Na całym
świecie było tak, że miasta powstawały w cieniu jakiegoś zamku
albo pałacu. W stolicy Polski pałac postawiono, gdy miasto już od
wieków istniało. Otwarto go uroczyście 22 lipca 1955 roku.
Atrakcją
były występy akrobatów. Międzynarodowa umowa z 5 kwietnia 1952
roku głosiła: „rząd Związku Radzieckiego zobowiązuje się
zbudować w Warszawie siłami i środkami Związku Radzieckiego
dwudziestoośmio - trzydziestopiętrowy gmach Pałacu Kultury i
Nauki”. Wobec takiego zobowiązania nic nie mogło zapobiec
budowie.
Warunki geologiczne terenu zostały ostatecznie
zaakceptowane ekspertyzą dopiero w 28 grudnia 1952 roku, ale
przedtem, bo już 4 października, skończono wylewać fundament.
Wprawdzie gdy w marcu 1953 roku umarł ten, dla którego pałac
budowano, czyli Józef Stalin, a pałac sięgał dopiero ósmego
piętra, zrodziły się nadzieje, że może jednak… Nadzieje
zostały szybko rozwiane, bowiem wiceminister budownictwa ZSRR
Karawajew zawiadomił, że zmarły przywódca nie brał w ogóle pod
uwagę możliwości niezakończenia budowy…
Budowa samego pałacu i
osiedla dla jego budowniczych przebiegała zarówno jawnie, jak i
tajnie. To znaczy w „Trybunie Ludu” ukazywały się konkretne,
szczegółowe informacje. Od momentu wylania fundamentów był to
najbardziej strzeżony obiekt w Polsce.
Jednocześnie w Zegrzynku pod
Warszawą powstawał ośrodek wypoczynkowy dla budowniczych pałacu.
Dramaturg Jerzy Szaniawski, który miał tam swój domek, prowadził
w związku z tym bardzo utrudnione życie, bowiem nie mógł
wychodzić i spacerować po drodze, która znajdowała się tuż pod
oknem, gdzie stało jego biurko… Przechodzili tam bowiem ciągle
budowniczy TEGO pałacu.
Pałac Kultury i Nauki otrzymaliśmy w tzw.
darze przymusowym. Ale budowniczy pałacu, zwykli ludzie, byli w nie
lepszej sytuacji. Nie mogli nikomu zdradzić, gdzie mieszkają. O
tym, że kilkunastu z nich ma groby na jednym z warszawskich
cmentarzy, ich krewni dowiedzieli się dopiero po zmianie ustroju.
I
teraz uwaga: Pałac Kultury swój wygląd zawdzięcza w części
wysokiej – wieży ratusza w Chełmnie; Sala Kongresowa przypomina
krakowski Barbakan, attyki – zamek w Baranowie Sandomierskim i
rynek w Kazimierzu Dolnym, a iglica – Bramę Floriańską w
Krakowie. Wszystko to oczywiście jest wielokrotnie większe od
pierwowzorów.
Naczelny projektant pałacu, Lew Rudniejew miał
powiedzieć, że „pomieszanie stylów nie jest tu straszne, bo
znajomości architektury polskiej nie należy ograniczać tylko do
Warszawy czy innego miasta, bo chodzi o architekturę narodową, a
więc jeszcze i wiejską”.
Konstanty Ildefons Gałczyński
podsumował, że Pałac został wybudowany w stylu „mało–polskim”. Całą resztę Pałac Kultury i Nauki zawdzięcza
Uniwersytetowi Łomonosowa w Moskwie. Istnieją nawet podejrzenia, że
był częścią obrony przeciwlotniczej ZSRR i miał spowodować, by
z lotu ptaka Warszawa przypominała Moskwę. A wyglądał wówczas
jak jasna, wysoka, niezdobyta góra wśród czarnych ruin miasta.
Nazywano go „tortem”, „koszmarnym snem pijanego cukiernika”,
„Pekinem”, piramidą, „marcepanem”…
Budowniczym pałacu
przyświecała idea, aby nie trzeba było z niego wychodzić przez
całe życie. Odbywały się więc w nim wielogodzinne przemówienia
ówczesnego I Sekretarza wiodącej partii, były teatry, kina, muzea,
uczelnie, różne urzędy, pływalnia, Sala Kongresowa, restauracje
ze słynną Trojką, do której wprowadzono striptiz i weszły panie
lekkich obyczajów.
Pałac zaczął zaspokajać wszelkie potrzeby
życiowe. Także dzieci i młodzież przychodziły tam na różne
zajęcia sportowo-kulturalne. No i można było z trzydziestego
piętra podziwiać panoramę Warszawy…
W Sali Kongresowej Pałacu
Kultury i Nauki występowali najwięksi artyści jacy tylko
przyjechali do Polski – a więc Rolling Stones, Louis Armstrong,
Marlena Dietrich. Tu odbywały się obrady przerwanego wprowadzeniem
stanu wojennego Kongresu Kultury Polskiej w 1981 roku.
Nie udało się
po roku 1989 Pałacu Kultury sprzedać jakiemuś amerykańskiemu
milionerowi. Nie udało się go zasłonić ani obudować, chociaż w
pobliżu powstało wiele wieżowców. Nadal stoi tam gdzie stał i ma
się całkiem dobrze. Chociaż w jednym z filmów był burzony…
Nadal, gdy wychylę się z okna to go widzę. Na samym szczycie
Pałacu mieszka para sokołów albo ich dzieci.
Na
zakończenie trochę liczb:
Pałac
był wznoszony 1175 dni.
Budowało
go 3500 robotników.
Ma
wysokość 230,68 m.
I
nadal jest to najwyższy budynek w Polsce.
Powierzchnia
pałacu liczy 123 084 metrów kwadratowych.
Znajduje
się w nim 3288 pomieszczeń.
W
pałacu żyje od 25 do 28 kotów.
Mają
tu swoje gniazdo dwa sokoły wędrowne.
Z
30. piętra, zanim założono na nim kraty, skoczyło 30 osób.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
/Był to urywek z mojej książki "Moje warszawskie zwariowanie"./
*/ Pałac ma już 63 lata...
I pomyśleć, że były pomysły by go zburzyć... a przecież wielu Polaków wymieniało przez lata Pałac jako symbol stolicy.
OdpowiedzUsuńByłam na samej górze, jazda windą niezapomniana. Od tamtej pory panorama Warszawy na pewno bardzo się zmieniła.
Może symbol stolicy to za dużo Asiu, ale napewno budynek po którym wiele osób poznaje Warszawę.
UsuńA ja się z Jotka zgodzę, bo dla wielu niemieszkanców stolicy - PKiN jest symbolem rozpoznawczym właśnie - bez żadnych podstekstow politycznych, ale też dla wielu, także mieszkańców, jest symbolem komunizmu i tzw. przyjaźni polsko-radzieckiej. Ciekawie opisałas tę budowlę. Dzięki. Pozdrawiam 😊
UsuńDziękuję Ivo
Usuń:-)
Szczerze mówiąc, oburzona byłam pomysłem burzenia go. Bo jestem bardziej niż pewna, pomysł nie ideologiczny a biznesowy, jak to u nas bywa. Myślę, że pomijając historię powstania, pałac potrzebny był przez lata warszawiakom i dotąd zapewne jest potrzebny. Dla mnie nie jest "koszmarkiem", jak to rozpisywano się. Ale to mój głos z prowincji....
OdpowiedzUsuńBuziaki zostawiam, Jagódko :)
Oxczywiście masz rację Anusiu - po prostu działki w samym centrum są niesłychanie drogie, więc....
UsuńAnusiu - a jeśli chodzi o tę prowincję, to ona bardzo często jest widoczna w Warszawie...
Serdeczności
Nie uwierzysz - ale ja też widzę TEN pałac okna.
OdpowiedzUsuńI nie muszę się nawet wychylać.
:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
I to jest całkiem fajny widok - prawda???
Usuń:-)
Bezinteresowny, serdeczny "dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego". Wielki Brat zawsze o nas pamiętał, i stara się tak czynić nadal.
OdpowiedzUsuńJędrusiu - Pałac Kultury nie był i nie jest taki najgorszy...
UsuńCiekawe informacje przekazałaś o pałacu. Nie podoba mi się jego wygląd,ale chyba dobrze,że go nie zburzono bo przez tyle lat wpakował się w Warszawę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Staram się pisać ciekawie, szczególnie że ten urywek pochodzi z mojej książki.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Ten pałac nadal przyciąga rzesze ludzi w swoje progi. Może to i dobrze, że go nie zburzono. Można powiedzieć, że jest wizytówką stolicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
W pewnym sensie jest wizytówką stolicy.
UsuńPozdrawiam Moniko.
Na czas uroczystego otwarcia PKiN-u wysłano mnie przymusowo na wakacje do ojca, bo tu miał być Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów, a więc zdaniem rodziny "niebezpiecznie", cokolwiek to znaczyło.
OdpowiedzUsuńPowojenne plany zagospodarowania tego terenu przewidywały wybudowanie tu ratusza i kilka głównych urzędów miejskich. Co zabawniejsze, (widziałam ten projekt) wszystko razem wyglądało wielce podobnie do PKiN- taki pałac, tylko znacznie niższy i w sumie w lepszych proporcjach. Mnie w PKiNie drażniły te wszystkie ozdobniki- pierdutki.Bez nich wyglądałby o niebo lepiej, bardziej kosmicznie, nowocześnie.
Ale ogólnie szybko wrósł w obraz miasta i wszelkie gadanie o jego zburzeniu jest głupotą. Ciekawa jestem dokąd przenieśliby wszelakie instytucje, które się tam mieszczą od lat. Bo PKiN jest naprawdę niemal jak małe miasteczko, tyle osób tam na co dzień pracuje.Kiedyś jadąc samochodem do Łodzi bardzo żałowałam, że nie ma tam takiego punktu orientacyjnego jak PKiN, bo ilekroć wyjeżdżałam z centrum łodzi na jej peryferie natychmiast się gubiłam i nie umiałam trafić z powrotem.
A wiesz kto najwięcej gardłuje za zburzeniem PKiN? -ci co nie
urodzili się wcale w Warszawie i ci co zamieszkali w niej w wiele lat po wybudowaniu pałacu. Tym,którzy spoglądali w 1945 roku na to morze gruzu i sterczących ruin domów jakoś pałac nie przeszkadzał.
Miłego;)
Wiem, wiem Aniu...
UsuńBardzo Ci dziękuję za ten komentarz.
Buźka :-)
Tak, tak, czytałam w "warszawskim zwariowaniu". Ale fajnie jest odświeżyć sobie wyselekcjonowany temat :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miło mi Dagmaro.
Usuń:-)
Muszę jeszcze raz przyczytać Twoją książkę o Warszawie, bo tam tyle ciekawych rzeczy jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko.
Ela
Cieszy mnie to Elu.
Usuń:-)
Jestem przeciwna fałszowaniu historii przez wyburzanie budowli i pomników. U nas toczy się walka o pomnik, a przecież wypowiedzieli się konserwatorzy zabytków i sprawa jest jasna.
OdpowiedzUsuńPałam ogromnym sentymentem do PKiN, podobnie jak do budynków, o których niedawno pisałam.
Rozumiem, że chodzi Ci o Pomnik Czynu Rewolucyjnego Mariana Koniecznego.
UsuńTo jest bardo dobry pomnik.
Tak. I o budynki, które figurują w podręcznikach architektury jako klasycznie socrealistyczne.
UsuńRozumiem.
UsuńKażdy rok, każdy okres w zyciu kraju to nasza historia i należy ja szanować, a Palac tak się "zzyl" z Warszawa , ze jest po prostu jej czescia i to bardzo pozyteczna.I może się podobać choć nie wszystkim. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak Małgosiu.
UsuńSerdeczności.
Kochana!
OdpowiedzUsuńW stolicy byłam bardzo dawno temu.
Pałac obowiązkowo do zwiedzania i wjazd na górę I mój lęk wysokości...
Milutko pozdrawiam:)
Morgano - o stolicy możesz sobie poczytać w mojej książce.
UsuńPrzecież ją sobie kupiłaś.
Serdeczności
Poczytać, co innego, niż zobaczyć w realu, prawda?
UsuńTeż prawda.
Usuń:-)
Tyż prowda:);)
Usuń:-)
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz zobaczyłem PKiN w 1962 roku, gdy jeźddziłem auto-stopem po Polsce. Wpadłem do Warszawy, po drodze mi było, odwiedziłem rodzinę, zwiedziłem pałac i wjechałem windą na najwyższe piętro. Pies trącał jego historię, ale jestem za tym, aby sobie stał. Bo pomysły z jego wyburzeniem są od czapy. Nie wyobrażam sobie na jego miejscy jakiejś kolumny Antosia <aciarenki.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
PS. Jak bywałem z dzieciakami w Warszawie też ich do pałacu i nie tylko ciągałem, bo na Zamek Królewski byliśmy zapraszani.
Dziękuję Michale...
UsuńW Warszawie jak wiesz nie tylko TEN pałac stoi...
Pozdrawiam
Dość już tego wyburzania i podpalania pałaców i zamków,które trwa od 1945 roku!
OdpowiedzUsuń900 milionów zł na wyburzenie PKiN.Nie lepiej przeznaczyć te pieniądze na ratowanie zabytków dryfujących ku ruinie.
PKiN przy PRORA(5 km dł.) to pikuś.Ten ogromny nazistowski obiekt miał wylecieć w powietrze,jednak decyzję wyburzenia wstrzymano.
https://www.youtube.com/watch?v=wDYNVH0U3cs
Natura poradzi sobie z PKiN:)
Utalentowany,młody artysta Jakub Kowalczyk,przewiduje apokalipsę dla PKiN(nie tylko)na rok 2082.
https://oldtownfestiwal.net/kowalczyk-pl/
"Kochany Pałacu,pomóż,sąsiad zajął mi miedzę."
***
Na szczęście sugestia aby pałac wyburzyć już się chyba nie powtórzyła.
UsuńDziękuję za komentarz.
Wiesz Stokrotko... Nie wyobrażam sobie Warszawy bez TEGO pałacu ☺ O tym właśnie myślałam czytając rozdział, który mu poświęciłaś ☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ja też nie wyobrażam sobie Warszawy bez niego.
UsuńDziękuję Ci bardzo.
Proponuje uzupełnić "trochę liczb" o 16 robotników radzieckich, którzy niestety zginęli podczas budowy pałacu.
OdpowiedzUsuńTego nigdzie oficjalnie nie podawali.
Usuń"Proponuję" miało być :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNawet pracowałem w części sportowej.
OdpowiedzUsuńTo masz "pałacowe wspomnienia".
Usuń:-)
Nie wyobrażam sobie Warszawy bez PKiN. Poza tym kojarzy mi się z miłymi rzeczami, odwiedzinami bardzo bliskiej mi osoby, a Pałac to takie nasze miejsce spotkań przed wyruszeniem w dalszą wędrówkę po mieście.
OdpowiedzUsuń^_^ Na pewno się powodzenie przyda.
Pozdrawiam!
Wiele osób spotyka się właśnie przed Pałacem. A potem idą zwiedzać Warszawę i poznawać .... siebie.
UsuńDziękuję Piotrze.
Przypomniały mi się emocje towarzyszące mi na wycieczkach :) Z autokaru wypatrywaliśmy pałacu - kto pierwszy go zobaczy. Zresztą chyba zostało mi to do dziś, bo ile razy jestem w Stolicy, to okrążam go i wpatruję się z takim samym namaszczeniem, jak robiłam to będąc dzieckiem.
OdpowiedzUsuńBo TEN Pałac ma w sobie jakąs magię Gabrysiu - prawda?
UsuńToż to jedna z wizytówek naszej stolicy. Nawet jeżeli ma socjalistyczny rodowód. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest Karolinko.
Usuń:-)
Lubię Pałac Kultury, cieszę się, że póki co go zostawiono w spokoju. Myślę, że wielu osobom jako pierwszy przychodzi na myśl, gdy usłyszy nazwę Warszawa.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje Iwonko.
Usuń:-)
Ładny, czy brzydki - rzecz gustu ... też jestem przeciwna wyburzaniu czegokolwiek, co stanowi kawał naszej historii.
OdpowiedzUsuńI masz dużo racji Lidio.
UsuńDzięki serdeczne.
-- mi zawsze będzie przypominał, mój pierwszy,szkolny wyjazd do stolicy.... no i ten widok i o ile pamiętam pierwszy przejazd windą, tu małe rozczarowanie (jako wiejskiego dziecka), tyle pięter, a taka krótka podróż...
OdpowiedzUsuń-- miłej niedzieli :)
Myślę sobie Alinko że i kiedyś i teraz wszystkie wycieczki szkolne zaczynały się od wjechania na szczyt Pałacu i podziwiania Warszawy. Niektóre dzieci to nawet myślały, że z tej iglicy będą Warszawę oglądały.
UsuńSerdeczności Najmilsza.
Co tam taki jeden pałac ... w Moskwie stoi siedem takich nieszczęść. ;)
OdpowiedzUsuńAle niech stoi, mam dużo miłych wspomnień z nim związanych.
Pewnie w czasie studiów w Warszawie spotykałeś się tam z fajnymi dziewczynami...???
UsuńMiędzy pałacem a rogiem skrzyżowania Alei i Marszałkowskiej był taki mini park. Druga ławka z lewej to był nasz punkt kontaktowy, stąd startowało się w Świat ... z dziewczynami, albo bez.
UsuńTen mini-park nadal tam jest. Więc wracaj do tego parku pod TEN pałac :-)))
UsuńWiem. Ale ławki już nie ma ...
UsuńAle można się umówić, że ta co tam stoi w tym samym miejscu lub obok to TA SAMA...
Usuń:-)
a wiecie, skąd się wzięło powiedzenie "być na gigancie"?... powstało jeszcze przed moim urodzeniem się, od potocznej nazwy szerokiej alei parkowej idącej od Pałacu do Al.Jerozolimskich, gdy jeszcze nie istniała stacja kolei średnicowej "Śródmieście"... tam na ławkach zbierało się wszelakie dziwne towarzystwo, także małolaty, którym z jakichś powodów nie zdarzyło się akurat nocować w domu... milicja rzecz jasna miała to miejsce na oku, ale miała też swoje profity z jego istnienia, więc "Gigant" funkcjonował w stanie swoistej homeostazy...
UsuńTo jest dopiero SUPER INFORMACJA!!!!
Usuń:-))
Ja w PKiN na 12 pietrze miałam wykłady, gdy studiowałam. Wiem też, że na Jelonkach jest pobudowany dla budowniczych cały kompleks domków parterowych. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńA ja chodziłam do Pałacu Młodzieży do Kółka Teatralnego, a potem na lektorat z angielskiego i hiszpańskiego.
UsuńSerdeczności Marysiu.
jak najbardziej status zabytku i ręce precz od Pałacu!... rzecz jasna z wyłączeniem rąk konserwując8ch, remontujących, usprawniających infrastrukturę, etc...
OdpowiedzUsuńmam dość osobisty stosunek do tego obiektu, gdyż mieścił się tam /VII VIII i IX piętro/ swojego czasu Wydział Matematyki, Informatyki i Mechaniki, co powodowało, że nieco czasu tam spędzałem, nie tylko w celach edukacyjnych zresztą... życie towarzyskie koncentrowało się w bufecie ma IX p,. tam też odbywały się batalie brydżowe i w inne gry, co pozwalało czasem podreperować skromny studencki budżet... bufet zamykano o 15-tej, a wtedy przenosiliśmy się do tzw. "kątów" na X lub XI p., których zacisze sprzyjało owym grom, a także spotkaniom nieco innej natury, bardziej prywatnej, czasem trwającymi aż do rana... niepisaną umową z ochroną była dbałość o niezaprószenie ognia, gaszenie świateł po zakończeniu działalności i w ogóle dbanie o porządek w tych kątach... sentyment do Pałacu sprawia mi przyjemność, tudzież wywołuje u mnie nietolerancyjny stosunek do każdego pomysłu zniszczenia owego budynku...
p.jzns :)...
No proszę - to prawie wyznanie miłosne do Pałacu.
UsuńSuper!!!
Dzięki serdeczne.
aha... Pałac kompletnie nie kojarzy mi się z systemem, który owego czasu panował i którego co najmniej nie lubiłem, co więcej, wspomniany Wydział UW był mocno "antysystemowy" w swoim klimacie, więc tym bardziej trudno w PKiN upatrywać jakiegoś symbolu tzw. "komuny", czy czegoś w tym guście...
UsuńCałkowicie się Tobą zgadzam.
UsuńJestem fanką Pałacu. Cieszę się, że był wtedy, kiedy pojawiłam sie po raz pierwszy w Warszawie (mieszkalam przez 6 lat tuż obok) i chciałabym by trwał. Mnie się on nawet podoba. A w domkach na Jelonkach mieszkałam kilka lat. Osiedle Przyjaźń było bardzo klimatyczne i wiele mówiło o swych pierwszych mieszkańcach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie witam fankę Pałacu.!!!!
UsuńSerdeczności Ewo.
:-)
Ręce precz od "Pajaca" !! ;o)
OdpowiedzUsuńTajest!!!!!!!!!
Usuń:-)
Bardzo lubię określenie "mały, ale gustowny":))) Kompletnie nie rozumiem tej całej histerii związanej z PKiN. I co z tego, że to podarunek od CCCP? W Malborku stoi podarunek od Krzyżaków i jakoś nikt nie kombinuje, żeby zasłonić go kolejnym biurowcem:)
OdpowiedzUsuńNo i masz słuszną rację :-)))
UsuńDla mnie jest to symbol Warszawy. Zawsze się cieszę, gdy uda mi się zobaczyć jego sylwetkę. Mam nadzieję, że wszelkie pomysły o jego ewentualnym zburzeniu odeszły już w przeszłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Sprawa ucichła, więc jest nadzieja...
UsuńPozdrawiam i dziękuję za wizytę.
Ja tam uważam, że PKiN to jedna z nielicznych rzeczy (o ile nie jedyna), którą można zapisać Stalinowi na plus!
OdpowiedzUsuńChyba masz rację Bojo.
Usuń:-)
.. PKiN zawsze był znakim rozpoznawczym, był takim symbolem Warszawy.. kiedyś samotnie wystawał ponad Stolicą, teraz już jest mało widoczny na tle innych wysokościowców.. po prostu nie wyobrażam sobie Warszawy bez Pałacu!
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam serdecznie :)
Witam Cię serdecznie na moim blogu i dziękuję za komentarz.
Usuń:-)
W sumie zawsze lepiej budować, niż burzyć.
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak Szarabajko.
Usuń:-)
Dla mnie też pałac jest symbolem Warszawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Łucjo.
Usuń:-)
I dla mnie także.
OdpowiedzUsuńI niech sobie nadal stoi. :)
Pozdrawiam.
Pewnie że tak.
Usuń:-)
ciekawie, wróce w wolnej chwili poczytać :) pozdrawiam Ala
OdpowiedzUsuńWracaj:-)
OdpowiedzUsuńGdy wszedłem w bliższy kontakt z Pałacem - miał jeszcze nad głównym wejściem, wprawdzie "przysłonięte" neonem ale wykute w kamieniu imię Józefa Stalina. Jelonki - "Osiedle Przyjaźń" też posiadało wszystko, by budowniczowie nie musieli się szwendać po mieście. Już w czasach, gdy osiedle zasiedlili studenci z różnych uczelni (Uniwersytet, Politechnika, SGPiS, SGGW) do dyspozycji była obszerna stołówka, jeszcze większy klub, poczta, kino, łaźnia, sklepy spożywcze, apteka, biblioteka i coś tam jeszcze. W pobliżu Dworca Śródmieście (wówczas w wykopie) stał też w jelonkowskim stylu drewniany budynek dla potrzeb budowniczych, zwany później, po zakończeniu budowy "Stodołą". Co zaś do Armstrongo - nigdy go w Polsce nie było.
OdpowiedzUsuńDziękuję Mareczku.
UsuńPałacu, który jest wielce użytecznym budynkiem nie należy burzyć - to moje zdanie. Niestety jak za wszystkie "DARY" od Brata ze wschodu, trzeba było płacić wielokrotnie za wysoką cenę.
OdpowiedzUsuńSerdeczności !!!
I tak Cię Joasiu sterroryzowałam że musiałaś do mnie przyjść!!!
Usuń:-)))
Kochana Moja chciałabym nie wychodzić od Ciebie, bo tu jest i ciekawie i bezpieczniej niż gdziekolwiek indziej. Do tego wciąż się czegoś nowego i ważnego dowiaduję, ale zanim otworzę laptop już mnie szarpią na cztery strony, przyzwyczajeni wszyscy, że jestem na zawołanie. Teraz jednak muszę się zdecydowanie wyłączyć i zając moim planem twórczym. Nie gniewaj się i Ty Stokrotko Droga. O szarpaniu nie miałam absolutnie na myśli Ciebie, żeby było jasne! Buziole!!
OdpowiedzUsuńNie gniewam się!!!!
UsuńI życzę Ci samych sukcesów!!!
Przytulam serdecznie.
No to dorzucę i ja swoje trzy grosze info: pod iglicą Pałacu było gniazdo sokołów Sawy i Warsa ,wychowali sporo młodych sokołów ,teraz gniazdo zlikwidowano ,bo jest remont iglicy,sokoły, już inna para ,(Wars i Sawa już za tęczowym mostem) rezyduje to na jednym wieżowcu to na innym obok pałacu ,ale pra Giga i Franek są obecne ,tylko nie wiemy gdzie będą -tym razem- miały swój lęg.Jest w zamierzeniach odbudowa gniazda na Pałacu .Pałac zatem stać musi :) ;)Pozdrawiam Ciebie Stokrotko! i Wszystkich P.T.Zaglądających Blogowiczów .A czyta się Ciebie wyśmienicie .Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Olu!!!
UsuńDziękuję Ci bardzo za te wszystkie niezmiernie ciekawe informacje.
Bardzo się cieszę, że do mnie zaglądasz.
Zdrowia i wszystkiego najwspanialszego Ci życzę.