Każdego
1 listopada gdy wychodzimy z Cmentarza Wolskiego od jednego z
pradziadków naszych wnuków a dziadka naszych dzieci zapalamy znicze
przy pomniku „Polegli-Niepokonani”.
Pomnik ten znajduje się na terenie Cmentarza Powstania Warszawskiego.
Stworzył go wybitny rzeźbiarz Gustaw Zemła.
Pomnik, który przedstawia umierającego ale trzymającego tarczę żołnierza z rozciętą piersią zawsze jest otoczony palącymi się zniczami.
Na kamiennej tablicy w pobliżu pomnika umieszczono informację,że jest tu cmentarz 104 000 /STU CZTERECH TYSIĘCY/ WARSZAWIAKÓW POLEGŁYCH /ZAMORDOWANYCH/ W CZASIE POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. GŁÓWNIE MIESZKAŃCOW WOLI.
Wokół pomnika znajduje się 177 zbiorczych mogił. Przewodniki podają, że zawierają 12 ton ludzkich prochów...
Pomnik ten znajduje się na terenie Cmentarza Powstania Warszawskiego.
Stworzył go wybitny rzeźbiarz Gustaw Zemła.
Pomnik, który przedstawia umierającego ale trzymającego tarczę żołnierza z rozciętą piersią zawsze jest otoczony palącymi się zniczami.
Na kamiennej tablicy w pobliżu pomnika umieszczono informację,że jest tu cmentarz 104 000 /STU CZTERECH TYSIĘCY/ WARSZAWIAKÓW POLEGŁYCH /ZAMORDOWANYCH/ W CZASIE POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. GŁÓWNIE MIESZKAŃCOW WOLI.
Wokół pomnika znajduje się 177 zbiorczych mogił. Przewodniki podają, że zawierają 12 ton ludzkich prochów...
Naprzeciwko
znajduje się Aleja Pamięci. Białe słupy pamięci pokryte są
napisami. Te napisy to imiona i nazwiska ludzi, którzy zginęli w
czasie Krwawych 63 Dni.
1
listopada tego roku na jednym ze słupów przeczytałam swoje imię i /panieńskie/ nazwisko:
„Jadwiga
Machowska urodzona 12.10.1902 roku, urzędniczka zamieszkała w
Warszawie przy ulicy Kopernika 31/8 zginęła w dniu 31 sierpnia 1944
roku na Rynku Nowego Miasta 2 pod gruzami Kościoła ss.
Sakramentek….."
Chyba się nie dziwicie, że długo stałam przy tym słupie...
______________________________________________________________________________Chyba się nie dziwicie, że długo stałam przy tym słupie...
Ale... przecież we wstępie do swojej ostatniej książki „Moje warszawskie zwariowanie” tak piszę: "...tu się urodzilam i tu całe życie mieszkam. I tu z pewnością pozostanę na zawsze. .... Bo Warszawa jest moją największą miłością".
Obym tu pozostała na zawsze bo taka jest kolej rzeczy.
A nie dlatego, że zabije mnie wróg...
Książkę
zadedykowałam swoim wnukom. To te dwa chłopaczki, które studiują
znajdującą się przy Barbakanie makietę Warszawskiej Starówki.
Planuję zlecić kolejny dodruk książki.*/ Więc gdyby jeszcze ktoś z Was był
zainteresowany zakupem proszę o kontakt pod adresem
rusinowa@op.pl.
Książka jest dostępna tylko u mnie.
Książka jest dostępna tylko u mnie.
A
tu jest jedna z recenzji:
http://iwonakmita.pl/warszawska-stokrotka/
Wydaje
mi się, że książka ta może być dobrym prezentem pod choinkę.
---------------------------------------------------------------------
*/Dodruk książki trwa około 3 tygodni od momentu złożenia zamówienia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
P.S. A "moje tragiczne miasto" jest także tragiczną stolicą wszystkich Polaków. I to nie tylko z powodu Powstania Warszawskiego i tego co stało się potem z Warszawą.... ale .... i tego co ciągle się w niej dzieje...
---------------------------------------------------------------------
*/Dodruk książki trwa około 3 tygodni od momentu złożenia zamówienia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
P.S. A "moje tragiczne miasto" jest także tragiczną stolicą wszystkich Polaków. I to nie tylko z powodu Powstania Warszawskiego i tego co stało się potem z Warszawą.... ale .... i tego co ciągle się w niej dzieje...
Czytam i łzy w oczach stają; tyle poświęcenia, walki na śmierć i życie. Prochy ludzkie tonami odmierzane. A teraz najważniejszy jest koniec własnego nosa....
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, Jagódko, że tak odebrałaś tabliczkę Twojej imienniczki. Życzenia zostawiałam na fb, buziaki i uściski ślę :)
Dziękuję Ci Anusiu - widziałam. Byłaś pierwsza!!!
Usuń:-)
Mój wujek nazywa się tak samo jak dziadek, a kuzynka - jak babcia. Toteż oni oglądają swoje imiona i nazwiska na nagrobkach od kilku lat. zdarza się :)
OdpowiedzUsuńWarszawa jest moją niespełnioną miłością.
Po raz pierwszy zobaczyłam ją będąc w III klasie liceum. Tak po prostu, pojechaliśmy na wycieczkę klasową. Zakochałam się w tym mieście od pierwszego wejrzenia.Niedługo potem mama, która bardzo często jeździła do stolicy służbowo, zabrała cała rodzinę ze sobą - to wtedy pierwszy raz w życiu lecieliśmy z moim bratem samolotem.
Zaczęłam marzyć o tym, co ziściło się kilka lat później moim kuzynkom: o studiach w Warszawie i o pozostaniu w niej na zawsze. Niestety, moich rodziców nie było stać na utrzymanie mnie poza domem. Zostałam więc i w czasie studiów zaczęłam się imać różnych dodatkowych prac, żeby móc raz na tydzień lub dwa wsiąść w ekspres o 4 z minutami i pojechać do stolicy... W akademikach SGH (wtedy SGPiS) miałam darmowe noclegi załatwiane przez mamę z pracy.
Mrzonki skończyły się wraz z ukończeniem studiów. Wtedy poległo ostatecznie wiele moich marzeń i nadziei.
A ja - jak wiesz jestem też związana z Rzeszowem. Niewykluczone że na wiosnę przyszłego roku odwiedzę Twoje miasto.
Usuń:-)
Zrób to! Przybiegnę pod pomnik (z zadyszką) i rzucę Ci się na szyję (biedny Twój kręgosłup!).
Usuń:)
Proponuję spotkanie na Paniadze.:-)
UsuńA jeśli chodzi o pomnik - to jego twórca Marian Konieczny był przyjacielem mojego ojca, który też był rzeżbiarzem.
Że Konieczny, wiedziałam od dawna. Ale że przyjaciel Twojego ojca - nie. Piękna sprawa! Może być Paniaga. Pod moją szkołą? :)
UsuńPewnie, że może być!!!
UsuńAle jeszcze nie wiem kiedy dokładnie.
:-)
Przed chwilą napisałam do Ciebie maila - zajrzyj na pocztę.
W końcu zajrzałam. Niestety, jestem zmuszona pracować, a to oznacza, że nie zawsze mogę trzymać rękę na pulsie :)
UsuńRozumiem. Nie gniewam się.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam.
Oglądałam wczoraj film Niepodległa na podstawie starych filmów zrobiony i mąż przypomniał, że jego dziadek był Hallerczykiem, mamy nawet zdjęcie w mundurze. Historia dotknęła wielu rodzin, ale u Ciebie zbieg okoliczności niesamowity...
OdpowiedzUsuńI to niezbyt przyjemny zbieg okoliczności Asiu...
UsuńZastanawiam się jak można było w swoje szeregi przyjąć faszystów.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Ciebie to niesamowite...
Marek z dziewczynami
Też tego nie rozumiem.
UsuńAle nie rozwijajmy tego tematu.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie.
Istnieje taki pogląd, że przeczytanie nekrologu ze swym imieniem i nazwiskiem wróży czytającemu długie życie. I kto wie, czy to aby nie jest prawda, bo znam kilka osób,które długo żyły, a kiedyś przeczytały właśnie "swój nekrolog".
OdpowiedzUsuńI podobno każdy z nas ma na świecie 6 osób-sobowtórów i to nie tylko pod względem wyglądu. Moja koleżanka twierdzi, że spotkała "moją blizniaczkę" w aptece w...Piasecznie.
Pocieszam się Aniu, że to nie było moje obecne nazwisko...
UsuńSerdeczności.
I bardzo Ci dziękuję za telefon.
Kochana jesteś!!!
Nie wiem co o tym myślą historycy, socjologowie, teologowie itp., ale moim zdaniem w tym miejscu, w takich miejscach, polityka schodzi na dalszy plan. Tu pamięć jest ważna. Pozdrawiam serdecznie. https://youtu.be/qj6_qWrAb64
OdpowiedzUsuńJędrusiu - bardzo Ci dziękuję za ten link.
UsuńWysłuchałam z wielkim wzruszeniem.
:-)
Twoja książka Stokrotko jest najmilszą i najcieplejszą jaką przeczytałam w ostatnim czasie:-) I przepełnioną miłością. Ale to zrozumiałe- pisałaś o Twojej ukochanej Warszawie:-)
OdpowiedzUsuńLubię Warszawę. Zupełnie nie rozumiem tych wzajemnych animozji między Warszawiakami, a Krakowianami (może dlatego, że nie jestem rodowitą Krakowianką). I wiesz Stokrotko...może to nieładnie ale cieszę, że Kraków nie jest stolicą;-)
Moja mama nazywa się tak samo jak jej teściowa, a moja babcia. I zawsze nieswojo się czuję będąc na jej grobie... Przebiega mnie zimny dreszcz.
A swojego sobowtóra jeszcze nie spotkałam.
Serdeczności:-)
Amasjo - dziękuję Ci serdecznie za miłe słowa na temat mojej książki.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Pani Stokrotko ja chciałam tylko przypomnieć że zgłaszałam się po jeszcze jeden egzemplarz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia
Pamiętam Kasiu, Pamiętam.
UsuńPozdrów proszę Rodziców.
:-)
Niezywkły zbieg okoliczności, ale w tak dużym mieście prawdopodbieństwo zbiezności też się zwiększa. A tragiczna historia rozgrywała się w tak wielu miejscach, że Polacy mogą wszędzie niemal znaleźć jej ślady.
OdpowiedzUsuńU mnie na wsi przez wiele pokoleń w rodzinach nadawnao na zmianę te same imiona, więc każdy np. Jan Jakiśtam miał imiennika na cmentarzu w osobie dziadka czy pradziadka. Dopiero w II poł. XX wieku imiona stały się bardziej różnorodne.
Masz rację Notario.
UsuńBardzo Ci dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Kochana!
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam i bardzo się cieszę:)
Pozdrawiam miło:)
Mam nadzieję, że Ci się spodobała.
Usuń:-)
Kochana- oczywiście:)
UsuńDziękuję Ci.
Usuń:-)
Mieszkam 40 km. od Warszawy i często w niej jestem. Kiedyś lubiłam robić długie spacery jej ulicami. Dziś raczej jeżdżę środkami lokomocji.Z Warszawą wiążą się moje wspomnienia z pierwszej pracy. Serdeczności przesyłam.
OdpowiedzUsuńMarysiu - nie tracę nadziei, żę kiedyś uda nam się spotkać.
UsuńSerdecznosci :-)
to też jakaś pociecha, że jest gdzie znicz postawić. Mogiły moich przodków zostały na Kresach. światło zaplam pod cmentarnym krzyżem.
OdpowiedzUsuńWiem Czesiu wiem.
UsuńA pomnik Polegli-Niepokonani został odsłonięty dopiero w 1973 roku. A tę Aleję Pamięci utworzono dopiero rok czy dwa lata temu...
Takie książki są zawsze bardzo ciekawe.Tak szybko zapomina się o tym, co było 20-50 lat wstecz.Dlatego warto pisać dla potomnych.W Szwecji nie mamy nikogo z rodziny na cmentarzu.Ale odwiedzamy mamę ,naszego przyjaciela .Serdeczności ♥
OdpowiedzUsuńDanusiu - jeśli chcesz coś wiedzieć o mojej książce - to przeczytaj proszę recenzję. Podaję do niej link.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Kiedyś, na jakimś cmentarzu podlaskim, znalazłem grób z napisem Teodor Doskoczył. Problem w tym, że od liceum kumple mówią na mnie Teodor, a ja doskakiwać na cmentarz nie miałem wtedy zamiaru:)
OdpowiedzUsuńTaki zbieg okoliczności...
UsuńOj nie dziwię się, to trochę irracjonalne uczucie. Kiedyś chodząc po naszym miejskim cmentarzu odkryliśmy z synem grób: Jakuba Korzeniewskiego... jego imiennika. Szczęśliwie człowiek ten dożył sędziwych lat i zmarł mając blisko setki, zdaje się w naturalny sposób. Kuba stwierdził żartobliwie, mam nadzieję, że pójdę w jego ślady dożywszy wcześniej tak sędziwego wieku :)
OdpowiedzUsuńDobrze Agnieszko, że było tam moje nazwisko panieńskie. Bo gdyby było aktualne, to trudno by mi siębyło pozbierać.
UsuńA Twojego Kubę najserdeczniej pozdrawiam.
:-)
Chciałabym go kiedyś poznać osobiście.
Tragizm walczących i mieszkancow - nie rozumiem dyskusji nad sensem powstania, ale rozumiem uczestnikow z bronia i bez broni. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Małgosiu serdecznie za te słowa.
Usuń:-)
Ja mam tak rzadkie połączenie imienia i nazwiska, że gdybym spotkał taki napis, tobym zdębiał.
OdpowiedzUsuńI rósłbyś jako dąb...:-)
UsuńW końcu mieszkam w Dąbrówce
Usuń... und alles klar...
UsuńNa tablicy nekrologów trafiłem na nekrolog z nazwiskiem mojego syna,wiek także się zgadzał(22 lata).Poszedłem na pogrzeb.
OdpowiedzUsuńW Internecie jest wiadomość o mojej śmierci i mojego brata.
Ciągle szukam mojego grobowca-w snach,wiem jak wygląda.
Duże wrażenie wywarły na mnie prochy pod tą kopułą.
www.majdanek.eu
***
Straszne to wszystko.
UsuńJa tez mam swoja "Warszawę" czyli miasto, w który się urodziłam, w którym żyję i w którym prawdopodobnie pozostanę, choć pewności 100% nie mam, bo na horyzoncie jest drugie miasto, w którym co prawda bywam, ale warto byłoby też pozostać w nim. Nie da jednak pozostać w obu. Dziękuję za ten wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję za wzruszający komentarz.
Usuń:-)
"Swoich" nekrologów przeczytałam już kilka, widziałam też kilka nagrobków...;o)
OdpowiedzUsuńDzięki za zainteresowanie gdzie "wsiąkłam"...Wszystko jest ok...;o)
Wyślij numer kom na maila, może jakieś pogaduchy zorganizujemy...;o)
Przyjeżdżacie do Wedla pod Pałąc Kultury???SUPER!!!
UsuńJuż podaję.
:-)
Przepraszam Stokrotko ale jestem ciekawa czy ktoś kupił wiecej egzemplarzy Twojej książki o Warszawie niż ja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ela
Elu - najwięcej kupiły biblioteki warszawskie.
UsuńPotem była jedna z recenzentek - Joanna.
A Ty zajmujesz zaszczytne TRZECIE miejsce.
Serdeczności
Ja na szczęście nie trafiłam na swój nekrolog, może to i dobrze.
OdpowiedzUsuńBo moja mama chybaby padła na zawał.A tobie stokrotko współczuję zobaczyć swoje imię i nazwisko panieńskie na nekrologu.
Pozdrawiam:)*
Z pewnością mną to wstrząsnęło Moniko.
Usuń:-)
Mam pare miast, z którymi czuje się związany. Z żadnym jednak nie aż tak emocjonalnie. Trochę zazdroszczę tych emocji. Inna część mnie woli być od wolna od takich uczuć.
OdpowiedzUsuńDzięki przy okazji za komentarze na „Widzianezekwadoru”.
A ja dziękuję Ci za wizytę na moim blogu.
Usuń:-)
Jeszcze nie spotkałam się z nagrobkiem mojego imienia i nazwiska, ale wiem, że nie jest to niemożliwe. Gratuluję Stokrotko realizacji swojej pasji.
OdpowiedzUsuńGabrysiu - sama się dziwię, że mi się ta realizacja udaje.
UsuńSerdeczności
To czy się taki nagrobek spotka, głownie zależy od popularności nazwiska i imienia. Nie przywiązywałbym do tego żadnych powiązań ze szczęściem, czy wróżbą na długie życie. To tak, jak usłyszeć swoje imię i nazwisko w telewizji, bo np jest taki poseł, czy aktor.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję Ci bardzo za pocieszenie.
UsuńRównież pozdrawiam
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńWokół mojego Miejsca Na Ziemi też wiele takich Pomników Pamięci. Największe wrażenie robią na mnie te na wpół zapomniane, przycupnięte w lasach, nad brzegami jezior, tak zarośnięte, że strach zapalić znicz...
A zbieżność nazwisk rzeczywiście niesamowita.
Pozdrawiam:)
Leno - bardzo Ci dziękuję że JESTEŚ.
Usuń:-)
W parku, koło którego mieszkam nadal na szutrowych alejkach widać cegły po nie istniejących budynkach. To też jest swoisty pomnik.
OdpowiedzUsuńTeraz już chyba mogę podziękować. :) Bo właściwie zostały formalności związane ze stażem.
Pozdrawiam!
Masz rację Piotrze z tymi cegłami.
UsuńMądry z Ciebie chłopak.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Stokrotko, koniecznie kup sobie drugą torebkę za pieniążki z tej książki. Mam nadzieję, że jeszcze ci zostanie! uwielbiam twoje warszawskie opowieści. Szkoda, że nie poprosiłam cię o wspólną wycieczkę, gdy jeszcze było ładnie. Ale co się odwlecze, nie uciecze - mam nadzieję. Serdeczne uściski
OdpowiedzUsuńNa wiosnę musimy się spotkać.
UsuńWtedy pokaże Ci może coś ciekawego...
Ucieszyła mnie informacja o dodruku Twojej książki,bo warto żeby ciekawe pozycje przeczytało jak najwięcej osób. Ukłony.
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać takie słowa.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
Serdeczności