Na trudnych i niebezpiecznych odcinkach umieszczono wiele sztucznych ułatwień takich jak klamry, łańcuchy i drabinki.
"Orla Perć" dostępna jest tylko dla doświadczonych turystów górskich, niewrażliwych na ekspozycję. Należy ją przechodzić tylko latem i tylko przy dobrych warunkach pogodowych tzn. przy braku śniegu i lodu. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zaleca używanie na Orlej Perci kasków ochronnych i autoasekuracji umożliwiającej wpięcie lonży typu "via ferrata" do klamer, łańcuchów i drabinek".
Niektórzy z Was pamiętają może albo wiedzą z moich książek "Zwariowałam" i "Nadal wariuję", że Tatry, które nazywam Najpiękniejszymi Górami Świata przewędrowałam kiedyś wzdłuż i wszerz. Przez wiele lat zdobywałam szczyty /np. Rysy i Krywań/, przełęcze /np. Przełęcz Szpiglasową, Zawrat czy Krzyżne/ a także wędrowałam po przysłopach, dolinach i reglach.
Orlej Perci jednak nie zdobyłam, chociaż usiłowałam to zrobić mając 20 lat.
Zwyciężył rozsądek gdy po kilkunastu minutach wchodzenia od strony Zawratu jakiś wytrawny starszy turysta powiedział mi: "Dziewczyno, jeśli się boisz to nie idź dalej".
Bałam się rzeczywiście, więc wróciłam.
Nigdy tego nie żałowałam.... bo w górach nie wolno się bać...
-------------------------------------------------------------------------------------
Chodziliście po Tatrach? Zdobywaliście jakieś szczyty albo przełęcze? A może ktoś z Was przeszedł całą Orlą Perć?
A może ktoś z Was chodzi teraz po Tatrach?
Klasycznej via ferraty nie zdążyłam zrobić w Alpach, ale będzie okazja przećwiczyć się w tym na Orlej. Dotąd chodziłam po szlakach gdzie przypinanie się do skał nie było koniecznością, ale drabinki i łańcuchy przerobiłam już wielokrotnie. Jestem ciekawa tej górki.
OdpowiedzUsuńAle to nie górka, tylko szereg górek :-)
UsuńZ pewnością dasz radę!!!
Może być i ogólnie masyw albo szereg albo pasmo. ;)
UsuńDla Ciebie to przecież nic trudnego prawda?
UsuńTego nie wiem, nigdy tam nie byłam. ;)
UsuńAle ja jestem o tym przekonana...:-)
UsuńChodziłam po Tatrach, ale na Orlej Perci nie byłam, nie jestem wytrawnym wędrowcem, więc unikam ryzyka...zresztą ostrzegał nas kiedyś przewodnik tatrzański, a wypadków tam sporo.
OdpowiedzUsuńPrzestaliśmy jeździć w Tatry parę lat temu, zbyt wielkie tłumy, zbyt komercyjnie.
Asiu - niewykluczone że spotkałyśmy się kiedyś w jakiejś Dolinie :-))
UsuńGóry są piękne [wiem,banał...], choć z powodu nadciśnienia i wieku już nie dla mnie. Bywałem tam incydentalnie jako najpospolitszy turysta. Były by te "góry nasze góry" jeszcze piękniejsze, gdyby nie wpuszczać w nie ludzi "z dolin" - indywiduów wrzaskliwych, śmiecących, trudnych z tymi swoimi chamsko-arytokratycznymi pretensjami do podobnych sobie [za to, że też przyjechali i przeszkadzają] i jaśniepańskich postaw typu - płacę więc wymagam....
OdpowiedzUsuńPowinno się ustalić sztywny roczny limit liczby odwiedzin w Tatrach, bo inaczej zadepcze się je ze szczętem i trzeba będzie zmieniać dane na mapach.
Bywają oczywiście i pozytywy. Przywiozłem kiedyś z Zakopanego 2 kg świeżych śledzi na Wigilię [tasa Zakopane - Mazowsze!]. Dla równowagi - mam cudo ciupagę, pamiątkę ze Szczecina.
Sposób na chamskich zdobywców tatrzańskich szczytów jest jeden, Trzeba wychodzić z chałupy u gażdzinki jeszcze w nocy. Dochodzi się wtedy albo dojeżdża do wrót TPN o świcie i osiąga jakiś szczyt o godzinie 10tej, czyli wtedy gdy hołota zaczyna wstawać żeby ugasić kaca.
UsuńTak chodziłam przez całe życie, dlatego na szczytach i przełęczach byłam z reguły tylko z osobą równie szurniętą na puncie Tatr.
Czyli... Pozytywni kryjcie się, bo jesteście w mniejszości... Tatry otworem dla Kiepskich i Maliniaków...
UsuńPiknie co cud...
Smutna prawda...
UsuńMoje intensywne podróżowanie i poznawanie Polski rozpoczęłam po zakończeniu pracy zawodowej. ( Wcześniej owszem wyjeżdżało się ale raczej w celach wypoczynkowych, a nie poznawczych. ) To było stanowczo za późno, ale takie były realia.W związku z tym na wspinaczkę było za późno. Owszem, byłam w Zakopanym, nad Morskim Okiem i nawet gdzieś w połowie do Czarnego Stawu ( zawróciłam z braku sił ). Na Kasprowy wjechałam kolejką. Góry podziwiam z dołu ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby naprawdę widzieć urok i wyjątkowość Tatr.
UsuńMożna na nie patrzeć także z dolin i też je kochać...
Ze mna bylo dokadnie tak samo, wybralam sie na Orla Perc i doszlam do wniosku, ze jednak trzeba zawrocic i wrocilam na Zawrat...do dzisiaj pamietam moj strach, i ciesze sie, ze mnie nie skusilo isc dalej. A Tatry kocham jak Ty i zdobylam wiee szczytow, teraz mi troche zal, ze juz szczyty nie da mnie. Ale co pomniejsze wyprawy jeszcze mnie neca. Tylko odstraszaja te tlumy na szlakach...trzeba wybrac sie wczesna wiosna lub jesienia...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo popatrze Grażynko - to i Tatry nas łączą :-))
UsuńOj dużo chodziłam po Tatrach, ale tam nie doszłam.
OdpowiedzUsuńBo to okropnie wysoko Krystyno :-))
UsuńW górach byłem nieraz, ale na Orlej Perci się nie zdarzyło.
OdpowiedzUsuńBo nie ma obowiązku wchodzić na Orlą Perć.
UsuńDziękuję że mnie odwiedziłeś :-)
Orla Perć od zawsze owiana jest legendą, często tragiczną. W ostatnich 100 latach na Orlej zginely 122 osoby, z czego 57 w ostatnich dwudziestu latach. Ludzie stali się odważniejsi czy glupsi?
OdpowiedzUsuńZdobyłam parę tatrzańskich szczytów już w dojrzałym wieku, na Orlą nigdy bym się nie pchała. W młodości nigdy nie byłam w górach:)
Orla nie jest berzpieczna, ale bardziej niebezpieczny jest Giewont.
Usuń:-)
Chodziłam bo.....musiałam. Bycie żoną taternika do czegoś zobowiązuje. Na szczęście odpuścił mi prawdziwą wspinaczkę. A raz tak ze 3 m od szczytu Świnicy dostałam ataku pęcherzyka żółciowego i był dylemat, czy aby nie wezwać GOPRu, ale odpoczęłam z godzinę i dowlokłam się do Kasprowego, skąd zjechałam kolejką (poza kolejnością). A na przełęczy pod Zawratem miałam "poślizg" i omal nie zjechałam w szybkim tempie w dół. Bardzo się wtedy mój mąż wystraszył, a ja nie, nie dotarło do mnie gdzie mogłam ewentualnie wylądować. Na Granatach miałam w jednym miejscu "załamkę"- nie mogłam sforsować jednego "prożku" ale po 5 minutach ostrego kombinowania udało się.Mam jedna zaletę- nie boję się ekspozycji w górach, ale na dachu trzypiętrowego budynku czułam się nieswojo. Podobnie miałam na Łomnicy na tym "balkoniku widokowym", zwłaszcza że była mgła i niewiele było widać. A ja nienawidzę mgły.
OdpowiedzUsuńKochanie Moje!!!! Toż Ty książkę powinnaś o tym napisać. A tytuł już masz: "Żona taternika".
UsuńO tak, jestem za!!!
UsuńNo widzisz Aniu - jest nas już co najmniej dwie!!!
UsuńJa też jestem za👍anka
UsuńAnabell - to bierz się do pisania!!!
UsuńFajnie Anko.
UsuńStokrotka
Byłem niedaleko dwa razy. Pozdrawiam Stokrotko :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Jardianie :-)
UsuńKocham góry, ale bardziej wędrówki niż wspinaczki. Uwielbiam samo przebywanie, widoki, chłonięcie ich piękna i majestatu. Uczą też pokory i szacunku, ale niestety w naszym komsumpcyjnym i coraz bardziej powierzchownym świecie ta lekcja nie do wszystkich dociera.
OdpowiedzUsuńElaju - dla mnie wspinaczki po łańcuchach i klamrach to już tylko wspomnienie.
UsuńNapisałam do Ciebie maila
:-)
Kilka lat temu zrobiliśmy sobie wycieczkę szczytami Doliny Chochołowskiej. Szliśmy chyba 14 godzin.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj mnie wszystko boli :-))
A o Orlej to nawet nie marzyłem.
Tylko Kaśka co pewien czas bredzi że musi ja zdobyć !!!
Marek z dziewczynami
Niech idzie tylko z dobra obstawą!!!
Usuń:-)
W ostatniej książce też pięknie piszesz o Tatrach.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam Stokrotko.
Ela
Bo Tatry to jedna z trzech moich miłości!!!
UsuńStokrotka
Kawałkami, nie ciurkiem, przeszedłem polską stroną Tatr, od Polany Rusinowej do Chochołowskiej nie najtrudniejszym szlakiem - ponad 20 lat temu. A zakupione w Zakopanem buty do tych wędrówek, mam do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńA ja na pamiątkę swojej miłości do Tatr umieściłam w swoim adresie nazwe Polany Rusinowa.
Usuń:-)
Ela Karczewska.
OdpowiedzUsuńOsobiście zdobyłam tylko jeden szczyt. Najwyższy szczyt Karkonoszy i Sudetów Śnieżkę.
Ponad 1600 m.Chodzilam trochę po górach ale szczytów nie zdobywałam.
Uważałam, że to za duży wysiłek dla mnie, ale też trochę się bałam.
A na Śnieżkę weszłam 3 lata temu i tym trudniejszym szlakiem. Biorąc pod uwagę mój wiek, było to dla mnie duże osiągnięcie. ❤️💛💙💚
Elu - o jakim Ty wieku mówisz?
UsuńPrzecież z Ciebie młoda i zgrabna Dziewczyna :-)
Dzięki Stokrotko. Jak mi miło w to niedzielne, wrześniowe popołudnie.
UsuńPozdrawiam. 💚💙💛❤️Buziaki.
Ciągle mam nadzieję że niedlugo znowu się spotkamy !!!
UsuńProwadziłam harcerski obóz wędrowny u nas jeszcze przed odkryciem jaskini w Kletnie-az się nie chce wierzyć że tak było. W Zakopanem byłam z rodziną, ale podziwialiśmy góry z dołu, no i Morskie Oko. Piękno gór Ty najserdeczniej promujesz, pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńJak wiesz Małgosiu na punkcie Tatr jestem mocno szurnięta:-))
UsuńNo ja to jednak jestem dziwna.... nie przepadam za Kazimierzem, niczego wyjątkowego nie widzę też w Tatrach, ot, góry jak góry, małe dosyć. No ładne, ale znam ładniejsze. łaziłam po nich w młodości, ale teraz mnie już nie ciągnie, a Zakopanego wręcz nie znoszę - bo tłumy. Chociaż raz miałam zajęcia w takiej szkole, w sali z widokiem na Giewont... no pięknie sie pracowało w takich okolicznościach przyrody.
OdpowiedzUsuńAnno - każdy lubi to co lubi:-)
UsuńA jeśli chodzi o Zakopane to ja też za nim nie przepadam. Ja po prostu kocham Tatry, a to coś zupełnie innego.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńŻycie w swojej łaskawości zanosiło mnie w wiele ekstremalnych zakątków ziemi. Na Orlą Perć nie zaniosło. Nie wiem, czy "niestety" czy "na szczęście", wiedziałabym, gdybym miała okazję spróbować:)
Pozdrawiam:)
Leno - z pewnością byłaś w wielu wspaniałych miejscach na świecie.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję za komentarz.
Swego czasu chodziłam po górach, ale dolnośląskich. Polubiłam zaś górskie wędrówki w wieku 17 lat na obozie wędrownym po Beskidzie Sądeckim. W Tatrach byłam dwa razy, ale chodziłam po dolinach, one też są piękne :)
OdpowiedzUsuńMario - oczywiście że tatrzańskie doliny są piękne!
UsuńA jakie piękne są polany - na przyklad Polana Rusinowa.
:-)
Poza Bieszczadami byłam wleczona przez wszystkie polskie góry przez ojca. Niewiele pamiętam, poza potwornym zmęczeniem. Czasem ojciec brał mnie na barana na szczyt. Gdy skończyłam 14 lat zbuntowałam się i oznajmiłam, że nawet do kawiarni nie wejdę, jeśli po drodze będą schodki :)
OdpowiedzUsuńPotem na studiach chodziłam z kolegami i byłam w tym dobra, bo wiedziałam jak iść, żeby dojść :) A potem rozchorował się nasz syn i zostały mi niziny. No, mniej więcej tak to było.
Masz bardzo bogatą historię różnego rodzaju wędrówek Szarabajko :-)
UsuńDobrze zrobiłaś, to słuszne podejście.
OdpowiedzUsuńJa trochę chodziłam po Tatrach i bardzo mi sie podobały, przeszłam zresztą wszystkie polskie góry, ale jak wiesz, moje serce nalezy do Karkonoszy. :)
Wiem, wiem, pamiętam.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję :-)
W górach i podczas lotów samolotem, czuję się bardzo dobrze, natomiast na wysokościach (budynki, windy, dźwigi) wyraźnie odczuwam lęk wysokości. To można zwalczyć, ale znam lepsze sposoby dla rozrywki.
OdpowiedzUsuńPodczas szkolnej wycieczki w wieku 16-17 lat zrobiliśmy wyścigi na Śnieżkę ... prawie cała klasa wbiegła tam beż żadnego odpoczynku.
Pewien stareńki góral - gdy u niego mieszkam pod Tatrami powtarza mi kilka razy dziennie - "Jak byłem młody to jeszcze przed śniadaniem wbiegałem na Giewont a teraz? Koniec świata !!! "
UsuńLubię góry, lubię Tatry. Swego czasu trochę po nich wędrowałam. Ale na Orlą Perć nie weszłam.
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia, Stokrotko:-)
Wszystkiego najwspanialszego Amasjo :-)
UsuńMoja przygoda z górami zaczęła się od razu od wejścia na Rysy, wcześniej nigdy nie miałam doświadczenia z górami ani styczności. Orla Perć była poważnie w planach, ale zaczęły pojawiać się nowe pomysły, podróże i wypady, i jakoś tak ta Orla Perć jeszcze czeka...
OdpowiedzUsuńCzyli najwieksze i najwspanialsze przezycia przed Tobą Puchu...
Usuń:-)
Jak mogłem, to niemiałem kiedy,
OdpowiedzUsuńA teraz, to ja nie mogę.
Rozumiem JanToni.
UsuńAle obejrzeć i poczytać zawsze możesz.:-)
O na to zawsze jestem chętny.
UsuńTo bardzo Ci dziękuję .
UsuńZawszxe z Stokrotką
Usuń"wędrować" słodko.
Bardzo Ci dziękuję:-)
UsuńLubię góry, ale w Tatrach byłam tylko w dolinkach, wyżej zdarzyło się po słowackiej stronie. Mam lęk wysokości albo raczej przestrzeni, boję się ekspozycji, więc jest wiele tras, na które nawet się nie pcham...
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu.
UsuńPatrzenie na Tatry to też wielka przyjemnosc - prawda?
To naprawdę trudna i trudna ścieżka do pokonania.
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie odważę się na nią wspinać :D!
Nie ma obowiazku zdobywac Orlej Perci:-))
UsuńDziękuję za komentarz.
-- a ja największą górkę, którą zdobyłam to Gubałówka i to dopiero w ubiegłym roku, aż wstyd się przyznać...
OdpowiedzUsuń- serdeczności :)
Alinko mam nadzieję że na nią weszłaś a nie wjechalas.....!!!!
Usuń-- no weszłam oczywiście, ale co to za górka w porównaniu z tymi, co opisujesz...
UsuńAlinko jesteś piękna i młoda więc wszystko przed Tobą! !!!
UsuńW czasie studiów i tuż po nich często bywałem w Tatrach, sporo przeszedłem, potem po ślubie chodziliśmy z żoną a ostatnia wyprawa to Rohacze po słowackiej stronie. Zeszliśmy sporo w Beskidach, Bieszczadach i Karkonoszach a teraz już chyba czas na łagodniejsze wyprawy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo gratuluję wejścia na Rohacze bo to ostre szczyty.
UsuńPozdrawiam również
:-)
Dawno temu wiele chodziłam po Tatrach. W niektórych miejscach byłam tylko jeden raz. Chodziłam po Tatrach Wysokich, Zachodnich; zdobyłam Rysy od strony słowackiej. To były bardzo udane wyprawy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Hanno ja tez zdobylam Rysy od slowackiej strony. Wyszłam na szczyt z mlodszym wowczas 15-letnim synem.
UsuńDziękuję za wizytę i komentarz :-)
Wiesz Stokrotko, że kocham góry, ale Pieniny najbardziej ❤anka
OdpowiedzUsuńPamietam Anko pamietam :-))
OdpowiedzUsuńJak zdobyć Orlą Perć?Jak zdobyć Wielką Koronę Tatr?
OdpowiedzUsuń10 dni filmowej uczty,literackiej uczty...
https://festiwalgorski.pl/program-festiwalu-2020/
Klaustrofobia i akrofobia jeszcze mnie nie dopadła,ale w 2007 roku na Matterhorn bałem się wejść.Każdy ma swój Ewerest:)
Mój to Wielka Sowa,tak już zostanie.
W Tatrach byłem kilka razy.Marzyło mi się zawsze zjechać na nartach z Gubałówki,ale nie udało się.
To na powierzchni,a pod ziemią.
Lubiłem też przeciskać się przez stare sztolnie.Jest tu ich w G.Sowich ponad sto.Odkrywane są nowe wejścia.
Ściana stojąca na kopalni-na dole.Potrafisz sobie coś takiego wyobrazić?Wspinasz się pod ziemią,jak na Orlą Perć:)
Pozdrawiam.
Trochęsobie wyobrażam bo bywałam też w jaskiniach tatrzńskich. I w nich wspinałam się a raczej wchodziłam i schodziłam po drabinach.
UsuńA Ty dzielny jesteś bardzo i tak.
:-)
Witaj Stokrotko!
OdpowiedzUsuńKocham Tatry, ale z każdą wędrówką i zdobytym szczytem nabieramy z mężem do tych gór ogromny respekt. Dlatego Orla Perć wciąż jeszcze przede nami. Ze względu na nagromadzone trudności na tym szlaku, planujemy podzielić go na 3 etapy, bo ilość szlaków dojściowych i zejściowych zarówno w stronę Gąsienicowej jak i Piątki stwarza do tego dogodne warunki... a bezpieczeństwo w górach to najważniejsza sprawa.
Z górskim pozdrowieniem - Anita
Bardzo mądre podejscir do wejscia na Orla Perc macie!!!:-))
UsuńRówniez pozdrawiam.
:-)
Chodzę po Tatrach i będę chodzić tak długo, jak zdrowie mi pozwoli :) Jestem zakochana w górach po uszy :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo mi jesteś przez to bliska!!!!!
UsuńNajserdeczniej Cię pozdrawiam :-)
Jeszcze nie miałam okazji jej przejść, ale kiedyś - kto wie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Szczerze Ci tego życzę Karolinko :-)
UsuńRaz miałam do czynienia z łańcuchami w górach i... wystraszyłam się nie na żarty. Potem była oczywiście wielka satysfakcja, ale zdecydowanie wolę łagodne góry :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie na moim blogu...
UsuńNie byłam jeszcze w Tatrach. Może w przyszłym roku uda mi się być. ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze Ci tego życzę :-)
UsuńKocham Tatry ale na Orlą Perć nie mam odwagi iśc i nigdy nie będę miała. Jeden pan przewodnik mi kiedyś powiedział że lęk w górach trzeba mieć, bo to wynika z naszego respektu do gór. Znałam kiedyś pana Jerzego Tarłowicza, był naszym przewodnikiem w Tatrach jak poszliśmy z klasą. Niesamowity człowiek. Najwyżej byłam na Czerwonych Wierchach kilka lat temu i bardzo mi się spodobało. Poszliśmy z Kir do Kondratowej. Nawet pisałam o tej trasie gdzieś na blogu.
OdpowiedzUsuńKasiu do Tatr trzeba czuć respekt.....a wycieczka na Czerwone Wierchy to coś wspanialego!!!!
UsuńWitaj niedzielnie Stokrotko
OdpowiedzUsuńTak, w górach nie można się bać. Pamiętam, jak pod samym szczytem na Giewont usiadłam i powiedziałam, że na resztę poczekam, aż będą wracali.
Życzę dobrego i spokojnego tygodnia
I bardzo mądrze zrobiłaś Ismeno.
UsuńRównież i dla Ciebie serdecności :-)