jest wyższy...
Buźka!!!
Było zrobić zdjęcie tej łazienki. A jak Szczerbaty dalej tak będzie rósł to się będzie musiał do Berlina po ciuchy wyprawiać.;)))
UsuńPytalski zrobił jej zdjęcie, ale teraz nie możemy go znależć wśród tych tysięcy zdjęć...
UsuńŚwietne, edukacyjne wycieczki, z dobrodziejstwa których i ja skorzystałam. Przygoda Pytalskiego nie bagatelna, w końcu nie każdemu się taka atrakcja zdarza. Buziaki :)
OdpowiedzUsuńI ma Pytalski co wspominać Anusiu.
Usuń:-))
-Babciu, wiesz co? Ja Tobie i Dziadzi ufam, zabierajcie nas gdziekolwiek- rzekł Pan Szczerbaty.
OdpowiedzUsuń-Oby tylko i dla mnie coś ciekawego było-dorzucił Pan Pytalski.
Oni są szczęściarzami, że Was takich mają. Może za lat kilka, z wujkiem w świat wyruszą i słać będą do Was kartki z dalekich podróży? To wszystko przecież macie w genach.
Jędrusiu - wujek już zabiera Szczerbatego na różne wycieczki górskie od schroniska do schronisk. Na razie w Polsce.
Usuń:-)
Jesteś bardzo mądra babcią, zresztą dziadek także super, to i wnuki się udały, moi ulubieńcy!
OdpowiedzUsuńChyba także zamiast oglądać tyle grobowców wolałabym inne atrakcje:-)
A jak smakowała wiedeńska kawa?
A wiesz, ze tak pędziliśmy przez te 3 dni, że nie było czasu w jakiejś eleganckiej kawiarni przysiąść i spróbować.
UsuńBo taka przy śniadaniu to całkiem zwyczajna była.
-)
Wnuki rządne świata to jest to.Mają bardzo mądrych dziadków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Dziękuję za miłe słowa Moniko.
Usuń:-)
Stokrotko
OdpowiedzUsuńByłam w Wiedniu, wróciłam oczarowana, douczona troszkę historycznie:)
Pozdrawiam miło:)
Cieszę się Morgano.
Usuń:-)
1. A Zbój Madej zrozumiał swój błąd, zmienił się do cna i przeprowadzał staruszki przez jezdnię, czy tego chciały, czy nie. Krzyżacy, choćby nie wiadomo co mówili, powinni wszyscy zostać zatłuczeni raz i na zawsze. Zabazgrana opinia nie może być w żadnym razie naprawiona. przynajmniej według mnie.
OdpowiedzUsuń2. Panda w zoo w Szanghaju też głównie spała.
3. Dinozaury powinny być ustawowo zakazane, bo to wyjątkowo obrzydliwe zwierzaczki były. Dlatego nie należy ani straszyć nimi ludzi, ani udawać, że były fajne.
4. A jak wyszło wnukom dogadywanie się po niemiecku?
Pozdrawiam
ad.1.A może bardzo malo osób na świecie wie o tym, że Zakon Krzyzacki istnieje? Jakby więcej wiedziało to może by i WYTŁUKLI:-)))
Usuńad.2. Bo one chyba bardzo lubią spać.
ad. 3. Pytalski by Ci odpowiedział, że to tylko te mięsożerne, Bo te roślinożerne to całkiem sympatyczne .... podobno... były.
ad.4 Bardzo dobrze im wyszło, bo Babcia się za nich dogadywała.
Dziekuję Ci za wizytę.
Pozdrawiam
Bardzo mile i madre ględzenie - maja chłopcy szczęście do takich dziadkow/wybaczysz uogólnienie?/ Kiedys moje maluchy prosily lwa by ryknal, zrobil to dopiero wtedy gdy rozczarowane odchodzily - może panda się ruszyla już po Waszym odwrocie? Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - dwa razy wracaliśmy do tej pandy. Wcale się nie ruszała:-)))
UsuńStokrotko - przeczytałam to ględzenie do końca.:-)))
OdpowiedzUsuńWszystko cudne. A dlaczego te konie takie smutne???
Ela
Tez się zastanawialiśmy dlaczego te konie takie smutne. Może dlatego, że akurat nie tańczyły na żadnym pokazie??? Bo one podobno bardzo to lubią.
UsuńSerdeczności.
A słyszałaś ze Bill Gates wystąpił na Expo w Pekinie ze słoikiem w którym były ludzkie odchody?
OdpowiedzUsuńSorry .... ale zaczęłaś o tych rzucanych słoniowych odchodach :-))))
Marek
Spoko.
UsuńAkurat o tym dziś rano w Angorze czytałam jak jechałam autobusem :-)))
Mój małżonek karmił małpę makaronem na skale gibraltarskiej. Siedziała mu na ramieniu. Makaron był suchy, małpie odchody niestety, nie! :-)
OdpowiedzUsuńI jakie wspomnienie mu pozostało!!!
UsuńW końcu nie każdy takie ma :-))
Mhm, i nawet zdjęcia w pakiecie ze wspomnieniami!
UsuńWiedziałam!!!
Usuń:-)
Przeczytałam, jak zwykle z zainteresowaniem :-). Poza "naszą" z Krzyżakami historią, wiedziałam, że "club" ten wywodził się z "zakonu szpitalnego". Tak więc poprzez Twoje "marudzenie", poszerzam na starość moje horyzonty ;-). Chłopaki/mądrale co raz więksi... :-).
OdpowiedzUsuńSzczerbate nam rosną jak na drożdżach. Jeszcze tylko Pytalski najmniejszy, ale też rośnie jak szalony.
Usuń:-)
Tacy Dziadkowie to majątek. Wszystko wiedzą, wszędzie zabiorą, na każde pytanie odpowiedzą Mają szczęście Pytalski i Szczerbaty :)
OdpowiedzUsuńIwonko - my ich po prostu bardzo kochamy...
Usuń:-))
Dużo ciekawych miejsc pokazujesz w swoich wpisach. :)
OdpowiedzUsuńTo ja mieszkam siedem pięter niżej. :D A takie problemy mamy z tą wodą.
Pozdrawiam!
Bo my takie włóczęgi jesteśmy i potem ja ględzę na temat miejsc, które zwiedziliśmy.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJestem pełna uznania dla "sprytu pedagogicznego":)
A pandy, które widziałam, też do jakichś szczególnie rozbrykanych nie należały, nawet zastanawiałam się, czy nie były atrapą...
Pozdrawiam:)
Leno - moja Mama była bardzo dobrym pedagogiem, a mój mąż jest podobno niezłym historykiem.
Usuń:-)
Też byłem zaskoczony, gdy w Wiedniu trafiłem na siedzibę Krzyżaków i ich kościół. Kiedyś zwiedzałem też zamek w miejscowości Bruntal w Czechach, który był siedzibą Wielkiego Mistrza Krzyżackiego przez ponad 300 lat do 1938 roku. Tak to historia jednego zakonu łączy tyle krajów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo serdecznie dziękuję Ci za informację o zamku krzyżackim w Czechach. Nie wiedziałam o tym
UsuńPozdrawiam.
A guzik, właśnie, że nie ględziłaś! To było bardzo ciekawe!!! O wiele ciekawsze od dinozaurów.
OdpowiedzUsuńNaprawdę?
UsuńTo kamień z serca mi spadł!!!
:-)
Opowiedziana przez Ciebie historia Zakonu Krzyżackiego dowodzi, że nawet "typy spod ciemnej gwiazdy"(w tym wypadku krzyża) mogą się zmienić jeżeli będą mieli chęci i szlachetne cele przed sobą. Dinozaury, to zwierzęta, które fascynują dzieci(w określonym wieku) w każdym pokoleniu. Gdy mój syn był w wieku Pytalskiego, to kupowałam mu książki o tych zwierzętach i nawet składał plastikowy szkielet jednego z nich. Bardzo ciekawy post, dla mnie tym wartościowszy, że nigdy nie będę miała okazji być w Austrii. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwonko - bardzo Ci dziękuję za obecnośćna moim blogu.
UsuńTo dla mnie prawdziwa przyjemność czytać Twoje komentarze.
Wszystkiego dobrego :-)
"Krzyżacy"zakładają państwo w mojej piwnicy w wiszących kokonach:)Nalewki znikają.Żona chce im wytoczyć bitwę:)
OdpowiedzUsuńWiedeń(miasto szpiegów) w 2027 roku znów ma się stać dwumilionowym miastem-po raz pierwszy od czasów monarchii.
W 2016 roku osiągnięto nowy rekord wiedeński 21 000 urodzeń.
Jednak Wiedeń znów się starzeje:obecnie średni wiek wynosi ok.39 lat,za 30 lat będzie to 43 lata,80+ podwoi się do prawie 200 tys,36% populacji Wiednia urodziło się za granicą.
Dużo się dzieje wokół zabytkowego Centrum Wiednia,które władze miasta chcą wpisać na listę UNESCO.Centrum Wiednia znalazło się
na Czerwonej Liście zagrożonego dziedzictwa kulturowego.
W Warszawie chcą zburzyć PKIN,a w Wiedniu wybudować(proszę wpisać"Heumarket Vienna").Jeśli wybudują ten obiekt,to nici z UNESCO.
"Deserteursdenkmal Vienna"
***
Dzięki serdeczne za te informacje.
UsuńSprawdzę wszystko dokładnie trochę później
Pozdrawiam.
Koty i konie...Kocham:-) Lipicany to te słoweńskie koniki, które rodzą się kare albo brązowokare i dopiero z wiekiem zmieniają umaszczenie na siwe. Kiedy byłam na Słowenii 3 lata temu odwiedziliśmy ich hodowlę w Lipicy- wspaniałe przeżycie!
OdpowiedzUsuńNo i napisałam komentarz nie na temat;-)
A ta panda to... może jakaś atrapa była?;-)
Pozdrawiam Stokrotko!
To teraz już wiem dlaczego te konie lipicany się nazywają.
UsuńDziękuję Ci :-)
To nie była atrapa Amasjo.
W środku w budynku była też mała panda - też taka nieruchawa była.
Dzięki i pozdrawiam.
Bambusowy niedźwiedź będzie buszował wieczorem.
OdpowiedzUsuńhttps://zoo.sandiegozoo.org/cams/panda-cam
***
Dziękuję.
Usuń:-)
szłam tuż za Wami:)) Wspaniała wycieczka
OdpowiedzUsuńCały czas mi się wydawało że to Ty:-)))
UsuńPIękne są konie i wszystkie inne obiekty, informacje o Krzyżakach i dinozaurach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję Hanno.
Usuń:-)
Bardzo Wam zazdroszczę tej wycieczki...jeszcze bardziej zazdroszczę tych Krzyżaków...a już chyba najbardziej tej sensacyjnej PANDY WIELKIEJ (prawdziwej, żywej i oddychającej). Bo dinozaury to też widziałem, jak może pamiętasz ;)))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za relację i zdjęcia :) A o tym Janie III to poględź, koniecznie!
Celcie Miły!!!!
UsuńPrzecieżja regularnie ględzę:-)
Serdeczności
kupa słonia to akurat cenny opał... co prawda nie wiem, po ile tona na giełdzie surowców energetycznych, ale w detalu na pewno droższy od węgla... zwłaszcza w Europie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
No nareszcie ktoś się fachowo zajął tą kupą słonia.
Usuń:-)))