Przyjechałam o 10tej. Więc najpierw poszłam na Rynek do Muzeum Nadwiślańskiego. I tam obejrzałam bardzo interesującą wystawę obrazów Jacka Malczewskiego. Zawsze zachwycał mnie Jego obraz pt: "U żródła", więc postanowiłam go dla Was sfotografować. A cała wystawa została urządzona na bazie zbiorów prywatnych. Niestety nie dowiedziałam się kto jest właścicielem tych obrazów.
Potem poszłam w kierunku Klasztoru. Drewnianymi bardzo starymi schodami weszłam na dziedziniec klasztorny. I stamtąd zrobiłam takie zdjęcie.
Weszłam do klasztoru, w którym w czasie wojny gestapo urządziło więzienie a w którym teraz jest wzruszające muzeum.. I wyszłam na wirydarz aby zrobić zdjęcie studni, która liczy sobie prawie 400 lat.
Potem poszłam na Rynek, o którym Maria Kuncewiczowa mówiła, że jest najpiękniejszą dekoracją teatralną świata. I spotkałam tam małych Japończyków, którzy pięknie śpiewali polskie ludowe piosenki. - np. "Szła dzieweczka do laseczka," albo "Gęsi za wodą, kaczki za wodą". Śpiewali je oczywiście po polsku co niesamowicie wzruszyło turystów siedzących w rynkowych kawiarenkach.
Poszłam w kierunku kościoła farnego, zajrzałam do niego aby nacieszyć wzrok harmonijnym wnętrzem. I potem postanowiłam iśc w tę część, która nazywa się Góry. Po lewej stronie minęłam piękny biały Zamek.
Daleko od centrum i w środku Gór zobaczyłam nowy dom z kolumienkami. Był wystawiony na sprzedaż. Postanowiłam zadzwonić pod podany na bramie telefon i zapytać o cenę.... ale zajrzałam do portfela i stwierdziłam że mam pieniądze tylko na kawę i na bilet powrotny. Więc zrezygnowałam.... bo zakupów dokonuję tylko za gotówkę......
Wracając z Gór wstąpiłam jednak do przepięknego Folwarku Walencja i zapytałam o cenę pokoju . No i dowiedziałam się, że studio 2-pokojowe /dla 4 osób/ z łazienką, śniadaniem, sauną, basenem i paroma innymi jeszcze przyjemnościami kosztuje 550 zł za dobę. Pomyślałam, że to nie jest dużo jak na pobyt w tak pięknym, starym dworku.
A potem zaglądnęłam do Toskańskiej Willi którą wybudował kiedyś profesor Tadeusz Pruszkowski i organizował w niej plenery malarskie i wystawy prac swoich studentów z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Willa była bardzo zadbana. Podeszłam bliżej ryzykując, że wyskoczy mi na przywitanie jakiś mało przyjazny pieseczek. Ale nikt mnie nie przywitał, a robiąc zdjęcie zauważyłam stojący w podcieniach willi bujany fotel. To znaczy, że ktoś w niej mieszka.
Sfotografowałam też stojącą przy ul. Krzywe Koło piękną, drewnianą willę Karola Sicińskiego, który po wojnie był pierwszym konserwatorem tego miasteczka nad Wisłą. To dzięki niemu na frontonie Domu Architekta stojącego w Rynku mój ojciec mógł umieścić swoje trzy kartusze -płaskorzeżby przedstawiające głowy trzech polskich króli. Tego, który to miasto założył i tych dwóch, którzy mieli duży wpływ na jego rozwój.
Zajrzałam też do Miejskiej Biblioteki. Zawsze do niej zaglądam, bo jest tam bardzo miła atmosfera którą stwarza głownie Pani Anna Piłat - pełniąca funkcję kierowniczki. Pani Anna już w drzwiach zapytała czy nie napiję się czegoś i kiedy wreszcie zdecyduję się spotkać z czytelnikami. W końcu na półkach tej biblioteki znajdują się wszystkie moje książki.
Przy kościele Świętej Anny natknęłam się na młodzież z Lublina, która tu przyjechała na plener malarski. Porozmawiałam z nimi przez chwilę, zajrzałam im przez ramię żeby zobaczyć co już naszkicowali i ... życzyłam powodzenia.
Wchodząc na kawę do słynnej Piekarni minęłam się w drzwiach z Panią Dorotą Szczuką. Jak zwykle zaprosiła mnie do swojej Galerii Drewna, która mieści się tuż pod Klasztorem, Pani Dorota jest przewodniczką po mieście i okolicach i osobą niezwykle pomysłową. Organizuje bardzo ciekawe spotkania i pięknie opowiada o miejscu, w którym mieszka. Porozmawiałyśmy sobie w Jej bardzo przytulnej Galerii, I kupiłam coś na prezent dla młodszego wnuka, który 13 maja pójdzie do Pierwszej Komunii. Żegnając się z Panią Dorotą powiedziałam, że ta Galeria to taka malutka smaczna wisienka na Jej torcie...
A na koniec poszłam na długi spacer nad Wisłą i jak zwykle zrobiłam zdjęcie mojemu drzewu.
W poniedziałek 7 maja 2018 roku znowu byłam w Miasteczku.
Miałaś cudowny spacer, a ja razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że piosenka "Szła dzieweczka do laseczka" jest bardzo popularna w Japonii. Oczywiście z japońskim tekstem (tłumaczenie z polskiego) i większość Japończyków zdaje się uważać ją za piosenkę japońską.
No to wiesz jak pięknie ona brzmi śpiewana przez japońskie dzieci...
UsuńCiekawy, pełen spokoju i delikatnego wzruszenia spacer. To wzruszenie, pełnie było nawet dosc silne, gdy mali Japończycy śpiewali po polsku. Ale w ogóle, wszystko, co tam widziałaś, ludzie, których spotkałaś było pełne ciepła, nastroju obcowania z historią, z jej blaskiem, który tam wciaz ma duże znaczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię ciepło o poranku!:-)
Bardzo Ci dziękuję za serdeczny komentarz.
UsuńPozdrawiam majowo...
To za zarobek na trzeciej książce planowałaś kupić tę willę???
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek
A co? Nie wolno mi????
Usuń:-)))
No to sobie z Tobą pospacerowałam. I był to bardzo miły spacer. W dodatku bez zadyszki.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Ewo...
Usuń:-)
Ale Ty kochasz swoje Miasteczko Stokrotko.
OdpowiedzUsuń:-)
Ela
Z dnia na dzień coraz bardziej...
Usuń:-)
Bardzo miły spacer; bez pospiechu,
OdpowiedzUsuńbez nadmiaru dat i faktów z przeszłości.
Pozdrowienia :)
To miłe że Ci się spodobał!
Usuń:-)
Powsinoga !! ;o)
OdpowiedzUsuńNajnormalniejszy włóczęga rodzaju żeńskiego :-))
UsuńA ja kolejny raz z Tobą :)
OdpowiedzUsuńTo był piękny spacer, i co ważniejsze, w każdej chwili mogę go sobie powtórzyć :)))
Powtarzaj ile chcesz...
Usuń:-)
Piękny spacer, piękna relacja. Aż dziw bierze, że pochłonęła Pani to wszystko w niecały dzień, gratuluję. Pozdrawiam Dorota Szczuka
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz... i do następnego spotkania w Szepcie Kazimierza albo gdzieś na trasie...
Usuń:-)
Ale miałaś pogodę - wielki błękit to to, co lubię najbardziej:D
OdpowiedzUsuńDziękuję za spacer po Miasteczku!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Wszystko mi sprzyjało.
UsuńTakźe źyczliwi ludzie.
:-)
Kochana!
OdpowiedzUsuńTo piękna, ale i edukacyjna wycieczka:)
Serdeczności przesyłam:)
Zgadza się Morgano.
Usuń:-)
Piekny spacer, madry komentarz, ale najwieksza zaleta Twoich zachwycen jest to, ze potrafisz je przekazac i możemy wiele razy cieszyc się Miasteczkiem. Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Małgosiu.
Usuń:-)
Jakoś zawsze czuć, że lubisz to Miasteczko...
OdpowiedzUsuńTo jest coś więcej niż lubienie.
Usuń:-)
No to sobie pospacerowałaś! Kiedy się tam przeniesiesz?
OdpowiedzUsuńJakbym mogła to jeszcze dzisiaj.
Usuń:-))
To takie Twoje cudowne miejsce :-)
OdpowiedzUsuńMiło z Tobą pospacerować:-)
Ale, ale - dlaczego nie spotykasz się z czytelnikami?
Bo ja wolę pisać niż mówić...
Usuń:-)
Zapomniałam dodać, że ja dziś byłam w Toruniu:-)
OdpowiedzUsuńPewnie z jakąś klasą...
Usuń:-)
WOW. Dla Japończyka język polski brzmi mniej więcej tak jak dla nas ich język. Jak dla mnie to jest zbliżona sytuacja jak z ostatniego koncertu jaki Metallica dała w Polsce, zagrali ,,Wehikuł czasu" grupy Dżem ze śpiewem po polsku.
OdpowiedzUsuńDopiero odkrywam te smaki Gruzji, jak na razie bardzo mi pasują, choć czasami nieco za ostre smaki wyczuwam. Ogólnie jest jednak bardzo na plus.
Pozdrawiam!
Bardzo dobre porównanie z Metallicą która śpiewał po polsku utwór Dżemu.
UsuńDawno temu byłam w Gruzji i pamiętam jeszcze tamtejszą kuchnię.
:-)
pękam z zazdrości, ale pocieszam się , ze zaprosiłaś także mnie na swój spacer. i cieszę się, że zaczęłaś od Źródła:))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją pasję wędrowniczka:))
Pewnie, że zaczęłam od Żródła.
UsuńI spacerowałyśmy razem.
:-))
Wiem, że Tobie podoba się Willa Włoska, ale ja zamieszkałabym w willi K.Sicińskiego.No ale tak się nam składa, że ani Ty, ani ja w tych domach nie zamieszkamy.Mam nadzieję, że dobra zmiana jeszcze nie dotarła do Miasteczka- i niech tak pozostanie.Miałam nadzieję, że któregoś dnia wylądujemy tam na wspólnym wypadzie, ale z reguły moje plany nie wypalają, bo znacznie częściej działam na impulsach.Jak będziesz następnym razem pozdrów Miasteczko ode mnie, proszę;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, śe pozdrowię.
UsuńA mnie tam podobają się prawie wszystkie wille. Kiedyś umieszczę na blogu przegląd najbrdzoiej stylowych willi z Miasteczka.
Bużka - jeszcze tylko rozwieszę pranie i idę spać !!!
Dziękuję za piękny i kształcący spacer. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja Ci dziękuję za miłe towarzystwo.
UsuńPozdrawiam pięknie.
Wydaje mi się ze każdy kamień miasteczkowego bruku zna stukot Twoich obcasików.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witam Cię serdecznie Tatulu.
UsuńMasz rację, tylko ja biegam po Miasteczku, po jego Górach i Dołach a przede wszystkim po wąwozach ... w zwykłych tenisówkach.
Pozdrawiam.
-- są miejsca, do których serce się rwie i nic na to nie poradzisz, a jak pięknie przystroiło się drzewo na Twoje powitanie... :)
OdpowiedzUsuńChociaż jest wiosna, to drzewo ubrało już letnią sukienkę...
Usuń:-)
Serce mi zamarło z przerażenia, że kupisz ten pałacyk w Miasteczku i cały Park Łazienkowski z Zamkiem i Placem Zamkowym w Warszawie zasnują się załobnym kirem. Na szczęście warszawska Stokrotka tylko sobie zażartowała, a to oznacza, że stolica nie zubożeje, a Miasteczko musi się
OdpowiedzUsuńpocieszyć tym pieknym opisem, no i fotką KWITNĄCEGO DRZEWKA
Kiedyś sfotografuje i pokaże na blogu najpiękniejsze zabytkowe wille Miasteczka ukryte przewaznie w pieknych wawozach.
UsuńDziękuję serdecznie za wizytę.
Sa takie muzea, w których czujemy niesamowitą atmosferę. Obrazów Malczewskiego jeszcze nie ogladałam, ale wielokrotnie przy okazji spacerowania po pustych muzeach człowiek się zachwycił. Z racji tego, że staramy się zwiedzać z ominięciem szczytu sezonu mnie takie wyjścia mocno relaksują
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie na moim blogu i dziękuję za komentarz.
Usuń:-)
Fantastyczna wycieczka. Szkoda, że nie kupiłaś domku, taki był ładny. Słyszałam dziś wypowiedź gangstera, że oni w pewnym momencie przestają liczyć pieniądze, a zaczynają je ważyć. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo zwaze swoj portfel bo ostatnio ekspedientka wydała mi 5-cio i 10-cio groszowkami...
UsuńDziękuję ze mnie odwiedzilas.
:-)
Dobrze, że miałaś tylko na kawę i bilet, bo taki wielki dom, to nieustającą robota, więc już byś nie miała czasu na takie cudne spacery!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Halinko - jakby mnie było stać na taki dom to i na służbę do niego...
Usuń:-)
:) Porównanie wzięło się stąd, że taki występ był nie tak dawno w Polsce i się moje neurony połączyło jedno z drugim.
OdpowiedzUsuńMi osobiście bardziej podobała się ta o Wicekrólestwie Peru. Wystawa o Paderewskim moim zdaniem skupiała się na sprawach nie do końca ciekawych dla każdego. Co nie znaczy, że była zła czy coś takiego. Bardzo lubię też wystawę stałą dotyczącą średniowiecza, zawsze znajduję tam jakieś nowe, wcześniej nie zauważone detale.
Pozdrawiam!
To i ja musze obejrzeć tę wystawę.
Usuń:-)
Poszłabym sobie...
OdpowiedzUsuńA kiedy przyjedziesz do Polski.?
UsuńKto choć raz ujrzał Miasteczko, zawsze będzie do niego tęsknił. Tak twierdzę z własnego doświadczenia.Cudownie, że coraz więcej wiem i wiele szczegółów mi się a nowo ukazuje.To zaczarowane miejsce. Willa Sicińskiego - moje marzenie! :)
OdpowiedzUsuńWilla Sicinskiego jest piękna ale są w niej bardzo małe okna....
UsuńZapomniałam dodać, że przypomina mi się, bo Ty opisujesz szczegółowo swoje wędrówki po Miasteczku! Buziole w podziękowaniu!
OdpowiedzUsuńJoasiu - do zobaczenia we wtorek.
Usuń:-)
Z ciekawością i przyjemnością pospacerowałam z Tobą po Miasteczku. Byłam tam tylko 3 razy, ale byłam :)I mile wspominam.
OdpowiedzUsuńHaniu - a ja jeszcze raz przepraszam, że nie mogłam się wtedy spotkać z Tobą.
Usuń:-)
A to sobie pochodziłaś :) Bardzo twórczo!
OdpowiedzUsuńWspaniale było Agnieszko...
Usuń:-)
Czy jest w Miasteczku coś, czego nie znasz i ktoś, kogo nie znasz?
OdpowiedzUsuńZnam też wszystkie drzewa i krzaki....
Usuń:-)