Ja doskonale pamiętam, bo nawet na takiej starej maszynie kiedyś pisałam.
Posłuchajcie proszę:
1. Pierwszy patent na maszynę do pisania otrzymał już w 1714 roku brytyjski inżynier Henry Mill. Zaprojektował on przyrząd, "który potrafi samodzielnie drukować litery na tyle czysto i dokładnie, że można je pomylić z tymi z drukarni".
2. Za twórcę praktycznej maszyny do pisania uważany jest Amerykanin Christopher Latham Sholes, który /przy współpracy Carlosa Gliddena i Samuela W.Soule,a/ skonstruował w 1867 roku jej pierwszy uzyteczny model.
3. W 1873 roku właściciele Remingtona /fabryka karabinów/ zaczęli produkować maszyny do pisania.
4. Jednym z pierwszych użytkowników maszyny do pisania był Mark Twain, który od 1876 roku pisał na niej swoje utwory /pierwszym napisanym na maszynie była powieść "Przygody Tomka Sawyera/. Kupił urządzenie w Bostonie za 126 dolarów.
5. Spośród wybitnych pisarzy europejskich pierwszy maszyny do pisania używał Lew Tołstoj /od 1880 roku/ a z polskich Bolesław Prus /od 1897 roku/.
6.W Polsce maszyny do pisania wytwarzane były już przed wojną w Warszawie i w Radomiu w zakładach "Łucznik".
7. Najdroższa na świecie maszyna do pisania należała do Iana Fleminga,. Na pozłacanej Royal Quiet de Luxe napisał pierwszą książkę o przygodach słynnego agenta 007.
8. Właścicielem starej maszyny Underwood był Stanisław Lem, który dostał ją od ojca gdy miał 18 lat i nigdy się z nią nie rozstawał.
9. Elektryczne maszyny do pisania pojawiły się na rynku około 1920 roku. W lutym 1967 roku wyprodukowano pierwszą maszynę będącą połączeniem maszyny elektrycznej z walizkową. Sprzedawano ją w stanie Nowy Jork.
10. Ostatnią fabrykę maszyn do pisania zamknięto w marcu 2011 roku w Indiach.
Kto z Was używal maszyny do pisania???
-- maszyna do pisania? pamiętam tylko z dawnych z wizyt w urzędach, ale z ciekawością o nich przeczytałam....
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam :)
Alinko - a wiersze to juz wszystkie najpierw ręcznie a potem w sieci i w książkach???
UsuńSerdeczności...
Pamiętam 😊. Swoją pierwszą pracę dyplomową pisałam na maszynie i mnóstwo przepisów kulinarnych, które mam cały czas w segrgatorze i nich korzystam. A i samą maszynę również posiadam, tak już z sentymentu, ale nie planuję się z nią rozstać 😉😊
OdpowiedzUsuńElaju - bo z maszynami do pisania są często związane piękne wspomnienia...
UsuńOczywiście używałem.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że gdy zaczynałem karierę zawodową w fabryce, w każdym dziale była zatrudniona maszynistka a prócz tego funcjonowała "hala maszyn" gdzie składalismy do przepisania dłuższe i mniej pilne dokumenty.
Obecnie to zajęcie przejeli specjalisci od innych dziedzin i poswięcają temu spory procent swojego cennego czasu.
Przy okazji wspomnę, że bardzo często dokumenty były przepisywana na maszynie przez kalkę, wychodziło jakieś 5-6 kopii.
Kolejny krok postępu, to powielacz.
Maszynistka pisała na maszynie matrycę, na specjalnym papierze i uzywając specjalnej taśmy. Powielacz używał spirytusu (metanolu) .
Tą techniką mozna było wykonać nawet kilkaset kopii.
Lechu - oczywiście że kiedyś istniał zawód maszynistki, ale prawie każdy z nas też coś tam sobie pisał jak musiał.
UsuńSerdecznie dziękuję za wizytę i komentarz.
Pracę magisterską sama sobie na takiej maszynie napisałam!🙂
OdpowiedzUsuńFuscilko - w tamtych czasach nie było innej możliwości... chociaż były osoby, które trudniły się przepisywaniem prac magisterskich na maszynie...
UsuńA jakże! Całe lata, aż do pojawienia się komputera i mam ją nadal, ba, mam też taką z niemiecką czcionką, klunkier, jak mówi mój mąż, bo to wielkie; chetnie bym ją odsprzedała lub podarowala, tylko chętnych nie ma.
OdpowiedzUsuńEwo - może w jakimś muzeum zainteresuje ich taka maszyna ?
Usuńpewnie by się znalazł amator takiego antyku, a jeśli w dobrym stanie to "nie są tanie rzeczy"... trzeba popytać w kręgach kolekcjonerów i handlarzy, w antykwariatach, na bazarkach staroci, a poza tym odkąd wynaleziono internet sprawa stała się jeszcze łatwiejsza... osobiście się na tym nie znam, więc nie pomogę, ale myślę, że chętny się znajdzie i może nawet nieźle zapłaci... jest sporo ludzi, którzy skupują takie graty i sami na nich jeszcze robią biznes...
Usuńmyk z takimi sprawami polega na tym, że często nam się nie chce lub nie mamy czasu /co oznacza to samo/ i nieraz taki antyk ląduje na śmietniku, podczas gdy możemy nawet sporo zarobić...
p.jzns :)
PKanalia - i to jest bardzo słuszna racja :-))
UsuńNie sprzedawać!Maszynę do pisania można poślubić:)
UsuńW komputerze można zainstalować program,który symuluje starą maszynę do pisania.Dotyk,opór i dźwięk,trzask-klekot maszyny do pisania,charakterystyczna"muzyka"wyłaniająca
się z tańca dziesięciu palców.Ręczne pisanie jest rodzajem"muzyki",której nie da się łatwo odtworzyć.
Pisanie w rytm...
https://youtu.be/5Z-XX5kR_mY
Genialny jesteś Henryku :-)
UsuńPrzyznam, ze pomysł z podarowaniem muzeum bardzo mi się spodobał, dzięki, Stokrotko. Pomyślałam o muzeum życia w Prlu-u - maszyna pochodzi z NRD - i okazuje sie, że jest ich kilka! Jesli cos mi z tego wyjdzie, opowiem:)
UsuńI wiesz, że jest tez prywatne Muzeum Techniki Biurowej? W Tychach:)
UsuńOpowiedz koniecznie Ewo :-)
UsuńTeraz już wiem.:-)
UsuńJak ja się cieszę ,że nie jestem tak stara by pamiętać i używać maszyny do pisania. Dziękować rodzicom ,że nie poczęli mnie wcześniej-wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńW takim razie gratuluję młodości, mądrości i urody.
UsuńDziękuję i nawzajem.
UsuńAle ja nie jestem ani młoda ani piękna....
UsuńNie kłam! Cały czas jesteś młoda i piękna:-)
UsuńMarek z dziewczynami
No pewnie że tak :-))
UsuńStokrotko bardzo mi się spodobała Twoja odpowiedż kloszardowi :-))
OdpowiedzUsuńA ja niestety już bardzo stary jestem:-))) bo też na maszynie pisałem!!!!
Marek z dziewczynami
Kocham Cię Staruszku, a Twoje Dziewczyny jeszcze bardziej !!!!
Usuńpodobną maszynę jak ta pierwsza /firmy "Erika"/ miał i używał mój Dziadek, ja miałem stosunkowo mało okazji do pisania czegoś na maszynie, a jak już była taka konieczność, to stukałem coś tam jednym palcem... trochę więcej kontaktu było w związku z działaniami informatycznymi: taka maszyna była integralną częścią minikomputera "Odra", a do programowania większych kompów potrzebna była albo taśma perforowana, albo odpowiednie karty... te zaś dziurkowało się albo na flexowriterach /taśma/, albo na dziurkarkach /karty/, które de facto były odmianami maszyn do pisania... tak zresztą pozostało do dziś: obecne komputery również spełniają rolę takich maszyn, zmieniły się tylko detale techniczne i rozwinęły nośniki, na których zapisujemy nasze werbalizacje myśli...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Mądrze prawicie :-))
UsuńJa też, w swojej pierwszej pracy! Ciągle zacinały się literki i nakładały na siebie. To był kosmos! No i moja praca dyplomowa z liceum jest pisana na maszynie, ale coraz trudniej ją odczytać:)))
OdpowiedzUsuńAle wspomnienia są fajne - prawda??
UsuńPrawda!!!
UsuńSuper :-)
UsuńStosunkowo niedawno taką stareńką maszynę oddałam wnukowi, łącznie z zapasową taśmą. Ja jeszcze z niej korzystałam, ale u niego stoi już tylko jako swoista dekoracja- twierdzi, że się zbuntowała i nie pisze...;(
OdpowiedzUsuńBo to jest fajna dekoracja - taka fajna maszyna do pisania :-)
UsuńTakze pochwalam Twoja odpowiedz pod tekstem Kloszarda, ale przyznaje, iz nie przypuszczalam iz jestes zdolna do tak subtelnej ironii. Jestem na tyle wiekowa, ze nie tylko pamietam maszyny do pisania, ale uzywalam ich w pracy. Dopiero takie teksty uswiadamiaja czlowiekowi uplyw czasu i rozwoj techniki. Malgosia.
OdpowiedzUsuńNo niestety Małgosiu ale ten czas jak głupi pędzi.... i przyśpiesza z dnia na dzień :-))
UsuńPewnie, że pamiętam, a nawet uczyłam się pisać na takowej w czasie praktyki studenckiej w bibliotece UW.
OdpowiedzUsuńCała prace magisterska moja mam przepisała mi na maszynie, jeden egzemplarz mam do dziś!
No i te piękne wspomnienia masz - prawda Asiu ???
UsuńJa pamiętam to głośne stukanie takich maszyn. Sama nie miałam okazji pisać na tym wynalazku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOkropnie się tłukły te maszyny - to prawda:-))
UsuńMoja Mama przez długie lata pisała na maszynie w pracy (jest jeszcze urzędniczką) - ja w 2001 roku wypożyczałem często na weekendy - biurową maszynę do pisania . Powstała w ten sposób "Noc Płonącego Kandelabru" - na "Wielkim Oczekiwaniu jest zmodyfikowana jej postać ;-) ) Pozdrawiam serdecznie :) Co do Twej książki - na razie muszę sobie odpuścić - mam mnóstwo innych do zrecenzowania i oddania, w zasadzie papierowych już nie kupuję, poza podręcznikami :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Jardianie za odpowiedż dotyczącą ksiązki.
UsuńNo i jestem pełna podziwu dla Ciebie, że umiesz pisać na maszynie do pisania :-)
Ja na maszynie pisałam moje pierwsze prace domowe, jeszcze w zerówce. Komputerem zawładnęłam dopiero w pierwszej klasie podstawówki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo proszę- taka młodziutka osoba też wie co to maszyna do pisania :-)
UsuńSerdeczności Karolinko :-)
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś pisałem na maszynie.
Nie piszę o tej w pracy. W domu miałem taka płaską, reporterska, która podarowałem wnuczce. Później kupiłem sobie już elektroniczną i rok mi służyła. Teraz stai w szafie.
No cóż, mamy już erę komputerów i drukarek.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Michale - z maszynami do pisania mamy jednak związane fajne wspomnienia - prawda?
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Kiedy byłam dzieckiem i już mieszkałam z rodzicami, moją ulubioną zabawą było pisanie na maszynie. Mam ją do dziś, więc musi być bardzo stara.😉
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Jagódko!❤
To nie jest możliwe Halinko żeby ta maszyna była stara, bo Ty jesteś ciągle młoda :-)
UsuńMaszyna, niestety, jest stara.😉
UsuńAle tylko maszyna :-))
UsuńUżywałam, jeszcze nawet w pierwszych kilku latach pracy. No i mieszkałam kiedys w Radomiu, więc zakłady Łucznik mi znane. :)
OdpowiedzUsuńNo tak, to Ty wszystko wiesz :-))
UsuńTo, że moja domowa maszyna do pisania potrafiła się blokować, gdy szybciej pisałem tak nie wkurzało jak to, gdy pod koniec zapisywanej kartki trzeba było ją wydrzeć z wałka i wyrzucić do kosza. 😒 Oczywiście istniały "korektorki" (robiło się to takim kredowym papierem wsuwanym między taśmę i papier i ponownym wybiciu niewłaściwej litery), ale nie wszędzie można było je stosować, bo np. w urzędowych dokumentach, czy odpisach tego nie wolno było robić. No i mam 2 pytania: Czy ktoś z piszących na maszynie wie jak wyglądały te korektorki, bo było ich kilka rodzajów? A czy ktoś pisał na matrycach (cienki papier przebitkowy nasączony woskiem), które potem kopiowano powielaczem?
OdpowiedzUsuńAndrzeju - pamiętam korektorki...
UsuńNa matrycach nie pisałam.
Ale pamiętam że żeby napisać w kilku egzemplarzach wkładało się kalki między kartki..... a potem na ostatniej kartce i tak nic nie dało się odczytać :-)))
Oczywiście, że pamiętam, a nawet jej używałam w początkach mojej pracy w szkole. Moja mama pracowała w biurze, więc "maszynowe" klimaty były mi znane od zawsze. W pracy natomiast, pisałam na niej sprawdziany np., żeby zaoszczędzić czas na dyktowanie, czy przepisywanie poleceń i zadań na tablicy. Ksero też było jeszcze luksusem w szkołach, więc z pomocą przychodziła mi kalka. Jakoś trzeba było sobie radzić.
OdpowiedzUsuńTo i Ty Lidio masz fajne wspomnienia :-))
UsuńOczywiście, ze pamiętam. A jak się cieszyłam kiedy dostałam do siostry na własność! A jak piałam z zachwytu gdy pojawiły się tzw komputerowe, w których w okienku pokazywał się tekst! Teraz się cieszę, że mogę pisać swoje dyrdymałki na Lapku i już nie wróciłabym do maszyny za żadne skarby świata. Przypomniałaś coś fajnego. Serdeczności 🌺
OdpowiedzUsuńAnko - takie małe maszyny dopisania to było kiedys coś bardzo fajnego...
Usuń:-)
Miałem dwie poniemieckie Schreibmaschine.Mercedes podarowałem siostrze.Druga to Ideal Seidel & Naumann-Dresden-1900(14,5 kg).
OdpowiedzUsuńSeidel & Neumann to był największy producent maszyn do pisania
i szycia w Niemczech.Do 1960 roku wyprodukowano 2 mln maszyn do
pisania.Mój model wyróżnia się pięknymi ozdobnymi panelami bocznymi z żeliwa.Ma rzadką klawiaturę AEU.Jest to klawiatura
belgijska wynaleziona w 1889 roku.W czasie II wś.fabryka została zbombardowana w 1945 roku.Adolf Hitler używał
do pisania maszyny Seidel & Neumann.
Tajna liczba nazistów: 18,gdzie A=1,H=8.
Od 2015 roku budynki zakładu wykorzystywane są jako obóz dla
uchodźców.
Sistra na maszynie Mercedes napisała kilka"prac doktorskich"
dla mnie i dla brata,oczywiście na papierze kredowym.
Wszystkie zostały pięknie oprawione przez introligatora.
"Proszę Cię,abyś spróbował dotrzeć do typu,eidos maszyny do
pisania poprzez wyobraźnię...A teraz rozważ ten obraz..."
-Richard Polt
https://site.xavier.edu/polt/typewriters/typology.html/
"Starzec był kiedyś młody,niepewne zaś jest,czy młodzieniec
osiągnie wiek starca"-Demokryt
:)
Jak zwykle Henryku - Twój komentarz jest bardzo ciekawy i wartościowy.
UsuńDziękuję serdecznie.
Na jednej z takich maszyn została napisana moja praca magisterska. Wtedy zatrudniało się panią szybką w stukaniu na maszynie…i tak zginął kolejny zawód.
OdpowiedzUsuńMasz rację Marku - teraz już nie ma zawodu maszynistki.
UsuńPozdrawiam.
Pamiętam maszyny do pisania. Ba, w liceum miałam nawet lekcje z maszynopisania (metoda dziesięciopalcowa bezwzrokowa). To było wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Moniko, że miałaś najlepszy z najlepszych stopni z tego przedmiotu :-))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam maszyny do pisania. Pisałam wszelkie prace na studiach. Pracochłonne to było, bo poprawki robiło się poprzez przepisywanie całych stron.
Pozdrawiam serdecznie.
To prawda. Nawet jeden malutki błąd w tekście powodował, że całą stronę trzeba było od nowa pisać...
UsuńI to było okropne...
Pozdrawiam jesiennie...
Stokrotko od wczorajszego poranka myślę co się stało z moją maszyną do pisana. Aż wreszcie sobie przypomniałam że jest w piwnicy!!!! Jak wrócę z pracy to koniecznie po nią pójdę:-))
OdpowiedzUsuńEla
Koniecznie !!!!
UsuńMoże przy okazji i inne stare ale fajne rzeczy znajdziesz :-))
Jakie miłe wspomnienia przywołałaś, pewnie że pamietam :) U mamy w biurze, gdy tylko dostałam kartkę - to już mnie nie było :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dzieci bardzo lubiły pisać na maszynie jak tylko nadarzyła się okazja :-))
UsuńOh oczywiście, że pamiętam. Nawet jedna w piwnicy przechowuje. Okazała się jeszcze z czasów II wojny światowej, więc ciut leciwa ta moja maszyma. A wiesz, że nawet gdzieś w Polsce jest muzeum maszyn. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle fajnie Krystyno!!!!
UsuńOkazuje się że prawie wszyscy mieliśmy do czynienia z maszynami do pisania:-)
Ja osobiście nie używałam maszyny do pisania, ale pamiętam, jak moja mama
OdpowiedzUsuńprzepisywała mi na niej pracę magisterską.
Serdecznie pozdrawiam :)
Czyli pewną styczność z maszyną do pisania też miałaś:-))
UsuńPierwsza maszynę do pisania, wyglądem przypominającą tę z pierwszego zdjęcia, dostałam w prezencie od mojego chłopaka. Napisałam na niej pracę dyplomową. Drugą równie małą, ale posiadającą walizkę, podarowano mi w Centrum Kobiet, gdzie zrobiłam kurs maszynopisania. Chciałam zarabiać w ten sposób, ale wtedy już pojawiały się oferty pisania prac na komputerze. Poza tym maszyna miała francuską czcionkę, a fachowiec za przerobienie jej na polskie znaki, chciał taką kwotę, której nie miałam. Nawet nie wiem co się z tą maszyną stało. Uważam, że był to jeden z najpraktyczniejszych wynalazków, obok pralki, żelazka, bo ułatwiał pracę i skracał jej czas. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Iwonko ...to był wspaniały wynalazek...
UsuńJestem już na tyle wiekowa, że mogłabym używać maszyny do pisania, jednakoż ja od zawsze nie lubiłam pisać, dlatego to pracę znalazłam sobie taką aby jak najmniej pisać ;) A w spadku po pracy przedszkolnej, straszył mnie w snach niewypełniony dziennik ;) Niestety ale w przedszkolnych dziennikach trzeba było dużo pisać.
OdpowiedzUsuńMoja serdeczna koleżanka miała ze spadku po rodzicach taką maszynę jak na pierwszym zdjęciu, ale traktowała ją jak bibelot, bo ona wizualnie bardzo ciekawa jest :)
Mario taką stara maszyna to jest chyba bardzo wartościowa :-))
UsuńPani Stokrotko moja babcia ma taką maszynę jaka jest na pierwszym zdjęciu
OdpowiedzUsuńKasia
Super Kasiu !!!
UsuńMój tato miał maszynę walizkową, ale wolał pisać ręcznie swoje prace naukowe. Potem przepisywała je zaprzyjaźniona pani sekretarka, na swojej maszynie. Pamiętam, że przepisałam na tej taty maszynie swoje mizerne próby poetyckie , w czasach liceum. Odziedziczyłam tę maszynę, gdzieś na stryszku czeka, aż stanie sie zabytkiem dla moich dzieci czy wnuków. Żal wyrzucić. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńHaniu zostaw sobie te maszynę na pamiątkę i dbaj o nią...
UsuńNo niestety- używałam i to sporo. I takiej z cyrylicą także. W domu też miałam, własną, elektryczną. Nawet była dość niezła. Nienawidziłam z całej siły takiej wielkiej, z długim wałkiem. Do tego zacinała się często, a pan mechanik był wredny, palił niczym lokomotywa i musiałam zostawać z nim po pracy, bo ją naprawiał na miejscu i nie mogłam go samego w tym pokoju zostawiać.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
No ale masz co wspominać Aniu :-)
UsuńNo ja nie pisałam na maszynie, także mało o nich wiem, ale przeczytałam Twój wpis i się dokształciłam. ;)
OdpowiedzUsuńZa młoda z Ciebie Dziewczyna żeby pisać na maszynie :-)
UsuńW pracy nie musiałam używać osobiście maszyny, poniewaz istniały hale maszynowe zatrudniajace maszynistki. Przypomina sie piosenka Jacka Wójcickiego "Sekretarka"
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=hyN8cR_B7a0
Tereso - w każdym biurze były maszynistki. Ale sami też pisaliśmy na maszynie w pracy i w domu - prawda?
UsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
Ja się jedynie bawiłem taką maszyną. Czas schyłku maszyn był dla mnie czasem bardzo małej wiary w siebie, więc maszynę uznałem za coś, na czym i tak nie nauczę się pracować. Dopiero powszechność komputerów wymusiła na mnie korzystanie z klawiatury, ale w tym momencie używanie maszyny było już..., szukam właściwego słowa..., niegroźnym dziwactwem i ekstrawagancją, na które nie miałem ochoty.
OdpowiedzUsuńPięknie Ci dziękuję za szczerość :-)
UsuńWszystkie teksty moich książeczek przygotowałem
OdpowiedzUsuńNa maszynie w czasle pracy.
Witaj JanToni...
UsuńNapisałeś tych ksiązeczek dużo - i wszystkie wspaniałe..
Ja używałem maszyny - nawet bardzo podobnej do tej "płaskiej" na zdjęciu. W klasie maturalnej mama sprowadziła ją z zakładowego "demobilu". Potrzebna mi była do pisania pracy maturalnej - był taki czas, kiedy można sobie wybrać na egzaminie ustnym napisanie pracy i następnie ją obronić.
OdpowiedzUsuńPóźniej posłużyła mi ona do pisania wypocinek literackich, a będąc już nauczycielem w szkole średniej prowadziłem taki przedmiot... kurczę, zapomniałem, jak się dokładnie nazywał, który polegał na nauce pisania na maszynie, plus pisaniu tekstów urzędowych. Były to jeszcze "przedkomputerowe" czasy, ale maszyny było nowoczesne... jejku, ileż to lat minęło...
Kawiarenko - trochę tych lat minęło od tamtych wydarzeń.... ale jakie to ma znaczenię???
UsuńTakie cudo jak na pierwszym zdjęciu, stało w szkolnym "gabinecie" (Izbą Tradycji nazwaliśmy to pomieszczenie) na wzór tego, w którym pisarz Alfred Szklarski pisał swoje książki w Katowicach ( aktualnie całą spuściznę rodzina przekazała Bibliotece Śląskiej). Podczas nadawania Jego imienia szkole, zaprzyjażniłam się z rodziną pisarza- Żona pisarza jeszcze wówczas żyła, Córka ( umawiamy się na kawkę co jakiś czas), Wnuk i kot niesamowity :)Piękne czasy, ale dziś w tej szkole nic już z tego nie zostało. Trochę mi smutno :(
OdpowiedzUsuńRozumiem Polu - ale pozostały miłe wspomnienia :-)
UsuńNo pewnie, że pamiętam takie sprzęty :). Nie dość, że pamiętam to nawet mam w domu :)
OdpowiedzUsuńAle masz fajnie :-)
UsuńJakże mam nie pamiętać, skoro byłam kiedyś taką maszynistką?
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu:-)
UsuńOczywiscie ze pamietam te stare maszyny do pisania. Moja ciocia miala taka, lubilam czasem na niej postukac, ciocia pozwalala :) Moglam ja.ruszac tylko pod.jej opieka. Pozdrawiam serdecznie Stokrotko Ciebie i Twoja Rodzinke.
OdpowiedzUsuńKasiu te stare maszyny do pisania tłukły się straszliwie.... ale miały dużo uroku :-))
Usuń