sobota, 9 listopada 2019

Jeszcze jedna recenzja...

Pozwalam sobie skopiować recenzję mojej ostatniej książki. Znajduje się ona na portalu pisarze.pl od dnia 15 października 2019 r. a napisała ją Pani Krystyna Habrat.

PODRÓŻE MAŁE I DUŻE czyli
refleksje nad książką Jadwigi Śmigiery MÓJ KRAJ NAD WISŁĄ
  "Autorka książki MÓJ KRAJ NAD WISŁĄ  zwiedziła kawał świata, zna kilka języków, ale jej czwarta książka opowiada o Polsce. Opowiada w niej o miejscach znanych, mniej znanych i czasem o prawie nieznanych, ale opowiada tak, jakby za każdym razem odkrywała coś zupełnie nowego, co dostrzegła tylko ona. Zaciekawia czytelnika tajemniczością różnych zakątków kraju, zwraca uwagę na piękno krajobrazu, ale też na detal architektury czy dzieła sztuki.
   Kiedy opowiada  o Kościele Mariackim w Krakowie, to nie o wszystkim po kolei, ale wybiera ołtarz Wita Stwosza i  akcentuje widok rąk Matki Boskiej. To się zapamiętuje. Tak jest celnie.
  Dworek w Bronowicach, jako miejsce pomysłu i akcji “Wesela” Wyspiańskiego,   uzupełnia subiektywnymi odczuciami i zdjęciem ze swojej tam wizyty.
  Podobnie opowiada o mniej znanych miejscowościach. O Tykocinie, Orońsku, Łowiczu, Kozirynku, Mielniku, Wąchocku. Przybliża nam je, ubarwiając lokalną legendą, humorem, przewrotnym opisem lub skrywając znaną nazwę miejscowości pod niegdysiejszą, zapomnianą. Autorka bawi  nas dowcipem nie tylko w rozmowie ze znanym z kawałów  najśmieszniejszym sołtysem z Wąchocka. Ją też cechuje subtelny humor.
  Ale nie tylko bawi,  przekazuje również sporo rzetelnej wiedzy historycznej o danym zabytku, ruinach czy mieście. Kiedy opowiada o dużych miastach nie porywa się na opowiadanie o wszystkim po kolei, ale wybiera jedno miejsce i robi to po swojemu – zaciekawia spojrzeniem subiektywnym. Przemyca tu i ówdzie nazwiska wielmożów, za sprawą których to coś   powstało i było przebudowywane,  ale kto by tam spamiętał. Wiedzieć jednak trzeba. Podaje też  sumiennie daty i liczby, Np wysokość obiektu. Na szczęście tym nie zamęcza. Tak! Nie zanudza  erudycją, a przytacza to jakby od niechcenia i z wdziękiem.
  Tę książkę powinno się czytać z mapą Polski, dużą kartką papieru i  czymś do pisania, żeby na mapie podkreślać opisywane w książce miejscowości, a na kartce – ciekawostki, jakie warto w tej miejscowości zobaczyć. Nie tylko zobaczyć, a często, wstępując po zwiedzaniu śladami autorki do wspomnianej przez nią kawiarni, barku czy restauracji, skosztować to, czym ona się  w tym miejscu  raczyła. Bo ta książka działa nie tylko na nasze oczy, uszy (koncerty w Żelazowej Woli i nie tylko), ale i podniebienie. I na nogi też.  Autorka jest jednak niezmordowana. Po górach też się wspina, ma nawet odwagę wpadać tam w śnieg po pachy i wyżej.  Nie dysponując samochodem, jeździ po kraju pociągami, autobusami, i co wprost jest niewiarygodne, zamiast się w wolny dzień wyspać do woli, ona o godzinie 8.02 wsiada już do pociągu, by zawiózł ją do wybranej mieściny. A przecież jeszcze z domu musiała dojechać  czymś do pociągu. Użyłam przed chwilą słowa: “mieścina”, co może umniejsza rangę niejednej miejscowości, ale miasteczkiem autorka nazywa to jedno – jej ulubiony Kazimierz.
    Koniecznie trzeba podczas czytania tej książki notować, gdzie jakie ciekawostki, detale się znajdują, żeby tam wszędzie dotrzeć. Warto przecież wiedzieć,  w jakim mieście jest trójkątny rynek, gdzie muzeum im. Toni Halika, czy muzeum instrumentów ludowych, i  co to są mazanki czy burczybasy, albo jak to jest z tym Kozirynkiem? Nie zaszkodzi nawet mieć świadomość, gdzie i jak żyją u nas ci najbogatsi, co trudno  sobie wyobrazić w naszym do niedawna socjalistycznym kraju.
   Mnie zainteresowały bliższe informacje o Hulce-Laskowskim, bo spotykałam to nazwisko pod ciekawymi artykułami w przedwojennych  czasopismach kulturalnych. Tu szybko  dodam, że mnie jeszcze wtedy długo na świecie nie było. Za  naszych czasów do powszechnej wiedzy nazwisko to docierało rzadziej. Głównie w kontekście jego  przekładu Szwejka.
  Ciekawe są też informacje o artystach związanych z Kazimierzem, a szczególnie o skupionych kiedyś wokół znanego malarza przedwojennego Tadeusza Pruszkowskiego. Znałam to  z  książki Pt  “Oczarowania”, gdzie jego uczennica  Irena Lorentowicz –  słynna później scenograf – opisuje odbywane tam plenery malarskie. Tu dodam, że bardzo lubię książki pisane przez malarzy. Bywają barwne i zmysłowe tj. działające na wiele naszych zmysłów. Pani Śmigiera pisze podobnie, bo też ma w genach artystyczną duszę. A po kim i czyje rzeźby przekazywała do muzeum – dowiemy się z jej książki. Ona też kusi nas do odwiedzania różnych miejsc nie tylko poprzez  ciekawy opis ale też, gdy mimochodem wspomina o kawie i czymś słodkim lub  lokalnym przysmaku, gdzieś w cukierni czy restauracji. Podobnych ciekawostek jest tu więcej na każdej stronie. Ale najważniejszy jest  bijący z tej książki zachwyt dla naszej ziemi ojczystej, dla jej przepięknych krajobrazów, przyrody, architektury, zabytków,  historii i ludzi tu żyjących.  
  Tu miała być puenta z pochwałami i wielkimi słowami, ale autorka książki nie lubi takich, więc kończę, a czytelnik sam sobie dopowie, co odczuje."
  Krystyna Habrat
----------------------------------------------------------------------------
Uwaga: 
Informacja dla 3 osób, które dokonały zapłaty ale nie otrzymały jeszcze książki:.
Dodruk ksiązki zamówiłam już ponad miesiąc temu. Według informacji jaką otrzymałam z drukarni książki mają mi zostać dostarczone po 11 listopada. Jeśli je otrzymam natychmiast dokonam wysyłki. Annę, Maćka i Kasię bardzo przepraszam za opóźnienie i dziękuję za cierpliwość.

Jednocześnie informuję, że w/w książka nadal będzie dostępna tylko u mnie.
Gdyby ktoś jeszcze był zainteresowany - proszę o kontakt pod adresem rusinowa@op.pl
A osoby, które mają i przeczytały już tę książkę proszę o napisanie, czy zgadzają się z recenzją Pani Krystyny Habrat.

88 komentarzy:

  1. Cześć :)
    Dziękuję za miły komentarz na moim blogu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja obszerna i bardzo do czytania Twojej ksiązki zachecająca. Ale włozyłaś w nia pewnie tyle pracy i czasu, że ze wszech miar należą Ci sie takie pełne uznania słowa. To w pewnym sensie nagroda za Twoją pracę, za erudycje i piekną pasję. Brawo, Stokrotko!:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stokrotko Najmilsza, o Twojej najnowszej książce pisali lepsi ode mnie, więc nie wiem, czy moje zdanie będzie zauważone. Kiedy ułoży się treść we mnie, dowiesz się co myślę o Twojej publikacji. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono - z wielkim zainteresowaniem przeczytam Twoją opinię o tej książce.
      :)

      Usuń
  4. Po książkę zgłoszę się za jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaguniu,

    recenzja jak najbardziej adekwatna do Twojej wartościowej książki. Ja cały czas chylę czoła przed Twoją pracowitością, umiejętnością gromadzenia materiałów, dbałością o szczegóły i taki ładny język przekazu.

    Raz jeszcze gratuluję Ci jej i czekam na ... następne!

    Serdecznie Cię pozdrawiam

    Ewa z Bajkowa

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka pisana sercem.... piękne <3

    PS Stokrotko mogłabyś porównać treść swojej "Rękawiczki" z tym co wydały Dwie Siostry (fragment jest na stronie) i powiedzieć, czy mocno zmieniona treść? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Dziękuję.
      2. Postaram się wpaść do Ciebie...

      Usuń
    2. Byłam - wydaje mi się że treść nie jest zmieniona....ale nie jestem przecież nieomylna.

      Usuń
  7. No to z ręką na sercu napiszemy że książka w pełni warta tak wspaniałej recenzji.
    A Tobie Stokrotko - oprócz następnych książek życzymy większej pewności siebie.
    :-) :-) :-)
    Marek z dziewczynami

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też przymierzam się do napisania recenzji, ale będzie to recenzja Twojej następnej książki. Czy ukaże się wkrótce?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja ściagnęłam ebook ze strony wydawnictwa i 'sie czyta' 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Masz świadomość, że zarobię na Tobie 20% czyli 2 zł i 46 groszy???

      Usuń
  10. Przypadła mi do gustu ta recenzja. Mam jedną Twoją książkę, to jest książka która zaciekawia i porusza. Porusza wnętrze nie tylko dlatego że jest o mojej ukochanej Warszawie ale dlatego, że jest pisana stylem który trudno opisać , a który trafia tam gdzie trzeba - do serca. Puch...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puchu ze słów - gdybyś zdecydowała się na te ksiązkę o Polsce, to zaręczam że podobałaby Ci się jeszcze bardziej...
      :-)

      Usuń
    2. Wierzę Stokrotko...kto jak nie Ty :) spokojnego wieczoru

      Usuń
    3. Nawzajem wszystkiego dobrego Puchu...

      Usuń
  11. Dawno nie czytałam tak pięknej książki.
    Chociaż ta o Warszawie też jest piękna.

    Wszystkiego najlepszego Stokrotko.
    I pisz dalej.

    Ela

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie najbardziej w recenzji podobalo sie zakoncczenie"najwazniejszy jest bijacy z tej ksiazki ZACHWYT" potrafisz go w prosty,ujmujacy sposob prrzekazac wiec nie dziwi taka recenzja .Gratulacje Malgosia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję zaangażowanej Autorce! To wielka rzecz napisać książkę, wielką rzeczą jest napisać książkę, która ma dobre recenzje, a sztuką jest napisać książkę, dobrze przyjętą przez czytelnika, a bezcenne- gdy jest po prostu skarbnicą wiedzy. Z tego, co do mnie dotarło- Twoja książka Stokrotko taka jest. Dużo dobrego, Pola :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję,że się na mnie nie pogniewasz- jeszcze jej nie przeczytałam. Ciągle jeszcze jakoś nie mogę się ocknąć. Przeczytałam w tzw. międzyczasie 2 książki, ale tytułu jednej już nie pamiętam, treści też nie, a drugą w biegu, taki informatyczny thriller, wiem o czym, bo była akurat u mnie Iwona i ona tę książkę czytała, sporo o niej mówiła i przeczytałam.Ale też już niewiele pamiętam, a to było tylko miesiąc temu. Gdy wreszcie będę mogła świadomie przeczytać- przeczytam na pewno. Na razie stoi grzecznie na półce z innymi "Stokrotkami" i.......czeka.
    Buziam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - wierzę że jeśli dałaś radę przeczytać trzy "Stokrotki" to i czwartej dasz radę.
      Serdeczności

      Usuń
  15. Pani Stokrotko przeczytałam tę książkę zaraz jak tylko ją otrzymałam. To znaczy czytałam z przerwami przez trzy dni bo nia można jej czytać cały czas. Jest w niej dużo ciekawych informacji więc robiłam sobie przerwy. Nie chciałam żeby mi się wszystko pomieszało.
    Podobnie czytali książkę moi Rodzice.
    Wszystkim nam bardzo się podobała.

    A na ten drugi egzemplarz poczekamy tyle ile będzie trzeba.
    Czy będzie nastepna część "Kraju nad Wisłą"?

    Serdecznie Panią pozdrawiam.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu - najserdeczniej Cię przytulam i bardzo Ci dziękuję...
      :-)

      Usuń
  16. Piękna recenzja - gratuluję Stokrotko

    OdpowiedzUsuń
  17. Nic dodać, nic ująć! Nie jestem dobra w recenzowaniu, ale tu jest to, co sama chciałabym powiedzieć Ci Jadziu:) Dziękuję Ci bardzo i gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Postaram się i ja napisać jakąś recenzję choć asem w tym kierunku nie jestem. Zgadzam się z powyższą recenzją. Książka jest super ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystko to prawda, a dla mnie to tym bardziej szczególna książka, bo o mnie wspominasz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu - nie mogłam nie wspomnieć o naszym spotkaniu przy Pomniku Teściowej. :-))

      Usuń
  20. -- a ja właśnie pomyślałam, ( czasem mi się to zdarza ) że gdyby znalazł się taki troszeczkę szalony turysta i ruszył śladem Twojej książki ... pewnie przeżyłby super przygodę, odwiedzając te wszystkie, opisane przez Ciebie miasta i miasteczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko - to musiałby być mocno szalony turysta i wędrować wiele, wiele lat.
      Serdeczności...

      Usuń
  21. Trzeba przyznać ,że zmyślna jest Pani Krystyna Habrat. Zmieściła się w kanonie pisania :"laudacji". Dla mnie produkcja trochę zbyt długa ale rozumiem ...wstęga pochwał upadła na podłogę i trzeba było z niej pozbierać.Zgrabna recenzja. Widać rzemiosło .

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeczytałam tę książkę jednym tchem. Polecam bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  23. Muszę ją mieć !!!!!!!!! Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak najbardziej! Książka choć już przeczytana w całości jak tylko do mnie dotarła, to podróżuje ze mną- na razie na jednej trasie 😉, ale wracam do niej z przyjemnością i chęcią zapamiętania oraz inspiracji na przyszłość, bo w wielu miejscach nigdy nie byłam.
    Serdeczności 🙂

    OdpowiedzUsuń
  25. Zgadzam się! Zgadzam się ze słowami Pani Krystyny całkowicie i bez reszty:-) Twoja książka bardzo mi się podobała, Stokrotko:-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziękuję za odwiedziny :)
    Ciekawie się zapowiada ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci, którzy już ją czytali twierdzą że jest ciekawa.
      Witaj na moim blogu.
      :-)

      Usuń
  27. Świetna recenzja.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  28. Stokrotko, jakie to wydawnictwo tak ładnie wydaje książki? Czy wewnątrz też są fotografie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wszystkich moich książkach są fotografie bo je tam umieściłam razem z tekstem.
      Dziękuję.

      Usuń
  29. Tak jak napisała Pani Krystyna Habrat,korzystałem z mapy-"Ilustrowanego Atlasu Świata"Readest Digest.Bo to aż 222 wyspy.
    222 wyspy(opowieści)o kraju nad Wisłą
    kierują czytelników w ciekawe miejsca
    i pomagają dostrzec rzeczy,na które
    ja,podczas moich wędrówek STOPEM
    nie zatrzymywałem wzroku.
    A szczęśliwe wyspy były w zasięgu
    mojego wzroku.

    Śp.S.Michalik napisał:
    "Oddaję się surowej ocenie osób,które w dzisiejszym wirtualnym
    świecie kultury obrazkowej,muszą zdobyć się na heroiczny wyczyn,by powrócić choć na moment do bliższego kontaktu z przeżytkiem dawnych czasów-książką.A ta książka dotyczy naszego
    domu rodzinnego..."

    Nie na temat...
    https://www.youtube.com/watch?v=SHN217jYmyE
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Henryku.
      Ale linku nie na temat nie da się otworzyć.

      Wspomniałeś Stanisława Michalika - i ja o nim nie mogę zapomnieć,
      Był wyjątkiem w najlepszym znaczeniu tego słowa...

      Usuń
  30. Wpisz:
    uyuni salt flat,bolivia/stefan james vlog,youtube

    Nawiązując do poprzednich Twoich wpisów(Geograf,wybory).W Boliwii,najbiedniejszym kraju Ameryki łacińskiej
    doszło do"oszustwa wyborczego".W tym jeziorku zalegają
    ogromne złoża litu(25%światowych zasobów).Trwa wojna korporacji z rządem Boliwii.Amerykańskie korporacje"wykopały"już niemiecką.W tej brudnej wojnie bierze udział Kościół.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - przekaże ten link Geografowi.

      A jeśli chodzi o Kościół, to na całym świecie ma coraz gorszą opinię.

      Usuń
  31. W stu procentach zgadzam się z Panią Krystyną Habrat, autorką powyższej recenzji. Dodam od siebie, że Twoja książka jest dla mnie wyjątkowo cenna. Pozwala bowiem pamiętać i poznawać Kraj, z którego wyemigrowałam prawie 20 lat temu.
    Pozdrawiam Cię serdecznie Stokrotko i dziękuję za Twoje opowieści 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzruszyłam się Dagmaro...
      Serdecznie Ci dziękuję za Twój komentarz
      :-)

      Usuń
  32. Oczywiście, że zgadzam się z recenzją. Opowieści o małych ojczyznach są zawsze cenne i czlowiek czegoś nowego się dowie.

    OdpowiedzUsuń
  33. Kazimierz jest i moim ulubionym miasteczkiem chociaż na pewno nie znam jego wszystkich zaułków. Może i w przyszłości skuszę się na tę książkę. Gratuluję i napisania i wydania. Sama piszę tylko do szuflady i bardzo niesystematycznie, dlatego wiem/wyobrażam sobie ile wysiłku wymaga taki proces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gaju!
      Jeśli chcesz abym odłożyła dla Ciebie 1 egzemplarz ksiązki to napisz do mnie.
      :-)

      Usuń
    2. Dziękuję.
      Już Ci odpowiedziałam.

      Usuń
  34. Bardzo interesująca recenzja.:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Witaj Stokrotko. Pani Ewa Radomska w swojej recenzji, napisała, że książkę "Mój kraj nad Wisłą" można czytać w dwojaki sposób. Albo książkę "połknąć" albo czytać rozdział po rozdziale dozując sobie wiadomości, smakować je. Ja zrobiłam to pierwsze. Poprostu połknełam ją. Byłam niecierpliwa. Teraz zaczynam ją czytać od nowa. Kontemplując, rozmyslając. W pamięć, zapadł mi rozdział o Bronowicach. Lubię" Wesele" lubię Wyspiańskiego. On też malował. Miałam ciarki czytając o Stańczyku i Chochole, o małej Isi. I o Wyspiańskim stojącym w drzwiach. W tej chacie historia żyje. Byłam tam kiedyś i miałam wrażenie, że słyszę weselny gwar i muzykę. Wyglądałam też przez okno szukając Chochołow. Dzięki Ci Stokrotko za emocje towarzyszące mi przy czytaniu książki. Wiesz, że kocham Kazimierz D. Lubię malarstwo i kazimierskich malarzy. Mogłabym pisać i pisać. Ale co za dużo..... Piszesz przystępnie i z humorem czasem. Szacunek dla Twojej ogromnej wiedzy. I wielkiej miłości dla naszego Kraju. To się wyczuwa czytając książkę. Dzisiaj jest 11 listopada. Życzmy sobie lepszych czasów. I żeby słowa "błaznów coraz więcej macie" stały się wreszcie nieaktualne. Pozdr. Ela Karczewska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najserdeczniej Ci dziękuje Elu - wzruszyłam się czytając Twoją opinię o mojej książce.
      A Wyspiański był po prostu prorokiem jeśli chodzi o tych błaznów których mamy coraz więcj.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
    2. Dziękuję. Pozdrawiam.

      Usuń
  36. Rozumiem, że to kolejna Twoja książka? W takim razie szacunek się należy.

    Moja Babcia obecnie jest już leżąca, coraz mniej kojarzy, jednak wydaje mi się, że mimo to jak przyjeżdżam to jest to jakaś odmiana od codzienności, a może i forma przyjemności jakiejś.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.

      A do babci trzeba jeżdzić i ją odwiedzać zebyś potem nie miał wyrzutów sumienia.

      Usuń
  37. Bardzo sympatycznie napisane, widać, że przeczytane uważnie, ale jednak przy "muzeum im. Toni Halika" padłam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Stokrotko, jaka piękna recenzja. Gratuluję kolejnej książki.
    Zgłoszę się z zamówieniem na pewno. Będziemy czytać i podróżować Twoimi śladami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Jeśli chcesz żebym odłożyła Ci 1 egz. ksiązki to napisz do mnie na adres jaki podałam.
      Pozdrawiam

      Usuń
  39. Witaj, Stokrotko.

    Gratuluję kolejnej pięknej recenzji.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Stokrotko, mogę tylko napisać: pełna zgoda :)

    OdpowiedzUsuń

Lęki

Zawsze gdy jestem w Nałęczowie zachodzę to kawiarni w pensjonacie "Ewelina". To ten pensjonat, w którym w latach 1900-1910 mieszka...