niedziela, 2 kwietnia 2023

Niematerialne dziedzictwo kulturowe


/"Pańska skórka" to tradycyjne cukierki domowej roboty zawijane w papierek i sprzedawane głównie przed cmentarzami Warszawy i Mazowsza, szczególnie w Dniu Wszystkich Świętych.../

Niematerialne dziedzictwo kulturowe to zwyczaje, wiedza, umiejętności i tradycje, które praktykujemy i przekazujemy z pokolenia na pokolenie, bo są dla nas ważne.

Czasami jest to coś, czego nauczyliśmy się od rodziców lub dziadków lub innych członków rodziny, Dziedzictwem może być wypiekanie chleba lub przyrządzanie pańskiej skórki, budowanie szopki lub łodzi wodnej, robienie tradycyjnych zabawek,  haftowanie, wyplatanie koszy, dekorowanie domu a także na przykład taniec lub gra na bandżoli. Bardzo ważne jest też to aby te czynności były wykonywane w grupie bliskich lub zaprzyjaźnionych osób, które myślą podobnie.

A więc dziedzictwo niematerialne to coś co zachowało się dzięki ludziom, którzy potrafią i chcą coś zrobić i podzielić się tymi umiejętnościami, doświadczeniem i wiedzą z innymi.

Pojęcie "niematerialne dziedzictwo kulturowe" funkcjonuje w języku polskim od niedawna. Pojawiło się w 2011 roku, gdy Polska ratyfikowała Konwencję Unesco z 2003 r w sprawie ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego, a tekst tej międzynarodowej umowy został przetłumaczony na język polski.

Reasumując: Niematerialne dziedzictwo kulturowe jest:

1. Żywą praktyką kulturową.

2. Treścią przekazywaną w ramach społeczności

3. Praktyką przekazywaną z pokolenia na pokolenie.

4. Elementem tożsamości

Każdy kraj, każde miasto i wioska mogą się pochwalić niematerialnym dziedzictwem kulturowym.

Przykłady?

W Neapolu jest to tradycyjne wypiekanie pizzy.

W New Delhi jest to praktykowani jogi.

W Korei tradycyje zapasy koreańskie

W Finlandii tradycyjna sauna.

W Azerbejdżanie wypiekanie chleba zwanego lawasz, jufka, jupka i dzielenie się nim.

--------------------------------------------------------------------------------------

Z pewnością i w Waszym mieście czy miejscowości jest coś co można zaliczyć do niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

W Warszawie, w której mieszkam całe życie jest to przede wszystkim pamięć o wybuchu Powstania Warszawskiego, czyli GODZINA W a więc godzina 17ta 1 sierpnia. Wtedy to zostają w stolicy wlaczone syreny i zatrzymują się ludzie i pojazdy.

Jest to Kwesta Powązkowska, zainicjowana w 1974 roku przez Jerzego Waldorfa.

Są to ciastka zwane "wuzetkami" i cukierki zwane "pańską skórką".

Są to tradycje podwórkowego muzykowania.

Są to koncerty chopinowskie w Łazienkach Królewskich

A także różne tradycje rzemieślnicze.

Można by jeszcze długo wymieniać.

Napiszcie proszę co zalicza się do niematerialnego dziedzictwa kulturowego w miejscu w którym mieszkacie albo z którego pochodzicie.

Jeśli oczywiście chcecie. 

----‐---------------------------------------------

P.S. Powyzszy tekst powstał na bazie informatora wydanego przez Urząd m.st. Warszawy i opracowanego przez Muzeum Warszawy i Domu Spotkań z Historią. 

85 komentarzy:

  1. Jak najbardziej, u nas jest to tradycyjna Koza (orszak przebierańców), chodząca po mieście w ostatki oraz szymborskie Przywołówki przed Wielkanocą( klub kawalerów wykrzykuje śmieszne wierszyki o pannach miejscowych i adoratorzy owych panien musza je wykupić przed dyngusem) a pisałam o tym TUTAJ
    https://paniodbiblioteki.blogspot.com/2016/03/przywoowki.html

    Bardzo ciekawy post, Stokrotko!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz też Asiu bardzo ciekawy...
      Stokrotka

      Usuń
  2. Majówki czyli spotkania w kościołach, przy kapliczkach na rozstajach dróg by zaśpiewać Matce Boskiej. Dla mnie cudowna tradycja i dziedzictwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla równowagi dodam zwyczaje związane z Nocą Świętojańską, Puszczanie wianków i wiele wiele innych. Kloszard.

    OdpowiedzUsuń
  4. W moich stronach Sobotki "pali się" Stokrotko w nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę. Taki to mamy zwyczaj, nieopodal Krakowa, dawno w nich nie uczestniczyłem, ale jako dziecko i nastolatek brałem w nich udział. Na podmiejskich polach , wzgórzach i łąkach. Pozdrowienia :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz miłe wspomnienia Jardianie...
      Stokrotka

      Usuń
  5. U nas te wszystkie zwyczaje coraz mniej [albo wcale] są kultywowane w domach [ z wyjątkiem tradycji świątecznych] ale podtrzymywane są przez domy kultury, szkoły, stowarzyszenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W stolicy są na porządku dziennym...
      Stokrotka

      Usuń
  6. Nasze bimbrownictwo spełnia wszystkie warunki niematerialnego dziedzictwa kulturowego! Jest tylko trochę nielegalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nielegalność jest bez znaczenia, bo głupie prawo zawsze można zmienić, tylko jest deficyt mądrych ludzi z wolą polityczną, aby to zrobić...
      ale za to z podobnych tradycji, choć sporo młodszych, jest polska szkoła produkcji amfetaminy i swojego czasu, upadła już sztuka produkcji "kompotu", czasem nazywanego "polską/gdańską heroiną", aczkolwiek to trochę myląca nazwa...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Bojo.... Nie jestem tego pewna :-)
      Stokrotka

      Usuń
    3. PKanalia.... odnośnie produkcji amfetaminy.... to też nie jestem pewna...
      Stokrotka

      Usuń
    4. ja też nie jestem pewien ze względu na zbyt krótki czas, bo to musi być kilka pokoleń, brak okrzepnięcia takich tradycji i swojski bimberek chyba jest tu najodpowiedniejszą kandydaturą...

      Usuń
    5. Chyba masz rację:-))
      Stokrotka

      Usuń
    6. Możesz być pewna, Stokrotko. Bimber pędzimy od pokoleń i nie służy on tylko do ochlaju. Robimy także nalewki lecznicze. Do użytku wewnętrznego (np. orzechówka - spożywa się w ilościach znikomych, a jej produkcja trwa pół roku i nie jest łatwa) i do użytku zewnętrznego (np. nalewka z wrotyczu albo muchomora - nie pijemy tylko smarujemy w razie potrzeby). Tak że tego...
      Piotrze, nielegalność jest częścią tej tradycji i nie zależy nam by ktoś zaczął przy tym gmerać.

      Usuń
    7. Dziękuję Bojo.
      Stokrotka

      Usuń
    8. @Boja...
      kiedyś w Brazylii działała grupa artystów, twórców graffiti...
      /mówimy o graffiti, a nie o mazajach/...
      malowali naprawdę świetnie prace, a do tego wybierali najbardziej trudne i strzeżone miejsca... policja i agencje ochronairskie mieli z nimi ból głowy, bo nie umieli ich złapać...
      tymczasem ekipa została zaproszona do Francji na jakiś duży festiwal, organizatorzy nawet im postawili podróż, wikt i lokum... przyjechali, obejrzeli teren, to były jakieś stare hale, które miasto udostępniło na ten festiwal, namalowali tu i tam, i zrobili furorę artystyczną... ale byli bardzo niezadowoleni... bo to wszystko było dla nich za łatwe i za grzeczne, brakowało im tego dreszczu emocji i ryzyka...
      co chcę przez to powiedzieć?...
      że rozumiem, o co Ci chodzi :)

      Usuń
    9. PKanalia.... I ja tez rozumiem...
      Stokrotka

      Usuń
  7. U mnie Stokrotko sa obchody Dni Oskara Kolberga Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się Ago ze te dni są w Przysusze...Dziękuję i pozdrawiam
      Stokrotka

      Usuń
  8. Mieszkam na Kaszubach, a jak wiadomo, jest to region rozciągający się od Pomorza gdańskiego, aż po Bory Tucholskie. Mamy nie tylko ciekawy folklor, ale i rozbudowane rzemiosło oraz piękny haft. No i to, co niezwykłe - język, który u progu XXI wieku został oficjalnie wprowadzony do szkół. Pomimo solnej germanizacji tych terenów, Kaszubi uważają się za Polaków, a ich motto brzmi "Nie ma Kaszub bez Polonii, a Polski bez Kaszub". Niedawno, bo 19 marca, obchodzilismy Dzień Jedności kaszub. To święto ustanowione w 2004 roku, upamiętniające pisemną wzmiankę o Kaszubach w bulli Grzegorza IX. w 1238r. Promujemy wtedy kulturę kaszubską.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieknie Fuscilko.... Najserdeczniej Ci dziękuję...
      Stokrotka

      Usuń
  9. oficjalna lista krajowa zawiera 73 pozycje, spodziewałem się więcej, zanim to sprawdziłem:
    https://niematerialne.nid.pl/niematerialne-dziedzictwo-kulturowe/krajowa-lista-niematerialnego-dziedzictwa-kulturowego/
    najbardziej mi się podoba poz.9 - Sokolnictwo...
    najbliżej mnie za to poz. 72 - Zielarstwo i Ziołolecznictwo na Śląsku Opolskim... w sumie nie tak strasznie blisko, ale bardzo ciekawe...
    odjazdowe w swoim brzmieniu jest poz. 64. Tkanie rękawic furmańskich przez Czarnych Górali :D
    za to faktycznie nieoficjalnych pomysłów może być naprawdę sporo... na przykład z moich rodzinnych stron Krówka Milanowska:
    https://krowkizmilanowka.eu/
    smak dzieciństwa... i zapach... chodziłem do szkoły niedaleko fabryki i nieraz wiatr przywiewał przez okno do klasy aromatyczny dym... nawet nauczyciele robili sobie chwilę przerwy, tak spontanicznie, w pół słowa, żeby sobie wciągnąć co nieco...
    za to pańską skórkę kojarzę, ale ze Święta Zmarłych, to jest nazajutrz po Halloween i w Milanówku pod cmentarzem też to sprzedają...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. mam!... Bazar Różyckiego, a na tym bazarze "pyzy gorące, pyzy!" :)

      Usuń
    2. Pkanalia serdecznie Ci dziękuję. Lista jest i tak długa i pewnie uzupełniana...
      Stokrotka

      Usuń
    3. PKanalia.... pyzy jaknajbardziej :-))
      Stokrotka

      Usuń
  10. Twój post jest wspaniały, choć trochę mnie zawstydził. Nie potrafię wymienić niczego z kultury Dolnego Śląska, na którym spędziłam 19 pierwszych lat życia, a te warszawskie podałaś Ty. Cenne były informacje podane przez mieszkańców innych regionów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie Iwonko i bardzo Ci dziękuję...
      Stokrotka

      Usuń
  11. Jak mieszkałem w centrum Warszawy to na podwórko przychodziły takie typy co to garnki lutowali i noże ostrzyli. Byłem wtedy bardzo mały i okropnie się ich bałem. Kiedys razem z mamą wyszliśmy do takiego człowieka z nożami żeby nam naostrzyl. Ale niewiele pamiętam bo miałem chyba 4 lata. Tak się zastanawiam czy te usługi można podciągnąć pod to dziedzictwo niematerialne
    Bardzo ciekawy temat podłapałas.
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostrzenie noży - super pomysł... oczywiście z całą otoczką, czyli warsztatem na kółkach i stukaniem młotkiem w kawałek metalu, żeby ludzie wiedzieli, że taki pan na podwórku się pojawił...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. Marku z dziewczynami... na moje podwórko bardzo często przychodził jakiś mężczyzna i krzyczał: "Garnki lutuje!!!"
      Pewnie ze to niematerialne dziedzictwo kulturowe.
      Dziękuję że o tym napisałeś
      Stokrotka

      Usuń
    3. PKanalia... ja też pamiętam doskonale to cale urządzenie do ostrzenia nozy.... okropnie hałasowało:-)))
      Stokrotka

      Usuń
    4. hałas to był najpierw, jak pan tłukł młotkiem, żeby się zaanonsować, a potem to już tylko niewinnie turkotało, niczym nożna maszyna do szycia, bo mechanizm działał na identycznej zasadzie... takich lekkich akumulatorów, jak w hulajnodze elektrycznej jeszcze nie wynaleziono... a zgrzyt noża na tarczy szlifierskiej też był znośny, bo to nie była taka prędkość, jak przy gumówce, czy pile elektrycznej...

      Usuń
    5. Czy ja Ci już pisałam że masz dobrą pamięć???
      Stokrotka

      Usuń
  12. Myslę, że wypiek sztangli, no bo kto spośród nierzeszowian wie, co to jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje korzenie są w Rzeszowie .... więc wiem...
      Stokrotka

      Usuń
    2. Moje korzenie są w Rzeszowie więc ja trochę wiem...
      Stokrotka

      Usuń
  13. Nie widzę mojego komentarza, czyżbym nie kliknęła "opublikuj"? Wszystko mozżiwe...
    A pisałam o tym, że nie wiadomo mi aby tradycje [z wyjątkiem świątecznych] kultywowano w domach. Ale domy kultury, stowarzyszenia bardzo pięknie tradycje przekazują potomnym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polu jesteś wyżej. Wyciągnęłam Cię że spamu :-)
      Stokrotka

      Usuń
    2. A właśnie, ten blogger zawsze płata jakieś figle :) Dziękuję Stokrotko :)

      Usuń
    3. I ja dziękuję
      Stokrotka

      Usuń
  14. Hmmm ja nie wiem co u mnie jest. W sensie żeby wszyscy praktykowali czy celebrowali. Chyba tylko strajk 🙈😄 ale i to pewnie będą niepraktykujący. Dolnośląskie to mieszanina ludzi, którzy są zapatrzenie siebie średnio się solidaryzują z czymś 😅raczej nie pielęgnują fajnych tradycji. A nie przepraszam! Jest - informowanie u kogo był już ksiądz po kolędzie i do kogo wyszedł 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usmialam się Agnieszko z Twojego ostatniego zdania...
      Serdeczności...
      Stokrotka

      Usuń
    2. Ale naprawdę tak jest 😄 u mojej mamy na wsi wygląda w ten sposób. Główne informatorki mają swoich podinformatorow - czyli śledzących kroki księdza, np i te główne, dzwonią do osoby, która będzie następna w kolejności. W domach gdzie są dzieci, wysyłane były na przeszpiegi, żeby zerknąć, czy juz widać na horyzoncie ministrantów. No komedia. Zwłaszcza że wizyta jest na konkretną godzinę. I tak każdy dom uszykowany jest od samego rana 😂😂
      Na szczęście u siebie tego nie praktykuje i mam problem z głowy, jednak widziałam, że po wsi poruszali się szpiedzy 😄

      Usuń
    3. Podejrzewam że nie tylko w tej wsi tak jest...
      Stokrotka

      Usuń
  15. Uciekł mi komentarz.Gorny Śląsk:wodzenie niedźwiedzia w ostatnią sobotę przed postem, grzebanie basa w śledzika, wyścigi konne wraz z procesją w drugi dzień Wielkiej Nocy, przemarsz dzieci przez wioskę z drewnianymi klekotkami połączony z modlitwa przy krzyżach i obdarowanie tychże dzieci słodyczami przez mieszkańców to w Wielki Piątek.W tej samej wiosce przy ślubie dzieci robią hałas pokrywkami przed kościołem za co otrzymują słodycze od młodych.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale !!! Najserdeczniej Ci dziękuję i pozdrawiam
      Stokrotka

      Usuń
  16. A ja dla odmiany napiszę, co próbowano na siłę wprowadzić, ale się nie przyjęło. W Warszawie zamiast tradycyjnej WZ-ki, czyli czekoladowego ciasta, przełożonego cienką warstwą kwaskowego dżemu oraz bitą śmietaną, forsowano kilka lat temu Zygmuntówkę, czyli babeczkę z nadzieniem (nawet nie wiem jakim) i bezą na wierzchu. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ulach!!!.
      I bardzo dobrze że się nie udało...
      Stokrotka

      Usuń
  17. Orkiestra gornicza grajaca w niedziele w Dolinie Gornika, zbiorowe kupowanie kapusty i wspolne napelnianie beczek na zime, /to u mnie na terenie kopalni/golebniki, zwyczaje przedwojenne/do matury slyszalam co mi wypada, a co nie/-ale to esxystko wspomnienia z dawnych lat. Podobno terax jest mniej Slazakow niz przyjezdnych i nawet imieniny obchodza. Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Ci dziękuję Małgosiu ...
      Stokrotka

      Usuń
  18. A ja o wrocławskich tradycjach które odeszły.
    Śmigus-dyngus to był szał, to były bitwy na wodę, skrzyżowanie przy którym mieszkam, od samiuśkiego rana, spływało setkami litrów wody, a uczestnicy wyglądali jakby z rzeki wyszli. Niestety bardzo często oblewano wodą i tych którzy nie mieli ochoty na taką zabawę. Nie żałuję więc, że tradycja ulicznego oblewania upadła. A upadła pewnie dlatego że aktualnie za wodę trzeba płacić.
    Topienie Marzanny 21 marca, to także było powszechne, ponieważ kukły wrzucane były do rzek, więc zakazano tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie Ci Mario dziękuję...
      Stokrotka

      Usuń
  19. Niedawno się dowiedziałem, że specjalnością łódzkiej kuchni jest zalewajka, taka zupa na zasmażonej cebuli z czosnkiem do której wrzuca się podrobione pieczywo. Jeszcze do niedawna Łódź miała najdłuższe w Europie połączenie tramwajowe z Tuszyna do Ozorkowa. No i mamy nadal jedyne na świecie dwa główne dworce kolejowe nieskomunikowane ze sobą, to Łódź Kaliska i Łódź Fabryczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super wiadomości. Bardzo Ci dziękuję.
      Stokrotka

      Usuń
    2. Łódź Kaliska, tam boję się latających nad głowami gołębi, a tak na marginesie, szkoda, że tramwaje nie kursują już do Ozorkowa...

      Usuń
  20. Dobrze, że u mnie w mieście pręznie działa pewna NGO, to rózne tradycje są kultywowane. A to Sobótka, a to Kaziuk, a to wycinanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie dzieje się...
      Stokrotka

      Usuń
  21. Świat się zmienia!
    W regionach zachodnich(Dolny Śląsk)zamieszkałych przez przesiedleńców i osadników był zakaz kolebania pustej kołyski.Mówiono,że kołysze się diabła.
    Teraz kołyszemy się śpiewając w Dzień Górnika(Barbórka).Karczma Piwna i górnicza orkiestra dęta...kołyszemy się,kołyszemy się i wspominamy.

    Czółenko lata,krosna łomocą,
    Wciąż tkamy pilnie i dniem i nocą.
    Stare Niemcy!Utkamy wam całun grobowy!
    Trzykrotne przekleństwo wprzędliśmy w osnowy.
    I tkamy,i tkamy,wciąż tkamy!
    "Tkacze"Heinrich Heine
    Już nie tkamy!Wspominamy!Tradycje tkactwa zanikły.Gramy w bule.Tą tradycję przywieźli reemigranci z Francji.Przywieźli też kulturę picia kawy.

    Dziadek budował szopki bożonarodzeniowe,ojciec budował,ja buduję.

    Rajdy samochodowe na Patelniach Walimskich,to tradycja,która trwa od lat 50 ubw.
    Ziemia kłodzka to także tradycja festiwali.
    Międzynarodowy Festiwal Zespołów Ludowych w Nowej Rudzie.
    Festiwal Chopinowski w Dusznikach Zdrój

    Na ziemi kłodzkiej odbywa się Festiwal Góry Literatury,który powstał z inicjatywy Olgi Tokarczuk.
    "Kiedy zmienia się opowieść,zmienia się świat"-cytat z mowy noblowskiej Olgi Tokarczuk.

    Kto pamięta:"Lumpy!Lumpy!"
    https://youtu.be/m9FOwrS8oy8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Ciebie Henryku zawsze można liczyć. Dziękuję Ci bardzo.
      Stokrotka

      Usuń
    2. Dzisiaj Radio Wrocław podało informację,że na listę ndk wpisano tańce łemkowskie.Miałem sąsiadów Łemków ale nie tańczyli,ciężko pracowali na roli.

      Usuń
    3. Dzięki za tę informacje.
      Stokrotka

      Usuń
  22. U mnie na Śląsku bardzo dba się o regionalną tradycję: język, historię, zabytki, potrawy. Na fb toczą się nieustanne debaty. Niektóre są dość zabawne :) Ale nie wszystkie. Np. ta dotycząca trasy do GPK przez Mikołów. Trzeba zupełnie nie znać Śląska (a przecież mamy stamtąd posła Morawieckiego :) ) żeby nie wiedzieć, że to miasto jest wzorcowo zarządzane - jak w pudełeczku. Tam jest moja ukochana Rybołówka. No i tam urodziłam Młodszego. Ci ludzie mieszkają tam od pokoleń.
    Ja czasem wdaję się w dyskurs na temat języka, ale głównie wracam do rodzinnych, tradycyjnych potraw, dzięki programowi na YT - #jaktowonio. Chcę wykonać :) kilka dań na święta, ale nie wiem, czy zdołam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością zdołasz Szarabajko...
      Stokrotka

      Usuń
  23. A mnie przychodzą do głowy takie kulturowe tradycje wenezuelskie, widać, że za dlugo tam mieszkałam i one przede wszystkim są takim moim wspomnieniem. A jest ich bardzo dużo, na przykład teraz w niedzielę wielkanocną pali się Judasza, robi się duża lalkę i ona zawsze ma imię i nazwisko, jest to osoba żyjąca, która podpadła społeczności lokalnej albo ogólnokrajowej i z wielka radością się ja podpala robiąc z niej pochodnię ku wielkiej radości obecnych. Podobno pierwszego Judasza zaczęto palić pod koniec XV wieku.
    Mogłabym mnożyć takich przykladów w wenezueli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najserdeczniej Ci dziękuję Grazynko za te wszystkie wiadomości.

      Usuń
  24. A ja Stokrotko chyba nic ciekawego nie napiszę. Jak wiesz mieszkam na granicy i za rzeką to już Niemcy. Za mało po tej stronie polskich zwyczajów, a przecież nie będę pisać o tym co nam Szwaby usiłują zaszczepić.
    Ale temat bardzo ciekawy i obszerny.
    Pozdrawiam najpiękniej.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie Elu - o zwyczajach niemieckich nie powinno się w takim kontekście pisać.
      Serdeczności dla Ciebie

      Usuń
  25. Takie kulturowe tradycje są potrzebnw, aby móc wyodrębnić swoje miasto, swoje miejsce w świecie. Ja szalenie przepadam za takimi miejscami, takimi niepowtarzalnymi czynnościami .....................

    OdpowiedzUsuń
  26. Pani Stokrotko a ja chciałam zapytać czy taka gra "Grasz w zielone" może byc zaliczona do niematerialnego dziedzictwa kulturowego?
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Kasiu, ale chyba nie. Chociaż to sympatyczna gra.

      Usuń
  27. Niewiele wiem o tradycjach miejscowych bo zbyt dużo razy zmieniałam miejsce zamieszkania. Może witanie gości a zwłaszcza pary nowożeńców chlebem i solą będzie takim dziedzictwem? Czy wypiekane mazurki wielkanocne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że tak Joasiu. Dziękuję Ci bardzo za wizytę.
      Stokrotka

      Usuń
  28. A w Krakowie w dzielnicy Podgórze, kiedyś to bylo oddzielne miasto, w trzeci dzień Świąt Wielkanocnych obchodzi się Święto Rękawki. Ulica Rękawka wzięła nazwę od jednego świętego, może to był Mikołaj, który chodził tą ulicą pod Skałkami Krzemionek i w rękawach nosił dary dla ubogich, chleb, sloninę, kaszę, czasem kawałek mięsa.
    Dzisiaj Święto Rękawki to odpust na Krzemionkach, z karuzelami, konikami, watą cukrową, trocinowymi piłeczkami. Na ten odpust przychodzą całe pokolenia. Chodziłam tam z rodzicami, za kilka dni ..pójdę z wnuczką. A Rękawka od dziesięcioleci taka sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepiękne Święto Liviio... Bardzo Ci dziękuję że o nim napisałaś....
      Stokrotka

      Usuń
  29. Zawsze się zastanawiałam, co to jest ta "pańska skórka". Kojarzyło mi się z suchą skórką od chleba ;)
    Zwyczajów z Jury żadnych szczególnych nie znam... Penie dlatego, że ogólnie nie lubię tradycji i każdą przyswajam po swojemu. Albo wcale ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Ale dziękuję za wizytę I komentarz.
      Stokrotka

      Usuń
  30. Jako mała dziewczynka, często grałam że swoimi braćmi i ich kolegami w ,,Palanta,, .... to taka
    zespołową gra, była dość popularna w naszej okolicy ( oczywiście najważniejsza była piłka nożna) 😄... to było dawno, dawno temu, ale w pewnej miejscowości do tej pory podtrzymuje się tą tradycję.... Sama zobacz ...
    https://youtu.be/6QWEwruRn9s
    - co prawda nagranie ma już sporo lat, ale tak jest co roku...

    OdpowiedzUsuń
  31. U mnie chyba takim dziedzictwem jest kultywowanie od dziewięciuset lat pamięci o pierwszych polskich świętych - naszych Pięciu Braciach Męczennikach. Historia i legendy. Wszystko miejscowe:)))

    OdpowiedzUsuń

Mądrzy ludzie powiedzieli...

Najpierw mała opuncja. Miesiąc po powrocie z Włoch kupiłam ją sobie z myślą, że będę ją hodować w domu zimą i jesienią, a wiosną i latem w l...