Nazywa się Galdhøpiggen i ma 2469 m wysokości n.p.m. Wchodzi się na ten szczyt ok 7 godzin a schodzi oczywiście szybciej ale z większą ostrożnością. Przy zejściu jak wiadomo trzeba bardziej uważać.
Galdhøpiggen to najwyższy szczyt Norwegii, Gór Skandynawskich i Półwyspu Skandynawskiego. Góra położona jest w pobliżu miejscowości Lom w Parku Narodowym Jotunheimen w paśmie o tej samej nazwie. Szczyt należy do Korony Europy.
No to idziemy:
Szczyt zdobyty więc radość wielka!!!
Był to 19ty szczyt w Koronie Europy zdobyty przez Szalonego Geografa, czyli mojego młodszego syna. Wszedł na niego w dniu 2 lipca 2025 roku. Jest ten szczyt na 18tym miejscu pod względem wysokości wśród 46 szczytów Korony Europy.
Więc jeszcze trochę mu do zdobycia zostało...
Ale ten "spacerek" był podobno wyjątkowo udany 😀
A Wy bardzo się zmęczyliście?
nie nooo w porównaniu z tym norweskim szczytem : https://teatralnaforma.blogspot.com/2024_06_26_archive.html
OdpowiedzUsuńw ogóle się nie zmęczyłam ale postanowiłam sobie, że już żadnych szczytów w Norwegii...
Szalonego zaś podziwiam.
Zajrzałam do Ciebie i powiem Ci że również szacuneczek wielki !!!
UsuńNazwa nie do wymówienia!
OdpowiedzUsuńZa bardzo się nie zmęczyłam, ale ochłodziłam tym śniegiem:-)
Brawo dla Geografa!
jotka
Dzięki serdeczne Asiu :-)
UsuńWidoki bajeczne ale wejść tam to dawno już nie dla mnie.Gratulacje dla syna, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, przekażę...
UsuńDziękuję za otwarcie okna w niespodziewanym kierunku.
OdpowiedzUsuńCo mówią liczby - 2,469 m - znaczy 32 m niższy od polskich Rys.
Na marginesie - zaskoczenie - z dawnych lat pamiętam, że Rysy miały 2,499 m, a teraz mają 2 metry więcej!?!
Korona Europy - życzę Szalonemu Geografowi pomyślności w wędrówkach na pozostałe prawie 30 szczytów i polecam wejście na Łysicę, nawet jeśli nie ma jej na liście.
Pozdrawiam.
Podobno Rysy dlatego rosną bo każdy na nie wnosi kamyczek i stawia na samiuśkiej górze... :-))
UsuńA na Łysicy byliśmy całą rodzinką, jak Szalony Geograf był jeszcze dzieckiem...
A kiedy Szalony Geograf wdrapie się na Górę Kościuszki? A może już tam był??
UsuńBył wprawdzie w Australii ale za krótko żeby wejść na Górę Kościuszki.
UsuńLokalny patriotyzm sprzed 50 lat u Lecha ♥️ ja najczęściej wchodzę na Święty Krzyż, a wczoraj wyszłam najwyższy szczyt Gór Żytawskich. Czy ktoś wie gdzie to jest bez zaglądania do Google 🤣
OdpowiedzUsuńOglądanie widoków z góry do najprzyjemniejsza rzecz.👍👏 A schodzenie jest najgorsze.
Góry Żytawskie są w Niemczech.
UsuńA Lech - z tego co kiedyś pisał - urodził się i mieszkał w dzieciństwie w Kielcach, więc nie miał daleko do Gór Świętokrzyskich...
ważne, że nie trzeba się spieszyć, bo o tej porze w nocy się raczej nie ściemnia...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No właśnie:-))
UsuńNigdy nie byłam amatorką zdobywania szczytów bo po prostu najczęściej byłam tak wykończona wchodzeniem, że dotarcie na szczyt nie było w stanie wykrzesać we mnie ani odrobiny radości z tego faktu. Ja po prostu nie mam w sobie ani krzty ducha zdobywcy. Mnie naprawdę wystarczało doczłapanie się do miejsca, w którym stwierdzałam, że to fajne miejsce widokowe i mogłam tam spokojnie posiedzieć, pozachwycać się widokami, czasem nawet coś naszkicować a potem spokojnie wyczłapać się stamtąd z powrotem.
OdpowiedzUsuńWystarczy że miałaś męża który po szczytach ganiał...
UsuńA ja i tak Cię lubię:-))
Nie lubię słów "szalony" i "wariować", ale Twojego młodszego syna podziwiam. Dla nie nawet najmniejszy pagórek był nie do pokonania. Syn w dzieciństwie sam wciągał sanki na górkę, z której chciał zjechać. Pozdrawiam Ciebie i Geografa.
OdpowiedzUsuńKomentarz powyżej napisała Iwona Zmyslona, znów nie wiedząc czemu w gronie anonimów.
UsuńDziękuję Ci...
Usuń... Iwono Zmyślona...
UsuńSzaleństwo może dawać sporo radości , a i wariactwo być niegroźne dla otoczenia. O przynoszeniu chluby i innych profitach nie tylko estetycznych - nie można zapomnieć. Wiem coś na ten temat...:-)
OdpowiedzUsuńTo bardzo mnie to cieszy...
UsuńMoja znajoma zdobywa szczyty Korony Europy,
OdpowiedzUsuńjeszcze sporo jej zostało do zdobycia.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bo tych szczytów jest dużo :-))
UsuńJa to się bardzo przestraszyłam tego śniegu na ścieżce wiodącej w górę. Bez specjalnego oprzyrządowania nie da się chyba tam wejść?
OdpowiedzUsuńGrazuluję synowi i gratuluję Ci syna z pasją:)
Szalony Geograf jest zawsze przygotowany. Miał specjalne raki na buty..
UsuńStokrotka
Ależ to jest Szaleniec ten Geograf!!!
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
Zgadza się :-))
UsuńStokrotka
Galdhøpiggen brzmi jak zaklęcie i robi wrażenie – nie tylko nazwą, ale i wysokością.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Szalonego Geografa!
PS. Zejście rzeczywiście potrafi bardziej zmęczyć niż wejście... wiem coś o tym 😉
Serdecznie dziękuję:-)
UsuńStokrotka