wtorek, 3 września 2024

Nadzwyczajne towarzystwo



 Zdjęcie z drzewami na balkonie domu nie ma związku z tekstem. Jest tylko dla ozdoby.

W samolocie najgorsze są miejsca środkowe. Bo to ani przez okno nie bardzo można spojrzeć, bo zasłania widok osoba, która przy tym oknie siedzi, ani uśmiechu czy życzliwego spojrzenia idącej środkiem stewardessy złowić...

Więc kiedy znowu Rynair przydzielił mi miejsce środkowe, usiadłam oczywiście grzecznie i zaczęłam subtelnie rozglądać się czy jest może w pobliżu ktoś kto został rozdzielony z bliską osobą i chciałby się przesiąść tak, abym ja na tym środkowym miejscu nie siedziała.

Niestety, nikogo takiego w pobliżu nie zauważyłam.

 Na szczęście koło mnie miejsce z brzegu było wolne. Więc już /a było dziesięć minut do startu/ chciałam się niezauważalnie przesiąść, gdy nagle podeszła do mnie stewardessa z dziewczynką. A za nimi - jak się potem okazało szła mama tej dziewczynki.

- To może tu sobie usiądziesz - powiedziała stewardessa - tu jest taka pani, która na pewno lubi takie ładne  dziewczynki. /Pojęcia nie miałam skąd stewardessa wiedziała, że uwielbiam małe dziewczynki, przecież nie miałam na twarzy wypisanej informacji że moje dzieci i wnuki są płci męskiej/.

- Oczywiście że tak - powiedziałam. - Będzie mi miło podróżować w tak miłym towarzystwie.

- Jak wystartujemy to będziesz mogła po pewnym czasie odpiąć pasy i pójść do mamy. Twoja mama będzie tam siedziała na końcu samolotu. Ale tam dzieci nie mogą siedzieć przy starcie i lądowaniu.

- Ja wiem wszystko - odpowiedziała dziewczynka - i wcale się nie boję...

- Dasz sobie radę? - zapytała stewardessa?

- Z pewnością da sobie radę - odpowiedziała za nią jej mama i ucałowała córeczkę.

I poszła zająć miejsce na tyle samolotu, tam gdzie siedzą stewardessy.

A ja bardzo się ucieszyłam, że będę miała tak sympatyczne towarzystwo.

I zanim jeszcze wystartowaliśmy to już wiedziałam że:

Dziewczynka ma 10 lat i na imię Bianka... ale mamusia mówi na nią Bibi.

....że mieszka z rodzicami w Krakowie. 

...że jej mama też jest stewardessą w tej samej linii lotniczej. I lata już od dwóch lat, szczególnie do Hiszpanii. A tata chciałby też w tej linii pracować ale musi najpierw wyleczyć oczy. Bo trzeba być bardzo zdrowym żeby móc w samolocie pracować. ...i że już z mamą wiele razy latała.

...i że za dwa miesiące przenosi się z rodzicami do Vigo w Hiszpanii i tam będą już mieszkać. I ona będzie się uczyć w polskiej szkole on-line. A  mama będzie stamtąd latać.

Ale że ona wolałaby mieszkać gdzieś w górach. Na przykład w Zakopanem. Bo była w te wakacje w Tatrach i nawet na Halę Gąsienicową poszła z rodzicami. I bardzo się jej Tatry podobały.

/Więc porozmawiałam z nią o tatrzańskich dolinach, przełęczach i szczytach/

A potem ona zapytała mnie czy często latam samolotami. Więc powiedziałam, że kiedyś to często, ale teraz już rzadziej...

Wystartowaliśmy.

Spoglądałam co pewien czas na dziewczynkę. Miała zamknięte oczy i uśmiechała się.

Ale jak już osiągnęliśmy odpowiednią wysokość i płynnie "pruliśmy przestworza" dziewczynka znowu zaczęła mówić:

...że tylko jak pierwszy raz leciała to się bała. A teraz to bardzo lubi latać, a najbardziej to lubi starty i lądowania. 

A jak są turbulencje to dlatego że ..../ po czym "dokładnie" wyjaśniła mi dlaczego są te turbulencje/. 

...ale że te turbulencje nie są tak bardzo groźne.

A potem dziewczynka powiedziała mi że już może pójść do mamy, ale że z pewnością przed lądowaniem do mnie wróci...

Wróciła oczywiście i to w towarzystwie mamy.

- Ma pani wspaniałą córeczkę - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Wiem o tym - powiedziała z przekonaniem i uśmiechem - a ja bardzo pani dziękuję.

- To zaraz będziemy lądować - powiedziała dziewczynka  - może poczęstuje się pani cukierkiem, bo mama dała mi więcej.

Gdy wylądowaliśmy Bianka wstała i powiedziała mi "Do widzenia" i że jestem bardzo fajna... i że nie myślała że będzie koło takiej fajnej pani siedzieć...

Miałam ochotę ją ucałować.. albo chociaż przytulić, ale poszła szybko na tył samolotu do mamy.

A ja nawet nie zauważyłam kiedy mi ten lot zleciał. I wcale mi nie przeszkadzało to, że zajmuję środkowe miejsce...


42 komentarze:

  1. Trafiłaś jedną szansę na tysiąc, że dziecko nie zagłębiło się w jakąś grę i potrafiło pięknie rozmawiać. Będą z niej ludzie!
    Fajnych wrażeń gdzieś tam daleko!😘 Ja pędzę na lekcję z Panem Egipcjaninem. Dziś ćwiczymy czas przeszły. 😀
    Ściskam Cię serdecznie!❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz ze ona nawet komórki nie miała? Chociaż pewnie miała ale schowaną...
      Stokrotka

      Usuń
  2. Miałaś urocze towarzystwo, a i dziewczynka dobrze trafiła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością tak było...:-)
      Stokrotka

      Usuń
  3. Obydwie miałyście szczęście:-))
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja miałam większe...
      Stokrotka

      Usuń
  4. Pozdrawiam Stokrotko. Tekst przeczytałem z zainteresowaniem. Pozdrowiłem dziś ... Kraków od Ciebie :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zatęskniłam za Krakowem...
      Stokrotka

      Usuń
  5. Jaki zbieg okoliczności! nie dość, że sympatyczna dziewczynka, to jeszcze Tatry lubi:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to bardzo fajna dziewczynka była...
      Stokrotka

      Usuń
  6. Dobrałyście się jak w korcu maku - dziewczynka ze Stokrotką :)
    Na marginesie wspomnę, że podczas krótkich lotów wszystko jedno mi gdzie siedzę, podczas długich, a w Australii są głównie takie, wolę siedzieć przy przejściu bo wykorzystuję każdą okazję żeby nieco się poruszać i rozprostować kości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie coraz bardziej męczy podróż samolotem. Ale jakoś jeszcze wytrzymuję...
      Stokrotka

      Usuń
  7. Wspaniałe towarzystwo Ci się trafiło. Teraz ludzie są zajęci własnymi myślami lub co gorsza grami.
    Coraz częściej korzystam z innych środków lokomocji niż samoloty.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Towarzystwo naprawdę było wspaniałe...
      Stokrotka

      Usuń
  8. dziewczynka najwyraźniej była "oblatana" w temacie latania, to się często nie zdarza... ale jeszcze mniej często zdarza się, że nie zanurkowała noskiem w ekranie jakiejś gry telefonowej...
    czasem, gdy jadę gminnym autobusem do miasta, to nieraz w towarzystwie gromadki dzieci jadących do lub ze szkoły... towarzyszy temu gwar ich rozmów i przekomarzań, ale generalnie prawie wszystkie zajęte są maćkaniem po ekranach swoich aparatów... inna sprawa, że mnie też się nieraz takie maćkanie zdarza, więc ja te dzieciaki czuję i rozumiem...
    p.jzns:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze... to była naprawdę wyjątkowo fajna dziewczynka...
      Stokrotka

      Usuń
  9. Nie miałam pojecia, że na niektórych miejscach w samolocie dzieci nie mogą siedzieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tych miejscach dla stewardess i tylko w czasie startu i ładowania.
      Stokrotka

      Usuń
  10. Witaj, Stokrotko.

    I to się nazywa przyjemne z pożytecznym:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jakie miłe wspomnienia mi pozostały...
      Stokrotka

      Usuń
  11. Super, że trafiłaś na taką fajną grzeczną osóbkę i nawet o Tatrach pogadałyście. Ja nie znoszę siedzieć przy przejściu szczególnie, gdy są turbulencje. Gdy za pierwszym razem wracaliśmy z Rzymu w 2005 roku była burza i okropne turbulencje a ja umierałam ze strachu.

    Dziękuję bardzo za pamięć Kochana Stokrotko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Turbulencje faktycznie nie są miłe...
      Stokrotka

      Usuń
  12. Fajne towarzystwo robi swoje, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne towarzystwo jest bardzo ważne...
      Stokrotka

      Usuń
  13. Piękna historia, miałaś wspaniałe, rezolutne towarzystwo. I właśnie o tym chciałam wspomnieć w kontekście środkowego siedzenia, którego też nie lubię bo zawsze ale to zawsze muszę siedzieć przy oknie 😊. Podczas jednego z ostatnich lotów dobrowolnie usiadłam po środku, po mojej lewej mając ulubionego faceta a po prawej koleżankę. I to był super układ.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jednym słowem, nie ważne gdzie siedzimy, tylko z kim. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Iwonko.
      Oczywiście że Cię odwiedzę.
      Stokrotka

      Usuń
  15. Takie towarzystwo to prawdziwy skarb. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc miałam szczęście...
      Stokrotka

      Usuń
  16. Miałaś "farta" - miłe dzisięcioletnie obce dziecko to spora rzadkość. Ale polskie małolaty ( 5 do 10 lat) w porównaniu z tutejszymi to nieomal anioły i już kilka razy na zakupach w jakimś tutejszym centrum handlowym siłą się powstrzymywałam żeby miejscowego autochtona nie wyrzucić przez okno. Na szczęście okna w tych budynkach chyba są na stałe zamknięte. Seredeczności;)
    anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu... ja w czasie ostatniego pobytu w Berlinie spotkałam się właśnie z takimi paskudnymi niemieckimi dziećmi.
      Stokrotka

      Usuń
  17. Wyobrażam sobie Stokrotko jaka to była dla Ciebie przyjemność.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę tak było Elu...
      Stokrotka

      Usuń
  18. Czasem się trafi takie miłe i rozgarnięte dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super dziewczynka, miałaś szczęście. I piękną podróż:)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie leciałam samolotem i nie będę leciała chyba, że mi ktoś przywali w łeb cegłówką i mnie tam wniesie. Świetne są takie rezolutne dzieci. Miałaś miłą podróż w takim razie. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie raz polecisz po uprzednim przyjęciu jakiejś pastylki na uspokojenie:-)
      Stokrotka

      Usuń
  21. Wspaniała rozmowa. Ja też uwielbiam małe dziewczynki. a dziesięciolatka, to już rezolutna panienka. Lubię latać samolotem, tylko żeby nie za długo (bo spać wolę w pozycji leżącej ;) ). i też nie przepadam za środkowym miejscem, chyba, że obok siedzi ktoś bliski :) Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Haniu bardzo za sympatyczny komentarz.
      Stokrotka

      Usuń

Pytalski pyta...

  Mój  młodszy wnuk usiadł mi na kolanach, przytulił się i zapytał: - Babciu, a ty tez umrzesz? Trochę mnie zaskoczył tym pytaniem, ale tylk...