Malarz, pisarz, taternik, popularyzator Tatr Rafał Malczewski /syn Jacka Malczewskiego/ znał Zakopane bardzo dobrze. Pamiętał jego wiejskie oblicze z początku XX stulecia i splendor modnego kurortu lat trzydziestych. Tak o tej przedziwnej hybrydzie powstałej z przemieszania miejscowego żywiołu góralskiego z jego dorobkiem kulturalnym, z wysoką kulturą przybyszów, elit kulturalnych i twórczych z wszystkich trzech zaborów pisał w w 1935 roku w książce „Tatry i Podhale”:
„ Wraz
z torem kolejowym kończy się i Polska i Europa i cały wielki świat
– ot zaczyna się Zakopane, miejscowość przedziwna i urocza,
jedyna na podhalańskiej ziemi, a może i na całym globie. Jakaż
bowiem wioska podgórska potrafiła przez szereg lat skupiać to, co
miał naród najlepszego? Były okresy, gdy promieniowała na całą
Polskę natężonym życiem kulturalnym przybyszów –
najświetniejszych umysłów i najbardziej gorejących serc. Zakopane
rozrzucone po równinach i wzniesieniach, przeplatane chatami
góralskimi, to znów wielkomiejskimi gmachami, tętni życiem
stolicy i nędznej wioszczyny równocześnie. Pokrajane zaledwie
kilkoma ulicami, niesfornie zabudowane, oddycha kryształowym
powietrzem gór i smrodem samochodowej benzyny, tarza się w bagnach,
to wspina na zbocza Antałówki i Gubałówki, zasypia w upalne dnie
i znów drży pod batem halnego wiatru. Huczące autobusy rozganiają
kierdele owiec, redykające do domu, wozy wyładowane plonem łąk i
roli ciągną popod okna barów, kawiarni i dancingów zawodzących
najmodniejszym tangiem. Nocami płoną elektryczne lampy, ponad nimi
księżyc zielonym światłem rzeźbi grań Tatr. Rozlegają się
dzikie wycia góralskie w obejściach paradnych hoteli, otoczonych
szopami, w których pobekują owce. Wykwint i elegancja przelewa się
chodnikami, obok zaś gazdowie rozrzucają gnój na ojcowskiej
grzędzie. Wielkie jak wrota lustrzane szyby magazynów łowią męt
i ruch uliczny, samochody, narciarzy, wołowatych sietniaków,
seledynowe zachody słońca, nędze i wspaniałości ludzi i świata”.
Natomiast socjolog, publicysta, narciarz i bywalec Zakopanego Andrzej Ziemilski nazwał to miasto anegdotą. Tak pisał o nim w roku 1998 w swojej książce "Cud na Kasprowym":
Natomiast socjolog, publicysta, narciarz i bywalec Zakopanego Andrzej Ziemilski nazwał to miasto anegdotą. Tak pisał o nim w roku 1998 w swojej książce "Cud na Kasprowym":
„Zakopane
jest anegdotą, opowieścią bez początku i końca, poskładaną
mniej więcej tak, jak uskładane bywają drewniane ruskie
zabawki-babuszki: bajecznie kolorowe, tkwiące jedna w drugiej, od
maleńkich do ogromnych. Żadne miejsce w Polsce – może poza
podkrakowskimi Bronowicami nie zostało obciążone takim natłokiem
literackich symboli, znaków z pozoru tajemnych, a powszechnie
uznanych i ważnych, taką koncentracją postaci z pogranicza jawy i
mitu. Trudno byłoby spotkać gdziekolwiek na świecie tak regularnie
wędrujące gromady ludzi twórczych i kabotynów, ludzi czynu i
bezpłodnego marzenia, sportowców i pozujących na nich snobów,
desperatów szukających tu zdrowie lub tylko ucieczki przed ostatnią
z życiowych prób. Jasna Góra była przez wieki ludowym znakiem
nadziei. Tu, pod Giewontem naród rozdarty zaborami i pozbawiony
państwa stworzył swym elitom zastępczą, choć jedynie sezonową
stolicę. Przetrwała do naszych czasów.”
Wydaje mi się, że zarówno "Zakopane-hybryda" jak i "Zakopane- anegdota" są określeniami bardzo trafnymi.
Wprawdzie
nie ma już tego Zakopanego co dawniej ale….
No
właśnie.
Jakie
jest Wasze zdanie na temat dzisiejszego Zakopanego?
-------------------------------------------------------------------------------------A niżej kosodrzewina. Ale nie w Tatrach, tylko na mojej działce pod Warszawą. Ale sadzonki ze szkółki podtatrzańskiej. Kosodrzewina ta ma juz 27 lat i w lecie chowają się w niej Szczerbate...albo babcia Stokrotka jak chce mieć "tatrzańsko - działkowy" spokój.
Zakopane to teraz.osrodek sportów zimowych i w mniejszym stopniu osrodek kultury.Mam na myśli chocby Festiwal Jesień Tatrzanska.
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami pozdrawia deszczowo.
Dziękuję Wam Kochani.
Usuń:-)
Uwielbiam Zakopane z czasow mojej młodości... Wiem, jak to brzmi, ale trudno:)Najchętniej jeżdziłam we wrzesniu lub pazdzierniku, szlaki były puste, nawet Krupówki też:)
OdpowiedzUsuńEw0 - ja też mam takie piękne wspomnienia z tych dawnych czasów.
UsuńDziękuję Ci.
W Zakopanem byłam w życiu zaledwie trzykrotnie i dawno temu. Nie wiem, jakie jest ono teraz, ale dla mnie było miejscem pełnym ciekawej architektury, spacerów po Pęksowym Brzysku, smakiem najlepszych jakie kiedykolwiek w życiu jadłam placków ziemniczanych, jedzonych palcami na Krupówkach, widokiem Tatr w tle, miejscem, z którego wyruszałam do Morskiego oka...
OdpowiedzUsuńTo tylko nostalgia, uroki (widoki) dzieciństwa. Rzeczywistość byłaby brutalna. Lepiej nie jedź.
UsuńDziękuję Ci Olgo z Twoje wspomnianie.
Usuń:-)
Torlinie - każdy powinien sam podejmować decyzje.
UsuńDla mnie rzadkiej bywalczyni Zakopanego najpiękniej jest jednak zimą, tym bardziej, że nie zdobywam szczytów, bo bardzo się boję. Widoków zimowych gór nawet z okien góralskiej chaty, albo ze stoków podczas zjazdów na nartach ( choć to już historia) nie zapomina się nigdy. Kosodrzewina fantastyczna, jest się gdzie schować i zapach pewnie jedyny.
OdpowiedzUsuńSzkoda Joasiu że mi nie wyszło z tą kosodrzewiną. A wiesz jaką wielką gałąż dla Ciebie wiozłam???
Usuń:-)
Miejsce przesiadki. Zalety kulturalne Zakopca już się mnie nie imają, za dużo razy je widziałem. Zakopane jest okropne, ale to nie jest nowość, jak byłem bardzo młodym człowiekiem wysiadałem z PKS-u lub PKP i biegiem do autobusu do Kuźnic i w góry. Jak najdalej od tego miasta.
OdpowiedzUsuńAż tak żle Torlinie???Przecież i w Zakopanem są wspaniałe, historyczne i architektonicznie ciekawe zakątki.
UsuńObydwie opinie trafne.Ale mimo wszystko na tyle lubiłam Zakopane, że przez 20 lat jezdziliśmy tam i zimą i latem.Jak się już miało dosyć wyryp letnich lub zimowych i zatęskniło za ludzmi, kiczem i miastowym skażonym powietrzem to szło się na TARŁO, czyli na Krupówki.A przed wyjazdem musowo na targ. Nie wiem tylko dlaczego go przenieśli 3 piętra w dół i drogę opatrzyli krzywymi schodkami, śliskimi zima jak cholera. A teraz to już nie "moje Zakopane"- jest jeszcze okropniejsze niż było a chałupy naćkane tak gęsto, że aż strach głośniej pomyśleć, bo sąsiedzi usłyszą.Tamtego Zakopanego już nie ma- podobnie jak na pół dzikiej Jastarni i bardzo sennej Juraty.
OdpowiedzUsuńZdradziłam Zakopane dla Słowacji. A teraz to raczej Alpy w moich planach i marzeniach.
Miłego;)))
To prawda Aniu, że tamtego Zakopanego już nie ma.... ale ja jednak lubię powłóczyć się po tym mieście w przerawch między spacerami po dolinach.
UsuńPozdrówki.
Zakopane najlepiej wspominam z lat 90-tych. Juz wprawdzie łapało nowoczesny trend, bo to kapitalizm zawitał nam miłościwie, ale jeszcze przyjazne miasto, najpiękniejsze wczesną jesienią. Najczęściej jeździliśmy we wrześniu. Ech, wspomnienia...
OdpowiedzUsuńPokonałam Jagódko przeszkodę z komentarzami. Założyłam adres e-mailowy w googlach, i proszę, taaaarrrrraaaammmm...
Chyba.
Anusiu - żebyś wiedziała jak bardzo się cieszę, że znowu JESTEŚ!!!
Usuń:-)
A mnie Zakopane już przeraża... tym tłumem, kolejkami i plastikiem...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Szczególnie w sezonie jest trudne do wytrzymania. A sezon tam właściwie na okrągło.... oprócz listopada.
UsuńBylam w Zakopanem dawno temu,blizszy mijest Beskid Slaski, a moje dzieci pamietaja Giewont i Muzeum Makuszynskiego, bo wtedy Koziolek był aktualny. I pozwole sobie na prywatna uwagę: po7 tygodniach wracam do zycia i dostrzegam urok codziennych czynności.Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - najprostsze czynności też potrafią być piękne. Wszystko zależy od tego jaką nadamy im rangę.
UsuńSerdeczności.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńDawno już nie byłam w Zakopanem, a choć wrażenia miałam zupełnie inne niż K. Przerwa-Tetmajer, to nie odmówię sobie przytoczenia fragmenciku:
"Moi kochani, piszę ten list do was zdala,
tu, gdzie taka jest teraz cisza i martwota,
że zda się słychać, jak się przez góry przewala
wal mgły - i dźwięk na lodach słonecznego złota. "
("List z Zakopanego")
Pozdrawiam:)
Leno - nie wątpiłam że i kolejny Twój komentarz będzie najlepszy z najlepszych.
UsuńSerdeczności.
Wiesz przecież Gałązeczko Moja że najpiękniejsze Zakopane było wtedy gdy przyjeżdżałyśmy tam aby wychodzić o 5 rano w góry i wracać pózną nocą do Domu Turysty.
OdpowiedzUsuńEj - kiedyż to było gdy chodziłyśmy śladami Chałubińskiego, Bartusia Obrochty. Klimka Bachledy i Mieczysława Karłowicza.
A pamiętasz Zmarzły Staw pod Zawratem? A pamiętasz jak kiedyś cały dzień szłyśmy szczytami Chochołowskiej w ulewnym deszczu?
Basia Cię pyta.
Kochanie Moje tak bardzo się cieszę że udało Ci się wpisać komentarz!!!!!!!!!!!!
UsuńOczywiście, że pamiętam. Wszystko pamiętam. Nawet to, że nazwałaś mnie Gałązeczką gdy w Dolinie Lejowej koniecznie chciałam się dowiedzieć jak się nazywa ten zakrzywiony kij na którym górale wieszają kociołek z wrzątkiem nad watrą.
:-))
Och, wspomnienia mam różne, im później tym mniej euforii.Chciałabym pojechać w takim czasie, kiedy jest mało turystów, a ceny nie wydrenują naszych kieszeni, ale czy jest w ogóle taki czas w Zakopanem?
OdpowiedzUsuńAsiu - najlepiej to w pierwszej połowie pażdziernika bo wtedy jest piękna jesień i Tatry są najpiękniejsze a Zakopane dużo bardziej przyjazne. Ale wiem że wtedy nie możesz się wyrwać.
UsuńZakopane poznałem dość dobrze będąc pod koniec lat 50-tych przez rok czasu w sanatorium. Byłem zachwycony. Podobały mi się i góry i miasteczko wtedy jeszcze przytulne i nie zadeptane przez turystów. Zdarzyło mi się po latach przyjechać do Zakopanego wlasnym "maluchem". Sam dojazs "zakopianką" to była droga ktzyżowa, w samym mieście pomyliłem drogi, bo tak się wszystko pozmieniało. Tylko mój "Akademik" na Ciągłówce pozostał bez zmian. Pomyślałem wtedy, że to nie jest już moje Zakopane z lat młodzieńczych, kiedy czuć jeszcze było zapach Sabały i dr Tytusa Chałubińskiego. Dziś Zakopane to hiper - hybryda, zaprzeczenie spokoju, ciszy, świeżego powietrza i blsikiego kontaktu z góralską kulturą i przyrodą.
OdpowiedzUsuńTo przykre.... ale to niestety prawda.
UsuńTeraz gdy jadę do Zakopanego bo chcę pochodzić po dolinkach - zatrzymuję się u zaprzyjażnionych górali, którzy mieszkają pod samymi reglami, tuż przy Chacie Sabały. Tam jest trochę inaczej, bardziej wspomnieniowo. I pięknie po prostu. A do samego miasta idę tylko wtedy gdy muszę, albo chcę uczestniczyć w jakimś wydarzeniu kulturalnym tego miasta.
Bardzo Ci dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam pięknie.
Dawno nie byłam w Zakopanem. Teraz przy tych tłumach to na taki wyjazd nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńMacie rację dziś Zakopane przypomina super hybrydę.
Pozdrawiam:)*
Tak jak pisałam wyżej - do Zakopanego najlepiej wybrać się na początku pażdziernika.
UsuńPozdrawiam Cię.
Dla mnie Zakopane zawsze pozostanie piękne. Może dlatego, że
OdpowiedzUsuńrzadko tu bywam :)
Pozdrowienia :)
To stwierdzenie wszystko tlumaczy Hanno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witaj Stokrotko.
OdpowiedzUsuńW Zakopanem byłem wiele lat temu.
Ale miłe wspomnienia pozostały.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Witaj Michale.
UsuńCieszę się że o mnie nie zapominasz.
:-)
Już w czasach moich wyjazdów w Tatry Zakopane było strasznie tandetne, a było to hohoho, albo jeszcze dawniej. Teraz oglądam je wyłącznie w TV i jest bardzo źle. Chińska górlaszczyzna, biedne konie wożące leniwych nieturystów i tłumy. Macdonaldy i Pani Przyroda wie, co jeszcze. Ani to hybryda, ani - tym bardziej - anegdota. Na szczęście nie wybieram się, więc to już nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńNiestety dużo w tym prawdy co piszesz.
UsuńAle ten Twój ogród jest piękny. Można się w nim zaszyć i uciec od upału miasta.
OdpowiedzUsuńAle teraz jestem w domu. Uciekłam przed deszczem i niską temperaturą.
UsuńSporo miejsc takich jak Zakopane, zabiła komercja a ludzie jak ćmy do ognia za nią podążają " i tylko koni żal..."
OdpowiedzUsuńTo prawda Gabrysiu.
UsuńMoże pora już na zmianę nazwy? Nie Zakopane tylko Zadeptane?
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie Bojo:-)Cieszę się że wróciłeś.
UsuńMasz rację z tym Zadeptanym...
:-)
Zakopane może mieć swoich zwolenników i przeciwników, można powiedzieć o nim wiele różnych rzeczy, ale pewne jest jedno - to miasto wyjątkowe i po prostu jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z tym zgadzam.
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie zapraszam.
Usuń