czwartek, 26 grudnia 2019

Rzeszów nocą

Tekst ten dedykuję Cioci Marysi z Rzeszowa, która pozostała mi ostatnia z pokolenia Moich Rodziców


Nocą zwiedza się i pokazuje turystom przeważnie metropolie albo miasta wyjątkowo piękne i zabytkowe. A ja nocą zwiedzałam Rzeszów. 

Zaczęłam od okrągłej kładki. Zbudowana w 2012 roku nad skrzyżowaniem ulicy Piłsudskiego i Grunwaldzkiej, tuż przy Urzędzie Wojewódzkim i w pobliżu przepięknego zespołu klasztornego Bernardynów jest, ze względu na kształt, charakterystycznym elementem krajobrazu Rzeszowa, rozpoznawalnym w całej Polsce. Podobno jest jedyną tego rodzaju w Europie. Ma kształt koła o średnicy 38 m. Posiada pochylenie, dwie windy, a wieczorami jest pięknie oświetlona. Są na niej ławki, w donicach rosną drzewa i kwiaty. Umawiają się tam często młodzi i nie tylko młodzi. 

Potem przeszłam obok pięknie oświetlonych budynków Teatru im. Wandy Siemaszkowej i galerii Józefa Szajny. To w tym teatrze debiutowali znakomici reżyserzy i aktorzy, tacy jak Kazimierz Dejmek, Adam Hanuszkiewicz, Ignacy Machowski czy Zdzisław Kozień. W teatrze tym sukcesy święcił także Tadeusz Kantor ze swoim wspaniałym spektaklem Wielopole, Wielopole. Innemu wybitnemu reżyserowi (który był także scenografem, malarzem  i teoretykiem teatru) urodzonemu w Rzeszowie – Józefowi Szajnie – urządzono na mniejszej scenie tego teatru galerię jego rysunków, obrazów i kompozycji przestrzennych.

A potem był rynek z ratuszem, pomnikiem Tadeusza Kościuszki i wieloma czynnymi jeszcze ogródkami kawiarnianymi.
W podziemiach rynku znajduje się wejście do Podziemnej Trasy Turystycznej „Rzeszowskie Piwnice”. Niestety, było już za późno na ich zwiedzanie. 

Doszłam tak do placu Farnego ze stojącym na nim kościołem pw. św. Stanisława i św. Wojciecha. Stał tu w XIV wieku kościół gotycki, który uległ zniszczeniu w trakcie wielkiego pożaru. Pozostało tylko gotyckie prezbiterium. 

Potem znowu szłam słynną Paniagą i oglądałam przepięknie oświetlony dawny konwent Pijarów. Paniaga to ulica 3 Maja. 

Paniagą doszłam do zamku. Tego samego zamku Lubomirskich, w którym kiedyś mieściła się katownia gestapo, a potem katownia UB. W listopadzie i grudniu 1939 roku okupanci osadzili tam grupę szlachty i ziemian z Małopolski – między innymi Katarzynę i Leona Sapiehów i Jerzego Lubomirskiego z Horodenki. Od 20 października 1939 roku do marca 1940 więziony był tu premier RP i przywódca chłopski Wincenty Witos. Więziono tu i zamęczono wielu członków ruchu oporu. Po odejściu Niemców więzienie na zamku zaczęli zapełniać żołnierze AK i przeciwnicy nowego ustroju. 

Zamek otacza fosa, wzdłuż której wiedzie przepiękna ulica Pod Kasztanami. A na tej ulicy stoją ciekawe  wille. Zaprojektował je pod koniec XIX wieku na bazie szwajcarskich rozwiązań rzeszowski architekt Mateusz Tekielski. 

Na zakończenie wieczornego czy też nocnego spaceru po Rzeszowie poszłam na ulicę Dekerta, przy której mieszkałam cały rok jako uczennica klasy drugiej szkoły podstawowej. Stoi tam letni pałacyk Lubomirskich. Ten sam, który przez cały tamten rok podziwiałam z okna mieszkania swojej cioci. Mieściła się w nim wtedy Szkoła Pielęgniarska. 

Ten przepiękny pałacyk, w którym urodził się w roku 1933 w mieszkaniu swojej babci jeden z największych reformatorów teatru XX wieku Jerzy Grotowski, był wtedy w remoncie. 

Ale z drugiej strony pałacyku – znajduje się rzeszowska fontanna multimedialna. A więc tańczące w rytm muzyki strumienie wody oraz ekran wodny, na którym wyświetlane są prezentacje filmowe  i laserowe. Był akurat sobotni wieczór, a właśnie wtedy są specjalne spektakle. 

Powiedzcie mi, proszę, czy Rzeszów nocą nie zasługuje na miano miasta interesującego i pięknego? 

Jak to dobrze, że mogłam, a przede wszystkim, że miałam tam do kogo pojechać, aby to wszystko zobaczyć.
---------------------------------------------------------------------
/Był to urywek z mojej książki pt: "Mój kraj nad Wisłą"/ 



  

72 komentarze:

  1. Pięknie opowiedziałaś o nocnym Rzeszowie, Stokrotko! Mieszkamy od niego ok. 40 km i jeździmy tam do rodziny albo na sprawunki kilka razy do roku. Znam go wiec właściwie tylko za dnia i od trochę innej strony niż Ty.Raz tylko, wiele lat temu, byliśmy tam po zmroku, zimą, w teatrze na przedstawieniu kukiełkowym "Iwony, ksiezniczki Burgunda" .Nigdy tego nie zapomnę, pięknie i niezwykle było i na przedstawieniu i potem, gdy spacerowalismy no przybranym w biel śniegu i nastrojowo oswietlonym mieście!:-)
    Dziękuję Ci za tę opowieść, Stokrotko i pozdrawiam Cie serdecznie drugiego dnia Świąt!:-)*

    OdpowiedzUsuń
  2. Z takich wzruszających urywków składa się cała książka.
    Miłego świętowania Ci życzę.

    Ela

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaguniu, nigdy nie byłam w Rzeszowie - jest jeszcze wiele miejsc w Polsce, których nie odwiedziłam bo w tych czasach łatwiej wybrać się np. na Ibizę, z której właśnie wróciłam dwa miesiące temu niż do pięknego polskiego zakątka. Taka zrobiła się teraz "wypasiona" moda może to dlatego, że to co blisko to wydaje się w zasięgu ręki i że zawsze można tam dotrzeć. A czas ucieka...Pięknie opisałaś to drogie Twojemu sercu miasto!
    Serdecznie Cię pozdrawiam
    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuniu - Rzeszów to dla mnie przede wszystkim wspomnienia z dziecinstwa.
      :-)

      Usuń
  4. No patrz, a ja nawet nie pospacerowałam po Rzeszowie w dzień, a co dopiero nocą. W dzień przejeżdżałam kilka razy w drodze w Bieszczady lub z nich wracając. Niewiele jest miast, które mogą urzec swym widokiem nocą, a z tego co pisałaś - Rzeszów do nich należy.
    Dziękuje za tę nocną wycieczkę. Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię zwiedzać miasta nocą, lubię podziwiać ich iluminacje, pięknie podkreślone cieniem i światłem zabytki, oraz nowoczesne, fikuśne i laserami zdobione twory. Kiedyś często spacerowałam miastem po zmierzchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieczorem czy nocą miasto ma zupełnie inną twarz.

      Usuń
  6. Na dodatek ta dedykacja bardzo wzruszająca.

    Pięknych Świąt Stokrotko:-)

    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ta Ciocia jest wyjątkowo dobrą osobą...

      Serdeczności dla Was :-)

      Usuń
  7. Byłam w Rzeszowie 3 lata temu, z wycieczką jednodniową, którą organizuje się dla pensjonariuszy sanatoriów z tego regionu. Ja akurat byłam wtedy w Iwoniczu! Było niewiele czasu na zwiedzanie, ale chodziłam po rynku, jadłam lody w najlepszej polskiej lodziarni.... i tyle pamiętam!
    Zatem Twój wpis jest jak najbardziej na czasie! 😀
    Pozdrawiam świątecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno warto zwiedzać miasta nocą, bo wtedy widać coś, czego nie zauważymy za dnia i na odwrót - pewnych rzeczy nie widać i dobrze.
    W Rzeszowie byłam raz, dawno temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak Ci się uda Lidio - pojedż do tego miasta jeszcze kiedyś :-)

      Usuń
  9. A ja kojarze Rzeszow ze Stefanem R Reczkiem,ktory porzucil nasz uniwerek dla WSP w Rzeszowie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z niesłychanym intelektualistą i erudytą, jakich już nie ma i który wykształcił Miodka... Kochałam profesora Reczka!

      Usuń
    2. Kimkolwiek jesteś, dziękuję, że o Nim wspomniałaś/eś.

      Usuń
    3. Nie wiem kim jesteś Anonimowy ale dziękuję bardzo.

      Usuń
    4. To ja Stokrotko uciekl mi podpis.A Reczka kochali wszyscy i wszystkie-wymyslil genialne dyktando dowcipne i bardzo trudne,a kolor niebieski byl warunkiem zdania kolokwium
      Malgosia.

      Usuń
    5. Dziękuję Małgosiu Kochana :-)

      Usuń
  10. I ja tam czasem - ale rzadko - bywałam, nawet trochę mieszkałam, pracowałam -aż blisko 3 miesiące - w VII kasie byłam na balu "przodowników nauki" z całego województwa, potem ktoś z rodziny był tam "kimś". I już tam nie bywam. Zgadnij kto to napisał,i bez dbałości o interpunkcję?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedyś może uda mi się przejść opisanym szlakiem, gdy zagoszczę na dłużej w Rzeszowie. Jest to wielce prawdopodobne, bo mam tam chrzesniaczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko - będzie mi bardzo miło jeśli tak powędrujesz śladem mojej wędrówki :-)

      Usuń
  12. Witaj, Stokrotko.

    Zasługuje:)
    Jak każde Miejsce, z którym jesteśmy związani i które kojarzy się z Najbliższymi.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Stokrotko.
    No to Ciebie aż do rzeszowa wywiało.
    Byłem w nim ze dwa razy, ale niewiele tam zwiedziłem.
    Miałem wtedy inne zainteresowania.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Wpadnij do mnie choć na chwilę i odpoczyń sobie mile.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  14. Ze smutkiem przeczytałam piękny post. Rzeszów od zawsze mi bliski, kolejne pokolenia mojej rodziny mieszkały w Rzeszowie: dziadkowie, mama, siostra, parę lat temu wnuk chodził tam do szkoły, mieszkał w internacie. Moich już nie ma w Rzeszowie..... Serdeczności ślę, Jagódko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi Anusiu.....
      Przytulam Cię najserdeczniej...

      Usuń
  15. Jeśli kiedyś będę w tamtych stronach chętnie odwiedzę Rzeszów Stokrotko. Bardzo ciekawie o nim opowiedziałaś. Jak zawsze miło się czyta twoje posty Moja Droga. Dziękuje za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - cała przyjemność po mojej stronie.
      A tekst masz przecież w mojej książce...

      Usuń
  16. W Rzeszowie jeszcze nigdy nie byłam, ale chciałabym kiedyś zobaczyć to miasto. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Poczułem się jak w domu. Dzięki,

    OdpowiedzUsuń
  18. Tam mnie jeszcze nie było. Zaczymam żałować. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  19. Stokrotko, dziękuję Ci za to, że tak pięknie napisałaś o moim mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i w końcu też takim trochę Twoim... :)

      Usuń
    2. Rzeszów to miasto moich Rodziców i moich wszystkich wakacji spędzanych w nim w dzieciństwie ...

      Usuń
  20. Ależ tam pięknie. Nigdy nie byłam w Rzeszowie. Pozdrawiam mocno

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie byłam w Rzeszowie, choć powinnam, bo z Rzeszowszczyzny pochodzi moja rodzina ze strony Mamy. Czytając ten tekst pomyślałam, że kiedy będę w Rzeszowie, muszę zwiedzić miasto w towarzystwie miejscowego przewodnika.

    Jak to dobrze mieć krewnych z pokolenia naszych Rodziców!

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zwiedzanie tego miasta ciągle przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zajmująca wycieczka. Wiesz, mnie też jedna, jedyna Ciocia została, jej siostra, a moja chrzestna, odeszła 2 lata temu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Anko.
      Ta Ciocia to żona najmłodszego brata mojej Mamy...

      Usuń
    2. U mnie bardziej skomplikowanie - Ciocia jest córką młodszej siostry mojej Babci, jej siostra i brat (dużo młodszy) juz się przenieśli za Tęczowy Most...

      Usuń
  24. Nie byłam jeszcze w Rzeszowie, ale po odbyciu z Tobą tego nocnego spaceru zapałałam chęcią zobaczenia tego pięknego miasta. Kolejny raz potwierdza się popularne powiedzonko "cudze chwalicie ,swego nie znacie " Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki za przypomnienie tego fragmentu Twojej książki. W Rzeszowie studiował mój chrześniak, więc wiedziałam, że to piękne miasto. A nocą jest jeszcze ładniej, wiem to od Ciebie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - Ty też masz tę ksiązkę.:-)
      Dziekuję Ci.

      Usuń
  26. Każdy zakątek Polski jest piękny.
    Nigdy nie byłam w Rzeszowie, być może już czas do tego pięknego miasta się wybrać.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  27. Byłam, Rzeszów jest piękny i w dzień i w nocy🤗
    W Rzeszowie znajduje się także klasztor naszych o.o. Bernardynów.
    Rzeszów jest uznany jako najbardziej przyjazne miasto w Polsce od lat😀
    Pozdrawiam milutko🧡🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę jakie miłe wiadomosci.
      Dziękuję Morgano :-)

      Usuń
  28. Ela Karczewska. Nie byłam w Rzeszowie. Twoje opowiadania Stokrotko sprawiają, że chciałoby się pojechać w te miejsca. Może kiedyś..Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mój ojciec pochodził z Rzeszowa, dziadkowie i pradziadkowie....Podoba mi się to miasto, szkoda tylko, że tak mało w nim zieleni. Nie mamy parków, wszyskie zielone oazy zostały zamienione na blokowiska. Ale taki żywot miast które tak szybko się rozwijają. Każdy chce mieszkać blisko...
    http://jagatoja.pl/2019/07/cudze-chwalicie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi Rodzice pochodzili z Rzeszowa. A ja w tym mieście spędzalam u Babci wszystie wakacje a także jeden rok - to wtedy chodziłam do Szkoły Podstawowej na ul Chopina.
      Dziękuję za wizytę i komentarz.

      Usuń
  30. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na mim blogu i zachęcam do częstych wizyt.

      Usuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...