W pewnej chwili usłyszałam Jej słowa: "Wiesz co, mam już dwie córki i jedną wnuczkę. Przydałby się wreszcie w rodzinie chłopak."
Na wystawie sklepu "Lalka" zobaczyłyśmy naszyjnik z bursztynów.
- Chodż, wejdziemy i obejrzymy go dokladnie" powiedziała moja Mama.
Po paru minutach usłyszałam:
- Daję Ci ten naszyjnik... ale proszę daj mi wnuka....Będę się nim opiekować...
Były to czasy w których badania USG byly wykonywane bardzo rzadko i tylko w uzasadnionych przypadkach. Nie wiedziałam więc co noszę pod sercem.
- Ale nie mogę Ci obiecać że to będzie chłopiec - powiedziałam przerażona.
- Będzie, mam takie przeczucie - odpowiedziała moja Mama.
2. Miesiąc potem, 8 lutego urodził się mój Pierworodny.
Pod szpitalem stał Jego tata i patrzył w okna szpitalne. Były to czasy w których zakazany był wstęp na porodówki. O wspólnym rodzeniu nikomu się nawet nie śniło.
Szpital był tuż przed remontem więc warunki w nim były koszmarne. Pamiętam, że w pewnym momencie zabrakło ciepłej wody i na godzinę przed rozpoczęcie się akcji porodowej myłam się w lodowatej wodzie. Byłam pewna, że zaraz umrę.
A gdy potem usłyszałam od lekarza -"Co się pani tak drze?" to miałam ochotę schować się w jakąś mysią norkę żeby nigdy już z niej nie wyjść.
Potem okazało się że to nie do mnie ten lekarz tak mówił, ale to i tak nie miało juz znaczenia.
W tamtym roku urodziło się mnóstwo dzieci. Lekarz, który odbierał mojego Pierworodnego powiedził: "To już 22 dziecko, któremu dziś pomogłem przyjść na świat". A była godzina 10.35.
3. Moja Mama dotrzymała słowa i gdy skończył mi się urlop macierzyński /a trwał w tamtych czasach ok. 3 miesięcy/ zaopiekowała się wnukiem. Przez prawie cztery lata przyjeżdzała codziennie rano do naszego domu i wyjeżdżała z niego dopiero pod wieczór. W tym czasie opiekowała się maleństwem, przewijala go, karmiła, opowiadała mu bajki, chodziła z nim na spacery. Specjalnie po to poszła na wcześniejszą nauczycielską emeryturę. Ale potem wróciła jeszcze do swojego zawodu i na pytanie koleżanek "dlaczego " odpowiadała, że opiekowała się najgrzeczniejszym i najukochańszym wnukiem.
4. Czas leciał jak szalony... Gdy Pierworodny miał 13 lat postanowiłam zabrać go na wycieczkę do Moskwy. Zostaliśmy tam zaproszeni przez znajomą Rosjankę. Tygodnia spędzonego w Moskwie, którą zjechaliśmy metrem pod ziemią i zeszliśmy na nogach na ziemi chyba nigdy nie zapomnimy. Zwiedzaliśmy wtedy bardzo dużo i podpatrywaliśmy życie mieszkańców tego miasta,. Opisałam to w tekście "Europejska stolica kontrastów", który umieściłam w pierwszej książce pt: "Zwariowałam".
5. Czas zatrzymał się tuż przed Jego 17-mi urodzinami.
Zatrzymał się na pół roku na skutek straszliwego wypadku. Na stojącego na wysepce tramwajowej Pierworodnego najechał rozpędzony samochód. Sprawca wypadku uciekł.
Chociaż od tamtego czasu minęlo już wiele lat to nadal doskonale pamiętam jak stałam odwrócona twarzą do ściany na Izbie Przyjęć Szpitala Praskiego i zalewałam ją łzami. Za ścianą leżało nieprzytomne, z rozbitą głową, zakrwawione i połamane moje dziecko.
Przez pół roku nie chodził Pierworodny do szkoły /był w 2-giej klasie technikum / tylko leżał w gipsie i uczył się sam. Co tydzień jeżdziłam z nim odpowiednim transportem do szkoły aby mógł zaliczyć materiał z różnych przedmiotów.
Po wielu latach napisałam o tym wypadku tekst pt: "Szczęście" i umiesciłam go na pierwszym nieistniejącym juz blogu. Tekst kończył się słowami: "I teraz już wiem co to jest szczęście".
6. Pół roku potem - tuż przed Bożym Narodzeniem wylądowałam w szpitalu z okrutnymi bólami na skutek stresu związanego z tamtymi przeżyciami. Nigdy nie zapomnę jak prawie codziennie po szkole przychodził do mnie, siadal przy łóżku szpitalnym i opowiadal mi .... bajki. Wychodził dopiero wtedy gdy zasnęłam.
7. Potem była matura i zaczęły się studia. W tym samym czasie poznał Miłość Swojego Życia z którą połączył go ślub. Potem obrona pracy magisterskiej i praca. Parę lat pózniej urodził się ten, którego nazywam Szczerbatym i ten drugi - Pytalski. Czyli moje wnuki.
8. Mój Pierworodny to dziecko niesamowicie dobre i wartościowe.
Dzisiaj są Jego urodziny.
-------------------------------------------------------------------------------------
Bądż szczęśliwy SYNKU!!!
P.S. Te bursztyny, które wtedy dostałam od Mamy są dla mnie talizmanem... Kiedyś będą Jego...
.... na pewno jest wyjątkowym człowiekiem w oczach matki ,,, jak najwięcej szczęśliwych chwil w tej szarej codzienności dla syna i dla Ciebie kochana ...
OdpowiedzUsuń... a ja sobie popłakałam, czytając ten tekst.. ale to dobrze, łzy zawsze pomagają... wczoraj by skończyła 35 lat --- po pracy poszłam na cmentarz... https://alina995984037.wordpress.com/2015/09/22/swiat-sie-zawalil/
Wiem i pamiętam Alinko.
UsuńBardzo bardzo serdecznie Cię przytulam Kochanie....
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńco za zbieg okoliczności! Mój Pierworodny i Jedyny też się urodził o 10.30, a na porodówce w legnickim szpitalu gdzie go rodziłam też był remont i nie zapomnę widoku jak ja "prę" ledwie żywa, a przez środek idzie robotnik-szklarz z wielką połówką okna do wymiany! A potem moja mama i teściowa na przemian zajmowały się przez rok synkiem, bo to też był i jest Wspaniały Synek, tak jak Twój, żebym dokończyła ostatni rok studiów bo studiowałam jeszcze!
Z tego widzę, że o tej godzinie i w ekstremalnych warunkach, rodzą się najfajniejsze chłopaki a potem zaraz przy babciach biorą od nich całe ciepło i dobroć!
Najlepsze życzenia dla Twojego Pierworodnego z okazji urodzin, dumy i szczęścia rodziców ! Bo nie ma większego szczęścia jak udane dzieci!!!
Serdecznie urodzinowo pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Dziękuję Ewuniu :-)
UsuńPięknie opisałaś uczucia Matki, najpiękniejsze i najsilniejsze jakie istnieją we Wszechświecie ( taka jest miłość Matki).
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Pierworodnego!
Dziękuję Polu :-)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Syna i dla Ciebie, Wzruszajaco piszesz o nim, widac ze jestes bardzo dumna z niego i ze go kochasz..ale przeciez wszystkie kochamy nasze dzieci.
OdpowiedzUsuńNie wyobrazam sobie takiej sytuacji jak Twoja wtedy kiedy Pierworodnego dotknal ten wypadek,
Bardzo ladne wspomnienie bursztynowe!!
Dziękuję Grażynko :-)
UsuńStokrotko, pieknie opisałaś ciężkie i radosne chwile w Twoim życiu. Ja jako osoba (przynajmniej tak mi się wydaje) bardzo się rozczuliłam. Życzę Tobie i Twojej rodzinie dużo zdrowia i radości. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńDziękuję Krystyno :-)
UsuńJaki piękny ten tekst, Stokrotko, o pięknych emocjach i pięknych ludziach. Najlepszego Jemu i Wam wszystkim
OdpowiedzUsuńDziękuję Anno :-)
UsuńNiestety do dziś w polskich szpitalach ten najważniejszy w życiu kobiety dzień bywa koszmarem.A my,Jaguś,zafundowałyśmy sobie poród w czasie wyżu demograficznego.Pomimo komplikacji musiałam "rodzić siłami natury" bo anestezjolog był na urlopie-efekt-wiele lat codziennej rehabilitacji dziecka.A gdy tak leżałam całą noc na porodówce(szpital na Madalińskiego) to przede mną urodziło 45 kobiet,na innym oddziale tego położniczego szpitala 3 zmarły, a sposób w jaki były wszystkie rodzące traktowane przez lekarki był niestety skandaliczny.
OdpowiedzUsuńDo tego obrazu dodaj jeden czynny prysznic, koszmarny upał i spacerujące po szpitalu i sali noworodków...prusaki.
Życie to stała mieszanka wzlotów i upadków, radości i powalającego smutku i życzę Twemu pierworodnemu by przeżywał same "wzloty bez upadków".
Buziam;)
Dziękuję Aniu :-)
UsuńWzruszająca opowieść. Te bursztyny to raczej powinny przypaść Synowej, bo będzie je nosić z większą gracją. Pierworodnemu życzę, by się spełniły najskrytsze marzenia, by zrealizował wszystkie plany, by rodzina była zdrowa, radosna i żyła dostatnio. Uściski.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono :-)
UsuńTwoje dziecko miało szczęście, że urodziło się chłopcem, bo gdyby było dziewczynką, to takie w pewnym sensie odrzucenie jeszcze przed narodzinami mogłoby mieć niefajny wpływ na jej życie. Jednym słowem wszystko dobre, co się dobrze kończy:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla syna
Witam Cię serdecznie na moim blogu.
UsuńZapewniam Cię że każde dziecko jest w mojej rodzinie przyjete z wielką radością.
To najlepsze życzenia dla Pierworodnego i dla Ciebie, no, dla Taty też, oczywiście 😊 oby szczęście dopisywało Wam wiecznie 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo :-)
UsuńSzczescia i radosci dla Solenizanta!Rozumiem doskonale Twoje przezycia-gdy moj pierworodny trafil do szpitala z zoltymi bialkami,a nie byla to zoltaczka dopiero po latach dowiedzialam sie co mu lekarz powiedzial. Mlodzi zaraz chcieli miec dxiecko,bo wg lekarza syn dlugo nie pozyje!W tym roku konczy 50 lat i ma sie cslkiem dobrze.Swoja droga jak te nasze dzieci szybko sie starzeja!
OdpowiedzUsuńMalgosia.
Dziękuję Małgosiu :-)
UsuńNiesamowita historia! Myślę, że limit złego wyczerpał się dla Pierworodnego i teraz już będzie tylko szczęśliwy - czego Wam obojgu życzę :) Spełnienia - na te urodziny :)
OdpowiedzUsuńChyba tak to jest, że dzieci są naszą dumą, szczęściem ale też nieustającą troską. Wszystkiego dobrego dla Ciebie i pierworodnego :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje dla Pierworodnego i jego wspaniałej Mamy!
OdpowiedzUsuńDziękuję Dagmaro :-)
UsuńTo piękne, kochana! Piszę to z oczami zalanymi łzami. Życzę Ci dużo szczęścia, Jemu i Jego Rodzinie również!!!
OdpowiedzUsuńPs. Odwiedzę Twoją Warszawę za tydzień, ale będę w Wilanowie z wycieczką, którą zorganizowałam moim seniorom.
Zasyłam pozdrowienia:)))
Dziękuję Urszulo :-)
UsuńPiękna historia o spełnionych nadziejach i marzeniach. Niech Synowi dalej tak się szczęśliwie plecie, z kochanymi osobami przy boku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Szarabajko :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńJeśli o Pociechach, to jakoś - bez względu na to, czy chce się pisać z przymrużeniem oka, czy na poważnie - zawsze wychodzi wzruszająco i czule:) To taki rodzaj pisania, w którym opowiada się sercem i słucha też sercem:) I - o czyjej Pociesze by ta opowieść nie była - widzi się też własną:)
Wszystkie piękne życzenia chciałabym uzupełnić jeszcze paroma słowami i fragmentem wiersza:):
Oby Twojemu Pierworodnemu nigdy nie zabrakło sił na nowe marzenia i powodów do radości.
"Jesień
ptaszek bursztynowy
przejrzysty
z gałązki na gałązkę
nosi kroplę złota."
("Bursztynowy ptaszek" - T. Różewicz)
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno :-)
UsuńPiękna opowieść Stokrotko, taka z morałem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)*
Dziękuję Moniko :-)
UsuńNajlepszości dla Pierworodnego! I dużo radości dla dumnej Mamy! :-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Fuscillo :-)
Usuńszczęśliwy dzień dla Ciebie. Niech trwa.
OdpowiedzUsuńu nas tragedia, a piszę o tym, bo wiesz czym jest.
Dziękuję Czesiu :-)
UsuńJuż sobie wyobrażam Stokrotko, co wtedy musiałaś przeżywać. Dobrze, że tak się skończyło. Wszystkiego dobrego dla Was. :) .
OdpowiedzUsuńZnam te wszystkie teksty, piękne i wzruszające. Niech Pierworodny ma w życiu tylko szczęśliwe dni. I Młodszy też. I wnusie. I Babcia z Dziadkiem. A moja mamunia też 8 lutego urodziła się. Odwiedziliśmy Ją dzisiaj na cmentarzu....
OdpowiedzUsuńDziękuję Anusiu :-)
UsuńWzruszyłam się czytając..... Dużo zdrowia i spełnienia marzeń dla Pierworodnego.
OdpowiedzUsuńNasze dzieci są naszym skarbem :) wnuki również :) Pozdrawiam:)
Dziękuję Ci :-)
UsuńMiałam dodać, zapomniałam. Mój Pierworodny ma okrągłe urodziny w najbliższą sobotę :)
UsuńCzyli też Wodnik :-)
UsuńWzruszająco piękny tekst!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :-)
UsuńWiele z tego ... jakby z mojego życiorysu. Pamietam tamte czasy doskonale.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla syna.
Dziękuję Marku :-)
UsuńWzruszająca opowieść... Wszystkiego Najlepszego dla Pierworodnego:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Mario :-)
UsuńCzytałam jak zaczarowana, piękna i trudna opowieść. Bardzo się wzruszyłam... i o Twojej mamie się wzruszyłam i o synu i o wypadku i o Tobie ... jedna z najpiękniejszych opowieści jakie napisałaś... Wszystkiego co dobre dla Was życzę. dziękuję że mogłam przeczytać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Puchu ze słów :-)
UsuńWow :-) Powtórzę za Marią, wzruszające... My matki pamiętamy każdy szczegół związany z urodzeniem i wychowaniem dzieci. Niech pierworodny żyje długo i szczęśliwie, 100 lat!
OdpowiedzUsuńDziękuję Bożeno.:-)
UsuńIwona laurka dla Syna.
OdpowiedzUsuńKiedyś niektóre babcie były inne niż my teraz. Nie znam nikogo kto by zrezygnował z pracy aby wyręczyć rodziców w opiece nad dzieckiem.
Kiedyś były też babcie które wcale nie interesowały się wnukami.
UsuńMiało być: Piękna laurka dla Syna.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd android wziął te Iwonę:))
Dziękuję Ci.
UsuńWzruszyłam się niedzielnym porankiem:-)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla syna, gratulacje dla Was, wspaniałych rodziców!
Dziękuję Asiu :-)
UsuńDziewczyny się popłakały....
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Dziękuję Wam :-)
UsuńPiękna historia z miłością i dla miłości pisana.
OdpowiedzUsuńDziękuję Liiviio.
UsuńPrzeczytałam jednym tchem ... i odetchnęłam z ulgą. Na szczęście wszystko ostatecznie skończyło się dobrze. Życzę Jubilatowi samych szczęśliwych dni w życiu a Tobie byś mogła już zawsze cieszyć się jego szczęściem ...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
UsuńWzruszyłam się Stokrotko. Pięknie napisane. Wszystkiego dobrego dla Was.
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrysiu.
Usuń:-)
Dla jubilata wszystkiego najlepszego i wszelkiej pomyślności! A Tobie Stokrotko gratuluję tak wspaniałego Pierworodnego. Będzie mu do twarzy w tych bursztynach;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Najbardziej do twarzy to będzie temu Pierworodnemu który jest na zdjeciu....
Usuń:-))
Nie wiem w którym roku urodził się Twój pierworodny, ale ważny jest dzień. Moja pierworodna też przyszła na świat 8 lutego...Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDziękuję Mokko.:-)
UsuńUjmujący uśmiech miał i zapewne ma Pierworodny, wszystkiego co najlepsze dla niego i dla Ciebie Stokrotko!
OdpowiedzUsuńTaka moja ciekawostka rodzinna, mój tato miał 3 siostry i żadnego brata. A urodziło mu się 4 synów i jedna córka czyli ja. Ja nie mam dzieci, a moim braciom rodziły się przeważnie córki i tak to tato miał 6 wnuczek i tylko 2 wnuków. Zaczęły rodzić dzieci jego wnuczki i tu jak na razie pojawiają się chłopcy. Wyszedł więc taki rodzinny dziewczęco chłopięcy przekładaniec pokoleniowy :)
Dziękuję Ci Mario :-)
UsuńTwoja Mama była bardzo, bardzo dobra! Syn też jest taki. K.
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak...
UsuńStokrotko dopiero dziś dojrzałam do przeczytania tego tekstu w całości.
OdpowiedzUsuńJest piękny,
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Ela
Dziękuję Elu :-)
UsuńO Jezu Stokrotko aż się poryczałam. Straszna historia z tym wypadkiem. Coś okropnego. Dobrze że przeżył. Życzę mu z okazji urodzin wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, spokoju i radości i żeby go nieszczęścia omijały szerokim łukiem. Sto lat! Ja się dopiero dowiedzialam, że w ciąży jestem. Ciekawa jestem czy będzie pierworodny. Córki by chciały braciszka. Moja mama okropnie wspomina moje narodziny. Opieka i warunki potworne. Ja moje córki rodzilam w tym samym szpitalu w zupełnie innych. Dobrze że czasy się zmieniły. Cudownie to napisałaś Stokrotko. Usciski dla Ciebie i całej twojej rodziny. Bądźcie zdrowi i bezpieczni.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu serdecznie ...
UsuńŚciskam serdecznie Was oboje! Może i Geograf da się przytulić? Bo Szczerbaty i Pytalski są w takim wieku, że chyba nie dają się przytulać starszym paniom...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego życzę całej Waszej cudnej Rodzinie! :-))))
Dziękuję Halinko.
UsuńJeszcze tylko Pytalski daje się przytulić.
:-)
Życzenia dla Pierworodnego!
OdpowiedzUsuńMój Pierworodny był dwa lata temu świadkiem podobnego wypadku
na skrzyżowaniu z obwodnicą Nowej Rudy.Uderzony pieszy przeleciał w powietrzu ok.20 metrów.Pieszy doznał ciężkich obrażeń głowy.Przeżył.Następnym razem syn powie,że nic nie widział,bo miał dość ciągania po sądach.
Pozdrawiam.
Dziękuję Ci Henryku...
UsuńEla Karczewska. Wzruszająca historia Stokrotko. Pięknie opowiadasz. Najlepsze życzenia dla syna. 😊🥰
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Elu.
Usuń:-)
Dziękuję.
OdpowiedzUsuń