Poniższy tekst został nagrodzony w konkursie portalu kobieta50plus.pl
https://www.kobieta50plus.pl/pl/rynek-50-plus/wyniki-konkursu-wakacje-z-koronawirusem-w-tle
i znajduje się /bez zdjęć/ także tutaj:
https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/vratislavia-breslau-wroclaw
--------------------------------------------------------------------------------------------------
-To będziesz tak całe lato siedziała z chłopakami na działce? - zapytał na początku sierpnia młodszy syn.- Ty, która lubisz podróżować i zwiedzać i potem o tym pisać?
- A co mam robić – zapytałam – przecież nie powinnam ryzykować. Przecież zewsząd czyha ta paskudna zaraza.
- Zarazić się możesz w sklepiku w którym robisz codziennie zakupy. Od jakiegoś miejscowego, który nie nosi maseczki i który ci nakicha w twarz przy wybieraniu z półki pieczywa.
- Też prawda – przyznałam mu rację. - To radzisz mi gdzieś wyjechać?
- Oczywiście. Zabierz męża, wnuki i jedźcie….. na przykład do Wrocławia.
- Super – zapaliłam się do pomysłu – ale gdzie i u kogo mamy się zatrzymać?
- Mam we Wrocławiu kolegę jeszcze ze studiów. On mi kiedyś mówił, że w czasie nieobecności wynajmuje swoje małe mieszkanko. Mieszka gdzieś w rynku. Zaraz się z nim skontaktuję.
Po paru minutach mieliśmy „jasność w temacie”. Na samym wrocławskim rynku, po drugiej stronie ratusza na 4-tym piętrze tuż pod dachem możemy zamieszkać na parę dni w starej /oczywiście poniemieckiej/ kamienicy w małym 2-pokojowym mieszkaniu. Oczywiście za odpowiednią opłatą. Ale zdecydować się trzeba natychmiast. No bo ludzie zaczęli się ruszać z domów i wyjeżdżać w Polskę.
Zdecydowaliśmy się. Bo we Wrocławiu urodził się i mieszkał przez pierwsze trzy lata dziadek moich wnuków. Bo we Wrocławiu zaczynali powojenne życie moi Rodzice, bo we Wrocławiu byliśmy ostatnio 15 lat temu świętując okrągłą rocznicę naszego ślubu. Mieszkaliśmy wtedy w Hotelu Tumskim. I z hotelowego okna mieliśmy widok na Katedrę i na Zielony Most. Bo Wrocław to niewątpliwie piękne miasto.
No i jest tam około 600 krasnali, które bardzo chciał zobaczyć młodszy wnuk. I wspaniały Ogród Zoologiczny.
Nie można było nie pojechać.
Pojechaliśmy na pięć dni. Wyjechaliśmy do miasta nad Odrą w poniedziałek rano a wróciliśmy w piątek wieczorem.
Atrakcji było mnóstwo.
Niektóre z nich były jednak stresujące i trochę męczące.
Na przykład podróż. W obydwie strony jechaliśmy w 6-osobowym przedziale w maseczkach. Było okropnie duszno i męcząco. A jechaliśmy za każdym razem 6 godzin.
Na przykład straszliwy upał. Przez pięć dni poruszaliśmy się jak muchy w smole.
No i to mieszkanko – wprawdzie z pięknym widokiem na rynek, ale tuż pod samym dachem. A wchodziliśmy do niego kilka razy dziennie po bardzo stromych schodach.
Ale było warto.
O tym, że Wrocław to miasto poniemieckie to przecież wszyscy wiemy. Mąż, który jest historykiem prosił żeby dodać, że to miasto przez wieki leżało w strefie wpływów czesko-niemiecko-polskich, oczywiście z dominującą kulturą niemiecką. Chociaż w średniowieczu było miastem polskim…
Ja sobie to po raz kolejny uświadomiłam gdy już pierwszego dnia po wyjściu z pociągu na wrocławskim Dworcu Głównym zobaczyłam napis „Durchgang zur Lurstrasse”.
Trochę mnie to zaskoczyło, no ale przypomniałam sobie, że w miastach na Polskich Kresach istnieją polskie napisy.
A potem szliśmy w kierunku Rynku. I przepięknego wrocławskiego Ratusza.
I tam zaczęliśmy spotykać krasnale. Na przykład te dwa piękne Syzyfki toczące kule na budowę ratusza. Albo Strażnika-Śpiocha. Albo Pożarki biegnące do pożaru. Jeden z nich ma przecudnie rozwianą brodę. Było ich zresztą mnóstwo. Co chwilę „wyrastały” nam pod nogami. Czasami też znajdowaliśmy je w zacisznych miejscach albo leżących prawie na środku ulicy.
Nie będę przypominać historii Wrocławia. Każdy z pewnością wie, że to niezwykłe miasto zostało założone przez czeskiego księcia Vratislava. Przez wieki było obracane w ruinę i znowu się odradzało. A w 1939 roku stacjonowały tu oddziały Wermachtu przed wejściem do Polski. A w słynnej Hali Stulecia przemawiał Adolf Hitler.
Po wojnie Wrocław zaczęli zaludniać osadnicy ze wschodu. Ale to też wszyscy wiedzą, bo to nasza polska, skomplikowana historia. Ja w każdym razie ze wzruszeniem patrzyłam na Restaurację Lwowską znajdującą się przy Rynku. A także na pomnik Aleksandra Fredry, który został przeniesiony przed wrocławski ratusz ze Lwowa.
Zwiedzanie Wrocławia trzeba było dostosować do wieku wnuków i ich zainteresowań a także do wieku ich dziadków czyli nas. A przede wszystkim do istniejącej pandemii i do różnego rodzaju zakazów i nakazów.
Codziennie wędrowaliśmy więc śladami krasnoludków. Ale zwiedziliśmy tez wspaniałe Hydropolis czyli Muzeum Wody. To Muzeum zostało parę lat temu zaliczone do Cudów Polski. A wchodzi się do niego przez ścianę wody…
Drugi dzień spędziliśmy we Wrocławskim ZOO. W ten sposób zrealizowaliśmy życzenie młodszego wnuka, który w swoje urodziny koniecznie chciał zobaczyć najciekawsze polskie ZOO. I najstarsze na ziemiach polskich, bo zostało założone w roku 1865.
W ciągu 6 godzin wędrówki odwiedziliśmy najpierw tygrysicę sumatrzańską z 2 miesięcznym dzieckiem, hipopotama karłowatego, największe gryzonie czyli kapibary, dwie małe pandy /w tym jedną bez ogona/ całe Afrykarium a w nim rodzinę waleni z dzieckiem, warany czyli smoki z Komodo i wiele wiele innych. Wzruszający był widok czterech wielbłądów jednogarbnych leżących obok siebie na wybiegu. Naprawdę całe ZOO zrobiło na nas niesamowite wrażenie.
Wnuki były już bardzo zmęczone i pełne wrażeń więc wróciły na 4 piętro naszego tymczasowego mieszkanka przy wrocławskim rynku.
Ich dziadek poszedł szukać śladów swojego najwcześniejszego dzieciństwa a także na jeden z cmentarzy aby zapalić znicz swojemu wujkowi.
A ja pojechałam na Ostrów Tumski i usiadłam sobie koło Mostu Tumskiego. I zauważyłam na nim rzeźbę Świętej Jadwigi...
A po Odrze pływały statki…
/To była tylko kropla w morzu wrażeń, przeżyć i spostrzeżeń z naszego pobytu w Stolicy Dolnego Śląska/
-----------------------------------------------------------------------------
A o wrocławskich krasnoludkach pisałam już tutaj:
http://stokrotkastories.blogspot.com/2020/08/dzisiaj-beda-wrocawskie-krasnoludki.html
Spora część "osadników ze wschodu" stanowili Ukraińcy przesiedleni w ramach "Akcji Wisła".
OdpowiedzUsuńZgadza się...
UsuńWielu z nich, z rodzinami, osiedli w Laskowicach kolo Jelcza!
UsuńDziękuję :-)
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńmoje serdeczne gratulacje!
Że też w trudnym czasie podróżowania przez koronawirusa podjęłaś trud aby jechać do mojego, choć już trochę oddalonego życiowo poprzez zamieszkanie w Warszawie, pięknego i wciąż piękniejącego Wrocławia!
No, a co do krasnoludków, które w ogóle bardzo lubię - niech będzie ich tysiące - bo one przynoszą szczęście, którego życzę Wrocławiowi z całego serca, a Tobie, że tak pięknie o nim napisałaś również z całego serca dziękuję!!!
Ewa z Bajkowa
Dziękuję Ewuniu.
UsuńA tekst pisałam "sercem" ... może dlatego wyszedł mi nie najgorszy :-))
Wrocław jako stolica mojego województwa jest mocno wpisany w moje prywatne, jak i służbowe życie. To miasto ma też specjalny magnes, którym potrafi do siebie przyciągać - to charakter i specyficzna atmosfera, którą można tam poczuć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńElaju - jestem tego zamego zdania o Wrocławiu...
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Wrocław ma bardzo dobre opinie w Polsce, wiele miast mogłoby brać przykład z Wrocławia, jako miasta bardzo dobrze zarządzanego. Byłam tylko dwa razy, i to krótko, ale mam dobre wspomnienia. I też nie widziałam Panoramy:)
OdpowiedzUsuńJa widziałam Panoramę jak byłam poprzednim razem we Wrocławiu.
Usuń:-)
Wrocław to cudowne miasto i cieszę się, że podzielasz mój zachwyt . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńYolanthe - pewnie, że cudowne :-)
UsuńMówił Ci ktoś że pięknie piszesz???:-)))
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Nikt!!!
UsuńTylko Ty mnie ciągle denerwujesz:-))
I bardzo dobrze zrobiliście, my wyszliśmy z podobnego założenia i zaczęliśmy się ruszać, najpierw do lasu, stopniowo coraz dalej.
OdpowiedzUsuńPiękny tekst, gratulacje!
Dziękuję Asiu :-)
UsuńByłam przejazdem we Wrocławiu około 35 lat temu z zakładową wycieczką. Najważniejsze co pamiętam i widziałam, to Panorama Racławicka i Aula Leopoldinum!
OdpowiedzUsuńI wcale Ci się nie dziwię, bo i jedno i drugie jest wspaniałe.
Usuń:-)
I ja bym się z chęcią wybrał do Wrocławia. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam. Naprawdę warto.
Usuń:-)
Mam we Wrocławiu rodzinę, a tak dokładnie to 4 ciotki, bratanice mojej babci.Oni osiedlili się we Wrocławiu w ramach repatriacji, przed wojną byli lwowiakami. Gdy byłam wiele, wiele lat temu we Wrocławiu miasto było jeszcze mocno zaniedbane, a za ciotkami nie przepadałam.Co zabawniejsze ciotki przychodziły na świat co roku, najmłodsza z nich jest ode mnie raptem 2 lata młodsza a najstarsza
OdpowiedzUsuń4 lata starsza. Gdy ostatni raz byłam we Wrocławiu to było jeszcze mnóstwo ruin. Gratuluję nagrody.
Aniu - nawet 15 lat temu, gdy byliśmy przedostatnim razem we Wrocławiu... miasto było jeszcze zaniedbane.
UsuńA teraz jest naprawdę piękne.
Tekst super, krasnoludki zawsze świetne, a ja jednak siedze póki co na swoich czterech literach. Chociaż nosi mnie już bardzo... ale nie do miasta, chciałabym gdzieś daleko i w plener.
OdpowiedzUsuńDziękuje Anno.
UsuńZnam ludzi, którzy przez ostatnie pół roku wychodzą tylko z domu dwa razy w tygodniu do sklepu.
Różnie bywa...
Ja wychodzę raz na dwa, trzy tygodnie. A przez 3 miesiące nie wychodziłam w ogóle.
UsuńRozumiem.
UsuńNo to jak byliście w Hydropolis, to przechodziliście przez most Oławski, od niego zaczyna się promenada o której jest mój ostatni post :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle jestem zadowolona, że rodzice mojej mamy i mój tata wybrali właśnie Wrocław aby się tu osiedlić, a pochodzą z centralnej Polski, kieleckie i łódzkie, z tych okolic także przybyło do Wrocławia, bardzo dużo ludności po II wojnie światowej.
Tu się urodziłam i mieszkam przeszło 60, zawsze działo się tu dużo ciekawych rzeczy, a po transformacji ustrojowej miasto zaczęło pięknieć i z roku na rok jest coraz piękniejsze!
Jak by kiedykolwiek zdarzyło się tak Stokrotko, że będziesz się może nudzić na Ostrowiu Tumskim to daj znać, mogę dotrzeć do Ciebie w pół godziny :) A jak Ci się podobał platan za Katedrą?
Mario - oczywiście, że przechodziliśmy przez Most Oławski.
UsuńDziękuję Mario za chęć spotkania się z mną. Jeśli tylko będę się kiedyś wybierać do Wrocławia z pewnością Cię o tym zawiadomię.
A platanowi za katedrą zrobiłam nawet zdjęcie. Jest przepiękny.
Miejskie zwiedzanie w upale może wykończyć, wiem:) a już 600 krasnali, szkoda gadać 😊 mieliście mapkę? krasnali przybywa w zastraszającym tempie, co chwile jest gdzieś nowy, mozna sie pogubić...
OdpowiedzUsuńZ Wrocławiem jest ten problem, że mało kto kojarzy, że on był nie tylko polski, ale i niemiecki i czeski, a niemiecki nalezy jeszcze podzielic na Habsburski i pruski. I że np. lata świetności, to okres czeski. Jest znakomita książka-przewodnik autorstwa Teresy Kulak, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, polecam zainteresowanym.
Na marginesie tego, co powyżej dodam, że mam ogromny kłopot ze sformułowaniami typu "najstarsze zoo na ziemiach polskich", no bo owszem, ono jest najstarsze w Polsce, ale postawiono je na ziemi niemieckiej, trudno. Trzeba odczarowywac historię, żeby była lepiej zrozumiana, tak sądzę:)
Oczywiście że mieliśmy mapkę krasnali - od niej zaczęliśmy zakupy w informacji turystycznej.
UsuńA z tym ZOO to faktycznie zagwozdka jest...
Dziękuję Ci Ewo bardzo:-)
Gratuluję wyróżnienia! Muszę przyznać, że słusznie zostało przyznane. Tekst czyta się świetnie, no i te opisy oddają klimat miejsca, co jest na ogromny plus!
OdpowiedzUsuńZapraszam: czytanko.pl
Dziękuję za uznanie.
UsuńZ pewnością do Ciebie zajrzę :-)
Widze "Wroclaw" i serce mi bije mocniej i szybciej. Jestem Wroclawianka, marze o powrocie do Wroclawia, ale tylko bym mogla w jednym miejscu mieszkac, gdzie sie urodzilam i wychowalam - na starym Biskupinie. Do konca zycia pozostanie marzeniem, ale karmionym coraz to nowszymi zdjeciami, wpisami na roznych blogach, ksiazkami o Wroclawieu. Z tego, co czytam, to pokolenia za pokoleniami ludzi mieszkajacych we Wroclawiu (czy Breslau), mimo przechodzenia miasta z rak do rak przez wieki cale, czulo sie WROCLAWIANAMI. nie Polakami, nie Niemcami. Nie mowie, ze wszyscy, bo Utopii nie bylo, nie ma i nie bedzie, ale ci, ktorzy mieli niemiecko brzmiace nazwiska, czy polsko, czy polskie czy niemieckie imiona, byli (i sa) Wrocawianami (no bo chyba nie wroclawianinami...). Bywaly i dramatyczne roznice w percepcji i w tym, co dany rzad zarzadzal, ale dusza wroclawska zawsze byla wroclawska.
OdpowiedzUsuńA do Zoo, we wczesnej mlodosci, chodzilam z przyjaciolka. Bralysmy worki na kapcie, szlysmy na Odre i walem od nas szlysmy zbierajac zoledzie jesienia (wal wysadzony zostal wlasnie debina), dochodzac do ZOO mialysmy juz po pelnym worku i towar sprzedawalysmy ZOO. za pare groszy. Personel myslal, ze pojdziemy do glownej bramy i kupimy bilety wejsciowe. zawsze mowilysmy jakies bzdury, ze tak, tak, krecilysmy i szlysmy w druga strone (do Mostu Zwierzynieckiego, a nie w strone Hali Ludowej), skad przyszlysmy. Tam, za rogiem, gramolilysmy sie przez mur/plot. Do ZOO. Kurtyna, rhehreherher. Kiedys w restauracji w ZOO w zupie znalazlam muche. A kolezanka odzyskala psa uciekiniera o przyjsciu do ZOO, przejsciu wsrod mgly i dziko-zwierzecych odglosow i wylaniajacyh sie zwierzat, do klatki, gdzie siedzial jej wielce zawstydzony piesek..... a z kladki nad ulica, vis a vis glownego wejscia do ZOO a w druga strone - do Hali Ludowej i na Pergole, gdzie zima bylo super lodowisko, tam z tej kladki plulysmy, z ta sama kolezanka, na samochody. zanim poszlysmy pojezdzic na lyzwach. Do dzis sie zastanawiam, JAK to sie stalo, ze zaden samochod sie nie zatrzymal, nie wyskoczyl jakis mocno poirytowany kierowca i nam nog nie poprzetracal...i takie tam opowiastki.
To wielka przyjemnośc otrzymać tak serdeczny i wspomnieniowy komentarz od rodowitej Wrocławianki...
UsuńBardzo serdecznie Ci dziękuję.
:-)
Oooo, az sie zarumienilam. Ale oczywiscie nie wszystko moze byc tak zupelnie idealne. Pare lat temu moja kochana kolezanka ze szkoly obwiozla mnie po Wroclawieu - w charakterze zartu, bo obwozila mnie wsrod zupelnie nowych i nowo wygladajacych ulic z nowoczesnymi budynkami, z ktorych tylko niektore mialy taki bardziej indywidualny charakter. No i smialysmy sie obie, bo za licho nie wiedzialam, gdzie jestem. Natomiast np na Insta sa piekne zdjecia fragmentow starych ulic czy budynkow/kosciolow i od reki wiem, gdzie to :). Co mi przypomina jeszcze jedna i - obiecuje - ostatnia anegdote wroclawska. Moja Mama przyjechala do Wroclawia w 45 roku (Tato w 46) i tak na tym pogozowisku zyla, widziala powolne zmiany zgruzowanego miasta w nowoczesne socjalistyczne miasto (zanim byl powrot do macierzy, Wroclaw zawsze polski itepe, czyli jak mawial pewien znajomy - Wroclaw twoje miasto, Odra twoja rzeka, k twoja mac!). No i potem, tak pod koniec lat 50tych chyba, rozne ulice zaczely miec znowu zmieniane nazwy, ale ona za licho nie pamietala NOWYCH nazw - tak, jak ja teraz.... No i wsiadajac do taksowki oceniala wiek kierowcy i jesli powyzej pewnej sredniej, to mowila pewnym glosem - na Stalina prosze!! A jak w pewnym momencie bylo parcie na przywracanie dawnych nazw, to juz pal licho ul. Swierczewskiego, niech wroci do poprzedniej nazwy - Hitlera (jeszcze dawniej - Ogrodkowa, ale to takie...zwykle).
UsuńRozumiem Cię, ale przecież lepiej żweby nie było powrotu do ulicy Hitlera.
UsuńA ja jestem urodzona w Warszawie i całe życie tu mieszkam i Warszawa jest moją prawdziwą miłością, I napisałam o tej miłości książkę...
To ja pozdrawiam z Biskupina 😊
UsuńTo i ja dziękuję:-)
UsuńJa nie napisze komentarza, ja jestem po prostu szczęśliwa, że byliście we Wrocławiu pełni zachwytu i radości. Całuski Malgosia
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej Ci dziękuję Wroclawianko Kochana :))
UsuńWitaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńSzczera prawda co napisałaś.
Dodam skromnie, że jest jeszcze Głogów, Glogovia i Glogau.
Podobna, często wspólna historia, też nad Odrą i też Festung, i też zniszczony.Tylko Wrocław ma swoje krasnale, a mój Głogów nie. A to za sprawą Pomarańczowej Alternatywy i Waldka Majora Fydrycha pomysłodawcy krasnali.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale Najmilszy dziękuję Ci serdecznie
UsuńI dziękuję za informacje o Twoim Głogowie.
Pozdrawiam serdecznie.
Wrocław jest ładny.
OdpowiedzUsuńI taki duży... Jak jade do Szklarskiej Poręby, to przez Wrocław sie jedzie, i jedzie, i jedzie.
To sobie jadąc oglądasz Wrocław. ..:-)
UsuńPięknie napisałaś o Wrocławiu! Lubę odwiedzać to miasto:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco:)
Witam Cię serdecznie na moim blogu i dziękuję za miły komentarz.
Usuń:-)
Kocham Wrocław;) Krasnale, muzeum wody. Wszystko:D
OdpowiedzUsuńNo proszę. .....
UsuńWrocław jest i piękny i interesujący. Można bywać w nim wiele razy i zawsze jest coś do odkrycia. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
Jest 5 rano, czytam Twój tekst i tęsknota wielka za moim rodzinnym miastem łzy z oczu wycisnęła. Mieszkałam w nim 19 lat i chociaż nie znałam go wcale, to jestem szczęśliwa, gdy słyszę, że pięknieje.Jestem wdzięczna Opakowanej za urocze anegdoty. Mieszkałam przy ul. Świerczewskiego tuż przy Dworcu Głównym, a później na ul. Grabiszyńskiej vis a vis Pafawagu. Wrocławskie ZOO rozsławione przez państwa Gucwińskich("Z kamerą wśród zwierząt") odwiedzałam kilka razy, bo to był podstawowy punkt w pokazywaniu miasta rodzinie i znajomym, którzy nas odwiedzali. Nie było wtedy ani krasnali(przynajmniej ja o nich nie słyszałam i nie widziałam), Panoramy Racławickiej i Muzeum Wody. Z ogromna przyjemnością przeczytałam nagrodzony tekst i bardzo Ci za niego dziękuję.Drugiego miejsca w konkursie gratuluję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIwonazmyslona - wlasnie taka tesknota zostaje, a pod powiekami - widoki, ktore oko rejestrowalo i zachowalo, jak fotografie. Ja mieszkalam na tym moim ukochanym starym Biskupinie 23 lata, czyli w zasadzie prawie cale, dlugie dorosle zycie poza Wroclawiem, ba - poza Polska.Krasnale nastaly po moim wyjezdzie w 1979 roku, bo jeszcze Pomaranczowa Alternatywa nie dzialala chyba. Panorama chyba wlasnie byla skonczona, a o Muzeum Wody nikt nie myslal. Panstwo Gucwinscy byli baaardzo znani, ale u nich, z nieznanych mi przyczyn, byl leczony nasz piesek. Niestety, zla diagnoza i pies sie meczyl jeszcze jakis czas, a mnie (bo ostalam sie jedyna jeszcze zyjaca z dramatis personae) wyrzuty sumienia dalej dopadaja czasem. Ale duzo dobrego zrobili dla ZOO. P.S. Grabiszynska to dla mnie byl daleki koniec Wroclawia, a tam tuz tuz Oporow, a z Oporowa Sleze widac. :)
UsuńIwonko - serdecznie Ci dziękuję za wzruszający komentarz.
UsuńJak wiesz moim miastem jest Warszawa i ją kocham bezgranicznie.
Ale potrafię też dostrzec urok innych miast i miejscowości. I zrozumieć miłośc do nich.
Wszystkiego pięknego Ci życzę :-)
Opakowana - serdecznie Ci dziękuję za podjęcie dyskusji...i rozwinięcie tematu stolicy Dolnego Śląska. I za dalsze wspomnienia...
UsuńWspaniały wzruszający tekst Stokrotko. I chociaż nie znam Wrocławia to poczułam jakbym tam z Wami była.
OdpowiedzUsuńGratuluję nagrody.
Pięknego weekendu i dużo zdrowia życzę.
Ela
Bardzo mnie to cieszy Elu - to znaczy to, że z nami wędrowałaś po Wrocławiu.
Usuń:-)
Ja też spędziłam nietypowe wakacje, zleciały szybko..... na pracach ogrodowych..... I ciągle nie widać końca.
OdpowiedzUsuńKrystyno - ja przez całe lato byłam na działce. Tylko te pięć dni spędziłam we Wrocławiu :-))
UsuńWroclaw znam bom przecie dziouszka z Opolszczyzny a to niedaleko. Uwiebiam to miasto i jak dobrze,ze tam sie wybralas w czasie pandemiirazem z wnukaami. I niewazne, ze byly jakies nieluksusy, Wroclaw jest godzien takich malych niedogodnosci. Po Twoim poscie weszly we mnie ochoty na wybranie sie w tamte strony. Moze jak pojade na Wszystkich Swietych do Opola to wskocze by poszukac troche tych krasnoludkow.Sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńGrażynko - jak będziesz we Wrocławiu to koniecznie w informacji turystycznej w Ratuszu poproś o mapę wrocławskich krasnoludków .... i wędruj ich śladami. Najwięcej jest na Rynku i w samym centrum ale też są daleko od centrum.
UsuńSerdeczności :-)
We Wrocławiu byłam 4 razy, ostatni raz rok temu z parafią na jarmarku bożonarodzeniowym. Chociaż korci mnie, aby samej tam pojechać i poszukać krasnali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pojedż bo krasnale są naprawde wspaniałe.
Usuń:-)
Bardzo lubię Wrocław. Bywam często, bo (w miarę) blisko. Doceniam, jak bardzo wypiękniał przez te wszystkie polskie lata. A pierwszy raz byłam w nim w 1963 roku, czyli mam porównanie;) Gratuluję nagrody w konkursie. Bardzo sympatyczny tekst. Cieszmy się, że wnuki chcą z nami jeszcze jeździć, bo "za chwilę" pójdą swoimi drogami (zwłaszcza ci starsi) :) usciski!
OdpowiedzUsuńHaniu bardzo serdecznie Ci dziękuję.
UsuńSerdecznosci :-)
Haneczko, a kiedy to ostatnio byłaś we Wrocławiu? :)))
UsuńStokrotko Dziękuje za tą opowieść
Pozdrawiam końcówką lata
Dziękuję Ismeno i również pozdrawiam :-)
UsuńWroclaw jest piekny. Krasnale widzialam, ale nie wiedzialam,ze jest ich juz 600.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I ciągle powstają nowe krasnale.
Usuń:-)
Byłam we Wrocławiu kilka razy, ale krótko o nie znam miasta. Zawsze chętnie tam wracam:)
OdpowiedzUsuńTo wróć jeszcze raz aby policzyć krasnale
Usuń:-)
Stokrotko, przez 7 lat podstawówki mieszkałam w Opolu, do Wrocławia jeździłam z klasą do Opery, co najbardziej zapamiętałam. Inne wycieczki też były, ale już umknęły z pamięci. Natomiast Wrocławskiej Opery nie zapomnę nigdy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się odważyłaś pojechać (z zachowaniem środków ostrożności)i pokazałaś wnukom coś fajnego, o czym będą pamiętać.
Uściski!
ps. Ewa to - https://mycastle.video.blog/
Serdecznie Ci dziękuję Anko :-)
UsuńStokrotko! Jeszcze o gratulacjach zapomniałam! GRATULACJE!!!! anka
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz Ci dziękuję Anko :-))
UsuńBiorąc pod uwagę moją nieruchawość ;) to we Wrocławiu bywałam stosunkowo często. Moje wrażenia: za mało czasu, zbyt dużo do widzenia, nie tylko zobaczenia. Np. chętnie wynajęłabym sobie przewodnika i Panoramę na jakieś 3 godziny i tylko dla siebie.
OdpowiedzUsuńPiszesz: "bo to nasza polska, skomplikowana historia", a ja myślę, że to i niemiecka skomplikowana historia i zabrzmi być może wrogo, ale jeśli popatrzeć z perspektywy Europy, to "ta nasza europejska historia" może nas bardziej łączyć, niż dzielić". Czyż nie? ;)
Oczywiście że tak.
UsuńTylko nie zapominaj że mieliśmy rozbiory i takie tam rózne zawieruchy dziejowe...
Nigdy nie odwiedziłam Wrocławia
OdpowiedzUsuńA więc te odwiedziny jeszcze przed Tobą :-)
UsuńŚliczny wpis. Piszesz, opowiadasz obrazami... :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję Dagmaro :-)
UsuńNiektórzy ludzie mają od urodzenia nadmiar energii życiowej...
OdpowiedzUsuńeter życia,i nie mogą dłużej usiedzieć na...miejscu:)
Cała Twoja rodzina do takich ludzi należy.Tak trzymać!
Byłem jeszcze krasnalem,gdy z ojcem ubraliśmy się w pilotki,gogle,owinęliśmy twarze szalikami,żeby nie złapać jakiegoś wirusa,wsiedliśmy na Jawę 350 i popędziliśmy w kierunku Wrocławia.
Była to moja pierwsza podróż do Wrocławia.Tajemnicą było też po co tam jedziemy.We Wrocławiu zajechaliśmy na lotnisko,gdzie odbywały się pokazy lotnicze.Nad głowami przelatywały nam kukuruźniki(AN-2),skakali spadochroniarze.Ale przelot odrzutowców MIG-15 UTI zrobił na mnie największe wrażenie.
Huk silników wgniótł mnie w lotnisko.
Dwa lata później MIG-15 UTI rozbił się o zbocze Małej Sowy(Góry Sowie),kilkaset metrów od mojej chaty.Drugi MIG rozbił się rok wcześniej w okolicach Głuszycy(G.Sowie).
Dzisiaj poszedłem z dziewczynami na Wielką Sowę,ale widoczność była kiepska i Wrocławia nie było widać,tylko Sky Tower chwilami pojawiał się w smogu,który podobno dotarł do nas aż z USA.Nazbieraliśmy dużo prawdziwków.
Festung Breslau.Było jeszcze Festung Opplen,którym dowodził
Friedrich Albrecht von Pfeil.Pochodził z wioski w której mieszkam(Hausdorf).F.A.von Pfeil popełnił samobójstwo,żeby nie doprowadzić do tragedii w Festung Opplen.Opole ocalało.
Moje ulubione miejsce we Wrocławiu-Ogród Japoński.
https://www.youtube.com/watch?v=kWcFROaG2FA
Pozdrawiam.
Henryku ale ja już mam coraz mniejszą tę energię życiową.
UsuńTak prawdę mówiąc to jestem domatorką lubiącą podróżować. Naprawdę, chociaż takie typy zdarzają się bardzo rzadko.
Dziękuję Ci serdecznie. A we wrocławskim Ogrodzie Japońskim to byłam 15 lat temu.
Serdeczności :-)
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
A niemieckie nazwy polskich miast zawsze wzbudzają we mnie niepokój. Niby niczym nieuzasadniony, bo na szczęście nie dane mi było uczestniczyć w takich traumatycznych wydarzeniach, a jednak...
Pozdrawiam:)
Leno, ja też mie lubię niemieckich nazw polskich miast.
UsuńDziękuję Ci serdecznie.
Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDla mnie , nudne , bo kolejny raz czytane to samo. Powstały pewnie setki, może tysiące podobnych tekstów . Dla mnie nic nie znaczących ale czy mam rację ? Jestem z innego świata i inne rzeczy mnie zatrzymują co nie znaczy ,że takich jak to co Pani napisała być nie powinno-wręcz przeciwnie . Ciężko strawny, dla mnie jest ten wielki aplauz do którego ja nie dołączę acz gwizdała nie będę.
Bardzo Ci Kloszardzie dziękuję za komentarz.
UsuńGdyby nie Twoja opinia to z pewnością przewróciłoby mi się w głowie.
Serdecznie pozdrawiam.
Witam.
UsuńSwoją odpowiedzią "zrobiłaś mi wieczór", Stokrotko:)
Ja bardzo przepraszam, bo skromność bądź jej brak to niezmiernie poważna sprawa, ale nie mogę przestać się śmiać:)
Pozdrawiam obie Panie:)
To cieszę się Leno, bo przecież śmiech to zdrowie :-)
UsuńRzeczywiście jesteś Kloszardzie z innego świata - ze świata idiotów!
UsuńBez podpisu bo szkoda imienia dla idioty!
Anonimwy - i coś Ty najlepszego zrobił?
UsuńTeraz się nie opędzę od złośliwych i paskudnych komentarzy Kloszarda....!!!
Najpierw gratulacje Stokrotko!!! Tekst bardzo interesujący, mnóstwo ciekawostek i przygód, ale miasto też nietuzinkowe. Bo Wrocław jest przecież bardzo piękny. Fajne wakacje:)))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Urszulko :-)
Usuń-- no i pospacerowałam sobie oczami wyobraźni po uliczkach Wrocławia, dzięki... przypomniała mi się taka wycieczka szkolna, dzieckiem byłam, ale ZOO pamiętam ...
OdpowiedzUsuńAlinko - jak będziesz miała okazję to koniecznie jedź do Wrocławia. To naprawdę przepiękne miasto...
UsuńSerdeczności :-)
Byłam we Wrocławiu kilka lat temu i bardzo zachwyciłam się tym malowniczym miastem🤗🧡
OdpowiedzUsuńPozdrowionka zostawiam na miły niedzielny dzień🌺🌞😀
Dziękuję Morgano :-)
UsuńMiałam we Wrocławiu wspaniałą przewodniczkę i bardzo sympatycznie wspominam czas tam spędzony.
OdpowiedzUsuńMiłe wspomnienia są bardzxo ważne :-)
UsuńWrocław to był jeden z naszych planów na tegoroczne wakacje, ale ostatecznie z niego zrezygnowaliśmy. Bałam się trochę tych tłumów... Tak więc wszystko przede mną :) Bo to, że kiedyś zwiedzę Wrocław jest pewne :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie to zrób Moniko Olgo :-)
UsuńPrzepiękna relacja. Wrocławiem jestem oczarowana, to jedno z najpiękniejszych miast w Polsce, które może każdemu wiele zaoferować.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
To prawda Łucjo
UsuńSerdecznie Ci dziękuję:-)
Stokrotko, no jak mogłoby być inaczej, abyś tej nagrody nie zgarnęła :) Pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńJa z Wrocławiem mam inne wspomnienia. Przez około 10 lat co pewien czas zostałam "wożona" służbowymi samochodami do Wrocławia na różne narady, sprawozdania, rozliczenia, plany. Znajdowało się tam Zjednoczenie przedsiębiorstw, a w jednym z nich byłam głównym ekonomistą. Nie cierpiałam tych nocnych wyjazdów i nocnych powrotów.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Tereso za uznanie dla mojego tekstu.
UsuńA jeśli chodzi o Twoje służbowe wyjazdy do Wrocławia... to znam ten ból, bo też kiedyś jeżdziłam po Polsce służbowo.
Pozdrawiam pięknie :-)
Cudowne magiczne miasto Stokrotko. Super że pojechaliście. Mnie też koleżanka się dziwi : Kaśka jak wy tak możecie ciągle gdzieś jeździć, przecież pandemia jest wszędzie. A ja mówię : No właśnie Iwonko, w sklepie na osiedlu też mogę złapać zarazę. Nie muszę nigdzie jechać. Ja już się wysiedziałam w domu za wszystkie czasy i mam dość. Uwielbiam wracać do pięknego Wrocławia a najbardziej na rynek.
OdpowiedzUsuńBo Wrocławiu to piękne miasto Kasiu...
UsuńSerdeczności dla Ciebie :-)
Bardzo chcę pojechać do Wrocławia. Już od roku planujemy i jakoś na razie nie dotarłyśmy. Uwielbiam południe Polski, a już od kilku osób słyszałam, że Wrocław jest piękny.
OdpowiedzUsuńWrocław to naprawdę piękne miasto:-)
UsuńNie dziwię się że komentarzy tu moc. Wrocław piękny, dla mnie mało znany. Byłam tu jedyny raz, rok temu. Świetnie mi się czytało Twoje opisy. Nie byłam w Muzeum Wody i tego bardzo żałuję a Panoramę serdecznie polecam.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu i dziękuję za życzliwy komentarz.
UsuńPanorame Raclawicka ogladalam 15 lat temu.
Pozdrawiam :-)
Gratuluję tego cennego wyróżnienia. Dla mnie była to oczywista oczywistość. A tak na marginesie... Wrocław ma świetnego prezydenta!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie Kawiarenko :-)
UsuńGratuluję Jagusiu, tekst piękny, ciepły a rzeźba Św.Jadwigi czekała na Ciebie....
OdpowiedzUsuńWypisałam ten komentarz wcześniej ale go nie wysłałam!
Bardzo Ci dziękuję Joasiu
Usuń:-)
Choć mieszkam we Wrocławiu od dawna i bardzo lubię to miasto oraz jego klimat, rzadko korzystam w pełni z jego uroków: brak czasu, zmęczenie i świadomość, że przecież mam to na co dzień, mogę tu przyjść jutro... Czasem mam ochotę wyjść i pozwiedzać, poczuć sie jak turystka. Dopiero, gdy zdarza mi się przechodzić przez popularne miejsca i mijają mnie wycieczki, przypominam sobie, w jak fajnym miejscu mieszkam.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu.
UsuńMieszkasz naprawde w ciekawym mieście.
:-)
Świetny tekst Stokrotko.:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wrocław!
Bo Wrocław jest naprawdę piękny :-)
UsuńA ja kocham Wrocław :-)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :-)
UsuńMarzysz o niesamowitej przygodzie na morzu? Czarter jachtów to doskonały sposób na spełnienie swoich żeglarskich marzeń. Tempesta Jachty, dostępne na stronie http://tempesta-jachty.pl/, oferują szeroki wybór luksusowych jachtów do wynajęcia. Kliknij w link i odkryj możliwości, jakie daje czarter jachtów.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ofertę.
UsuńStokrotka