środa, 28 września 2022

W grodzie kozła skaczącego na winorośl


Na zamku lubelskim przez 130 lat, mimo zmieniających się władz i systemów, mieściło się więzienie, w którym straciły życie tysiące Polaków. Najpierw trzymano w nim więźniów kryminalnych, potem przeciwników caratu, uczestników powstania styczniowego, między innymi Bolesława Prusa i Andrzeja Struga. Za II Rzeczypospolitej siedzieli tu komuniści. Podczas okupacji zamek był jedną z najokrutniejszych hitlerowskich katowni. Przewinęło się przez niego około 45 tysięcy osób więzionych w straszliwych warunkach. Po wyzwoleniu był tu areszt NKWD i bezpieki, w którym przechowywano i więziono AK-owców. Dopiero w 1954 roku zapadła decyzja o likwidacji więzienia i przekazaniu zamku Muzeum Lubelskiemu. A wszystko to działo się w sąsiedztwie wspaniałego bizantyjskiego skarbu znajdującego się w Kaplicy św. Trójcy. Kaplica ta jest najwartościowszą budowlą na zamku. Powstała już w 1326 roku jako jednokondygnacyjna budowla, której wielokątne prezbiterium stanowiło fragment murów obronnych. Osiemdziesiąt lat później dobudowano drugą kondygnację z żebrowanym sklepieniem i centralnym filarem w nawie. Dół stał się wówczas kryptą, w której grzebano dostojników kościelnych, natomiast górę pokryto bezcennymi freskami. Zachowała się nawet pisana cyrylicą tablica fundacyjna z datą 10 sierpnia 1418 roku (wraz z sygnaturą mistrza Andrzeja), która oznacza zakończenie prac.

Dolną część ścian zdobi motyw czerwono-brunatnej kotary. Na cylindrycznej obudowie schodów prowadzących na chór pokazana została scena fundacyjna: król Władysław Jagiełło klęczy przed Matką Boską z Dzieciątkiem. W czasie budowy więzienia w latach 1823 – 1826 kościół został otynkowany zewnątrz i wewnątrz i pełnił rolę więziennej kaplicy. Freski były całkowicie zamalowane. Dopiero w roku 1897 malarz Józef Smoliński pod warstwą tynku odkrył kilka z nich. Potem przez lata odkrywano kolejne. Ostatecznie dopiero w 1997 roku skończyła się konserwacja wszystkich fresków i kaplica św. Trójcy została udostępniona do zwiedzania. 

W XIII wieku wewnątrz lubelskiego grodu wzniesiono okrągłą, z łamanego kamienia i czerwonej cegły, potężną wieżę o średnicy 15 metrów. Jest to najstarszy zabytek na Lubelszczyźnie. W środku jej murów, liczących przy podstawie prawie 4 metry, znajduje się spiralna klatka schodowa, opasująca podwójnie całą wieżę i łącząca trzy kondygnacje oraz piwnicę. Wieża ta pełniła funkcję obronną przeciwko Jaćwingom, Rusinom i Litwinom. 

Zamek powstał oczywiście za rządów Kazimierza Wielkiego. Zbudowano go na grodzie, który stanowił centrum znamienitej kasztelanii. Na umocnieniach tego grodu połamali sobie kilkakrotnie zęby książęta ruscy. Ziemie na wschód od Lublina należały przez krótki czas do Rusi, by powrócić na trwałe do Polski w 1302 roku. Zamek zaczęto budować po odparciu oblężenia Tatarów w 1341 roku. Wybudowano solidną warownię. Przecież w czasach Jagiellonów Lublin, położony na trasie z Krakowa do Wilna, był z pewnością często odwiedzany przez kolejnych monarchów. Za panowania Zygmunta Starego gotycki zamek powiększono i przebudowano w stylu renesansowym. To w jego murach zawarto unię polsko-litewską, która na kilka stuleci zadecydowała o losach naszej części Europy. Wydarzenie to miało miejsce 1 lipca 1569 roku i zostało uwiecznione na obrazie namalowanym przez Jana Matejkę. Obraz ten znajduje się w zamkowym muzeum. 

W późniejszych wiekach zamek podupadał. Decydujący cios zadał mu potop szwedzki, potem Kozacy, wojska moskiewskie, szwedzkie i węgierskie. Ruiny były też traktowane przez miejscową ludność jako budulec. 

Najlepsze wspomnienia o lubelskim zamku mieli synowie Kazimierza Jagiellończyka. Słuchali wielokrotnie opowieści o nadaniu przez Władysława Łokietka praw miejskich Lublinowi. Legenda mówi, że mieszczanie, prosząc króla o ten przywilej, opowiedzieli mu nieprawdopodobną historię. W czasie jednego z najazdów Tatarzy mieli zabić wszystkich dorosłych. Zostały tylko dzieci, które ocalały dzięki kozie, która wykarmiła je własnym mlekiem. Dzieci wyrosły na odważnych i pracowitych ludzi, którzy szybko odbudowali zniszczone mury i doprowadzili zrujnowany gród do rozkwitu. Wtedy Władysław Łokietek zaproponował reprezentantom grodu, aby w herbie przyszłego miasta umieścić bohaterską kozę oraz gałązkę winorośli symbolizującą dobrobyt. Zadowoleni mieszczanie poprosili więc napotkanego samouka o wykonanie herbu za butelkę wina. Gdy wrócili do domu i wytrzeźwieli, okazało się, że człowiek ten nie do końca zrozumiał polecenie, bo namalował capa niszczącego winogrona. Niemniej herb Lublina jest bardzo ładny. 

Ale Lublin to nie tylko zamek. To urocza, chociaż miejscami ciągle zaniedbana starówka. To piękne bramy: Grodzka i Krakowska. To uroczy rynek ze słynną Kamienicą Poetów, na której widnieją sgraffitowe medaliony poetów lubelskich: Biernata z Lublina, Jana Kochanowskiego, Sebastiana Klonowica i Wincentego Pola. Lublin to miasto wielu pięknych kościołów, pomników, ciekawych muzeów i magicznych miejsc. Lublin to też miasto kupców. Wzniesiony w X wieku na wzgórzu Czwartek drewniany kościół poświęcono patronowi kupców – św. Mikołajowi. Świadczy to o wczesnym rozwoju handlu w grodzie, leżącym na szlaku prowadzącym znad Morza Czarnego do Bałtyku i w głąb Europy.

Władysław Jagiełło, objąwszy tron Polski i Litwy, uczynił Lublin ośrodkiem gospodarczym. 



Ostatnio w Lublinie byłam w niedzielę 25 go września br. Razem z najbliższymi wędrowałam zaułkami Starego Miasta i zjadłam pyszny obiad tuż obok Kamienicy Poetów. Potem poszliśmy na zamek a w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na dłużej na Placu Litewskim. Po drodze sfotografowałam mural z wierszem znanego i cenionego lubelskiego poety Józefa Czechowicza i ....kilka niezwykle urodziwych koziołków...

 




Czy ktoś z Was mieszka w Lublinie????

Odpowiedź nie jest obowiązkowa...😀

64 komentarze:

  1. Ja sie ostatnio w Lublinie dowiedzialem skad pochodzi nazwa miasta. Wedlug legendy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo zachęciłaś mnie do zwiedzania Lublina, bo jeszcze tam nie dotarłam!
    Cudnej jesieni, Jadziu:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jeszcze Stokrotko tam nie byłem :-) . Znajomi studiowali. Pozdrawiam, na antybiotyku po 19 minutach w bibliotece ;-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie choruj Jardianie.. szkoda zdrowia na choroby :-))

      Usuń
  4. to jest w ogóle zabawna historia, bo Lublin jest jedynym miastem wojewódzkim /chodzi o te "duże" województwa, dawne 17, czy też obecne/ do którego nigdy nie dotarłem, mimo że jako (były już) warszawiak wcale nie miałem tak daleko... w tamtym konkretnym kierunku najdalej byłem tylko w Puławach i to też w bardzo okrojonym zakresie, tam swego czasu wpadałem na doroczny turniej brydża sportowego na obrzeżach miasta... Rzeszów zaliczony, Białystok zaliczony, ale Lublin do tej pory jest dla mnie egzotyczny...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba i do tego "egzotycznego" miasta pojechać:-))

      Usuń
    2. na razie, to wróciłem z Krakowa, a teraz wyjadę dopiero na Halloween, do Warszawy zresztą (i okolic) i Lublina raczej tą razą nie zmieszczę w programie :P :)

      Usuń
    3. To następną razą musowo 😀

      Usuń
  5. Nie mieszkam, ale może kiedyś odwiedzę to miasto. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. czyli deptałam Ci po piętach, ja wczoraj włóczyłam się po Lublinie, znam go już dosyć dobrze i bardzo mi przypadł do gustu... natrafiłam na przygotowania do Festiwalu Otwarte Miasto które to odbędzie się w październiku i miasto oddane będzie w ręce artystów, Schody do zamku były w trakcie zachlapywania farbami ,,czerwona farba zalewa zielona...czerwona obrazująca krew więźniów zamkowych. artystyczne chlapanie wykonywał Leon Tarasiewicz cały też w plamach farb.
    przeciekawy też jest skansen lubelski...pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko te schody to już zaczęto malować wcześniej bo w ub niedzielę już takie były...czerwono-zielone...

      Usuń
  7. Bardzo bardzo mi się w Lublinie podobało, bardziej niż w Zamościu. Starówka - boska :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite jest sąsiedztwo więzienia tak okrutnego z piękną kaplicą.
    Nie byłam w Lublinie, a wypadałoby się tam wybrać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobry wieczór Stokrotko! Wiesz, bardzo jestem ciekawa, czy dzieci uczą się na Historii tego, o czym na początku tekstu Ty piszesz. Pytam, bo nie wiem. W Lublinie nigdy nie byłam, jakoś tak się złożyło. I jeżeli udaje mi się bywać w jakimś polskim mieście, lubię również poznawać jego historię np. m.in. poprzez legendy i nigdzie nie zarejestrowane opowiadania. To rzadkość, ale jak się już trafi, to słucha się i słucha. Ot taka ze mnie "historyczka".
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polonko.... na historii się tego nie uczą ale jak jadą na wycieczki to wtedy przewodnicy opowiadają im dokładnie historię różnych zabytków...
      Serdeczności...

      Usuń
    2. Oj... to mnie uspokoiłaś. Niedobrze by było, by następne pokolenia posiadały ograniczoną wiedzę. Pa...

      Usuń
  10. Nie byłam jeszcze, ale mam nadzieję, że kiedyś do Lublina zawitam!
    Ciepły uśmiech ślę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie byłam w Lublinie, może czas to naprawić? W każdym razie, po przeczytaniu Twojego postu podziękowałam losowi, że nie musiałam żyć w tamtych czasach 😀 Uściski przesyłam Stokrotko ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zwiedzić Lublin. Naprawdę.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. "Lublin żąda dostępu do morza"-poeta Stanisław Żurek
    W Lublinie nie mieszkałem-mieszkałem w Niemcach.Jeździłem do kina"Kosmos".Koniec świata,koniec"Kosmosu,koniec...
    https://youtu.be/qJ72cBDu4Kc

    "11 września 1939 roku o godz.17.00 Niemce zbombardowały Niemce.Zginęło 27 osób.
    30 sierpnia 1942 roku,w czwartek,po raz ostatni dzwoniły dzwony w kościele w Niemcach.Bardzo było smutno.Wczoraj je zdjęli z wielkim trudem(skonfiskowane w ramach zbiórki metali kolorowych).
    W 1943 roku część załogi niemieckiej kwaterujących w Niemcach otrzymała rozkaz wyjazdu na front wschodni.Niektórzy z nich płakali i mówili Polakom,że z frontu wschodniego nie powrócą żywi.
    W 1944 roku w Niemcach nasłuchiwano odgłosów Powstania Warszawskiego przykładając ucho do ziemi".-fragmenty z"Dzienniczek"hrabiny Marty z Budnych Łosiowej.
    Hr.M.z Budnych Łosiowa ratował więźniów z lubelskiego Zamku i obozu na Majdanku.
    "Od tego czasu Ziemia wiele razy okrążyła Słońce":)

    Toruński piernik,
    a wódka gdańska
    warszawski trzewik
    lubelska panna.
    Lublinianka ładna,tkliwa,ale bardzo leniwa.
    Lublinianka składna,zręczna,ale niewdzięczna.
    "Księga przysłów polskich"

    "Zażyć z mańki,zażyć z liścia"-to też lubelskie:)
    Pozdrawiam!


    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie byłam w Lublinie, a przydałoby się. :)
    Zamek ma mroczną historię...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki Stokrotko za kawał historii o tym pięknym mieście.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z Lublinem zawsze będzie mi się kojarzyć Łempicka i cebularze. Niestety nigdy w nim nie mieszkałam i mieszkać nie będę.
    Miłego tygodnia , Stokrotko.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wystawy obrazów Tamary Łempicka już nie było a do Muzeum cebularza nie zdążyliśmy...

      Usuń
  16. No proszę, gdzie Cię zawiało.... szkoda, że nie w sierpniu, gdy jest choćby Jarmark Jagielloński, wtedy się dzieje! A ja czytam właśnie powieść o Łokietku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ub niedzielę też się działo. A wracaliśmy z Kazimierza przez Lublin do Warszawy...

      Usuń
  17. Dziękuję za rzetelne informacje, choć oczywiście te dotyczące więzienia nie brzmią sympatycznie. W Lublinie byłem trzy razy. Owszem, zadbane miasto, starówka i zamek ok, i jeszcze skansen przy samym wlocie do miasta, ale samo miasto nie zrobiło na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, no i źle wspominam korki przy wyjeździe na Chełm i Krasnystaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak.... czekając w korkach ....żyć się odechciewa :-)

      Usuń
  18. Klik dobry:)
    W Lublinie bywałam bardzo często. Lubiłam chodzić do "Czarciej Łapy" na kawę z wuzetką.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie byłam nigdy w Lublinie ale może się kiedyś wybiorę?
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Stokrotko bardzo fajne są te koziołki :-)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  21. Za każdym razem gdy mi się zdarzy być w Lublinie podoba mi się jeszcze bardziej . Uważam , że lubelska starówka mimo iż ciągle wymaga jeszcze nakładów jest przepiękna . A może nawet to , że nie jest jeszcze całkowicie "wybłyszczona" potęguje jej urokliwy klimat ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Ostatnio przyglądałam sie starym, nieodnowionym jeszcze domom na Starówce i myślałam, że one też są piękne...

      Usuń
  22. Witaj w czasie panowania Aniołów Stróżów Stokrotko
    Znowu ciekawa opowieść. W Lublinie nie byłam. Dla mnie to drugi koniec kraju. Ale kto wie?
    Niech Anioł towarzyszy Ci każdego dnia, a swoim skrzydłem również progi Twego domu otoczy

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo żałuję, ze nigdy nie byłam w Lublinie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Już jestem po wakacjach!
    Ja odwiedziłam Lublin parę lat temu i do dziś jestem miastem zachwycona. Koziołki też głaskałam, oczywiście na szczęście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie ze juz jesteś!!!! I że odwiedziłas kiedyś koziolki w Lublinie :-)

      Usuń
  25. A wiesz że ja też kiedyś oglądałem te freski na zamku w Lublinie?
    Ze 20 lat temu byłem na sympozjum na zamku.
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem.
      Słoneczko mamy w Warszawie. Jedziecie gdzieś na weekend?

      Usuń
    2. Uwierzysz ze jesteśmy w Lublinie?
      Marek z dziewczynami

      Usuń
    3. Wierzę bo Wy jesteście do wszystkiego zdolni...:-))

      Usuń
  26. Czyli Lublin ma koziołki... Nie wiedziałam, bo nie byłam i nie mieszkam w Lublinie. Moja koleżanka kiedyś się tam na rok przeprowadziła, nie była jakoś zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lublin bardzo się zmienił na lepsze i stał się bardzo ciekawym miastem.

      Usuń
  27. Ciekawa historia Stokrotko :) miło o tym poczytać. W Lublinie nigdy nie byłam niestety. Żałuję bardzo :)

    Kasinyswiat

    OdpowiedzUsuń

Taniec zbójnicki

  O góralach mówi się, że muzykę mają we krwi, a taniec w nogach. Góralski taniec to przede wszystkim popis męskiej krzepy i zręczności, a j...