Zacznę od tego, że po raz czwarty w życiu zdawałam w tym roku maturę. Tym razem zdawałam ją ze starszym wnukiem /tym, którego kiedyś nazywałam Szczerbaty/. Dwie poprzednie matury zdawałam najpierw ze starszym a potem z młodszym synem. O swojej maturze lepiej nie będę wspominać bo do dzisiaj nie rozumiem jak taki matematyczny tuman jak ja dal rade rozwiązać zadania i to zarówno na egzaminie pisemnym jak i ustnym.
Piąta matura czeka mnie za cztery lata, bo wtedy młodszy wnuk zwany kiedyś Pytalskim /który w maju zdawał egzamin ósmoklasisty i parę dni temu złożył papiery do jednego z warszawskich liceów/ przystąpi do swojej matury.
A więc - jak się domyślacie - przeżyć mieliśmy mnóstwo. A ja naprawdę te nie swoje matury przeżywałam jak kiedyś własną.
Ostatnio znalazłam kilka informacji na temat egzaminów maturalnych w przeszłości. A także w innych krajach.
1. Pierwszymi Polakami, którzy mogli zdawać maturę byli mieszkańcy zaboru pruskiego. W Prusach zapoczątkowano bowiem matury w roku 1788. W Księstwie Warszawskim podobny egzamin wprowadzono w roku 1812.
2. Dla porównania - W 1829 roku w całej Francji egzaminy dojrzałości zdało 31-osob - byli to oczywiście sami mężczyźni,
3. W 1926 roku filozof i socjolog profesor Władysław Mieczysław Kozłowski wydał broszurę pt: "Precz z maturą". Pytał w niej: "Czy do szczęścia społeczeństwa i dla zdrowia narodu niezbędną jest ta selekcja in minus, oddalająca od bram uniwersyteckich niekiedy najlepsze i najdzielniejsze żywioły?"
4. W 1942 roku po ewakuacji z ZSRR ponad 115 tysięcy Polaków generał Anders wydał rozkaz zorganizowania 5-miesięcznych kursów maturalnych. W lutym 1944 roku 323 żołnierzy zdało w palestyńskiej miejscowości Barbara małą maturę, zaś 159 egzamin dojrzałości.
5. Wisława Szymborska przystąpiła do matury w 1941 roku w trybie tajnego nauczania. Była jedną ze 120 tysięcy maturzystów, którzy zdawali swój egzamin w warunkach okupacji hitlerowskiej.
6. W Korei Południowej matura trwa jeden dzień przez 8 godzin Uczeń ma np. 80 minut na język ojczysty, 100 minut na matematykę, 70 na angielski. Egzamin odbywa się w listopadzie i w ten dzień ogranicza się ruch lotniczy by nie rozpraszać uczniów.
7. We Francji jedną z kar za ściąganie na maturze jest zakaz przystępowania do egzaminów maturalnych i pomaturalnych przez 5 lat. Możliwe jest też orzeczenie kar pieniężnych do 9000 Euro a nawet pozbawienie wolności do lat trzech.
8.W Polsce dekada Edwarda Gierka przyniosła kilka zmian w egzaminach maturalnych. W 1971 roku przywrócono ostrzejsze zasady. Uczniowie musieli zdać trzy egzaminy pisemne /w tym z matematyki/.
9."Zbudujemy drugą Polskę - jakiej postawy ode mnie i od mojego pokolenia wymaga konieczność realizacji tego hasła" - z takim pytaniem musieli zmagać się maturzyści zdający język polski w latach 70.XX wieku.
10.W 2021 roku w Konsulacie Polskim w Paryżu odbył się egzamin maturalny dla jednej osoby. Przystąpiła ona do egzaminu z języka polskiego, angielskiego, francuskiego oraz z matematyki.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pamiętacie swoje egzaminy dojrzałości?
Bo ja doskonale...
To ja, Jardian - Jarek Stokrotko. Pamiętam swój doskonale egzamin. Polski - pisemny, i ustny, historia -pisemny, z ustnego byłem zwolniony, i rosyjski - ustny. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie. I to wszystko w 2001 roku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie.
UsuńStokrotka
Matura przez 8 godzin , jak dniówka? kto to wytrzymuje?
OdpowiedzUsuńPewnie, ze pamiętam, do dziś nie wiem, jak zdałam matmę!
jotka
To widzę że i Ty miałaś "zdolności matematyczne" :-))
UsuńStokrotka
Z prawdziwym zainteresowaniem przeczytałam wyszukane przez Ciebie ciekawostki dotyczące matur w innych krajach :))
OdpowiedzUsuńZastrzeliły mnie ogromne kary we Francji za ściąganie... nawet pozbawienie wolności do lat trzech... szok, to już za kradzieże i rozboje bywają mniejsze kary... priorytety :/
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Co kraj to obyczaj.Dziekuje za wizytę I pozdrawiam
UsuńStokrotka
Wspomnienie bardzo na czasie plus bardzo ciekawe informacje historyczne.
OdpowiedzUsuńDodam szczegół w Australii, tu nie ma matury. Uczeń/nica szkoły średniej 2 lata przed końcem szkoły deklaruje jakie przedmioty chce zdawać, lista jest ogromna, obowiązkowe tylko 2 - angielski i podstawy matematyki. 2 może już zdawać w 11 klasie, resztę w 12.
Nasze najstarsze wnuczęta przeszły to w zeszłym roku.
Każdy zdawany przedmiot jest punktowany - max = 100.
Jednocześnie uczeń/nica podaje listę kursów studiów wyższych, które go/ją interesują.
Po zdaniu egzaminu sprawa jest prosta - komputer znajduje kurs na który kandydat/ka ma wystarczająco punktów. Załatwione, nie ma żadnych dodatkowych egzaminów.
A moja matura, pamiętam doskonale, interesujące może być, że zdawałem 2 przedmioty dodatkowe - angielski i religię, których szkoła nie oferowała.
Lechu najserdeczniej Ci dziękuję za tę wiadomości z Australii
UsuńPozdrawiam pięknie
Stokrotka
No to miałaś przeżycia!
OdpowiedzUsuńA moja matura to była jedna wielka porażka. Chyba tylko z litości mi ją dali :-))
Marek z dziewczynami
A wiesz ile wybitnych osób nie ma matury..
Usuń,,,Stokrotka
Jadwigo kochana, ja też dołączam do Ciebie, bo byłam głąbem matematycznym, na szczęście jakimś cudem się udało. Z języka polskiego na pewno pisałam jakiś temat pozytywistyczny.
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam.:))
Celu...to cieszę się że jest nas więcej...
UsuńStokrotka
Pamiętam. Na polskim miałam wypracowanie z "Chłopów", potem był dzień przerwy (nie zdawałam angielskiego, a niemiecki), potem podstawowy WOS, następnego dnia podstawowy niemiecki, a w piątek rozszerzoną geografię. Ostatni egzamin pisemny pisałam w środę, 13 maja - była to rozszerzona matematyka. W następnym tygodniu miałam egzamin ustny z j. polskiego (opowiadałam o motywie holokaustu w literaturze i filmie), a maraton zakończyłam 25 maja maturą ustną z niemieckiego. Uff... nie było łatwo, ale się udało. Żałuję tylko, że polski pisałam na podstawie, ale to były jeszcze czasy, kiedy abiturient musiał dopasować się do klucza (czasami bardzo mało logicznego), a nie klucz do abiturienta. W sobotę było u mnie małe spotkanko i kilkoro osób jest tegorocznymi maturzystami. I każdy z nich zdał egzamin dojrzałości z bardzo ładnym wynikiem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolinko pięknie Ci dziękuję za wspaniały i szczery komentarz.
UsuńStokrotka
Ze swojej matury najbardziej pamiętam, że na polski przyszłam na ostatnią chwilę - nie wpadłam na to, że trzeba być kilka minut wcześniej i jak dotarłam, ludzie już mieli wylosowane miejsca. Wśród pilnujących był mój matematyk, który się nawet nie zdziwił - jego lekcje były zwykle pierwsze, więc był przyzwyczajony do mojego pojęcia punktualności. :D
OdpowiedzUsuńPamiętam też, że na próbnej matematyce było dla mnie za mało czasu, więc na tej właściwej narzuciłam sobie takie tempo, że skończyłam sporo przed czasem.
No i pamiętam, że tylko ustne mnie stresowały. :)
I to dopiero są ciekawe maturalne wspomnienia.
UsuńStokrotka
Cóż, ja zdaję maturę co roku. Pierwsza była w 1987 roku, a potem od 1993 maj w maj, aż po dzień dzisiejszy. Chyba jestem niereformowalna, bo w przyszłym roku znowu będę zdawać.
OdpowiedzUsuńDomyślam się że ze swoimi uczniami zdajesz :-))
UsuńStokrotka
I zdaję, i na wyniki czekam...
UsuńWiem, wiem..
UsuńStokrotka
Że wstydem przyznaje ze moja córeńka zdała maturę lepiej niż ja
OdpowiedzUsuńEla
Nie masz się czego wstydzić
UsuńBądź dumna że masz takie mądre dziecko.
Stokrotka
Denerwuje mnie dzisiejszy system że młodzież musi tyle czekać na wyniki.Moja matura z j.polskiego to Jan Kochanowski, pamiętam że zaczęłam cytatem było na 4.Matematyka jakoś poszła ale nie lubiłam gdyż lekcja z matmy to było przepisanie przez matematyka rozwiązanego zadania z książki no i ten pań to jeszcze kury,kaczki i jajka przyjmował.Trzeci przedmiot to była Ekonomia Polityczna ale poszło dobrze.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA więc generalnie masz miłe wspomnienia z matury.
UsuńStokrotka
Za moich czasow byly zwolnienia za dobre oceny w ciagu roku i na pisemnej maturze. Ustna zdawalo sie w jednym dniu w ogromnej auli zaliczajac kolejne stoliki. Zdawalam z fizyki, ale po zakazie lekarskim wyladowalam na polonistyce. Liceum bylo rzeczywiscie ogolnoksztalcace. I ciekawostka: na maturze i egzaminie wstepnym ten sam temat. Mile wspominam szkoly, bylam zawsze Malgosia a nie numerem z dziennika. Tez mnie oburza tak dlugie czekanie na wyniki- my po dluzszym spacerze poznalysmy wyniki. Pozdawiam Malgosia
OdpowiedzUsuńMałgosiu dziękuję Ci bardzo
UsuńA to długie czekanie na wyniki matur pisemnych jest okropnie stresujące.
Stokrotka
Matura?Jakby to było wczoraj.
OdpowiedzUsuńCzęsto zaglądałem przez te kraty,gdy wracałem ze szkoły(lata 50.ubw.).
https://youtu.be/dhaVdW8RslU
Henryku... ja też maturę zdawałam wczoraj
UsuńStokrotka
Bardzo ciekawe. :)
OdpowiedzUsuńRadiomuzykant-ka
Dziękuję
UsuńStokrotka
Zdawałam właśnie tę Gierkowską maturę i dwa na trzy razy wylosowałam tę samą ławkę, nieciekawą zresztą. Tylko na polskim mogłam odetchnąć z tyłu ;)
OdpowiedzUsuńAle pewnie zaraz za Tobą stał ktoś pilnujący:-))
UsuńStokrotka
Nie, pilnujący siedzieli grzecznie przy swoim stole, dlatego te dwa losowania były tak frustrujące :)
UsuńRozumiem :-))
UsuńStokrotka
matura była prosta:
OdpowiedzUsuń1. polski - dzikim fartem trafił mi się temat o bajkach Krasickiego, jedyna lektura szkolna, którą przeczytałem, cztery strony podaniowe lałem wodę na temat psa i wilka, to zresztą jest moja ulubiona bajka do tej pory i dało radę uciągnąć tróję /dawna skala 2-5/...
2. matematyka - Gottwald /obecnie Staszic/, więc zadania mieliśmy inne, trudniejsze, niż reszta liceów... mimo to ogarnąłem temat lewą ręką z palcem w zadku i w połowie regulaminowego czasu wyszedłem z sali...
3. przedmioty do wyboru... nie było wyboru... trzeba było "wybierać" te, które były na egzaminach deklarowanych kierunków studiów... u mnie to była matematyka teoretyczna UW... a więc:
a. matematyka /znowu/... tu była opcja tzw. "pracy maturalnej"... napisałem ją na temat "algebraiczna postać izometrii w trójwymiarowej przestrzeni euklidesowej"... odręcznie, na kolanie, na ostatnią chwilę... ale komisja /sławy światowe/ i tak była oczarowana moją obroną tej pracy...
b. fizyka... ujujuj... nic nie jest na tyle proste, żeby nie można było tego spieprzyć... więc ja spieprzyłem kwestię zasad działania higrometrów, zresztą do tej pory nie mam pojęcia, jak to hula... ale tróję uciągnąłem, znowu na jakimś dzikim farcie...
a po maturze pojechaliśmy z kumplem autostopem do Zakopca pić piwo i zaliczać panienki... na rozdanie matur przyjechaliśmy na ostatnią chwilę prosto z trasy, brudni, śmierdzący, nie ubrani stosownie... zrobiliśmy wrażenie...
potem był bal maturalny, koszmarne pijaństwo zresztą, spuśćmy kotarę miłosierdzia nad tą impreza, ale jakby nie było, to było zabawnie...
p.jzns :)
No to pojechałeś że szczegółami :-))
UsuńStokrotka
Ja pamiętam przyszedłem 5 minut przed egzaminem i się dziwilem że wszyscy się już niepokoją;)
OdpowiedzUsuńDrugiego takiego jak Ty to trudno znaleźć :-))
UsuńStokrotka
Coś niecoś ze swojej matury pamiętam, jednak pomimo że wtedy był to dla mnie duży stres, to już teraz wspominam bez negatywnych emocji.
OdpowiedzUsuńMatura to dla każdego niesamowite przeżycie.
UsuńStokrotka pozdrawia
Ja także pamiętam, chociaż było to ponad 50 lat temu. :) Z matmy też nie byłam fruwającym orłem, ale widząc moje wypociny przy zadaniu z geometrii spacerujący po sali pan profesor /który miał słabość do mojej skromnej wiedzy w temacie, PALCEM wskazał mi wzór. Z taką konkretną pomocą każdy by zdał. I zdałam. Cud !!!!! An-Ula
OdpowiedzUsuńAnusiu... ale przeżycia były niesamowite - prawda?
UsuńStokrotka
Szalenie ciekawe informacje, Stokrotko. Któż nie pamięta swojej matury? W czasie mojej pisemnej 11 maja, za oknem padał śnieg :) Tak właśnie było wesoło i niesamowicie. A ja kilka dni temu też przeżywałam, ale drugą po swojej, obronę pracy dyplomowej. Moja starsza wnuczka pozytywnie zdała taki egzamin i uzyskała dyplom ukończenia studiów. Stres był, nie da się ukryć :)
OdpowiedzUsuńIwonko..to serdecznie Ci gratuluję Wspaniałej wnuczki :-)
UsuńStokrotka
Wymazałam z pamięci swoją maturę. pamiętam tylko, że tak, jak piszesz, zdawałam pisemną z polskiego, matematyki i biologii. I z tych samych przedmiotów były ustne matury. I nie miały one(te matury) większego znaczenia (na szczęście), bo i tak zdawało sie egzaminy na studia. Czasem z zupełnie innych przedmiotów, niż te maturalne. Wtedy można sie było wykazać swoją wiedzą. No i liczyły się też stopnie z przedmiotów szkolnych, ze świadectwa. Matura byłą wliczona do średniej z przedmiotu , nie było osobnych ocen, osobnych świadectw maturalnych. Nie wiem (nie pamiętam/) na jaki stopień te matury zdałam. A potem, oczywiście, były 3 matury moich synów. Dwaj starsi z języków (niemiecki, angielski) mieli 6. A najmłodszy, dyslektyk, z rozszerzonego niemieckiego miał 80 %. I mimo całej wiedzy z innych dziedzin, to dzięki tym językom mają świetną pracę :) (a wnuk maturę ma za rok).
OdpowiedzUsuńHaniu ... najserdeczniej Ci gratuluję tych wszystkich egzaminów.
UsuńDziękuję za wizytę I pozdrawiam.
Stokrotka
Oj, jak Ci ten wnuk urósł. No dobrze, takie życie w sumie. Ja się tak stresowałam, że zapomniałam o plakacie, który mi pozwolono powiesić w klasie na tablicy przed rozpoczęciem matur na ustnej z polskiego, a z matematyki moim szczytem marzeń było 40 procent. I akurat tyle dostałam .
OdpowiedzUsuńCzyli dobrze się skończyło.
UsuńStokrotka pozdrawia
Ja Maturę wspominam bardzo miło. Najbardziej bałam się historii, którą wybrałam tylko dlatego, żeby nie zdawać matematyki, a nie, że byłam wybitna albo coś 🙂. Do szkoły dojeżdżałam pół godziny i w czasie drogi rozpaczliwie przeglądałam książkę do historii szukając tematu, który mogłabym sobie powtórzyć jeszcze raz. Oczywiście byłam pewna, że nic nie umiem i powinnam powtórzyć wszystko 😁. Ostatecznie wybór padł na wyprawy krzyżowe i, uwaga, wylosowałam to jako jedno z pytań. To był mój maturalny cud.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie był cud :-))
UsuńStokrotka
Pamiętam swój egzamin maturalny, a także oceny. Ustny: polski - 5, historia - 4; pisemny polski - 5, matematyka - 3. Nie pamiętam tylko tego, czy obowiązkowy był język obcy (a jednak skleroza!!!). Jeżeli obcy język był zdawany, to musiałem zdawać i zdać rosyjski, choć lepiej umiałem angielski, ale w ostatniej klasie praktycznie nie było angielskiego, więc nie chciałem ryzykować. I jeszcze jedno. Maturę zdawałem w takim czasie, kiedy z ustnego polskiego można było wybierać: albo tradycyjną wersję - losowanie pytań (3 w zbiorze) albo napisać pracę na zatwierdzony temat i podczas egzaminu ustnego odpowiadąć na pytania związane z napisaną pracą. Wybrałem tę drugą wersję i nawet pamiętam tytuł pracy: "Oblicze moralne bohaterów utworów Stefana Żeromskiego". Przeczytałem praktycznie wszystkie teksty tego autora. A najciekawsze jest to, że na maturze pisemnej był identyczny temat pracy. Ponieważ nigdy nie lubiłem pisać ponownie tego samego tematu, a także dlatego, że moja praca na egzamin ustny liczyła nieco ponad 90 stron maszynopisu (mama przepisywała pracę na maszynie), na maturze pisemnej nie wybrałem tego tematu; zająłem się romantyzmem, wczesną twórczością Mickiewicza, lecz w tym wypadku dokładny temat pracy wypadł mi z pamięci.
OdpowiedzUsuńI tak Andrzeju doskonale wszystko pamiętasz.Moje uznanie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
Stokrotka
Bardzo interesujące ciekawostki wyszukałaś na temat matury. Ja zdawałam ją w 1995 roku i ani razu więcej. Moje dzieci chodzą do szkoły i studiują w Anglii, bo tu mieszkamy. Odpowiednikiem polskiej matury jest tu A Levels, po którym można iść na uniwersytet (przerobiłam już to dwa razy tu) . Jednak edukacja tu wygląda zupełnie inaczej.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz. Wiem że nauka w Anglii wygląda inaczej bo mam tam rodzinę.
UsuńPozdrowienia od Stokrotki