wtorek, 1 października 2019
Koncertowy savoir-vivre z przymrużeniem oka
Dzięki koleżance, która jest znawczynią muzyki klasycznej w ubiegłą sobotę byłam a Teatrze Wielkim Opery i Baletu w Warszawie na jednym z koncertów wchodzących w skład Szalonych Dni Muzyki. Koncert ten noszący tytuł "Łódzkie korzenie" odbył się w Sali Redutowej o nazwie Gondola.
Tegoroczna edycja Szalonych Dni Muzyki odbyła się pod hasłem "kartki z podróży" i była poświęcona kompozytorom, którzy swe dzieła tworzyli pod wpływem podróży.
Należał do nich przede wszystkim Wolfgang Amadeusz Mozart, który często odwiedzał europejskie miasta, w tym Paryż, Linz i Pragę, zainspirowany Włochami Ferenc Liszt, Felix Mendelsohn-Bartholdy, Giaccomo Puccini i wielu wielu innych. Wśród nich byli też kompozytorzy-marynarze np.Nikołaj Rimski-Korsakow.
Wszystkie koncerty w ramach Szalonych Dni Muzyki cieszyły się niesamowitym powodzeniem.
Pisać o muzyce nie jest łatwo, Nigdy tego nie robiłam więc i tym razem nie będę nawet próbować.
Ale - zgodnie z tytułem tekstu chciałabym napisać o muzyce poważnej coś mniej poważnego.
I będzie to koncertowy savoir-vivre z przymrużeniem oka.
Taki bowiem niewielki informator znalazłam w stoisku informacyjnym Teatru Wielkiego.
Przeczytajcie proszę urywki z tego informatora:
1."Sala koncertowa to nie kino. Tutaj nie musisz się bać kilkunastominutowego bloku reklam przed rozpoczeciem utworu. Dlatego najlepiej przyjść ok. 15 minut wcześniej aby bez pośpiechu skorzystać z szatni, przejść do sali, znależć swoje miejsce i o godzinie rozpoczęcia koncertu być już w pełni gotowym na pierwsze dżwięki muzycznej opowieści. Posłuchałeś chwilę, wiesz o co chodzi i chcesz już wyjść? Wyobraź sobie, że koncert jest jak mecz piłki nożnej - akcja toczy się do ostatniego gwizdka! Co więcej, największe emocje towarzyszą często ostatnim akordom utworu".
2."Podobno 14-letni Mozart zdołał spisać w pamięci całe Miserere Gregorio Allegriego zaledwie po jednym wysłuchaniu. Bądź jak Mozart. Słuchaj uważnie i spróbuj jak najwięcej doświadczyć własnymi zmysłami."
3." W słynnym utworze 4,33 Johna Cagea orkiestra siedzi w milczeniu przez tytułowe cztery i pół minuty, a na pierwszy plan wysuwają sie odgłosy wydawane przez zaskoczoną publiczność. Jednak w zdecydowanej większości twórczości muzycznej dżwięki publiczności nie należą do utworu. Jesli więc w partyturze nie zapisano głośnego kaszlu lub rozmów na widowni, najlepiej zrobisz jak zachowasz ciszę, kiedy gra muzyka".
4. "Dlaczego podczas niektórych przerw w muzyce się klaszcze a w czasie innych nie?".... bo są utwory jak np. symfonia i sonata, które składają się z kilku części. Krótkie przerwy między poszczególnymi częściami są dla muzyków okazją do zebrania myśli i skoncentrowana się....a więc oklaski należy zachować na sam koniec utworu".
5. "Czy muzyka klasyczna jest odpowiednia dla małych dzieci? Muzyka - oczywiście tak. Koncerty juz nie zawsze. Większość orkiestr i filharmonii ma jednak w swojej ofercie wydarzenia specjalnie zaprojektowane pod kątem mozliwości percepcyjnych dzieci. Dlatego należy zabierać dzieci na dedykowane im koncerty".
-------------------------------------------------------------
Zapraszam Was serdecznie na blog Notarii, która w sposób mistrzowski pisze o świecie muzyki:
https://zapiskizkultury.blogspot.com/2019/09/wrazenia-z-dalekich-podrozy.html
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Takie książki znalazłam pod choinką...
Informacja o książce: "Han Kang snuje opowieść o tym, co na przekór wszystkiemu pozostaje nieskazitelne... . "Biała elegia" t...
-
Z wielką niechęcią wybrałam się do jednego z supermarketów aby kupić sobie zimowe buty. Bardzo nie lubię robić zakupów w wielkich centrach h...
-
Zgadzacie się z tym stwierdzeniem? Powracam do książki Pani Profesor Marii Szyszkowskiej. Tym ...
Świetne :) Pozdrawiam Jagódko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Anusiu.:-)
UsuńWydaje się, że to są same truizmy, savoir vivre dla dzieci, bo dorośli to wszystko już dawno wiedzą. Tymczasem w czasie koncertów często robi mi się gorąco ze wstydu za ludzi, którzy klaszczą nie w przerwach między utworami, tylko między częściami jednego utworu. Podobnie jak w samolocie po wylądowaniu.
OdpowiedzUsuńNo własnie.
UsuńCzyli takie informatory są jednak potrzebne.:-)
Wątpię, czy to coś da - nieosłuchani nie wyczytają z nich, gdzie należy klaskać.
UsuńNo tak.
UsuńPowinni może na telebimie informacje wyświetlać: teraz oklaski, teraz nie klaszcz. Teraz możesz wstać i wyrazić swój aplauz. Koniec koncertu.
UsuńI WON DO CHAŁUPY CIEMNIAKI :-)))
UsuńJesień to także czas koncertów, wizyt w Filharmonii i operze. Jednym słowem strawa duchowa, a wszelka pomoc w nauce zachowaniu się dla dzieci i nie tylko jest zawsze mile widziana. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam Krystyno.
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
O, też tam byłaś ;-) Żartuję, szkoda, że tak krótko. A zauwazyłaś, ze Wajnberg trio jednak w drugim utworze potrafiło uciszyć klaszczących w niewłaściwym momencie? W końcu przestali się wyrywać, a tam była czteroczęściowa sonata!
OdpowiedzUsuńMogłabym jeszcze kilka punktów dodać do tego, co napisałaś. Na przykład o zachowaniu się w szatni. Widziałam takie kwiatki, że trudno uwierzyć. jedno opowiem: pewna kobieta strasznie śpieszyła się do szatni, pędziła ze schodów i wyprzedzała wszystkich, zeby dobiec pierwsza. No i dobiegła, bo nikt się z nią specjalnie nie ścigał. A tam okazało się, ze nie miała przygotowanego numerka i stanęła szukając go w przepastnej torebce (torbie), a cąła kolejka za nią stała, bo jej oczywiście nie przyszło do głowy, żeby w tej sytuacji się usunąć i zrobić miejsce dla innych osób. Stała tak i szukała blokując przejście przez dłuższy czas. Chyba zapomniała, że nie stoi przy ladzie w sklepie szukając drobnych, tylko w Operze Narodowej ;-)
Notario - i to jest najlepszy dowód że nie wszyscy się nadają do tego żeby chodzić do Opery...
UsuńI że takie koncertowe savoir-vivre są potrzebne !
Serdeczności
Moja Droga, akurat takie osoby żadnego savoir-vivre`u nie przeczytają. Sa niereformowalni. Chyba, że ktoś im stanie nad głową i łopatą będzie tłukł.
UsuńNo - niestety - ale masz rację :-))
UsuńCzasem lubię słuchać muzyki klasycznej
OdpowiedzUsuńWarto, bo jest piękna.
UsuńTak, melomanom to bardzo przeszkadza. Ja również pisałam o tym świeżutko, bo w sierpniu br. Pozdrawiam ciepło Pola :)
OdpowiedzUsuńTo będę musiała znależć u Ciebie ten tekst.
Usuń:-)
Kiedys moj kolega wybral sie z klasa do opery i oczywiscie przypomnial o odpowiednim stroju.Mozesz sobie wyobrazic jak sie czul na sali gdzie jedyna grupa w wizytowych strojach byli jego chlopcy? Am co uslyszal nazajutrz w szkole lepiej nie mowic.Jednak adresaci pouczennie sa nimi zainteresowani Malgosia
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu :-)
Usuńza filharmonią moi rodzice nie przepadali, więc w odróżnieniu od opery i operetki tam mnie nie zabrali. Moja Przyjaciółka Liwia oswaja mnie z muzyką klasyczną, bo do tej pory lubiłam tylko te utwory, które przestały być "klasyczne", a stały się powszechnie znane. Mój syn w pierwszej klasie szkoły podstawowej dostał książkę Arkadego Klonowa "Tam, gdzie mieszka muzyka". Bardzo ciekawy przewodnik o instrumentach, filharmonii i muzyce. Pozycja nie tylko dla dzieci, choć pisana z myślą o nich. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Iwonko :-)
UsuńBardzo dobry poradnik! Krótko, zwięźle, na temat i ani trochę złośliwie! Popieram!
OdpowiedzUsuńJestem tego samekgo zdania.
Usuń:-)
cześć Stokrotko :) z przymrużeniem oka, ale jakże potrzebny! chociaż ludzie, którzy nie potrafią się zachować i tak po niego nie sięgną, no bo przecież "nikt im nie będzie dyktował jak się mają zachować" :( życie
OdpowiedzUsuńwczoraj wisiał u Ciebie tytuł o szalonym geografie, ale postu nie było, jakaś awaria przy publikacji?
pozdrawiam serdecznie :)
Elaju - o szalonym geografie będzie kiedy indziej... :-))
UsuńByłam kiedyś na "Jeziorze łąbędzim" w Sali Kongresowej. Wyobraź sobie, że uwertura już dawno przebrzmiała, a inspicjenci wciąż wprowadzali spóźnialskich! Okropność! Zwłaszcza, że siedziałam z brzegu.
OdpowiedzUsuńTeraz już tego nie ma. Spóznialscy nie są wpuszczani na salę i oglądają i słuchają na telebimach w holu.
UsuńPewne rzeczy są oczywiste :)
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńŚwietny jest ten informator. Podoba mi się sposób w jaki opisuje poprawne zachowanie się podczas koncertu.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię muzykę klasyczną i dopóki mieszkałam w Polsce często chodziłam do Filharmonii Narodowej na koncerty. Zaczęłam jeszcze w szkole podstawoej (poranki dla dzieci). Wydaje mi się, że kiedyś słuchacze umieli się zachować. Dopiero w ostatnich latach (od początku lat dwutysięcznych?) kiedy na koncerty zaczęli przychodzić nie melomani, ale sponsorzy koncertów i osoby chyba mało zainteresowane muzyką, zaczęło się nagminnie pojawiać nieodpowiednie zachowanie.
Masz dużo racji Magnolio.... ale ogólnie społeczeństwo chamieje.
UsuńCiekawa jestem jak to jest w Japonii w podobnych sytuacjach i miejscach.
:-)
Nie wiem. Koncerty (mam na myśli głównie muzykę klasyczną) tutaj są bardzo drogie, więc jeszcze się nie wybrałam. Ale te dwadzieścia parę lat temu, kiedy też tu mieszkałam, nie przypominam sobie niemiłych sytuacji z koncertu. Nie lubie generalizować, ale Japończycy z reguły bardziej niż Polacy zwracają uwagę, żeby nie sprawiać kłopotu i nie zachowywać się w sposób uciążliwy dla innych.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
UsuńPrzeczytałam, mądrze napisany poradnik🤗
OdpowiedzUsuńMuzyki powinny już słuchac przyszłe Mamy, zwłaszcza poważnej ❤️
Pozdrowionka przesyłam ☀️☕🍁🙋
Powinny... bo to dobrze wpływa na rozwój nienarodzonego jeszcze dziecka.
UsuńSerdeczności Morgano :-)
O muzyce, tak jak o miłości... można wiele pisać, ale trzeba doświadczyć :)
OdpowiedzUsuńBardzo słuszni i mądrze napisałaś Gabrysiu.
Usuń:-)
Z tym klaskaniem w porę to nie jest rzecz łatwa. Przydałby się jakiś dyrygent dla publiczności. Albo wiarygodni klakierzy.
OdpowiedzUsuńMożna tez obserwowac muzykow i wszystko wiadomo. :-)
UsuńPrzeczytałam z przyjemnością, ale miało być o szalonym geografie...
OdpowiedzUsuńBędzie i o szalonym geografie.
Usuń:-)
Ja tylko mogę oglądać i czytać
OdpowiedzUsuńtreść i komentarze.
Przepraszam, ale nie zabieram głosu
w sprawach mi niezbyt znanych.
JanToni - dziękuję że jestes!!!
UsuńStaram się!!!
OdpowiedzUsuńNie ustawaj w staraniach.
Usuń:-)
Moje na wierzchu.
UsuńSUPER!!!
UsuńDużym atutem tych koncertów jest... cena biletów. Chodzę od kilku lat i uważam, to jest moje absolutnie prywatne zdanie i można się z nim oczywiście nie zgodzić, że w tym roku dobór repertuaru i występujących artystów nie był szczególnie atrakcyjny. W latach ubiegłych występowali różnorodni muzycy, na przykład grający na bębnach japońskich, Francuzi udający odgłosy ptaków, rytmy kubańskie w namiocie, Warszawska Orkiestra Sentymentalna, czy artyści grający muzykę swojego regionu.
OdpowiedzUsuńW tym roku wybrałam się na jeden koncert. Synfonia Varsovia grała opowieści Szeherezady, a towarzyszyły jej animacje wysypywane piaskiem przez uroczą Katerinę z Ukrainy chyba. Były przepiękne, aż szkoda, że znikały jednym ruchem ręki na zawsze.
Niestety nie mam porownania bo bylam po raz pierwszy i tylko na jednym koncercie. Ciekawe czy tego samego zdania jest Notaria ..Odwiedzilas jej blog?
UsuńDziękuję Ci za komentarz.
Nie znam tej Pani i Jej blogu. Tak sobie myślę, że zaaferowana koncertem chyba pomyliłaś Teatr Narodowy z Teatrem Wielkim. :-)
UsuńOczywiście masz rację ale poprawić będę mogła dopiero jutro.
UsuńA blog Notarii jest bardzo wartosciowy. Podalam link do niego na końcu tekstu.
Super poradnik, ale tylko dla umiejących czytać ze zrozumieniem. Byliśmy kiedyś z żoną na operze Nabucco G. Verdiego a za nami starsze panie, które pomyliły operę z kawiarnią. Oprócz ciągłych rozmów było jeszcze szeleszczenie cukierków coś strasznego. Pozdrawiam i życzę koncertów takich jak w poradniku :)
OdpowiedzUsuńNiestety, takie osoby które nie umieją się odpowiednio zachować w operze czy filharmonii zdarzają się często.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Muzyki klasycznej (nie lubię terminu "poważna") można słuchać w każdym wieku. Podobno "puszczanie" klasyki niemowlętom jest wskazane i przyczynia się do pełniejszego rozwoju ich inteligencji i osobowości. Sam tak na poważnie zetknąłem się z muzyka klasyczną w liceum, kiedy to niemal co miesiąc przyjeżdżali do nas muzycy z Łodzi. Cóż z tego, że koncerty odbywały się w sali gimnastycznej, gdzie akustyka nie taka jak w filharmonii! Najważniejsze było to, żem jako męski podlotek poznawał muzykę cokolwiek inną aniżeli ta oferowana na dyskotekach, prywatkach i wczasowiskowych"fajfach". Kolejnym źródłem inspiracji było radio, a konkretnie "trójka". Zdaje się, że był taki program z muzyką klasyczną zaczynający się o godzinie trzynastej. Razu pewnego powróciłem z licealnej uczelni wcześniej, gdzieś pomiędzy południem a trzynastą i, nie wiedzieć czemu, byłem straszliwie zmęczony (pewnie wymęczyła mnie klasówka z matmy). Po nastawieniu "trójki" ułożyłem więc swoje umęczone ciało na wersalce i niezwłocznie zasnąłem... aż tu nagle... obudził mnie Vivaldi, jakiś jego koncert na skrzypce i basso continuo (sprawdziłem potem w gazecie, jakiż to muzyczny hałas wyrwał mnie ze snu). No i od tej pory uwielbiam takie pobudki, szczególnie zaś barokowe, z Vivaldim, Bachem, Scarlattim i innymi...
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do wyklaskiwania utworów, to istotnie klaszcze się raczej po zakończeniu całego dzieła, no chyba że mamy do czynienia z recitalem, który rządzi się własnymi prawami. Oklaski występują natomiast po zakończeniu sekwencji (np, trąbki, saksofonu, czy nawet wiolonczeli w muzyce jazzowej - można nawet powiedzieć, że publiczność ubogaca wtedy występ zespołu, który podczas klaskania improwizuje...
no i się rozgadałem, jak to ja od czasu do czasu... ty mnie, Stokrotko, temperuj z tym gadulstwem....
Dzięki serdeczne za interesujący komentarz...
UsuńJesteś zawsze mile widziany więc pisz, pisz i pisz tak dużo jak chcesz...
Serdeczności
Masz bardzo mądrych i kulturalnych komentatorów Stokrotko.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o zachowanie się słuchaczy na koncertach, to chyba najlepiej jest w trakcie trwania Konkursu Chopinowskiego.
Pozdrawiamy.
Marek z dziewczynami
To prawda z tymi moimi komentatorami. Są to osoby bardzo kulturalne.
UsuńA jeśli chodzi o Konkursy Chopinowskie to mam przychodzi najbardziej wyrobiona muzycznie grupa ludzi. I często są to pianiści albo studenci Konserwatoriów.
Serdeczności dla Was.
Świetny pomysł na koncert i dobry tytuł! Ja lubię muzykę klasyczną i cieszę się, że filharmonie szukają pomysłów na przybliżenie ludziom tej pięknej, ale czasem trudnej w odbiorze muzyki:)
OdpowiedzUsuńA savoir-vivre, na który zwróciłaś uwagę, to jeden z przykładów:) I bardzo mi się on podoba:) Dzięki:)))
Witam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz.
Usuń:-)
Nie tylko tam. W kinie również zdarzają się takie osoby, które kino mylą z czymś innym. Wpadłaś na bardzo ciekawy temat. Też lubię muzykę klasyczną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Bardzo Ci dziękuję Moniko B.
Usuń:-)
Od muzyki klasycznej wolę musicale i operetkę. Pierwszym moim musicalem był "Skrzypek na dachu", było to dawno dawno temu. Natomiast operą"Baron cygański" jestem zauroczona. Grają ją u nas każdej jesieni, a bilety rozchodzą się w mig. Poradnik bardzo praktyczny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję Pidrozniczko.
UsuńStokrotka
Witaj Stokrotko
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam koncerty, operetki, opery. Warto chodzić i słuchać muzyki klasycznej. Kiedyś byłam w Teatrze Słowackiego na operze Nabucco Verdiego. Cudowna byĺa. Moim ukochanym Maestro jest Mozart.
Wspaniale Kasiu.
UsuńBardzo Ci dziękuję.
:-)
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńPomogę.
Stokrotko, pamiętam kiedy do teatru brało się buty na zmianę, żeby było elegancko, a strój nie mógł być zwykły lecz odświętny. W głowie się nie mieściło, żeby pójść w codziennym ubraniu.
OdpowiedzUsuńPoradnik świetny!
Anko - ja też kiedyś na zmianę brałam eleganckie buciki i zmieniałam w szatni. A te zabłocone i zaśniezone zostawiałam w torbie pod wiszącym płaszczem - szczególnie zimą tak bywało.
UsuńSerdeczności
A wiesz, ja raz byłam w filharmonii na gapę. Znali nas tam, bo długo chodziliśmy na abonament i nas nie kontrolowali za bardzo, więc dopiero na miejscu zorientowałam się, że nie wzięłam drugiego biletu. Nikt nie zauważył. A niedaleko siedział p.Penderecki z żoną. (raz obok mnie nasz laureat Krystian, ale nie zawarliśmy bliższej znajomości) Podobnie było w Teatrze Słowackiego w Krakowie, gdzie jako studentka odprowadzałam brata na miejsce (bo odłączył się od swej wycieczki szkolnej), wróciłam i poprosiłam pana od przedzierania biletów, że zapłacę za bilet i zajmę wolne miejsce przy wycieczce. Pan nie chciał pieniędzy i kazał mi wejść i tak. Zdarza się więc czasem przekroczyć niechcący s-v. Ale z wdziękiem i życzliwością bileterów.
OdpowiedzUsuńTo Ty Krysytyno H?
UsuńMnie też kiedys zdarzyło się coś podobnego, ale byłsm wtedy piękna i młoda :-))