piątek, 28 czerwca 2024

Słodko z domieszką goryczy /cześć ostatnia/ - z cyklu "Moja Warszawa"

Tak wyglądała fabryka Wedla na warszawskiej Pradze w roku 1939. /Widok od Parku Skaryszewskiego/.


Jan Wedel - sam oszczędny i mało wylewny - stworzył firmę, w której pracownicy czuli się jak u siebie w domu. Wzniósł budynek mieszkalny dla robotników przy fabryce. Dla kadry kierowniczej wybudował zaś ekskluzywny dom przy ul. Puławskiej. Sam mieszkał w pobliżu - przy ul. Narbutta. Wprowadził w firmie programy socjalne i zapomogowe. Nie szastał pieniędzmi na lewo i prawo ale opłacał szkoły dzieciom swoich pracowników i ich wesela. Pokrywal tez koszty pogrzebów swoich pracownikow. Stworzył "Lex E.Wedel", które pozwoliło zatrudnionym na spłacanie kredytów mieszkaniowych na bardzo dobrych warunkach. 

Jan Wedel dokarmiał bezdomnych, wspomagał domy dziecka i hospicja. Razem ze swoją partnerką Michaliną Czarnecką stworzył specjalne programy zapomogowe dla dzieci swoich pracowników.

Firma stała się biznesowym gigantem. Zakupiono flotę samochodową, samolot, ktorym dostarczano produkty m.inn do Japonii i USA. Stworzono też specjana lodówkę, która pozwalała na dostarczanie produktów  jak najlepszej jakości.

W Parku Skaryszewskim i w centrum Warszawy postawiono pionierskie automaty z produktami firmowymi "E.Wedel".

Jan Wedel zasponsorowal postawienie pomnika Ignacego Paderewskiego, który znajduje się w Parku Ujazdowskim. Był znany z miłości do sztuki. I wspierał wielu artystów. Na jego zamówienie Zofia Stryjeńska namalowała w klatce domu przy ul. Puławskiej "Taniec Zbójnicki". Jest tam do dzisiaj.

Firma " E.Wedel" miała swoje sklepy także we Lwowie, Łodzi, Poznaniu, Wilnie, Paryżu i w Japonii.

Wszystko to skończyło się wraz z koszmarem II wojny światowej. Gdy Niemcy wkroczyli do Warszawy udali się do pochodzących z Niemiec protestantów. Tymczasem ani Wedel ani większość  zakorzenionych w Warszawie rodzin pochodzenia niemieckiego nie była zainteresowana współpracą z okupantem. 

Jan Wedel nie podpisał reichlisty, więc Niemcy zabrali mu ponad 60% produktów. Dzięki wielkiej zaradności zachował jednak dużą ilość deputatu czekoladowego, co pozwoliło na przeżycie pracownikom, którzy sprzedawali wyroby czekoladowe na mieście, głównie na pobliskim Bazarze Różyckiego.

W fabryce toczyła się działalność konspiracyjna.

Po Powstaniu Warszawskim Jan Wedel razem z Michaliną tak jak inni mieszkańcy zrujnowanej stolicy zostali wypędzeni do  obozu Dulag 121 w Pruszkowie. A z obozu wrócili praktycznie do niczego.

Po wojnie prezydent Warszawy Marian Spychalski zatrudnil wprawdzie Jana Wedla w fabryce na stanowisku doradcy fachowego, ale bardzo szybko dano mu do zrozumienia, że jego obecność nie jest mile widziana. Wkrótce bramy fabryki zamknęły się przed nim na zawsze. Jego nieruchomości uległy zniszczeniu, tak jak olbrzymia część zabudowy Warszawy. A do tych, które ocalały nie miał prawa wstępu. Ostatecznie przydzielono mu łaskawie kawalerkę w domu przy ul. Szpitalnej. W tym, który wybudował jego ojciec Emil.

Firmę "E.Wedel" znacjonalizowano a w 1949 roku i  zmieniono nazwę na "ZPC 22 lipca".

Jeszcze wiele lat widywano Jana Wedla siedzącego na ławeczce w Parku Skaryszewskim. Zawsze siadał tak aby mieć przed oczami swoją fabrykę.

A kiedy umarł w 1960 roku to na jego pogrzeb na cmentarzu ewangelickim przybyły tłumy.....bo..."umarł dobry człowiek".

Na ścianie jednego z domów na Pradze przy Alei Emila Wedla zostało umieszczone zdjęcie Emila, łącznika pokoleń, syna Karola który przyjechał z Turyngii do Warszawy i założył firmę czekoladową  i ojca Jana, który firmę rozwinął.


Tekst ten znajduje się w mojej książce pt: "Moje warszawskie zwariowanie".

43 komentarze:

  1. Piękna opowieść Stokrotko. Pozdrawiam po zabieganym poranku i sprzątaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jardianie i również pozdrawiam.
      Stokrotka

      Usuń
  2. Tytuł tej historii w pełni uzasadniony.
    Pozdrawiamy Stokrotko.
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymajcie się w te upały!
      Stokrotka

      Usuń
  3. Czy coś się zmieniło w Warszawie od tamtego czasu? Czy ludzie się zmienili ? Z tymi samymi poglądami od czasu gdy przywieziono większość na lufach czołgów. Teraz pewnie też by Panu Wedlowi wszystko zabrano z byle powodu. Zwrócono rodzinie ich własność ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem komu mam odpowiedzieć.
      Pan Jan Wedel nie miał dzieci. A dalszym zstępnym raczej nic nie zwrócono.
      Stokrotka

      Usuń
  4. jakże przyjemnie się pracowało na Jarmarku Europa, gdy wiatr kierował tam zapachy dymu z Wedla...
    podobnie było w Milanówku, bo moja dawna szkoła stoi niedaleko fabryki najlepszych krówek świata "Pomorski & Syn"...
    no cóż, dużo się zmieniło w układach własnościowych tych wytwórni, nie tylko zresztą ich... siłowa nacjonalizacja, reprywatyzacja, wykupywanie przez wielkie korporacje, które w rzeczy samej pod wieloma względami niewiele się różnią od komuny wszelkiego rodzaju...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Piotrze za te wspomnienia i przemyślenia.
      Stokrotka

      Usuń
  5. Czytam "Wedel" i natychmiast wyrasta mi przed oczami sklep wedlowski usytuowany na rogu Puławskiej i Madalińskiego i cały ten budynek, a w niemal kilometrowej kolejce do owego "słodkiego" sklepu ja. Bo choć na opakowaniu słodyczy była informacja, że to tylko dawny Wedel to i tak były to najlepsze polskie wyroby czekoladowe. A poza tym w tymże budynku mieszkała jedna z moich szkolnych koleżanek a poza tym po drugiej stronie Puławskiej, tak nieco po skosie była "Zielona Budka" a w niej pan Grycan sprzedawał najlepsze pod słońcem Warszawy .....lody. I chociaż z Narbutta na odcinku pomiędzy Opoczyńską a Kielecką wcale nie miałam blisko ani do tego sklepu Wedla ani do Zielonej Budki to bywałam w obu miejscach niezwykle często. Łakomstwo to strasznie męcząca przypadłość. Serdeczności Jagusiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu... cieszę się że jednak masz miłe wspomnienia z Warszawy...
      Stokrotka

      Usuń
  6. Nic nie wiedziałam o tym wspaniałym, jak się okazuje, człowieku. Dzięki Stokrotko. 😊.

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutne kiedy dobrego człowieka docenia się podczas pogrzebu... Jeszcze smutniejsza historia człowieka,który był dawal siebie dla ludzi, a ludzie nie potrafili zrobić tego samego. Cóż.. czasem nasuwa się pytanie - czy rzeczywiście dawane dobro do nas wraca?


    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko ja jestem przekonana że dobro nie wraca...
      Stokrotka

      Usuń
  8. Faktycznie, jak na wielkiego przedsiębiorcę miał wielkie serce!
    Taki pakiet socjalny nawet dzisiaj się nie zdarza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno Jan Wedel był wyjątkowo dobrym pracodawcą...
      Stokrotka

      Usuń
  9. O, nie znałam tej historii...
    Dobry człowiek...

    W tych czasach chyba nie ma takiego dobrego pracodawcy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje że nie ma.
      Pozdrawiam.
      Stokrotka

      Usuń
  10. W wielu miejscach tak się zadzialo, u mnie w biurowcu przedwojennego przedsiębiorcy jest Urzad Miejski a facet poszedł z torbami, dzięki za historie o Według Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda że w wielu miejscach tak było...
      Stokrotka

      Usuń
  11. Miało być o Wedlu a nie Według..

    OdpowiedzUsuń
  12. Smutna, ale bardzo piękna relacja o szlachetnym człowieku.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Prędzej czy później przychodzą jacyś - nazwijmy to umownie -bolszewicy, którzy muszą wszystko roz****rzyć. Czy istotnie wszystko? Czy postęp jest mimo to? Czy dzięki temu? (Mareczek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Masz rację...
      2. Trudne pytania zadajesz...
      Stokrotka

      Usuń
  14. Witaj jeszcze czerwcowo Stokrotko
    Wszystko to takie smutne...
    Pozdrawiam końcówką półrocza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to bywa Ismeno.
      Serdeczności od Stokrotki.

      Usuń
  15. "Jeśli powiesz-Nie ma nic świętego,to nawet ateiści się obrażą"-S.Jerzy Lec
    https://youtu.be/TzFBb1EKe04

    W 1980 roku liczba opakowań to 34 000 opakowań z 82 krajów i 1350 firm.
    W 1982 w wieku 30 lat pozwolenie na pierwszy wyjazd do Europy Zachodniej(Belgia,Francja,Szwajcaria,Niemcy i UK).Udział w telewizyjnym programie dla kolekcjonerów,który okazał się wielkim sukcesem.
    W 1985 posiadał 50 000 opakowań.Wziął udział w pierwszych wystawach.
    W 1990 kolekcja liczy 67 000 opakowań.Wizyta w"czekoladowym kraju"Szwajcarii.
    W 1992 r pierwsza wizyta na największych targach cukierniczych na świecie - ISM w Kolonii.Raj dla cukierników.
    W 1998 pierwsza wystawa za granicą(kolekcja liczy 79 000).
    W 2000 roku kolekcja liczy 94 000 opakowań i została wymieniona w Księdze Rekordów Guinnessa,jako największa na świecie.
    Sierpień 2002 magiczny limit 100 000 opakowań ze 125 krajów i 4 000 firm...
    kramsky-cokoobaly.cz

    "Nieważne,ile dasz krowie kakao,nie wydoisz z niej czekolady"-S.Jerzy Lec.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowity jesteś Henryku.
      Serdecznie Ci dziękuję.

      Usuń
  16. Mam takie uwagi. To, że "Wedel" po wojnie stał się "22 lipca" najważniejsze, że zachował jakość produktów czekoladowych, a z drugiej strony i tak kupujący wybierali "Mieszankę wedlowską", tzn. w świadomości Polaków pozostał "Wedel". Natomiast obecnie "Wedel" należy do południowo koreańskiej korporacji Lotte Corporation, co dla mnie osobiście oznacza, że "Wedel" już nie jest w stanie na siebie zarobić. To oczywiście sarkazm, ale uzasadniony, bo w nowej Polsce nic się nie opłacało i nie opłaca i nawet tak zasłużony dla historii gospodarki zakład musiał koniecznie przejść w obce ręce. Ale "Wedel" nie jest jedynym przykładem zmarnowania marki firmy. Okazuje się, że taki towar jak wódka i piwo przeszedł globalnie w obce ręce, bo dla Polski produkcja alkoholu stała się nieopłacana, więc należało tę branżę sprzedać. Rozumiesz, Stokrotko, w naszym kraju nie opłaca się produkować samodzielnie WÓDKI (SIC!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Andrzeju....
      To znaczy nic nie rozumiem :-))

      Usuń
    2. Kawiarennik: długie, ale pochwalam (Mareczek)

      Usuń
    3. "Złoty strzał"
      www.racjonalista.pl/kk.php/s,9596/q,Piwo.koncerny.i.wieka.polityka

      Usuń
    4. Mareczek. Nie wiem czy Kawiarennik jeszcze tu zajrzy.
      Dziękuję
      Stokrotka

      Usuń
    5. Henryku dziękuję.
      Stokrotka

      Usuń
  17. Choć ten fragment książki znam, wzruszylam się kolejny raz, a to znaczy, że mam jeszcze jakieś uczucia , poza automatem... praca dom, praca dom....

    OdpowiedzUsuń
  18. I ja znam ten test doskonale z Twojej książki. Ale dobre teksty warto czytać od nowa i jeszcze raz.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeszcze dwa skojarzenia...
    E. Wedel - jako dziecko czytałem ten skrót jako Edel Wedel - to się tak ładnie rymowało. Gdy w szkole zacząłem się uczyć niemieckiego dowiedziałem się, że Edel znaczy Szlachetny - jakie to w tym przypadku prawdziwe :)
    Drugie to oczywiście święto państwowe - 22 lipca.
    Wszyscy świętowaliśmy to jako urodziny Wedla.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Stokrotko że wszystkich czekolad to ja najbardziej lubię czekolady Wedla.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękna opowieść o wspaniałych ludziach. Nie wiem, czy tacy przedsiębiorcy teraz też są?

    OdpowiedzUsuń

Słodko z domieszką goryczy /cześć ostatnia/ - z cyklu "Moja Warszawa"

Tak wyglądała fabryka Wedla na warszawskiej Pradze w roku 1939. /Widok od Parku Skaryszewskiego/. Jan Wedel - sam oszczędny i mało wylewny -...