środa, 2 stycznia 2019

Czytam o MISJI


Poniżej fragment przysięgi ratowników TOPR:

Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika i jego Zastępcy – bez względu na porę roku dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony /…/ w celu poszukiwań zaginionego i niesienia pomocy”.

/Projekt powołania stowarzyszenia zajmującego się ratownictwem górskim powstał w 1908. Śmierć Mieczysława Karłowicza, który zginął zasypany przez lawinę, przyspieszyła prace nad powstaniem organizacji, zarejestrowanej ostatecznie 29 października 1909 we Lwowie pod obecną nazwą Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Prezesem stowarzyszenia został Kazimierz Dłuski, naczelnikiem Mariusz Zaruski. Siedzibą stał się pierwszy zakopiański dom kultury nazwany Dworcem Tatrzańskim./

Tak o książce Beaty Sabały-Zielińskiej napisala Martyna Wojciechowska:

Niezwykła opowieść o życiu, determinacji, nadziei i cudach”
Hermetycznie zamknięte środowisko. Od ponad stu lat ratownicy TOPR wzbudzają podziw, szacunek ale też zwykłą ludzką ciekawość, jak to jest ryzykować swoim życiem żeby ratować życie innych? Ile wyrzeczeń wymaga realizacja takiej pasji, misji, bo przecież trudno nazwać to pracą.

Urywek ze str.13 książki:

Nie lubią mówić o sobie. Nie uważają się za bohaterów. Podkreślają, że ich praca jest jak każda inna, że nie robią nic nadzwyczajnego. Denerwują się, gdy słyszą słowo „bohater” i mają alergię na patetyczne sformułowanie „Rycerze Błękitnego Krzyża”. Są zadziwiająco skromni i pokorni wobec sił natury. Niejednemu z nich śmierć zajrzała w oczy. Niektórych z nich zabrała. Nie ukrywają, że czasami się boją. I przyznają że strach bywa ich sprzymierzeńcem.”

Jak pisze na odwrocie okładki Jan Krzysztof, który jest naczelnikiem TOPR-u od 1998 roku siłą tego stowarzyszenia są ludzie, którzy potrafią połączyć swe moce i umiejętności dla wspólnego celu jakim jest ratowanie życia ludzkiego.

Pięknie o tym napisała Beata Sabała-Zielińska. Jej pierwszej udało się skłonić ratowników do rozmów o swojej MISJI. Zrobiła to z niezwykłym wyczuciem dlatego powstała książka wyjątkowa i wzruszająca. Książka o świecie ratowników TOPR.

Na bazie tych rozmów autorka opisała wiele wypraw ratunkowych.

Zacytowała też opowieści o dawnych wyprawach. Na przykład o tej w której empatia jednego ratownika doprowadziła do zmiany porządku na Ziemi.
A działo się to wszystko w czerwcowy poranek 1914 roku. Jeden z pierwszych ratowników TOPR-u – słynny góral Stanisław Gąsienica-Byrcyn pomógł zejść z oblodzonej skalnej grzędy Zawratu i uratował w ten sposób życie dwóm turystom. Jeden z nich przedstawił się potem jako „Malinowski, poseł do Dumy”, drugi mruknął tylko :”Uljanow”.

W ten sposób ojciec mój przyczynił się do rozwoju komunizmu” - pisał potem we wspomnieniach Kazimierz Gąsienica-Byrcyn – dodając pół żartem pół serio, że był to jedyny przypadek w historii TOPR-u gdy ratownik miał wątpliwości czy dobrze zrobił udzielając pomocy.
‘„Kiebyk wiedzioł że to Lenin , to by były inne losy Europy”- mawiał ojciec z uśmiechem, dodając że „jeszcze mu skurwysyn za dwie dniówki winien”.’
----------------------------------------------------------------------------------

Naprawdę warto przeczytać tę książkę.



77 komentarzy:

  1. Witaj w nowym roku. Niechaj będzie dla Ciebie i Twoich Najbliższych oraz serdecznych znajomych, którzy wielokrotnie inspirują nas do działania, jak najlepszy, zdrowy, radosny i twórczy. Może zaowocuje książką równie ciekawą, jak ta o której napisałaś. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Iwono za Twoją serdeczność i życzliwośc.
      :-)

      Usuń
  2. No proszę, jaka niewdzięczność! Do końca życia powinien na kolanach dziękowac, a nie światową rewolucję wzniecać. Najlepsze scenariusze historii pisze samo życie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie intryguje, po jakiego grzyba ludzie w te góry lezą. Ani to przyjemne, ani bezpieczne - i potem jeszcze narażaj się dla takich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź prosta- łażą bo góry są;)))

      Usuń
    2. Frau Be - żeby to zrozumieć to trzeba połknąć bakcyla gór... albo się w nich zakochać...

      Usuń
    3. Anabell - masz pojęcie że Młodszy nadal zdobywa Koronę Europy...???

      Usuń
  4. Jak widać z obrazków w telewizji zawsze znajdą się ludzie bez wyobraźni, dla których to wszystko się robi...podziwiam wszystkich ratowników!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Asiu - także tych ratowników w gónictwie.

      Usuń
  5. On i tak marnie skończył. A ratownikom należy się wielki szacunek. Wszystkim ratownikom, ryzykują życiem, często przez głupotę innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Jędrusiu- wszyscy ratownicy zasługują na szacunek i podziw.

      Usuń
  6. To bardzo odważni ludzie, którzy często muszą interweniować i narażać własne życie z powodu ludzkiej głupoty. Mam tu na myśli wyjście w góry bez odpowiedniego przygotowania, które jest najczęstszym powodem do wezwań ratowników. Mimo apeli... Nasze góry są przeludnione, a chęć zrobienia dobie fajnej fotki, ogłupia. Jak byłam ostatnio na Śnieżce to ze zgrozą patrzyłam na kobietę w butach na wysokim koturnie. Jak ona weszła? Fakt , jest łagodne szerokie wejście, ale ludzie, kto wchodzi na szczyt w butach na obcasach?

    Dobrego Roku dla Ciebie Stokrotko i Twoich czytelników!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksanno - ja też wiele razy jestem świadkiem jak głupole chodzą w klapkach i z parasolkami w góry. I na dodatek z butelką piwa, które po drodze piją.
      Dziękuję za życzenia:-)

      Usuń
  7. Kiedyś byliśmy świadkami nad Morskim Okiem jak Goprowcy ratowali dwóch taterników którzy ugrzęźli w Mięguszach. Powiem Ci że wszyscy wstrzymaliśmy oddech i była taka cisza że słychać było jak las rośnie.

    To prawda praca ratowników górskich to jest Misja.

    Pozdrawiamy Cię serdecznie noworocznie.

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku - ja też kiedyś byłam świadkiem takiej wyprawy ratunkowej. Jeszcze wtedy helikopter nie był używany tak często a ratownicy minęli nas na Wrotach Chałubińskiego. Szli jednostajnym miarowym krokiem, ale bardzo szybko.

      Usuń
  8. Czasem, kiedy czytam doniesienia, że ktoś wszedł np. w letnich butach zimą w góry, to szlag mnie trafia i mysle sobie, ze powinna za taką głupotę być odpowiedzialność cywilna ponoszona, jesli na pomoc ściaga się ekipe ratowniczą, a przynajmniej pokrycie kosztów.
    A na marginesie - serial "Ratownicy" widziałaś? z Jackiem Komanem. Ksiązki poszukam.

    Najlepszego w 2019 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że widziałam. To był bardzo dobry film.Wspaniale pokazano, ze to są ludzie całkiem zwyczajni z mnóstwem osobistych problemów. I którzy potrafią wszystko zostawić aby iść w skały i ratować innych.
      A głupoli niestety w górach coraz więcej.

      Usuń
    2. A książki Sabały-Zielińskiej już ściagnęłam:)

      Usuń
    3. To bardzo dobrze, bo ona pięknie pisze.
      :-)

      Usuń
  9. Też do końca nie zrozumiem - po co... czy to uzależnienie od adrenaliny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po co taternicy czy prawdziwi turyści idą w góry to rozumieją tylko te osoby których góry zauroczyły.
      Pozdrawiam Gabrysiu.

      Usuń
    2. Bo
      "W górach jest wszystko, co kocham
      Wszystkie wiersze są w bukach
      Zawsze kiedy tam wracam
      Biorą mnie klony za wnuka
      Zawsze kiedy tam wracam
      Siedzę na ławce z księżycem
      I szumią brzóz kropidła
      Dalekie miasta są niczem."

      Usuń
    3. To wszystko prawda Ewo.
      Dziękuję Ci serdecznie.

      Usuń
  10. Tak, to prawdziwa misja. Ryzykują zdrowiem i życiem także i wówczas, gdy pomocy potrzebują bezmyślni turyści, wybierający się na górski spacer przy zagrożeniach lawinowych.
    Książki poszukam, dzieki za rekomendacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anusiu - warto przeczytać, naprawdę.
      Serdeczności

      Usuń
  11. Mój, jak wiesz, był wspinaczem, ale raz omal nie odpadł od ściany, a w niedługi czas potem brał udział w znoszeniu jednego z "odpadniętych" taterników w takiej bambusowej kołysce i gdy kazałam wybierać albo ja albo wspinaczki wybrał jednak mnie.Bo co z tego, że uczył się wspinania u najlepszych- to nie zapewnia bezpieczeństwa, giną również bardzo dobrzy, doświadczeni wspinacze. Każda akcja ratunkowa to b.wysokie koszty i moim zdaniem każdy wspinacz powinien mieć specjalną polisę. Bo nie bardzo rozumiem dlaczego całe społeczeństwo ma być co i rusz obciążane kosztami wypraw TOPRu bo zawsze się trafi jakiś debil bez krzty wyobraźni, który pójdzie tam gdzie nie powinien i w czasie gdy powinien siedzieć na tyłku w domu lub schronisku.
    Miłego i mniej stresującego Nowego Roku!!!!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jak mi opowiadałaś.
      A moja Siostra Zastępcza miała narzeczonego taternika. Pokłóciła się z nim dzień przed poważną wyprawą. On już nie wrócił żywy a ona do dziś jest sama.... bo nie może sobie darować tej kłótni.
      Pozdrówki!!!

      Usuń
    2. I wiesz, te wszystkie wyprawy wysokogórskie zdobywanie kolejnych szczytów to jest UCIECZKA OD WSZELAKICH TRUDÓW, KTÓRE NIESIE Z SOBĄ CODZIENNOŚĆ.Większość wspinaczy nawet nie zdaje sobie z tego sprawy że tak jest.To jest "nałóg uspakajający tak jak papieros, alkohol,narkotyk".
      Niepotrzebnie Twoja Siostra Zastępcza ma wyrzuty sumienia-życie z tymi ludźmi jest po prostu jednym wielkim pasmem udręki.
      Buziam;)

      Usuń
    3. Wobrażam sobie że tak jest. Pisały o tym żony słynnych polskich himalaistów. Przechodziły piekło na Ziemi.
      A moja Siostra ZAstepcza jest jedną z najlepszych i najwspanialszych osób na świecie.
      :-)

      Usuń
  12. Wspaniali ludzie, chętnie przeczytam tę książkę. Uściski Stokrotko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono - to jest nowość. Najlepiej kupić w Empiku, ale w bibliotekach też już z pewnością mają tę książkę.

      Usuń
  13. Kochana! Życzę Ci wspaniałego roku! Bądź zdrowa i szczęśliwa!

    Podziwiam i mam wielki szacunek dla ratowników medycznych, górniczych, morskich i górskich. To ludzie odważni i szlachetni.

    OdpowiedzUsuń
  14. To nie tylko ludzie z misją, ale i z pasją. I nie tylko niewydarzonym turystom udzielają pomocy, ale także tym, którym przytrafiło się zwykła nieszczęście. Nie wybierają. Jeśli komuś należą się medale, wyróżnienia, sympatia i szacunek, to właśnie im.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisałaś Szarabajko.
      Bardzo Ci dziękuję.

      Usuń
  15. Stokrotko a czy wiesz jak się skończyła sprawa wykupu lądowiska dla helikoptera TOPR-u przy szpitalu w Zakopanem.? Nie wiem czy dobrze pamiętam ale ale chyba nie chcieli TOProwi przydzielić dodatkowych funduszy na ten zakuo i helikoptery musiały lądowac dużo dalej. Pytam, bo kiedyś mieszkałam prawie miesiąc przy siedzibie głównej TOPR-u na Piłsudskiego i widziałam często jak helikopter wylatywał na akcję ratunkową.

    Serdeczności i dziękuję za polecenie książki.

    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Elu - ale obiecuję, że się dowiem.
      :-)

      Usuń
  16. zachęciłaś :)

    dobrego, spokojnego i zdrowego tego nowego, co już jest z nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się cieszą.
      I się cieszę że się odezwałaś!!!
      :-)

      Usuń
  17. Żona z koleżanką w 2018 roku przeszły po górach(w adidaskach)
    ponad 2000 km.Rok wcześniej żona paskudnie skręciła nogę w adidaskach,a porządne trapery z cholewą stoją na półce.

    Gdy tylko nauczyłem się czytać,to książki o wyprawach w góry i na bieguny należały do moich ulubionych.

    Gdy droga była nieodśnieżana i Pogotowie Ratunkowe nie mogło dojechać do pobliskiego wyciągu narciarskiego,ratownicy GOPR śmigali wiele razy przed moim domem z poszkodowanym narciarzem.

    Minęło 50 lat od największej katastrofy w polskich górach.Co mówią o niej ratownicy GOPR i świadkowie?
    https://www.youtube.com/watch?v=-1K-SfKd0_E

    Ostatni szlak M.Karłowicza.
    https://www.youtube.com/watch?v=5weYHnGFasY
    "Lawina rzadko przysypuje człowieka głęboko,siła odśrodkowa wyrzuca go zazwyczaj blisko powierzchni:Karłowicz był przykryty tylko 1,1/2 m.śniegu."-Warszaw,d.18 czerwca 1910 r.dr.Ludomir Sawicki.

    Mam blisko do Skały Pamięci,na której umieszczono już 9 tablic pamiątkowych ratowników GOPR i ludzi,którzy kochali góry.
    Na innej skale,w szczelinie,tablica ratownika GOPR,który zginął w Karkonoszach w 2005 r.
    "W górach jestem znowu prawdziwym człowiekiem;tam stajemy się braćmi i wszystko co brzydkie i błahe opuszcza nas."-Herman Henkel

    Chciałbym wspiąć się na najpiękniejszą górę świata-Cerra Torre,
    na którą wspinała się moja znajoma z synem...syn odpadł od ściany.
    https://www.youtube.com/watch?v=mLTNcaKDJc4
    ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem tylko że wiedziałam, że to chodziło o Biały Jar w Karkonoszach.
      Wszystko grzecznie przeczytam i wysłucham - obiecuję.
      No i cały czas rozmyslam jakby Cię wynagrodzić za te wspaniałe komentarze.

      Usuń
    2. Jakżeby nie wspomnieć o...
      Pierwszy przewodnik tatrzański,ratownik-Klemens Bachleda"Klimek",mawiał zawsze żartobliwie:
      "Ech,wiecie panie,co wam powiem,to wam powiem,ale wam powiem,cok myślał,że mnie już Anieli sdejmują."

      Dnia 6 sierpnia 1910 r.na Małym Jaworowym zdjął go Anioł z turni szczytu Jaworowego,kiedy stary,bohaterski Klimek
      niósł pomoc zaginionemu,kiedy straszna i potężna
      "kurniawa",sypiąca śniegiem,gradem i ulewą zaciemniła świat cały,kiedy najmężniejsze serca ratowników zwątpiły
      w ratunek,i kiedy wódz wyprawy dał hasło odwrotu,by nie
      narażać na śmierć pewną swej drużyny.
      W chwili,kiedy się wszyscy cofnęli,rzekł do siebie stary,bohaterski Klimek:
      "Tam żywy człowiek czeka ratunku."
      I sam ruszył pomimo strasznej wiejby,pomimo 62 lat,pomimo
      schorzałego i wątłego ciała.Tam czekał jego Anioł,
      który zdjął go nareszcie z turni życia ciężkiego,
      a ofiarnego aż do bohaterstwa.
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Klemens_Bachleda
      ***

      Usuń
    3. Bardzo Ci dziękuję za wszystko co napisałeś.
      O Klimku Bachledzie wiem że był wzorem dla wszystkich ratowników GOPR-u.

      Usuń
  18. Pamietam czytanie książek nie tylko o tragediach tatrzańskich/W.Zulawski/ ale także ratowaniu zdobywców wiecznych lodow. Uwazam jak Anabell - góry sa po to by je zdobywac i cieszyc się ich pięknem, zeglowac po oceanach by...itd. Oczywiście , można tez pracować od 8 do 16, ogladac telewizje - każdy wybiera swój sposób zycia. Nie rozumiem wydziwiania. W czasie wakacji czytałam ksiazke Bieleckiego - tam jest odpowiedz. Pozdrawiam Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu - kocham Cię za ten komentarz!!!!
      Cieszę się, że kartka ode mnie wreszcie dotarła.
      :-)

      Usuń
  19. Kiedyś w praczasach przeczytałem, że jednym z TOPR-owców był Olsztyniak, który ... dojeżdżał na dyżury!! A tak w kontekście ratowania polecam wywiad: http://www.sport.pl/inne/56,64998,23778605,andrzej-bargiel-pierwszy-czlowiek-ktory-zjechal-na-nartach.html PS. Super Gość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to na dużury dojeżdżał ten Olsztyniak. I jak był w dyżurce TOPR-u to brał udział w wyprawie ratunkowej. Bo przeciez nie pędził z Olsztyna... :-))
      Dzięki serdeczne z pewnością przeczytam ten wywiad.
      Jak mi się dzień wydłuży... :-)))

      Usuń
    2. Raczej nie, gdyż nie byłoby to zbyt efektywne:)))

      Usuń
  20. Witaj, Stokrotko.

    Ludzie godni najwyższego szacunku.

    Pozdrawiam noworocznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ze tak uważasz Leno.
      Serdeczności :-)

      Usuń
  21. jakie ciekawostki i to spod samiuśkich Tater.
    potrzebna to służba, ale jej obecność, heroizm i gotowość odbiera nierozważnym instynkt samozachowawczy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Czesiu.
      A ja serdecznie Ci dziękuję za życzenia świąteczno-noworoczne i za piękny prezencik. Dzisiaj dostałam.
      Serdeczności

      Usuń
  22. Zwyczajni ludzie, niedoskonali jak każdy z nas, z wielką wewnętrzną potrzebą niesienia pomocy i to jest nadzwyczajne!

    Mój bratanek działa bardzo aktywnie na rzecz oddziału honorowego krwiodawstwa, przy wrocławskiej uczelni wojskowej. Organizacja ta niedawno obchodziła jubileusz i z tej to okazji wręczano medale. Pytam się go, a ty medalu nie dostałeś, on mi na to, że wnioski dla innych to on wypełnia, a dla niego nie ma kto wypełnić wniosku, no ale przecież to on nie dla medalu to robi.

    Niech Ci się fajnie dzieje w tym 20019 roku Stokrotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario - mój młodszy syn też jest honorowym krwiodawcą.
      Chodzi też po górach i zdobywa Koronę Europy.
      Dziękuję Ci bardzo za serdeczność.

      Usuń
  23. Ratownictwo, nie tylko górskie, przeżywa kryzys. Myślę, że to należy uregulować tak, aby bezmyślność była bardziej karana. Od tego przecież zależy życie ludzkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz oczywiście rację...
      Ale z tym kryzysem to nie jest tak źle. Nadal do TOPR-u zgłaszają się nowe, młode i ..... trochę szalone osoby.

      Usuń
    2. Chodziło mi o kryzys tego co patologiczne społeczeństwo widzi w misji ratownictwa ...

      Usuń
  24. Niektórym ludziom przeszłaby ochota na głupie ''żarty " gdyby za taką akcję ratowniczą sami musieli zapłacić. Jestem za tym, by za akcje ratownicze, wystawiano rachunki tym co te akcje wszczynali i nie mam tu na myśli ratowników, tylko bezmyślnych turystów.
    Jakby raz drugi zapłacili to może by pomyśleli, że w góry zimą się nie chodzi lub odpowiednio się przygotowuje do wyjścia.
    A tak ratownicy będą wzywani do zbłąkanych turystów.
    Ratownicy to są ludzie odważni, którzy chcą nieść pomoc każdemu, kto tej pomocy potrzebuje.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  25. Ratownikom z TOPR-u należy się wielki szacunek i podziw za ich odpowiedzialną, niosącą pomoc i ratującą życie pracę.
    Serdeczności Stokrotko:-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Odpowiedzi
    1. Dziękuję Marysiu.
      Ale ten tekst to głównie cytaty.
      :-)

      Usuń
  27. Tak na co dzień zapominamy o tych odważnych ludziach, ktorych ja szczerze podziwiam też.
    Ile to trzeba mieć cierpliwości, żeby nie palnąć w durny czerep jednego, czy drugiego "turystę" ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przecież ratownicy często ryzykują życiem ratując takiego "turystę" w klapkach ...
      Dzięki Lidio.

      Usuń
  28. A ja, dawno temu, należałem do Ochotniczej Straży Pożarnej. Niestety, na szczęście, za mojej kadencji nie było pożaru...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy coś wspólnego Bojo.
      Bo ja kiedyś ukończyłam kurs na przewodnika po Warszawie i otrzymalam odpowiednie uprawnienia. Ale mój los tak się potoczył że nigdy nie oprowadziłam po stolicy żadnej wycieczki.... tylko rodzinę i znajomych.
      :-)

      Usuń
  29. Bardzo ciekawe z tym Leninem. Tak sobie myśle, że bez względu na ilość książek na temat ratownictwa górskiego i tak znajdą się „mądrzy” na wyprawę w góry tenisówkach czy innych szpilkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ... a ci w tenisówkach i na szpilkach książek z reguły nie czytają. I to jeszcze takich o jakimś ratownictwie...

      Usuń
  30. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Syrakuzy - z cyklu "Włochy Południowe i Sycylia" - część ósma

Po wylądowaniu w Katanii i wypożyczeniu dwóch małych samochodów udaliśmy się w podróż pod Sycylii. Zwiedzanie Sycylii zaczęliśmy od południo...