Wpadła mi w ręce książka Andrzeja Potockiego pt: "Księga legend karpackich. Bieszczady, Beskid Niski, Czarnohora, Gorgany".
A w książce aż roi się od różnych strachów. Na każdej stronie jest ich kilka. A między stronami to już całe zatrzęsienie.
Pomyślałam sobie, że podzielę się z Wami wiadomościami na temat tych strachów. Choćby po to abyście przestali bać się tego aktualnego stracha.
No więc tak:
Zacznijmy od Rusałek które są najmniej grożne. Są to płowowłose piękne dziewczęta z modrymi oczami i z wiankami na głowach. Przeważnie zwodzą mężczyzn którzy podążaja za nimi w ciemne lasy pełne wilków i niedźwiedzi. Nie trzeba tych Rusałek dotykać i słuchać bo wtedy można się zatracić a nawet zginąć od pioruna.
Znacznie gorzej jest gdy wpadnie się w sidła Propastnyka. Jego samego nigdy się nie zobaczy bo jest duchem niewidzialnym. Ma on podobnie jak bies siłę czynienia zła. Może jednak być w wichurze wtedy wyrywa drzewa z korzeniami i zrzuca dachy z domów. Może być także gradem niszczącym uprawy. Gdy jest się w jego mocy należy wyrzec trzy razy: "Zczeźnij duchu nieczysty, zczeźnij duchu nieczyty, zczeźnij..."
Gdy ktoś zabłądzi w Bieszczadach to znaczy, że zwiódł go duszek figlarny Błądzoń. Podróżnych, których wędrują o zmroku sprowadza na manowce. Potrafi ich zaprowadzić w ciemne knieje z których nie będą mogli wyjść. A tak wilki mogą ich zjeść. Albo z głodu tam pomrą. Albo przepadną bez wieści.
Może się też zdarzyć, że Zmora będzie kogoś dusić. Przychodzi ona na wędrowca z reguły nocą i chwyta za gardło. Albo siada na piersiach i dusi... Zmorę trzeba przepędzić budząc się natychmiast i przepędzając ją precz siadając prosto na łóżku. Ale czasami Zmora pozostawia na pamiątkę skołtunione włosy, których w żaden sposób nie można rozczesać...
Istnieją też Mamuny, które mogą odmienić człowieka a szczególnie dziewczynę, która kocha. Taka dziewczyna przestaje nagle kochać kawalera. Mamuna może także chłopca odmienić. Ale wtedy wystarczy wziąć miotłę brzozową i wysiec nią chłopca do pierwszej krwi. Wtedy podobno mu rozum wraca.
Po cmentarzach lubią się włóczyć Upiory. Uprzykrzają się ludziom okropnie i straszą przeraźliwie. Ale czasami wabią tańcami i muzyką. Ale na upiora jest rada - na jego widok należy się przeżegnać znakiem krzyża świętego.
Chodząc po bieszczadzkich bezdrożach można być w pole wywiedzionym prze Limitrze. Mieszkają one na mokradłach i torfowiskach. W porannej mgle lubią pojawić się nagle przybierając rozmazaną postać czasami człeka a czasami zwierza. Spotkanie z nimi nie należy do przyjemnych i jak pisze autor książki "dusza może wtedy z człeka wyskoczyć"...
Na bieszczadzkich szczytach można też spotkać Berdniki. Podobne są one do strachów na wróble. Mają gęby rozdziawione a na głowach kapelusze. Drażnią pioruny, które uderzają w granie. A potem szybko uciekają.
Piorunami zabawiaja się także Kiczery. Przypominają one nanizane na kądziele przędziwo z babiego lata. W czasie burzy potrafią latać po wsi a pioruny gonią za nimi...
Są też strachy zwane Poharami. Pojawiają się tylko jesienią i mają wygląd strachów na wróble. Są jednak dużo ładniejsze bo obleczone w różnokolorowe chusty. Mamią złudną urodą tych, którzy zapuszczają się w lasy w poszukiwaniu grzybów i orzechów. Ale wydają dżwięki takie jak zbójcy, więc przestraszeni ludzie uciekają przed nimi łamiąc sobie nogi i ręce i rozbijając głowy o drzewa.
Prawda że fajne te strachy???😀
Przyjazne ludziom jakby te strachy są, ale jednak groźne dla tych, którzy w nie wierzą.
OdpowiedzUsuńAle tych wierzących w takie strachy już coraz mniej.
UsuńWitaj na moim blogu.
Zapraszam na stałe.
:-)
O tych strachach śpiewa także Stare Dobre Małżeństwo, ale jakoś się nie boję tych strachów:-)
OdpowiedzUsuńBo tak naprawdę to one są niegrożne :-)
UsuńCała gama chyba przyjaznych strachów. Nie znałam, nie słyszałam, a przecież te strachy i legendy powinniśmy znać, rozpowszechniać. Przesympatyczne strachy, ja po prostu szalenie lubię takie stare legendy. Można powiedzieć, że ludzie potrzebują się bać tzn lubią jak ktoś ich "straszy" . 🤔 Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńMasz rację Krystyno - ludzie lubią się bać :-)
UsuńSerdeczności dla Ciebie.
:-)
No właśnie , ludzie lubią się bać! A najgorsze są te strachy przez siebie wymyślone pod tytułem PANIKA. Wczoraj mnie taka jedna z Wrocławia koleżanka, niby pani profesor, a panika u niej jak by się te wszystkie strachy, które opisała Stokrotka razem do roboty wzięły. A przecież tylko spokój może człowieka uratować!
UsuńEwa z Bajkowa
Ewo - zanim Krystyna to zajrzy to ja Cie serdecznie podziękuję za bardzo rzeczowy komentarz.
UsuńSerdeczności .... i trzymajmy się.
Nie wszyscy ludzie lubią się bać, ja nie lubię ;)
UsuńA te strachy mogą się wydawać sympatyczne dla nas ludzi współczesnych, którzy posiadamy mniej lub bardziej rozległą wiedzę. Dawniej gdy oświecone były tylko jednostki, takie strachy ograniczały ludzi, oraz sprawiały, że tym oświeconym łatwo było manipulować tą nieoświeconą resztą.
Ten mechanizm wykorzystywany jest także współcześnie.
Zgadzam się całkowicie z tym co napisałaś Mario.
UsuńSerdeczności
Leśmian uwielbiał pisać o strachach rozmaitych. znajdował je po wsiach. jakieś południce, dusiołki, mrocza. można się naczytać do woli.
OdpowiedzUsuńTo prawda z Leśmianem.
UsuńA Ciebie witam na moim blogu po długiej nieobecności.
I dziękuję serdecznie :-)
Jaki cudny post! Jak ja kocham takie klimaty! Bo to dzieciństwo moje! Bajki, baśnie legendy! Rozwijają wyobraźnię jak mało co :) I ja tak miałam, czytałam je i pamiętam te wrażenia niesamowite. Na Śląsku jest jeden z zespołów muzycznych, który śpiewa również o tym...
OdpowiedzUsuń"Wiedźma" https://www.youtube.com/watch?v=T5bBSOAq2TU
Miłej niedzieli!
To cieszę się Polu, że Ci się spodobało.
UsuńA te "Fifidroki" wspaniałe!!!!
:-)
Chyba pomyłka autorowi się wkradła - pewnie nie chodzi o Mamunę, a Mamonę :) To by wszystko tłumaczyło...
OdpowiedzUsuńSzarabajko - Mamuna to w Bieszczadach tylko a Mamona to wszędzie :-))
UsuńSkaranie boskie z tymi upiorami :)
UsuńNa Śląsku też jest Zmora, co wkrada się przez dziurkę od klucza, siada na piersiach i dusi. Słyszałam te opowieści jako małe dziecko przy darciu pierza nie raz. Ja myślę, że sąsiad nie kłamał. Pewnie miał zwłóknienie płuc, co jest nierzadkie u starszych ludzi. Jak się zmienia pozycję na siedzącą, to pomaga odzyskać oddech.
A te Rusałki to zapewne przezorne żony wymyśliły, coby mężom nie przychodziło do głowy sprawdzać, na ile jest realna jakaś powabna panna :)
Super Szarabajko!!!
UsuńUśmiałam się :-))
"Zczeźnij duchu nieczysty" to sobie można powtarzać w wielu sytuacjach. Skoro tyle tych różnych straszydeł istnieje, to przecież wszystkie się dziś nie pomieszczą w lasach, borach i na mokradłach, bo ich coraz mniej. Siłą rzeczy musiały się przenieść do miast, stąd na ulicach tyle Berdników z rozdziawionymi gębami i innych Mamun, o Płanetnikach nie wspomnę ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację Anko.
UsuńA w telewizorze też ich pełno :-))
W telewizorze to już wyjątkową obfitość cudakow i strachow najprzeróżniejszych. anka
UsuńNie inaczej Anko :-)
UsuńIdę w góry z dziewczynami,jak wrócę,napiszę jakie strachy spotkałem.Miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńMoje uznanie!!!!
UsuńNo i zazdroszczę Wam że macie w pobliżu góry:-)
Wróciłem:))Każdy z nas zrobił blisko 20 tys.kroków
Usuń-pies liczy się podwójnie:)Duchów nie spotkaliśmy,
cały czas świeciło słoneczko.
Sporo turystów na szlaku.Spotkaliśmy też czarnego kotka.
Co on robił na tym pustkowiu?
Każdego ranka,gdy się budzę,widzę w moim oknie tą skałkę...
gory-sowie.pl/legendy-i-ciekawostki/legenda-o-zmijowej-skale
...a zza tej skałki wschodzące wesołe słońce...
https://www.youtube.com/watch?v=uAyqq4HzdBM
Hiszpankę leczyli promieniami słońca(wit.D)i świeżym powietrzem.
"W góry!W góry!"Tak pisał śp.Stanisław Michalik.
Pozdrawiam:)
Ależ cudnie musiało Wam być na tym spacerze!!!!
UsuńJa też sobie poszłam ale tylko do parku.
Ale też pieknie było :-))
Najpiękniej pozdrawiam.
Witaj słonecznie Stokrotko
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką. Zawsze ciekawiły mnie takie opowieści.
Pozdrawiam uśmiechem fiołków z mojego ogrodu
Itaj Ismeno!
UsuńCieszę się ze do mnie zaglądasz!!!
Tyle się włóczyliśmy po Bieszczadach a nic nigdy nas nie postraszyło! No może poza końmi, które się pasły luzem, bez dozoru i chyba się im wielce nudziło bo podchodziły do nas coraz bliżej, a ja się koni nieco boję.Bieszczady są pachnącymi górami, Tatry nie.Cały garnitur strachów różnych mamy wszak na co dzień, urzędują głównie na Wiejskiej.Przy nich te Bieszczadzkie to kaszka manna na mleku.
OdpowiedzUsuńBo te bieszczadzkie strachy to mają przynajmniej fantazję :-))
UsuńCzytam właśnie fajną serię powieści o szeptusze, wystepują tam niektóre że strachów, które wymieniłaś i inne, których nazw nie pamiętam!
OdpowiedzUsuńTo jesteś Agnieszko na bieżąco w tym temacie :-))
UsuńAle się "nastraszyłam" ;-) Fajnie było :-)
OdpowiedzUsuńTak też myślę Dagmaro :-))
UsuńKocham legendy <3
OdpowiedzUsuńByłam tego pewna Ervisho :-)
UsuńWątpię, by przeżegnanie się odstraszyło upiora, ale wielokrotnie miałam okazję spotkać pannę z torfowisk o porannej mgle. Wygląda na to, że nie odważyła mi się pokazać. 😁
OdpowiedzUsuńA jednak ją zobaczyłaś!!! :-)
UsuńNie widziałam w tych mgłach żadnego kształtu. ;)
UsuńA od czego wyobrażnia???
UsuńPrzecież ją masz :-))
Ale ja po to w te mgły chodzę żeby spotkać wampira, a nie Limitrze. :P No i ciągle nie ma ani sztuki! 😐
UsuńNo faktycznie szkoda :-)))
UsuńTakie opowiesci sa teraz potrzebne kiedy strasza nas i z Wiejskiej i wszystkie media.Ostroznosci nigdy za wiele, ale tylko spokoj nas uratuje.Fajne sa te bieszczadzkie straszydla- maja bliskich wszedzie tylko nie w wielkich miastach, a szkoda Malgosia
OdpowiedzUsuńMalgosiu pewnic że ostroznosci nigdy za wiele.
UsuńSerdecznosci :-)
Aż strach się bać !! ;o)
OdpowiedzUsuńI czlowiek cały się trzęsie ze strachu.
Usuń:-)
Fantastyczna lektura, w podwójnym tego słowa znaczeniu 😊 przypomniała mi się inna, bardzo ciekawy zbiór legend cieszyńskich, w których znów roi się od utopców i innych duszków, nieznanych w innych częściach kraju.
OdpowiedzUsuń"Utopce pod woda siedza.." spiewalam ze swoimi zuchami,ale Wroclaw to Slask.Malgosia.
UsuńTo muszę zapytać o tę książkę w swojej bibliotece jak ją otworzą :-))
UsuńDziękuję Małgosiu - to już bedę wiedziała o co dokładnie pytać:-))
UsuńMorcinka baśnie, wydawane pod różnymi tytułami, zaczytywałam się.
UsuńDziękuję Ewo.
UsuńNa wszelki wypadek, chyba w Bieszczady nie pojadę.
OdpowiedzUsuńOjtam ojtam :-))
UsuńW tą tematykę wpisuje się też galeria diabłów bieszczadzkich i piękne piosenki Starego Dobrego Małżeństwa. Legendy podkreślają tajemniczość Bieszczad, która pod naporem turystów zaczyna ginąć ale legendy zostają. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - legendy pozostają na całe wieki.
UsuńDziękuję i również pozdrawiam.
No, rzeczywiście bardzo straszne te strachy. Aż strach się bać! Jak dobrze, że już z tego wyrosłam ☻☻☻☻☻
OdpowiedzUsuńAle książka bardzo ciekawa. Autor zebrał i uwiecznił kawał naszych wierzeń i legend. Dzięki:)))
Urszulo - to co napisałam to tylko malutka część wszystkich strachów.... :-)0
UsuńA myslisz, że w Karkonosze one też zaglądają? Bo ten Błądzoń jest chyba przyczyną tego, że przez te wszystkie lata nie znalazłam drogi do Chatki Pod Śmielcem. ;)
OdpowiedzUsuńW Karkonoszach to przede wszystkich Liczyrzepa urzęduje...:-))
Usuń-- lubię takie legendy z dreszczykiem, a wiesz, że my z okolic Łęczycy mamy swojego lokalnego diabła, a imię jego to BORUTA .... serdeczności... :)
OdpowiedzUsuńOczywiście że wiem o Borucie Alinko...
UsuńNawet o nim kiedys pisałam...:-))
Rusałki, zmory i upiory są mi znane, o reszcie czytam pierwszy raz w życiu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też o wielu strachach dowiedzialam się z tej ksiazki.
Usuń:-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne:)
U nas po lasach i jeziorach też włóczą się podobne. Pewnie krewniacy tych bieszczadzkich:)
Pozdrawiam:)
Leno - rodzina strachów jest bardzo duża :-))
UsuńCzytałem bardzo dawno temu. Też mi się podobała. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńFajnie.
UsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu.
I zapraszam na stałe.
Doborowa dziesiątka.
OdpowiedzUsuńJasna sprawa :-)
UsuńOwszem fajne te strachy i wcale niestraszne. Żadnego z nich nie spotkałam ale gdy byłam dzieckiem widziałam Południcę i wcale się nie bałam. Tak naprawdę boję się...ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
I ja boję sięludzi Amasjo.
UsuńBo bardzo często są toksyczni ...
Książka dla mnie... Tzn bardzo mnie interesuje! Bieszczady to jeszcze magia , jeszcze... Już nie taka jak kiedyś ale jeszcze jeszce... ;)
OdpowiedzUsuńMagia i tajemniczość Puchu Miły :-)
UsuńSkąd taką książkę można dorwać??? :)
UsuńNie bardzo wiem. Ja ją czytałam jak byłam ostatnio w sanatorium. Wypozyczyłam z tamtejszej biblioteki.
UsuńAle poszukaj przez internet.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/31811/ksiega-legend-karpackich
W Bieszczadach mieszkają moja córka z zięciem. Kiedyś w lecie do nich pojechałam. Trawy sięgały do ramion, a po skoszonym terenie spacerowały bociany.
OdpowiedzUsuńMarysiu - to musiał być przepiękny widok.
UsuńJa też kiedyś widziałam dużo bocianów na łące.
Nawet o tym napisałam w jednej ze swoich książek.
:-)
Ludzie lubią wymyślać potwory i strachy, bo wtedy czują się mniej potworni! :-)))
OdpowiedzUsuńTeż prawda !!! :-)
UsuńJak tylko skończy obecna sytuacja planowałem pojechać w Bieszczady. Teraz będę się bal! Jedynie Błądzoń mi malo straszny;)
OdpowiedzUsuńBo Ty ostatnio nocą po górach się włóczysz!!! :-)
UsuńChętnie przeczytam o tych strachach w całości. Ludzie od zawsze lubią o strachach słuchać. Te są całkiem sympatyczne.
OdpowiedzUsuńI trochę śmieszne :-)
Usuń