Rodzina Chopinów przeniosła się z Żelazowej Woli do Warszawy w 1810 roku, kiedy przyszły kompozytor miał około pół roku. Chopinowie z dziećmi zajęli mieszkanie w Pałacu Saskim, ponieważ ojciec Fryderyka otrzymał posadę w słynnym Liceum Warszawskim, które tu właśnie się mieściło. Po Pałacu Saskim nie ma już śladu bo został zniszczony w czasie II wojny światowej. Tylko Grób Nieznanego Żołnierza mieści się w trzech filarach kolumnady tego Pałacu.
W Ogrodzie Saskim mały Fryderyk bywał na spacerach. Ten pierwszy warszawski ogród publiczny jest częścią założenia pałacowo-ogrodowego tzw. Osi Saskiej - projektu pochodzącego z pierwszej połowy XVIII wieku. Pierwotnie był ogrodem pałacowym Pałacu Saskiego. Głowne jego atrakcje to rzeżby ustawione wzdłuż głównej alei, okazała fontanna, oraz ciekawy budynek wieży ciśnień, wzorowany na Świątyni Vesty w Tivoli pod Rzymem.
W roku 1817 Liceum Warszawskie przeniesiono do Pałacu Kazimierzowskiego. I w tym Pałacu w prawej oficynie zamieszkali Chopinowie. Rodzice Fryderyka prowadzili wysoko ceniony pensjonat dla uczniów Liceum z rodzin ziemiańskich. Pałac Kazimierzowski jest dziś siedzibą władz Uniwersytetu Warszawskiego. Na wschodniej ścianie prawej oficyny umieszczona została tablica z portretem kompozytora i informacją, że mieszkał tu w latach 1817-1827.
Następnie Chopinowie przeprowadzili się do mieszkania w Pałacu Czapskich/Krasińskich. Siedemnastoletni wówczas Fryderk otrzymał własny pokój z fortepianem. Tablica umieszczona na frontonie domu stojącego naprzeciwko bramy głównej Uniwersytetu informuje, że w tym domu mieszkał i tworzył Fryderyk przed opuszczeniem w 1830 roku Warszawy na zawsze. Był tam do roku 2014 "Salonik Chopinów". Potem został przeniesiony do Zamku Ostrogskich.
A w kościele ss.Wizytek Fryderyk jako 15-letni uczeń Liceum Warszawskiego grał na organach jako "organista licejski". Organy, na których grał zachowały się do dzisiaj.
24 lutego 1818 roku ośmiotelni Fryderyk po raz pierwszy wystąpił publicznie na wieczorze Towarzystwa Dobroczynności w Pałacu Radziwiłłowskim./obecnie Prezydenckim/ Zagrał koncert e-moll Wojciecha Jiroveca.
Ciąg dalszy nastąpi...
Witaj Stokrotko!
OdpowiedzUsuńPisałaś też pięknie o warszawskich śladach Chopina w książce "Moje warszawskie zwariowanie".
Pozdrawiam Cię pięknie
Ela
Elu - ale w książce nie umieściłam zdjęć
UsuńSerdecznie Ci dziękuję.
:-)
Na to liczę, że nastąpi:-)
OdpowiedzUsuńA ja liczę że Cię tu zastanę:-))
UsuńDobrze że piszesz na tematy uniwersalne i unikasz tego co tu i teraz.
OdpowiedzUsuńMoje/nasze uznanie :-)
Marek z dziewczynami
To co TU i TERAZ chyba nie zasługuje na opisywanie...
Usuń:-))
-- miłej , rodzinnej niedzieli życzę, no i oczywiście z przyjemnością przeczytam dalszy ciąg....
OdpowiedzUsuń-- :)
Alinko - jak będziesz miała chwilkę to zajrzyj we wtorek.
Usuń:-)
Piękny post! Fryderyk jest postacią, niezwykłą! Absolutny geniusz! Jego muzyki słuchamy z uwielbieniem! Chociaż jego biografię wszyscy znamy, to przeczytałam ją z ogromną przyjemnością. Pozdrawiam, Pola
OdpowiedzUsuńPolu - to tylko w wielkim skrócie część tej "warszawskiej biografii"
UsuńZapraszam na ciąg dalszy
:-)
Warszawa to nie jedna historia życia polskich artystów. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńOczywiście że tak.
Usuń:-)
Niby to wiem, ale bardzo lubię, gdy piszesz, miło zawsze Cię czytać.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Anno.
Usuń:-)
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńbyłam w Żelazowej Woli w sierpniu ubiegłego roku. Była piękna, słoneczna
pogoda, wszystko w zieleni i kwiatach. Wzruszyłam się pokojem w Dworku,
w którym się urodził, fortepianem, pamiątkami rodzinnymi , zdjęciami. A
zatem byłam "u źródła". A także w ostatnim miejscu, w Paryżu, na
cmentarzu gdzie jest pochowany. Zostały teraz miejsca pośrednie do
odwiedzenia znaczące drogę jego życia łącznie z Majorką, ale to chyba
dla mnie już niewykonalne... Ale zawsze i wszędzie jest do wysłuchania
Jego genialna muzyka - delikatnego, a tak silnego zarazem, wygnańca
okrutnej historii biednej Ojczyzny...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
To pewnie i na Placu Vendome przed domem w którym było jego ostatnie mieszkanie w którym umarł byłaś...
UsuńSerdeczności
Dzięki Tobie "liznę" trochę wiedzy, po którą pewnie nie miałabym okazji sięgnąć :-) Całkiem niedawno stwierdziłam, że staczam się jakoś, jeśli chodzi o wiedzę z zakresu historii i nakazałam wręcz sobie przynajmniej raz w tygodniu coś sobie poczytać. Wiedza nieużywana wietrzeje z mózgu, a co tu dużo mędrkować, nie każdy na co dzień surfuje po falach historii. A co do twoich postów, to one są pełne własnie takich smaczków, które skądś nam wyciągasz.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bożenko.
Usuń"Jakieś sto lat temu" zrobiłam kurs na przewodnika po Warszawie a potem jeszcze po Polsce i .... niektóre rzeczy po prostu pamiętam. Napisałam też o Warszawie i o Polsce ksiązki.
:-)
Fajnie tak leżeć na kanapie i zwiedzać...;o)
OdpowiedzUsuńNa dodatek podążać za Fryderykiem po Warszawie :-))
UsuńOpuścił Warszawę na zawsze, ale nie do końca, bo jego serce wróciło. Barwnie, choć nie wiem, czy w oparciu o fakty, opowiada o tym Tokarczuk ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że powolujesz się na Olgę Tokarczuk....
UsuńCzy jest w programie wycieczek po Warszawie "szlak Chopina"? Zapewne jest. Bo jest co pokazywać, co zobaczyć. Cieszę się, że znam te miejsca. I że mogłam je sobie dzięki Tobie przypomnieć :)
OdpowiedzUsuńOczywiście że jest Haniu. I wielu obcokrajowców szczególnie Japończycy wędruje takim szlakiem.
UsuńTakże wiele młodzieży ... sama byłam świadkiem jak przewodniczka o Warszawie opowiadała o Warszawie Chopina.
Miło było odświeżyć sobie wiedzę o Chopinie, pooglądać ilustracje ... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugą część we wtorek.
Usuń:-)
Ostatnimi czasy uświadomiłam już kilka osób, że Chopin był Polakiem, a jego muzyka czerpała z naszej ludowości itd. Niemcy byli przekonani, że to Francuz. Cóż, kompromisowo wyszło, że umarł we Francji, ale urodził się w Polsce. Encyklopedie i internet poszły w ruch, a byli to ludzie, którzy fascynowali się Warszawiakiem!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się Mokko, że wszyscy oprócz Polaków myślą, że Chopin był Francuzem...
UsuńNiedawno tłumaczyłem, że Chopin to Polak a nie żaden Francuz.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś w Argentynie też to samo tłumaczyłam...
UsuńPiękny spacer śladami naszego wybitnego Chopina :) Chętnie przeczytam ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńCiąg dalszy będzie we wtorek :-)
Zatęskniłam za Warszawą. ;)
OdpowiedzUsuńTo może przyjedż???
UsuńPamiętam jak na pierwszym semestrze studiów z zarządzania odpowiedź na pytanie w jakich latach żył Fryderyk Chopin uratowała mnie od jednego z egzaminów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miałaś szczęście Karolinko :-)
UsuńUwielbiam muzykę Chopina i bardzo Ci dziękuję za jego warszawskie ślady:)))
OdpowiedzUsuńZapraszam na ciąg dalszy!:-)
UsuńStokrotko,ogladalam w nocy skoki i pozno zaczelam dzien.Chopin byl synem Francuza,ale i on pokochal Polske.Jego tworczosc to dowod umilowania ojczyzny.Nastroj w Zelazowej Woli zniewala,a bylam tam wtedy kiedy Utrata zniechecala zapachem.Czekam na 2 czesc Malgosia
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Nałgosiu i zapraszam we wtorek :-)
UsuńTo co napiszę zabrzmi dziwnie, ale pamiętam do dziś" Marsz Pogrzebowy" Chopina, grany na Okęciu przez wojskową orkiestrę, a to już w kwietniu minie 10 lat.Oj, nasłuchałam się wtedy.
OdpowiedzUsuńTak faktycznie było...
UsuńW oficynie Pałacu Kazimierzowskiego, tej, w której mieszkał Chopin, mieści się m.in. Katedra Japonistyki. Ale musze się przyznać, że zajęci nauką i wkuwaniem kanji na co dzień nie myśleliśmy nic a nic o Chopinie ;-))
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Magnolio.
UsuńSpecjalnie nie pisałam o katedrze japonistyki .... bo przeczuwałam że o tym napiszesz :-)
Bardzo serdecznie Ci dziękuję.
A że o Chopinie nie myśleliście to nic dziwnego...:-))
Czyli Chopin malusienki wywiezony zostal do Warszawy, to opowiesci, ze wloczyl sie po polach mazurskich w poblizu Zelazowej Woli i wsluchiwal w muzyke ludowa troche a moze nawet nie troche sa wyssane z palca...pamietam ,ze tak nam tlumaczono polskosc jego utworow. A na Majorce jak bylam to odwiedzilam Valldemosse! bardzo ladnie sobie tam Chopin mieszkal. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOczywiście ...
UsuńGrażynko - kilka razy byłam świadkiem jakie bzdury opowiadają przewodnicy...
Dziękuję że wpadałaś ... wpadnij jeszcze jutro...
I jeszcze...
UsuńChopin mógł się włóczyć po Mazowszu w okolicach Sannik jako 17-latek bo tam spędzał wakacje.
Piszę o tym w tekście "Kto był ojcem dziecka guwernantki" w książce o Polsce
Dobrze było sobie przypomnieć....Dzięki Stokrotko. :) .
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
UsuńPani Stokrotko nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panią
Kasia
Kasiu wytrzymaj do jutra! :-)
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńZa garść ciekawostek dziękuję 🤗
Jestem tutaj na chwilkę, bo osłabiona jeszcze po operacji.
Chciałam podziękować za pamięć,życzenia i pozdrowienia🧡💙💛💜💚
Serdeczności zostawiam moc 🌷☕🙋
Morgano, wracaj szybko do zdrowia.
UsuńI raz jeszcze gratuluję Ci wnuczka :-)
Mój drugi pobyt w Warszawie w przeciągu ostatnich miesięcy nie był ostatnim. A dzięki twoim opowieściom o stolicy już ten styczniowy był jakiś tak bardziej swojski. Też czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się.
UsuńI nieustannie serdecznie zapraszam :-)
Czekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńPięknie opowiadasz. Czekam na ciąg dalszy. Marysia.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię Marysiu.
Usuńpost na czasie:))Piękna Warszawa, i piękna muzyka Szopena.Trzeba o tym przypominać, by w pamięci nie został "Zenek"
OdpowiedzUsuńNiestety Czesiu - teraz jest czas "Zenka".
UsuńPrzypomniała mi się Twoja ostatnia książka i rozdział o Żelazowej Woli...
OdpowiedzUsuńJest rzeczywiscie taki rozdział w "Moim kraju nad Wisłą".....
UsuńJakie piękne miejsca Stokrotko. Koniecznie muszę kiedyś je odwiedzić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie Kasiu.
Usuń:-)
Ela Karczewska. Witaj Stokrotko. Chopin to geniusz, to nasza duma narodowa. Szkoda, że tak krótko żył, mógłby jeszcze wiele skomponować. Japończycy go uwielbiają. Tam każdy pianista gra jego etiudy, nokturny, mazurki...Pozdr.🥰
OdpowiedzUsuńTo wszystko prawds Elu. Serdecznie Ci dziękuję.
Usuń:-)