Legenda o Warmii i Mazurze
"Dawno dawno temu w małej chatce na skraju lasu żyło szczęśliwe małżeństwo z dwoma pięknymi córkami - jasnowłosą Łyną i kruczowłosą Krisną.
Ojciec, Mazur był drwalem, a matka Warmia zajmowała się domem. Rodzina żyła biednie ale wszyscy bardzo się kochali.
Pewnego dnia Warmię naszło dziwne przeczucie, ze wydarzy się coś złego. Niestety podczas pracy w lesie Mazur źle się poczuł i nie zauważył drzewa, które spadając zabiło go na miejscu. Kiedy Warmia dowiedziała się o śmierci ukochanego męża, jej serce pękło z rozpaczy.
Jakiś czas później Kirsna się rozchorowała a jedynym ratunkiem dla niej było zioło w drzewa rosnącego daleko od domu. Dlatego też jej siostra wybrała się w długą i niebezpieczną podróż po lek.
Podczas wędrówki dziewczyna spotkała grupę złoczyńców. Przerażona rozpłakała się i zamieniła w strumyk.
Zaniepokojona o Łynę Kirsna postanowiła odnależć siostrę i wyruszyła do lasu gdzie po kilku dniach zmarła z głodu i wycieńczenia.
Jej ciało połączyło się z leśnym runem, a długie czarne włosy leżące na mchu wydłużały się, aż zamieniły się w rzekę. Wijąc się cienką strugą przez las Kirsna połączyła się z Łyną dokładnie w miejscu urodzin dziewczynek.
Na pamiątkę tych wydarzeń ludzie nazwali swoje malownicze ziemie Warmią i Mazurami, a główną rzekę tego regionu Łyną. Dopływ Łyny nazwano oczywiście Kirsną."
--------------------------------------------------------------------------
Przez cztery dni pływałam i wędrowałam z Najbliższymi po przepięknej Krainie Warmii i Mazura.
Spotkałam tam takiego pięknego ślimaka.
I tak się na niego zapatrzyłam, że przestałam się śpieszyć...
Napiszecie gdzie byliście i kogo spotkaliście w czasie ostatnich dni?
Dobrze, że wróciłaś zadowolona Stokrotko.
OdpowiedzUsuńA ja się o Ciebie trochę martwiłam...
Dalszych pięknych dni życzę :-)
Ela
Kochana jesteś Elu :-)
UsuńPiękna legenda, pięknie, że wybrałaś się w Polskę!
OdpowiedzUsuńU nas byli syn z synową, pojechaliśmy do Torunia, leżeliśmy na leżakach nad Wisłą, spacerowaliśmy po naszym parku, oglądaliśmy filmy.
Rodzinny weekend:-)
Wreszcie ciepło, więc relaksuj się na całego!
Nasz weekend też był rodzinny.
UsuńCałą Wspaniałą Siódemką pojechaliśmy bo i Geograf był z nami.
:-)
A gdzie dokładnie byliście?
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
A my w Twoim Miasteczku :-)))
UsuńMarek z dziewczynami
Ożesz!!!!
UsuńA mnie serce pęka za Miasteczkiem!!!
W Rydzewie koło Giżycka :-)
UsuńA Wy?
Piękna legenda ale i smutna, wniosek: aby coś nowego powstało coś starego musi umrzeć... Cóż, taki cykl życia... a Natura się odradza co rok i pokazuje nam, swe piękno bez względu na wszystko...
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka. A komary nie atakowały? Gdyby nie te krwiożercze bestie to byłby tam raj na ziemi 🙂
To prawda, że legenda bardzo smutna...
UsuńKomarów jeszcze nie było .... za to było ciepło, słonecznie i cudownie.
Nigdy nie przepadałam za tą częścią Polski, dopiero od niedawna zaczęłam ją doceniać...
:-)
Na Kaszubach byłam i zauroczyłam się pięknem okolic, na Mazurach jest podobnie. Są ludzie zakochani w tamtych stronach od pierwszego pobytu jak ja w Szczawnicy 🙂
UsuńBo tak naprawdę to nie ma brzydkich terenów w Polsce. Wszędzie jest pięknie:-)
UsuńJa byłem w domu , sam sobie w sumie organizuję wypoczynek. Urzekła mnie ta opowieść Stokrotko. Zdjęcia prześliczne. A "Kanikułę " dopiero planuję. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńO tym że pojedziemy zdecydowaliśmy w ubiegły wtorek wieczorem. I wyjechaliśmy w środę wieczorem.
UsuńPowodzenia Jardianie:-)
Piękna legenda.
OdpowiedzUsuńJa jestem od tygodnia w sanatorium w Rabce. Wczoraj niedziela, bez zabiegów, poszlam w góry. Na Maciejową. Spotkałam żmiję. :)
Byłam kiedyś w Rabce - pięknie tam jest...a na żmije trzeba uważać...
UsuńZyczę udanych zabiegów.
Serdecznie pozdrawiam :-)
Nie znałam tej legendy, i dobrze iż ją przypomniałaś, bo w tej Krainie będę we wrześniu! Ostatni tydzień zaś byłam w Sianożętach, i spotkałam w rezerwacie Podczele przepiękne kaczki! Tylko nie wiem, czy to Karolinki czy Mandarynki ;-)))) !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
:-))) Mandarynki są chyba bardziej kolorowe!
UsuńSerdeczności!
Marzy nam się wyprawa w tamte strony, ale jeszcze nie dotarliśmy. Byliśmy w maju nad morzem - w Łebie i spotkaliśmy cudowne, malownicze zachody słońca, oraz ćwiczenia wojskowe - w których mieliļmy szansę zostać rozbitkami :)
OdpowiedzUsuńTo fajne wspomnienia macie :-))
UsuńSkoro Warszawa nie nazywa się Wars i Sawa, to dlaczego Warmię i Mazury nie można nazwać np. Warmiazury? ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie odespałam tego wyjazdu więc to pytanie jest dla mnie za trudne :-))
UsuńBo jednak nie oddzielisz legendarnego Warsa od Sawy w żaden sposób, a Warmia i Mazury to oddzielne byty, religijne, kulturowe, geograficzne.
UsuńWidziane z Jakubowa - masz oczywiście rację :-)
UsuńWarszawa jest od kilkuset lat, Warmia i Mazury jeszcze nie tak dawno Ermland und Masuren.
UsuńJasne, dlatego mówiłam swoim wnukom że jesteśmy za granicą :-)
UsuńI ja wybrałabym się w tamten region. Cóż urlop jednak nie jest z gumy i nie da się go rozciągnąć
OdpowiedzUsuńAle podobnego ślimaka spotkałam na moich ścieżkach.
Pozdrawiam zapachem akacji
Rozumiem Ismeno.
UsuńA ten ślimak był wyjątkowo towarzyski :-))
Kocham Mazury, kocham Warmię i zawsze kiedy muszę opuszczać ten piękny region, mam w oczach łzy.
OdpowiedzUsuńMogę sobie to wyobrazić, bo jesteś bardzo wrażliwą osobą...
Usuńno, ja nie wiem z tym ślimakiem, "stój szalony, dokąd tak pędzisz?"... miał farta, że trafił na Ciebie, ale ktoś inny mógłby go rozdeptać, rozjechać albo zjeść...
OdpowiedzUsuń...
ja wczoraj spotkałem gościa, z którym parę lat temu miałem idiotyczną awanturę... bardzo fajnie sobie pogadaliśmy, nie wracaliśmy do tamtego godnego pożałowania incydentu...
wcześniej zaś spotkałem kota sąsiadki... też wymieniliśmy nieco uprzejmości... sąsiadka plącze się w zeznaniach, nie bardzo wie, ile ten kot ma lat, kiedyś miał 23, ostatnio 22, jedno jest pewne, że kocisko jest jak Dersu Uzała: długo już żyje i wciąż jest z znakomitej formie...
p.jzns :)
Bo ja jednak patrzę pod nogi, chociaż bardziej na chmury :-))
UsuńTo faktycznie wiekowy ten kot !
obecnie przeciętny, ale zadbany, porządnie utrzymany kot powinien dożyć jakieś minimum 15 lat, chyba że jakiś wypadek, czy pech zdrowotny, zaś 20 lat uważa się już za wiek godny...
Usuńgdzieś czytałem za to o rekordzistce 38 lat... robi wrażenie :)
To juz taki koci Matuzalem...
UsuńPozdrawiam Stokrotko, po 75 minutach na zewnątrz, w tym stomatolog. Każdy dzień to wyzwanie. Kanikułę raczej spędzę za miastem . Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńJardianie - też jestem zdania że wizyta u stomatologa to wielkie bohaterstwo :-)
UsuńJa byłam w Puszczy Chojnowskiej, piękna puszcza i niedoceniana. Zapomniana, omijana....... Dlatego tam jest pusto i cicho, ludzi jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńTo pięknie spędziłaś czas.
Usuń:-)
Mala przerwa, ale czegos bylo mi brak. Bylam kiedys na mazurskim splywie kajakowym, jednak setce mi skradla Suwalszczyzna. Piekna cala nasza ziemia, co? Malgosia.
OdpowiedzUsuńI ja kiedyś byłam w Gawrych-Rudzie nad Wigrami.
UsuńPrzepięknie tam było bo wszędzie "nad Wisłą" jest pięknie:-)
Legenda, nie legenda, doświadczenie mnie nauczyło, że faktycznie tam same nieszczęścia. Jedno z nich, to synowa ;) Wołami mnie tam nie zaciągną :)
OdpowiedzUsuńTradycyjnie już, w długi weekend byłam na szczepieniu, bo moja Poradnia nie świętuje. Dostałam od razu ten unijny certyfikat szczepionkowy, a potem, też już tradycyjnie, odchorowałam skutki uboczne.
To rzeczywiście musi być wyjątek ta Twoja synowa, bo tam są ludzie niezwykle życzliwi.
UsuńJa też już po dwóch szczepieniach od dawna, dlatego zaczęłam się wyrywać z domu nieco dalej niż na działkę.
:-)
To pozorna życzliwość. Też się dałam na to nabrać. Przeczytaj "Wzgórze Psów" Żulczyka. Jest stamtąd i w książce rozprawia się z tą społecznością i jej mentalnością.
UsuńDziękuję. Z pewnością przeczytam :-)
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńBardzo mokra legenda:) Tak jak Warmia i Mazury:)
Pozdrawiam:)
To prawda.
Usuń:-)
Warmia i Mazury - piękne tereny (wolę Mazury).
OdpowiedzUsuńI ciekawa legenda. Tylko dlaczego prawie każda legenda mówi o nieszczęściach i ma co najmniej jednego truposzczaka w tle?
Pozdrowionka:).
Wilmo - trudno mi odpowiedzieć na Twoje pytanie :-))
UsuńA ja wciąż w tym samym miejscu... Za to chodząc po okolicy z moim szczęściem maleńkim, psiną, która trafiła do mnie zabiedzona i przestraszona, poznaję jakby od nowa moją okolicę. Kilka miejsc zarosło wysoką trawą, gdzieindziej wyrosły domy... Jutro pójdziemy sprawdzić czy istnieje jeszcze hotel dla nietoperzy :-)...
OdpowiedzUsuńDagmaro - przecież nie musimy wyjeżdżać żeby dokonać nowych odkryć.
UsuńDzięki serdeczne że jesteś i u mnie :-)
Oj, piękne mazurskie jeziora... dobrze wypoczęłaś :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zwiedziłam bardzo ciekawe dla mnie miejsce, o czym napiszę na blogu.
Serdecznie pozdrawiam :)
Dzięki serdeczne Podróżniczko:-)
UsuńMało znam Warmię i Mazury, choć swego czasu często przez nie przejeżdżałam. Może za rok wybiorę się w tamte rejony na dłużej. Póki co wróciliśmy na Podlasie :)
OdpowiedzUsuńPodlasie też piękne i cichutkie. I tam czas płynie najwolniej :-))
UsuńTrudno w cztery dni przeznaczone na wylegiwanie się realizować ambitne turystyczne przedsięwzięcia, ale w Giżycku bardzo polecam twierdzę Boyen z XIX wieku. Jest tam też ciekawostka - miasto od torów kolejowych oddziela linia kolejowa. Nie mogłem tego pojąć, póki nie popatrzyłem na mapę - no tak, kolej budowano, gdy Giżycko już było, a torów między jeziorami nie można było inaczej poprowadzić. Kilka lat temu zrobiono nad torami mostek z windą dla osób nie mogących wspinać się po schodach. Jeszcze i unikatowy most zwodzony, który nie podnosi się do góry, tylko obraca się jak drzwi na zawiasach.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie że wszystko o czym piszesz zwiedziliśmy w Giżycku :-))
UsuńA nawet jeszcze więcej!Na wylegiwanie się nie było czasu!!!Pływaliśmy i wędrowaliśmy...
Zajrzyj proszę jutro bo będzie ciąg dalszy...
Ostatnio byłam na przykład we Wrocławiu gdzie co chwilę spotykałam krasnale :). I na starym żydowskim cmentarzu gdzie nie spotkałam prawie nikogo. Ciekawa bardzo ta legenda o Warmii i Mazurach, szkoda tylko, że jak większość tego typu przypowieści kończy się tragicznie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńI ja byłam we Wrocławiu - w sierpniu ub.roku. Też wędrowaliśmy szlakami krasnali. Pięknie było, bo Wrocław to piękne miasto...
UsuńDziękuję za wizytę i pozdrawiam serdecznie.
Warmia i Mazury są krajobrazowo przepiękne. My wybraliśmy się jedynie na szczepienie i spotkaliśmy bardzo miłego pana w punkcie szczepień. Ślimaków nie znoszę, zawsze muszą mi coś zeżreć w ogródku. Ostatnio dostały apetytu na kwiatki w skalniaku. Dziękuję za odwiedziny, ozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję serdecznie za wizytę i komentarz.
Usuń:-)
Smutna historia. Nie znałam jej. Na Warmii i Mazurach nie byłam. Daleko tam mam. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sie wybierzesz....
Usuń