wtorek, 23 września 2025

Gdzie straszy na Mazowszu?

 



Mazowsze to serce Polski, a w sercu czasami dzieje się wielki niepokój.

Najpierw zamek w Czersku pod Warszawą. Do Czerska jeżdżę kilka razy w roku, bo tam mieszka moja najlepsza przyjaciółka Krystyna. Znamy się od trzeciej klasy szkoły podstawowej. Kiedy ostatnio wyszłyśmy wieczorem na spacer i doszłyśmy do zamku, to spotkałyśmy tam ducha królowej Bony. Chodziła po dziedzińcu zamku i szukała w trawie  rozsypanych niegdyś pereł z naszyjnika. Wchodziła też do lochów, bo tam podobno znajdują się skrzynie z kosztownościami Konrada Mazowieckiego. Szybko uciekłyśmy, bo nie są nam potrzebne ani perły, ani inne skarby. Dla nas największym skarbem jest zdrowie i rodzina.

Z kolei w zamku w Ciechanowie grasuje czarny brytan. Ujada tak okrutnie, szczególnie nocą, że aż ciarki przechodzą. Kiedyś był ten brytan rycerzem o imieniu Sulimir. Znany był z pełnego występków, hulaszczego trybu życia, za co został ukarany. Stanie się znowu rycerzem, jeśli znajdzie się człowiek prawego serca i dużej odwagi i go pogłaszcze. Wtedy czar pryśnie. I jeszcze otworzą się wrota do lochów pełnych skarbów i baryłek z miodem. Ale jakoś nikt się jeszcze nie odważył. I ja się nie odważę, chociaż całkiem niedawno byłam w Ciechanowie u swojej utalentowanej przyjaciółki Joanny. Ale na zamek nie pojechałam, oglądałam tylko obrazy jej pędzla w Domu Kultury i w Kawiarni Italia.

Po zamku Sobańskich zaś, w Guzowie, pęta się nocą cały oddział utrapionych dusz. Te dusze ubrane są w postrzępione niemieckie mundury i mają obrzydliwe, zapite twarze. To dusze  niemieckich żołnierzy, którzy razem z samym Adolfem Hitlerem świętowali w tym zamku zdobycie Warszawy. Wtedy pili na umór, strzelali do portretów. tłukli kryształy, rabowali. A potem dewastacji dokończyła armia sowiecka pod sztandarami wyzwolicieli. I te czerwone duchy też tam są, tylko pewnie chodzą po innych komnatach.

Na zamku w Liwie straszy natomiast duch Ludwiki, która była żoną kasztelana litewskiego Michała Kuczyńskiego. Zazdrosny chorobliwie mąż podejrzewał żonę o ciągłe zdrady... aż wreszcie ... aby mieć spokój zamknął ją w wieży zamkowej. W swej "wielkoduszności" powiedział, że jeśli jest niewinna, to wyjdzie sama przez otwór, który sobie wywierci przez noc w murze wieży. Wychodzi na to, że jednak była winna, bo nie udało się jej tego otworu wywiercić... Więc następnego ranka mąż kazał żonie uciąć głowę. Na szczęście nie toporem, tylko mieczem jej tę głowę ścięto. Dostąpiła więc dużego zaszczytu z racji wysokiego urodzenia. 

W pałacu Odrowążów w Chlewiskach jest teraz pięciogwiazdkowy hotel. Nie byłam tam, ale kiedyś przejeżdżając obok dowiedziałam się, że nocujący tam goście często słyszą dobiegający z piwnic płacz. To płacze Kostek Chlewicki - syn dawnego właściciela zamku. Ojciec zamurował go żywcem, aby wybić mu z głowy ożenek z przepiękną wieśniaczką. I to podobno z tą pięknością ją zamurował...

Na razie tyle, ale może jeszcze uda mi się Was kiedyś nastraszyć ...😃

2 komentarze:

  1. nie bez powodu w Ciechanowie odbywał się kiedyś muzyczny festiwal Strashydło, niestety obecnie straszy brak woli politycznej, aby go reaktywować, a szkoda, bo impreza była okay...
    przypadek Kostka Chlewickiego to taki skrajny przypadek pedagogiki specjalnej, po góralsku rzecz ujmując: "chcioł, upor się, niech mo!"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałem jednym tchem. Nie znam z kolei podobnych opowieści w moim regionie, albo o nich zapomniałem. Pozdrawiam Stokrotkę po zabieganym poranku - najpierw zakupy z rana i spacer dłuższy, potem fryzjer i apteka. Na południu mglisto i mżawka .

    OdpowiedzUsuń

Gdzie straszy na Mazowszu?

  Mazowsze to serce Polski, a w sercu czasami dzieje się wielki niepokój. Najpierw zamek w Czersku pod Warszawą. Do Czerska jeżdżę kilka raz...