wtorek, 30 czerwca 2020
Gdzie straszy na Mazowszu...?
"Jak już pisałam, Mazowsze to serce Polski,x/ a w sercu czasami dzieje się wielki niepokój. No więc posłuchajcie:
Najpierw zamek w Czersku pod Warszawą. Do Czerska jeżdżę kilka razy w roku, bo tam mieszka moja najlepsza przyjaciółka Krystyna. Znamy się od trzeciej klasy szkoły podstawowej. Kiedy ostatnio wyszłyśmy wieczorem na spacer i doszłyśmy do zamku, to spotkałyśmy tam ducha królowej Bony. Chodziła po dziedzińcu zamku i szukała w trawie rozsypanych niegdyś pereł z naszyjnika. Wchodziła też do lochów, bo tam podobno znajdują się skrzynie z kosztownościami Konrada Mazowieckiego. Szybko uciekłyśmy, bo nie są nam potrzebne ani perły, ani inne skarby. Dla nas największym skarbem jest zdrowie i rodzina.
Z kolei w zamku w Ciechanowie grasuje czarny brytan. Ujada tak okrutnie, szczególnie nocą, że aż ciarki przechodzą. Kiedyś był ten brytan rycerzem o imieniu Sulimir. Znany był z pełnego występków, hulaszczego trybu życia, za co został ukarany. Stanie się znowu rycerzem, jeśli znajdzie się człowiek prawego serca i dużej odwagi i go pogłaszcze. Wtedy czar pryśnie. I jeszcze otworzą się wrota do lochów pełnych skarbów i baryłek z miodem. Ale jakoś nikt się jeszcze nie odważył…
Po zamku Sobańskich zaś, w Guzowie, pęta się nocą cały oddział utrapionych dusz. Te dusze ubrane są w postrzępione niemieckie mundury i mają obrzydliwe, zapite twarze. To duchy niemieckich żołnierzy, którzy razem z samym Adolfem Hitlerem świętowali w tym zamku zdobycie Warszawy. Wtedy pili na umór, strzelali do portretów, tłukli kryształy, rabowali. A potem dewastacji dokończyła armia sowiecka pod sztandarami wyzwolicieli. I te czerwone duchy też tam są, tylko pewnie chodzą po innych komnatach.
Na zamku w Liwie straszy natomiast duch Ludwiki, która była żoną kasztelana litewskiego Michała Kuczyńskiego. Zazdrosny chorobliwie mąż podejrzewał żonę o ciągłe zdrady… aż wreszcie… aby mieć spokój, zamknął ją w wieży zamkowej. W swej „wielkoduszności” powiedział, że jeśli jest niewinna, to wyjdzie sama przez otwór, który sobie wywierci przez noc w murze wieży. Wychodzi na to, że była jednak winna, bo nie udało się jej tego otworu wywiercić… Więc następnego ranka mąż kazał żonie uciąć głowę. Na szczęście nie toporem, tylko mieczem jej tę głowę ścięto. Dostąpiła więc dużego zaszczytu z racji wysokiego urodzenia.
No i straszy teraz sobie… bo co więcej może nieszczęsna zrobić?
W pałacu Odrowążów w Chlewiskach jest teraz pięciogwiazdkowy hotel. Nie byłam tam, ale kiedyś przejeżdżając obok, usłyszałam, że nocujący tam goście często słyszą dobiegający z piwnic płacz. To płacze Kostek Chlewicki – syn dawnego właściciela zamku. Ojciec zamurował go żywcem, aby wybić mu z głowy ożenek z przepiękną wieśniaczką. I to podobno z tą pięknością go zamurował.
No dobrze… już kończę z tym straszeniem, bo nie będziecie chcieli czytać dalej..."
-----------------------------------------------------------------------
/Był to urywek z mojej książki pt: "Mój kraj nad Wisłą"/
x/ mój tekst z 16 czerwca br.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Obrzydliwa" Warszawska Praga - część czwarta czyli zakończenie
Stojący niedaleko kościół Św.Floriana zwany Katedrą Praską miał stanowić przeciwwagę dla ...
Trzeba było pogadać z Boną. Pewnie wszyscy zawsze przed nią uciekają i samotna jest. ;)
OdpowiedzUsuńA pies jak tylko tak ujada, to pewnie wystraszony. Wieki minęły, a on tak na czterech łapach. Baryłki z miodem, powiadasz. W Ciechanowie bywam czasem przejazdem.
Nie rozumiem dlaczego w Liwie utknęła w czasie ziemskim kobieta, a nie jej oprawca.
Jeżeli w hotelu goście słyszą płacz, to podejrzewam, że z głośnika. ;)
Różnie można te strachy interpretować Anno :-)
UsuńŚwietny wpis Stokrotko. Mnie ta Bona zaintrygowała. Właśnie wróciłem do domu. Osiedlowa Stokrotka już otwarta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńStokrotka
W żadnym z wymienionych nie byłam, a jeśli straszy to lepiej, co to za zamek bez straszenia?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że zamek bez straszenia to nie zamek :-)
Usuńbyć zamurowanym razem z ukochaną pięknością... w tamtych czasach bez ślubu /zgroza!/ to musiało być dla nich męczące...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No i bali się wścibskich sąsiadów :-)
UsuńDyskrecja... ciemność... żadnych obaw o nakrycie in flagranti... obopólna stuprocentowa wyłączność na dwustronną obróbkę cielesną [choć niesakramentalną]... Człowieku Zacny! Trzeba być... kanalią [o pardon!], by dopatrywać się w tej sytuacji minusów.
UsuńDziękuję.
UsuńStokrotka
Jaguniu,
OdpowiedzUsuńtego ojca Kostka Chlewickiego to ja bym powiesiła do góry nogami wiadomo za co!!!Dużo jest w historii ludzkości okrutnych ojców albo absolutnie nie rozumiejących delikatnych dusz swoich dzieci - szczególnie synów. W literaturze, który większy pisarz ten miał "przerąbane" z ojcem - Tomasz Mann, Kafka i wielu innych.
Na szczęście jest bardzo wielu także wspaniałych ojców. Dostałam właśnie książkę "Szmer wiatru", którą piszą razem ojciec - z zawodu lekarz wraz ze swoim 23-letnim synem , który urodził się jako autystyczne dziecko, ale super inteligentne. Do tej pory nie mówi, ale pięknie pisze , w tym wiersze i ma mnóstwo trafnych przemyśleń. Ojciec - Andrzej Rutkowski cały czas nim się opiekuje, syn - Michał Rutkowski ma wspaniałe w nim oparcie.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - to pewnie jest wspaniała książka.
UsuńDziękuję, że mi o niej napisałaś.
Serdeczności :-)
Mazowsze - sercem mej Ojczyzny?
OdpowiedzUsuń- Przepiękna myśl... - Okrutny "kawał"...
Wewnątrz zarazki... Na zewnątrz blizny...
Wcześniej czy później... - ZAWAŁ.
Zawału to dostanę jak nie przejdzie w II turze mój kandydat...
UsuńA temu, co jest jego przeciwnikiem o to chodzi, więc do du*y taki pomysł. Niech się, złamasowi długopis złamie, najwyżej wielce pobożna Długopisowa będzie nocami niekontenta.
UsuńNiech!!! :-))
UsuńO jaki fajny post. Też nie byłam w żadnym wymienionym zamku. A szkoda. Pod koniec lipca jadę do Lubuskiego do Wschowy to trochę pozwiedzam. Przyjaciółka Kasia ma działkę w Lginiu to tam sporo opuszczonych straszących pałacyków. Bardzo lubię być u Kasi. O tej Bonie słyszałam. Ściskam Cię mocno
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasieńko :-)
UsuńLubię takie historie, o duchach, straszydłach....
OdpowiedzUsuńJa też Krzystyno.
Usuń:-)
Historie bardzo ciekawe, choć osobiście nie przepadam za duchami, zjawami i innymi tego typu "osobnikami". Bardzo zaciekawił mnie wpis Ewy Radomskiej o autorach książki. Bardzo bowiem lubiłam oglądać serial "Good Doctor" o młodym autystycznym lekarzu. Mam nadzieję, że za te wszystkie piękne bajeczki, czuwają nad Tobą dobre duchy i niechaj tak zostanie. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwono - dziękuję za życzliwość :-)
UsuńW Warszawie co krok coś straszy, w wielu miejscach. Oczywiście można nie wierzyć w owe straszące duchy, ale miejsca, w których działy się rzeczy złe i straszne zawsze emanują złym promieniowaniem, nawet gdy ktoś nie wie co tu się kiedyś działo.
OdpowiedzUsuńI jest to odczuwalne niezależnie od godziny w której tam jesteśmy. Oczywiście nie każdy to odczuje, na 100 osób przeciętnie odczuje 30 - 40 osób.
Aniu - to też zależy od wrażliwości i od fantazji danej osoby.
Usuń:-)
O Matko Święta! :) :) :) ha,ha,ha...
OdpowiedzUsuńLubię takie historie a i dreszczyk mnie przy nich przeszywa...
Pół zartem pół serio chyba nalezy je traktować, mając świadomość, że dla promocji miejsca/obiektu, to mega ważne. Więc, dlaczego nie?
Polu - przecież przewodnicy po zabytkach muszą jakoś słuchaczy zainteresować :-))
UsuńCzekalam na nowa relacje i nie mylilam sie:duchy skutecznie pizwalaja zapomniec o otaczajacym nas jazgocie.Wszystkie sa dobre i czekaja na wybawienie, pozdrawiam Malgosia
OdpowiedzUsuńSerdeczności Malgosiu :-)
UsuńMówią, że obok nas istnieje świat paralelny. Niektórzy potrafią przenosić między tymi światami. Kto wie, kto wie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj ponoć najbardziej straszy na Żoliborzu, nawet nasz prezydent się tego straszydła boi. Taki zart tylko.
Na Żoliborzu to już od dłuższego czasu straszy...:-))
UsuńWiem, co i gdzie straszy! Czytałam przecież Twoją książkę! Brrrr...
OdpowiedzUsuńKochana jesteś Urszulo :-)
UsuńNo to postraszyłaś nas ...:) Ciekawe opowieści ,warto było zajrzeć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA co miałam nie postraszyć??? :-))
UsuńJa się wcale nie dziwię, że oni potem straszą... :/
OdpowiedzUsuńNo pewnie że tak :-)
UsuńTo ścięcie głowy mieczem zamiast toporem to zaiste bardzo istotna różnica dla tej zgładzonej, właściwie powinna być ukontentowana, dlaczego więc straszy? ;)
OdpowiedzUsuńBo podobno niektóre baby ciągle są niezadowolone :-))
UsuńNo strrrrrraszne te baby, dlatego to one najczęściej snują się po tych zamkach, a może dlatego, że przewodnikami bardzo często są...mężczyźni ;)
UsuńTo wszystko prawda Mario :-)
UsuńLubimy się bać, podobnie jak się bawić. To takie naturalne przecież. A jak nie mamy na podorędziu jakiegoś "strach", to wymyślamy sobie. A jak to działa marketingowo!
OdpowiedzUsuńBo mały straszek z dreszczykiem nie jest zły :-)
Usuń"Wakacje z duchami" :))) to był serial :) pamiętasz Stokrotko?
OdpowiedzUsuńPewnie że pamiętam Gabrysiu :-))
UsuńPrzebacz mi, Gsbrieeelllooo... - Czy jakoś tak... To mrożące w żyłach błaganie działało wtedy na mnie i moje dzieci silniej niż głupia baba o wskaźniku IQ = 3,14159256 strasząca obecnie w Wiadomościach TVPiS. Było bowiem inteligentne i miało lepszy podkład dźwiękowy i wizualny...
Usuń:-))
UsuńStokrotko dobrze że nic piszesz nic o wyborach bo przecież to się załamać można!
OdpowiedzUsuńEla
Elu nie TRZA się załamywać tylko GŁOSOWAĆ :-)
UsuńPewnie, że TRZA !!!
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
SUPER!!!
UsuńNadal uważam, że najbardziej straszy zły duch z Nowogrodzkiej.
OdpowiedzUsuńPrzez grzeczność nie przeczę :-)
UsuńFajne bajeczki akurat na wakacje z duchami. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam.
UsuńNajważniejsze, że duch w narodzie nie ginie...
OdpowiedzUsuńNo pewnie...
UsuńStokrotka
Podpisuję się pod słowami pana Andrzeja Rawicza ( Anzai). Pozdrawiam Cię serdecznie Stokrotko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu .
UsuńMazowsze to serce Polski...A reszta kraju, to jakie organy? ;)
OdpowiedzUsuńNie nazwalam innych organów.
Usuń:-)
Dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
Usuń"Sierpniowy skwar.Cisza.I wtedy właśnie usłyszeli te strzały.Żołnierze byli zaskoczeni i zaniepokojeni odgłosem strzałów,które dochodziły spod ziemi.
OdpowiedzUsuńZawołali saperów...Gdy opadł dym i deszcz ziemi poderwanej wybuchem,zmartwieli z przerażenia.W otworze betonowej ściany ukazała się głowa pół-zwierzęcia,pół-człowieka.Z gardła tej istoty dobywały się jakieś nieregularne i nieartykułowane dźwięki...Było ich czterech,żołnierzy niemieckich,którzy w bardzo tajemniczych okolicznościach zostali żywcem zamurowani w podziemnych lochach Riese.Dwa lata siedzieli w betonowych bunkrach.Jeszcze w drugim roku od chwili zakończenia wojny,
wystrzałami z karabinów dawali znać,że nie zginęli,że chcą żyć."/Fragmenty opowiadania majora Jarczewskiego/
Pozdrawiam.
Niesamowite i przerażające!!!
UsuńOj sporo tych duchów i błąkających się dusz w rożnych miejscach Polski i nie tylko.:)
OdpowiedzUsuńTo prawda Basiu :-)
UsuńI really appreciate your professional approach.These are pieces of very useful information that will be of great use for me in future.
OdpowiedzUsuńonline slots
Thank you.
Usuń