Zacznę
od tych gołębi umieszczonych na szczycie portalu przy jednej z
kamieniczek na ulicy Piwnej. Pamiętam z dzieciństwa jak przewodnik opowiadał naszej klasie zwiedzającej odbudowaną z ruin Starówkę, że zostały one wyrzeżbione na pamiątkę pewnej
samotnej staruszki, która nawet po Powstaniu i po spaleniu Starówki nie chciała opuścić swojego zrujnowanego mieszkania, bo
ciągle przylatywały tam do niej gołębie. Więc została aby je
karmić tak długo, dopóki niemiecki okupant i jej nie wygonił do
obozu w Pruszkowie. No i w ruinach Starówki zostały tylko te
gołębie. I oczywiście ciała poległych Powstańców…
Na tej samej ulicy Piwnej można też zauważyć nad portalem dawnej Kamienicy Metrykantów Koronnych /archiwistów opiekujących się dokumentami Rzeczypospolitej/ odtworzony kartusz z Orłem – godłem Polski. Orzeł ten umieszczony podczas budowy kamieniczki w roku 1718 był zatynkowany podczas Powstania Listopadowego w obawie przed represjami carskiego zaborcy. Odkryto go dopiero w 1909 roku. A w czasie walk powstańczych w 1944 roku został uszkodzony. Zachowano go jednak i wmurowano od strony podwórza.
Prawie
naprzeciwko stoi kamieniczka w której znajdował się kiedyś
szpital pw. św.Ducha ufundowany przez Annę księżnę Mazowiecką.
Na częściowo zachowanym portalu można zauważyć zrekonstruowany
zwornik z gołębicą jako symbolem Ducha Świętego oraz z
przedstawieniem ściętej głowy Św.Jana Chrzciciela.
Na Świętojańskiej 31 nad portalem zwraca z kolei uwagę przepiękna płaskorzeżba wspaniałego żaglowca. Zachował się prawie całkowicie…
A w pierwszej kamieniczce na Rynku – w domu odbudowanym od piwnic zwraca uwagę przepiękny fryz, stanowiący apoteozę odbudowy Warszawskiej Starówki. Powyżej centralna część tego fryzu.
Z kolei XVIII wieczna kamienica Pod Murzynkiem znajdująca się w samym środku tzw. Strony Dekerta na Rynku ozdobiona jest Głową Murzynka, która jest autentyczna.
Są
jeszcze: lew, pelikan i drugi lew
A na niewielkim placyku stoi najsłynniejszy polski szewc Jan
Kiliński. Pomnik tego bohaterskiego przywódcy mieszczan
warszawskich w Powstaniu Kościuszkowskim w 1794 roku został na
rozkaz władz hitlerowskich usunięty w roku 1942 ze swojego miejsca
na Placu Krasińskich. Był to odwet za akcję ruchu oporu – za
zdjęcie tablicy w języku niemieckim, którą hitlerowcy przysłonili
polski napis na pomniku Mikołaja Kopernika. Na szczęście pomnik
Jana Kilińskiego przetrwał okupację w piwnicach Muzeum Narodowego.
Na
ul. Kilińskiego znajduje się też głaz na którym wyryto napis.
Mówi on, że 13 sierpnia 1944 roku czołg zdobyty w tym miejscu
przez Powstańców okazał się być okrutną pułapką. Eksplodował
i zginęło wtedy kilkaset osób.
To
tylko kilka z przykładów "Mojej" wyrzeźbionej Warszawskiej Starówki.
A
o różnych ciekawych a często mało znanych wydarzeniach związanych
z Warszawą piszę w książce pt: „Moje warszawskie zwariowanie”.
Książka ta nadal jest do nabycia tylko u mnie. Jeśli ktoś jeszcze jest nią zainteresowany to proszę,żeby napisał to w komentarzu albo wysłał do mnie maila na adres rusinowa@op.pl
Popłynę żaglowcem przyjrzeć się z bliska, zwłaszcza gołębiom, bo ich nie widziałam dotąd. Powinnam częściej podnosić głowę do góry? ;-) Zegar wspaniały, jak cała konstelacja jakaś :-)
OdpowiedzUsuńWszystko to - i jeszcze więcej Ci pokaże!!!
UsuńTylko przyjedż wreszcie!!!
/Na wszelki wypadek informuję, że w ten weekend nie będzie mnie w Warszawie/
Czekam na informację!!!
No bo w ten weekend jest Noc Kultury w Lublinie. Czy Ty przypadkiem nie masz trzyletnich zaległości lubelskich???
UsuńAż trzyletnie????
UsuńTo nie jest możliwe. Najwyżej dwuletnie!
Ale ten czas leci................
Ależ i tak policzyłam ulgowo ;-)
UsuńCzyli czas jeszcze szybciej leci niż myślałam???
UsuńTego wszystkiego nie widzi się z okien samochodu. Od czasu do czasu chodzę do pracy pieszo (6 km miastem) i też znajduję takie perełki, o których istnieniu nie miałem zielonego pojęcia:) PS. Za chwilę kończy się semestr i wreszcie będę miał czas przeczytać oraz - co oczywiste - napisać recenzję:)
OdpowiedzUsuń1, Po warszawskiej Starówce to nie da rady samochodem ...
Usuń2. To rozumiem, że jak już pooblewasz swoich studentów to zaczniesz się nade mną znęcać :-))
Ad.1. Przez olsztyńską można przejechać (nie wszędzie), ale nie wolno parkować (nie wszędzie).
UsuńAd.2. Przez 25 lat nauczania oblałem dwoje, więc raczej dobry i daleki od znęcania ze mnie człowiek:)))
ad. 1 - pamiętasz że byłam kiedyś na jednodniowej wycieczce w Olsztynie i potem Ci dedykowałam tekst o nim???
Usuńad. 2 - No to odetchnęłam trochę :-))
Ad.1.1. Oczywiście.
UsuńAd.2.2. Bardzo mnie to cieszy:))
1. :-)
Usuń2. :-)
Bardzo lubiłam chodzić po Starówce i oglądać te zdobienia budynków.
OdpowiedzUsuńWiele osób pewnie ich nie zauważa, bo zwykle nie zadziera się głowy do góry tylko patrzy wokół siebie.
Wiele też osób Magnolio - patrzy i .... nie widzi.
Usuń:-)
Dla zabawy spytałem kiedyś młodych Warszawiaków, czy potrafią wymienić patronów poszczególnych stron Rynku. Oni nawet nie wiedzieli, że coś takiego istnieje.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci są prawie tak samo szurnięte na punkcie Warszawy jak i ja - więc wiedzą o niej bardzo dużo.
UsuńKsiązkę już znam na pamięć i ciągle wybieram się do Warszawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko
Ela
A ja ciągle na Ciebie czekam Elu.
Usuń:-)
Narobiłaś mi smaku tą ulicą Piwną, nie tylko z powodu jej nazwy. Będę ponownie szukał okazji na wycieczkę do W-wy, ale teraz pojadę z książką "Moje warszawskie zwariowanie" w ręku, a Starówce poświęcę więcej miejsca. Mam nadzieję, że mógłbym liczyć na bliskiego mi teraz przewodnika. To byłoby połączenie pięknego z pożytecznym.
OdpowiedzUsuńWarszawska Starówka jest malutka i przytulna.
UsuńWięc bardzo możliwe że jak znowu przyjedziesz do Warszawy - to spotkamy się w jakiejś przytulnej kawiarence. I wtedy Ci opowiem dużo więcej niż tu na blogu i więcej niż napisałam w książce.
Dziękuję Stokrotko za tę wycieczkę, a raczej za jej początek. Bo na pewno wybiorę się na Starówkę z Twoją książką i będę oglądać te rzeźbione cuda, które, jak większość ludzi, nieraz mijałam niezauważone.
OdpowiedzUsuńTylko nie idż w weekend, bo wtedy nie zauważysz niczego ciekawego.
Usuń:-)
Piękne kamienice. Najbardziej podoba mi się ta z zegarem, należąca do cechu złotników.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Dziękuję Hanno.
Usuń:-)
Dziewczyny mówią, że chyba się od Ciebie zaraziłem bo od jakiegoś czasu zaczynam się dokładnie przypatrywać domom, drzewom, zabytkom...
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
A jak zaczniesz do nich gadać..... to znaczy że zwariowałeś...
Usuń:-) :-) :-)
Na dziedzińcu Muzeum Warszawy jest wmurowana w ścianę głowa Murzynka. Nie dam sobie, oczywiście, własnej głowy uciąć, ale wydaje mi się, że jest ona oryginalna. Ta na fasadzie kamienicy, to rekonstrukcja.Muzeum, w zeszłym roku w lipcu, dopiero się rozkładało z eksponatami w odremontowanej siedzibie i przy rzeźbach na dziedzińcu nie było żadnej informacji.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że się odezwiesz!!!
UsuńKto jak kto - ale osoba, która mieszka parę kamieniczek dalej musi dokładnie wiedzieć co się dzieje na Warszawskiej Starówce.
Serdecznie Ci dziękuję.
:-)
UsuńŻeby zobaczyć autentycznego orła umieszczonego na ścianie kamienicy na Piwnej, trzeba upilnować, kiedy będzie otwarta duża, drewniana brama kilka domów dalej, w stronę Zapiecka, tuż za sklepem, nad którym wisi guzik. Jest przepiękny, mimo, że nadgryziony zębem czasu. Aż szkoda, że jest nie jest widoczny z ulicy. Pozdrawiam!
A pani gołębiarka nazywała się Majchrzak.
UsuńWiem, wiem nie mogłam się do niego dostać, więc zdjęcie zeskanowałam z jednej z książek,
UsuńPowinnaś napisać książkę o Warszawskiej Starówce.
UsuńA może już napisałaś???
O nie, nie. A kto by to czytał? :-)
UsuńJestem pewna że wiele osób. Ja z pewnością.
UsuńA jak odebrałaś moją ksiązkę?
No właśnie, w zeszłym roku, gdy byłam w Wawie miałam znaleźć te gołębie. Znalazłam wszystko to, co chciałam, oprócz nich :-). Nie wiem, kiedy będzie kolejna okazja pojechać w tamta stronę, więc dziękuję za przypomnienie kilku ładnych miejsc.
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo znależćte gołębie. Są nad wejściem do baru Karmnik na Piwnej 4a - jak się wchodzi od Placu Zamkowego w Piwną to druga kamieniczka po prawej.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Mnie muszą wystarczyć Twoje opowieści, więc się staraj !! ;o)
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam jak w recenzji ksiązki o Warszawie napisałaś że za mało Ci było "Stokrotki w Stokrotce".
Usuń:-)
Bo ja pazerna na Stokrotki jestem...;o)
UsuńNo chyba że tak!!! :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńUrocza wycieczka - dziękuję.
A mnie zawsze jakoś wzrusza ta drobna figurka w za dużym hełmie...
Pozdrawiam:)
W książce w rozdziale o Powstaniu piszę, że najmłodszy Powstaniec miał 12 lat - przenosił meldunki.
UsuńSerdeczności Leno.
:-)
Dziekuje za przedstawianie piekna. Sama staram się być raz w miesiącu w centrum by się nacieszyć naszym rynkiem, pozdrawiam Malgosia./Przed południem nie mogłam pozostawić komentarza/
OdpowiedzUsuńRozumiem Małgosiu i serdecznie Ci dziękuję za obecność na moim blogu.
Usuń:-)
A wiesz, co jest najsmutniejsze? Niewiele osób spacerując, zadziera głowę do góry i widzi te wszystkie wspaniałości:-)
OdpowiedzUsuńDoskonale o tym wiem Asiu. Nawet moje przyjaciółki które zabieram na Stare Miasto tak samo się zachowują. Dopiero muszę im jak małym dzieciom mówić: "popatrz w lewo tam w górę" rozejrzyj się, na każdej kamieniczce jest jakieś malowidło albo rzeżba"
UsuńTo pewnie głupie, ale najbardziej lubię te gołębie, są bardzo realistycznie odrobione.A zegar jest taki bajkowy, zawsze się uśmiechałam na jego widok.
OdpowiedzUsuńMnie też te gołębie wzruszają, chociaż za żywymi nie przepadam :-))
OdpowiedzUsuńZawsze przechodziłam koło tych malowideł, gdy miałam praktykę w bibliotece Na ul Świętojańskiej. Ale wtedy nie zwracałam na nie uwagi. Byłam młodą dziewczyną i zerkałam raczej na chłopaków, a w szczególności na jednego, który teraz jest moim mężem. Ściskam Cię mocno. Marysia.
OdpowiedzUsuńA ja często bywam w tej bibliotece Marysiu. Ostatnio spotkałam tam bardzo znanego profesora...
UsuńSerdeczności i podziękowania.
Świetny miniprzewodnik przygotowałaś. Wystarczy tylko trochę pozadzierać głowę i otwiera się nowa trasa turystyczna.
OdpowiedzUsuńEwo - tak jak napisałam to tylko część takiej trasy.
UsuńDziękuję.
Gołębie są przecudne,właśnie tak przepychają się w rzeczywistości! Ja nie pamiętam tego zwieńczenia z głową Jana Chrzciciela.....muszę nadrobić. Znakomicie otwierasz nam oczy! :-)
OdpowiedzUsuńTo następnym razem spotkamy się na Starówce i pokażę Ci to wszystko i jeszcze więcej.
Usuń:-)
Zatrzymałem się na dłużej nad tymi "gołębiami staruszki", bo przypomniał mi się obrazek sprzed wielu lat, gdy jeszcze można było wszędzie zobaczyć ludzi karmiących gołębie. To był przystanek na pl. Niepodległości w Łodzi z lat 70/80 ub.w. Na ławce usiadła staruszka, wyciągnęła foliową torbę ... i wtedy w niecałą sekundę na jej głowę, ramiona, i wszelkie wolne miejsca opadło stado kilkudziesięciu gołębi. Wszystkie chciały być karmione z ręki (bo wiadomo lepsze przysmaki). Staruszka starannie wybierała jednak te młodsze i słabsze osobniki, i te dostawały przysmaki. Pozostałe musiały się zadowolić ogólna karmą, i co najwyżej mogły liczyć na pogłaskanie. Do tej pory pamiętam ten obrazek, bo w szczytowym momencie nie było widać staruszki tylko kłębowisko gołębi. Oczywiście po posiłku nastąpiło pojenie, bo staruszka przyniosła wodę w butelce i wlała ją do stojącej obok puszki po konserwie ...
OdpowiedzUsuńDzisiaj za takie coś w tym samym miejscu byłby solidny mandat, i może nawet zatrzymanie za zakłócanie spokoju.
A jednak widuje się jeszcze takie staruszki i to w różnych miastach.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję za ten piękny komentarz.
:-)
Rzeźba gołębi przypomniała mi powieść "Spóźnieni kochankowie" Williama Whartona oraz film "Kevin w Nowym Yorku".
OdpowiedzUsuńNie pochwalam karmienia gołębi, ale to moje prywatne zdanie.
Najbardziej podoba mi się rzeźba kobiety z dzieckiem.
Pozdrawiam gorąco.
Karmienie gołębi jest i piękne i odpychające.
UsuńOdpychające, bo te ptaki są okropnie żarłoczne i nachalne i potrafią zatruć życie ludziom gdy gnieżdżą się na balkonach.
Piękne - bo na wszystkich wspaniałych placach wielkich miast Europy ludzie je karmią, a one krążą sobie i krążą...I ma to urok i wymowę. A w przypadku Warszawskiej Starówki to jest to piękna historia.
Pozdrawiam serdecznie
Pamiętam pomnik Kilińskiego, zegar, Małego Powstańca(także Mała Syrenka jest tylko patrzyłam na nią z ławki stojącej na jakiś podwórku), gdy odpoczywałam w czasie spaceru, po moim ukochanym miejscu warszawskim. Na płaskorzeźby nie zwracałam uwagi, bo wąskie chodniki i nierówne brukowane uliczki wymagały ode mnie patrzenia pod nogi, zarówno wtedy gdy poruszałam się o własnych siłach, jak i wtedy, gdy prowadził mnie chodzik. Książkę przeczytałam tylko jedną, niemniej jednak wielki pokłon i szacunek, za wskazywanie ludziom pięknych, ciekawych miejsc w całej Polsce.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękujęza serdeczny komentarz Iwono.
UsuńPozdrawiam serdecznie. Zajrzyj proszę na pocztę.
Bardzo piękne są te rzeźby. A ja coraz częściej zastanawiam się jak to jest, że tyle razy coś mijamy i tego nie zauważamy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo nie możemy widzieć wszystkiego. Widzimy tylko to co nas najbardziej interesuje.
Usuń:-)
I see your blog daily, it is crispy to study.
OdpowiedzUsuńYour blog is very useful for me & i like so much...
Thanks for sharing the good information!
ดูหนัง
Thank you.
UsuńStokrotka
Mam koleżankę w Warszawie która jest przewodnikiem miejskim. Prowadzi niedzielne spacery po Warszawie spacery opowiadając bardzo ciekawe rzeczy. Nazywa się Ania Art. Bardzo sympatyczna pełna pasji osoba.
OdpowiedzUsuńJa też byłam kiedyś przewodnikiem po Warszawie.
UsuńJako dziecko od 1953 roku mieszkałem na pierwszym pietrze pod adresem Piwna 4a. Naprzeciwko nas, czyli chyba pod 5, na parterze mieszkała staruszka, która karmiła gołębię ... przylatywało do niej ich setki a może nawet tysiące. Była to prawdziwa plaga, bo gołębie może mile ale głośne i nie używają toalety. Po kilku latach staruszka umarła ale gołębie dalej przylatywały wiec miasto musiało zamurować cały parter na dwa lata. Potem otworzył tam galerie malarz Popielarczyk. Może ta "moja" staruszka była córka Pani Majchrzak ???
OdpowiedzUsuńMoże???
UsuńDziękuję za komentarz :-0