W tym Schronisku szarlotka od wielu lat smakuje tak samo. I tak samo jak kiedyś można w pobliżu spotkać niedżwiedzia. Jeśli akurat ten niedżwiedż zajrzał nocą do spiżarni w schronisku to jest najedzony i leniwy. Jeśli nie - to lepiej szybko się od niego oddalić.
Schronisko w Pięciu Stawach od 100 lat prowadzi ta sama rodzina - słynny ród Krzeptowskich. Ten DOM, który żyje własnym życiem znajduje się na końcu ... albo na początku świata. Bo to przecież znaczy to samo.
Ta książka, którą czytam od dwóch miesięcy - bo bardzo powoli i wielkim namaszczeniem - jest przeznaczona dla ludzi dla których nie tylko Tatry ale i ich schroniska mają swoją duszę i serce.
Bo w tych górach wiele rzeczy się zaczyna.
Wspaniałe znajomości i miłości do końca życia.
Tu rodza się talenty.
I pozostają na zawsze wspomnienia.
Były dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawinski twierdzi że Dolina Pięciu Stawów to Dolina najpiękniejsza w całych Tatrach. A to że Schronisko Pięciostawiańskie jest niepowtarzalne, kultowe, czy jedyne w swoim rodzaju to wie każdy kto do niego choć na chwilę zaszedł. To schronisko to także pewnego rodzaju salon intelektualny.
Każdy też wie, że tych Stawów w Dolinie to nie jest Pięć ale Sześć.
W Pięciu Stawach w czasie wojny zatrzymywał się słynny "król" kurierów tatrzańskich Józef Krzeptowski zwany Ujkiem. Przeprowadzał przez Tatry uciekinierów na węgierską stronę.
A że nic w życiu szczególnie w czasie wojny nie jest proste i normalne - to pomógł mu kiedyś w jego działalności inny Krzeptowski - Wacław, który był szefem Goralenvolku czyli zdrajcą...
Ksiązka jest skarbnicą wiedzy o góralach i turystach tatrzańskich.
Czy wiedzieliście o tym, że wszyscy pracownicy Schroniska Pięciostawiańskiego - /począwszy od kierowniczki Marychny Krzeptowskiej a skończywszy na palaczu/ są jednocześnie ratownikami GOPR-u.? I że podejmują oni akcję ratunkową natychmiast po otrzymaniu informacji o wypadku w rejonie Doliny ... zanim doleci z Zakopanego helikopter ratunkowy.???
Do dzisiaj pracownicy Schroniska opowiadają turystom przy herbacie jak to któregos noworocznego poranka ratowali cztery turystki. A to było tak, że po nocy Sylwestrowej spędzonej w schronisku jedna z nich postanowiła bladym świtem przejść sie do Wodospadu Wielka Siklawa. A że było bardzo ślisko turystka przy wodospadzie poślizgnęłam się I spadła w dół. Na szczescie upadek nie był grozny ale trzeba było ja wniesc na górę I zawiadomić "śmigło". W tzw międzyczasie jedna z jej koleżanek wiedziona solidarnością poszła jej na ratunek i też się po drodze poślizgnęła. Potem poszła za nimi trzecia....W rezultacie "śmigło" leciało na ratunek cztery razy...
W pewnym momencie przewodnik i ratownik z rodziny Krzeptowskich wyciągnął w noworoczny poranek wsztatkich pracowników schroniska nad Siklawe i kazał się im ustawić i pilnować i nikogo nie wpuszczać ....
Nie wiem jak Wy ale ja kilka razy szłam szlakiem Pięciu Stawów. Dwa razy gdy schodziłam z Zawratu i pięć jak szłam najpierw Dolina Roztoki pod Siklawe a potem na Przełęcz Szpiglasowa albo przez Swistowke nad Morskie Oko.Oczywiście za każdym razem zatrzymywałam się w Schonisku na odpoczynek i....historyczną już szarlotkę.
Tych wspomnień nikt mi nie odbierze.
Książkę polecam wszystkim zakochanym w Najpiękniejszych Górach Świata....
/P.S. Tatry to jedna z moich Wielkich Milosci.... oprócz Warszawy i Kazimierza Dolnego.../
/P.S.2. Wczoraj 3 lutego 2023 roku podano że aktualnie "Dom bez adresu" został całkowicie odcięty od świata. Śnieg zasypał go całkowicie i tylko komin widać. Nikt do schroniska nie może dojść ani z niego wyjść. TOPR ogłosił zagrożenie lawinowe 4go stopnia./
Tatry - byłem dwa razy, jak wiesz z pewnością - w 1998 roku - między pierwszą a drugą LO i w 2001 roku - po maturze. Za pierwszym razem - dwa tygodnie - za drugim - jeden dzień. Piękna, kolejna piękna opowieść. No i z wyższych wzgórz ode mnie i cmentarzy widać Tatry, pozdrowienia :-) .
OdpowiedzUsuńTo wielka przyjemnośc mieć widok na Tatry...
UsuńCzytałam książkę tej autorki o TOPR-ze i dobrze ją wspominam, dlatego tę książkę też chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie... a nie pożałujesz...
UsuńKto jak kto ale Ty taką książkę musiałaś przeczytać...I wiele innych jej podobnych...
OdpowiedzUsuńMarek z dziewczynami
A teraz czytam Kuby Szpilki "Chodząc w Tatry"...
UsuńJaguniu,
OdpowiedzUsuńmam wielkie zaległości w Tatrach. Byłam chyba tylko 3 razy w tym w Zakopanem czyli ... w mieście, a nie w górach. Z daleka tylko widziałam szczyty gór, pięknych, potężnych i to całe moje Tatry...Bo ja ciągle tylko morze i morze...A może należy zmienić kierunek w przeciwną stronę bo tyle piękna ucieka, a morze coraz mniej morskie...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Ewa z Bajkowa
Ewuniu - już niczego nie zmieniajmy.... wystarczy że obydwie kochamy Warszawę...
UsuńTakiej książki o której tak pięknie piszesz nie można nie przeczytać. Zaraz w poniedziałek zacznę jej szukać....
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i pięknego weekendu Stokrotko
Ela
Powodzenia Elu :-)
UsuńJuż trochę lat minęło jak wędrowałam po tatrzańskich ścieżkach. Te wysokie odwiedzałam w latach młodości wielokrotnie. Nie nocowałam w tym schronisku ale go odwiedzałam. Już ustawiłam się w kolejce do polecanej przez Ciebie książki. Na szczęście jestem pierwsza. W ciągu miesiąca powinnam ją mieć. Do pozycji "Gdzie śpiewają raki" miałam numer 14, pewnie rok minie zanim ją dostanę.
OdpowiedzUsuńZ pewnością dużo wcześniej uda Ci się tę książkę przeczytać... Powodzenia!
UsuńCzytam "Pięć stawów", bardzo ciekawa. Wraca do wspomnień pobytów w schroniskach.
UsuńTo prawda...
UsuńStokrotka
ojej, to musi być bardzo fajna książka, szczególnie dla nas, którzy do Doliny Pięciu Stawów docierali, ja tam byłam kilka razy, i przez Dolinę Roztoki, i przez Swistówke i przez Szpiglasową a także przez Zawrat..Stokrotko..boleję bardzo, że chyba już tam kiedyś nie dotrę.
OdpowiedzUsuńa szarlotka tam z patrzeniem na stawy..ojej...
Grażynko - ja już dawno pożegnałam się z Wysokimi Tatrami. Teraz mi tylko dolinki pozostały...
Usuńwłaśnie przygotowuję się na dolinki, no może Rusinowa Polana
UsuńRusinowa Polana ? Oczywiście że tak....
UsuńW młodości bywałam w Tatrach często. Pamiętam te zamierzchłe czasy, gdy spało się w schronisku w Pięciu Stawach nawet na schodach. Tylko już mi uciekło, czy to było za darmoszkę, czy jakieś opłaty za taką miejscówkę się uiszczało. Nocleg na schodach był dużo przyjemniejszy niż w kosówce obok.
OdpowiedzUsuńWyobraż sobie że ja kiedyś całą letnią noc przesiedziałam w kosówce.... Na szczęście nie sama tylko wśród przemiłych turystów zwariowanych na punkcie Tatr.
UsuńDziękuję Ci bardzo za wizytę...
Moja noc w kosówce była już październikowa. Brrr. Czapka się przydała.
UsuńZaglądam tu często, jeno komentuję rzadko.
W takim razie dziękuję serdecznie za to zaglądanie
UsuńPięknie zachęciłaś do przeczytania.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Dziękuję... chociaż mi się wydaje że całkiem zwyczajnie napisałam...
UsuńPodziwiam Cię, Stokrotko, także za Twoje umiłowanie gór.
OdpowiedzUsuńJa też byłem parę razy w górach (Tatry też zaliczyłem) i ciągle miałem pod górkę. Czy lazłem tam czy z powrotem - zawsze było pod górkę. Niemożliwe? Możliwe, możliwe...
Tak więc... Lubię górskie wędrówki, ale tylko takie, o których mogę przeczytać wygodnie siedząc w fotelu.
Dziękuję Ci Bojo za ten podziw....
UsuńA dziękuję też za poczucie humoru.:-)
Recenzja pisana sercem.
OdpowiedzUsuńO Tatrach pisze się tylko sercem...
Usuńmój dawny znajomy miał kiedyś odwrotnie, czyli adres bez domu... tak miał w dowodzie, a to mu pozwalało jeździć wszędzie koleją i komunikacją miejską bez biletu... grzecznie wtedy dawał się spisywać, a że system "pesel" był wtedy w fazie prototypowej, to wszyscy mogli mu skoczyć...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Faktycznie "odwrotnie"...
UsuńNie bywałam w Tatrach, ani w górach prawie w ogóle, jakoś zawsze ciągnęło mnie nad morze... Ale Twoją recenzję przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Dla miłośników gór to z pewnością wspaniała lektura. Pozdrawiam Cię Stokrotko...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ... ze ;przeczytałaś :-)
UsuńWłaśnie chciałam Ci napisać, że tego adresu nie ma na razie w ogóle, bo zasypany, ale dodałaś to na zakończenie. Fajne masz wspomnienia!
OdpowiedzUsuńZ Tatr mam Urszulko wyjątkowo piękne wspomnienia...
UsuńSzarlotka zawsze w Schroniskach smakuje bajecznie...;o)
OdpowiedzUsuńDzisiaj na Morskim Oku lawiny lód złamały, droga zasypana kompletnie...I dalej sypie...;o)
I cale Tatry odcięte od świata...
UsuńCzytałem ostatnio książkę braci Strugackich pt. ,,Hotel pod poległym alpinistą", akcja dzieje się w schronisku właśnie. Ma to swój urok takie odcięcie od świata, tylko nie za długie. :)
OdpowiedzUsuńMam to samo. Wyniki badań są dla mnie bardzo przyjemne.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Dzięki serdeczne za komentarz.
UsuńByłam, ale szarlotki tam nie jadłam. Bajecznie jest w Dolinie Pięciu Stawów, a kto raz był, zawsze wraca!
OdpowiedzUsuńAsiu - do Pięciu Stawów NIE MOŻNA nie wrócić!!!
UsuńBardzo mi się tam podobało. Cudne miejsce.
OdpowiedzUsuńA w kwestii helikoptera, to jedna z osób z mojej grupy na podejściu odnowiła sobie Achillesa, no i zabrał ją helikopter z Doliny. A my przez Świstowkę do Morskiego Oka dotarlismy koło 19. Jak tam było pusto! Nigdy takiej pustki przy Oku nie widziałam
No to wspomnienia niesamowite masz....
UsuńDziękuję Ci.
To schronisko to kultowa miejscówka. W szczycie sezonu nie sposób wejść do środka, podobnie z noclegiem, który trzeba rezerwować z ok. rocznym wyprzedzeniem :-( Ale dolina bajecznie piękna o każdej porze roku. I dla tych, którzy nie znają dojścia Doliną Roztoki - zimowe warunki, by "wdrapać się" do schroniska mogą być sporym zaskoczeniem i wyzwaniem! Bez raków - ani rusz!
OdpowiedzUsuńPropozycja czytelnicza na pewno warta uwagi ;-))
Pozdrawiam weekendowo!
Anita
Bardzo Ci dziękuję za piękny komentarz. :-)
UsuńPrzepraszam czy mogę zapytać czy to pani jest na tym zdjęciu na górze?
OdpowiedzUsuńTak to jestem ja przy Hinczowym Stawie
UsuńZakopane, przez długie lata było dla mnie miejscem legendarnym, tam poznali się moi rodzice i tam spędzili miodowy miesiąc - oczywiscie w zimie.
OdpowiedzUsuńJa dotarłem dopiero w wieku 21 lat. Potem odwiedziłem kilka razy i było ro pamiętne pobyty, najbardziej chyba gdy złamałem nogę na nartach i spędziłem 3 tygodnie w zakopiańskim szpitalu w towarzystwie samych górali.
W Schronisku byłem tylko raz, w lecie, krótko.
Dziękuję za przypomnienie.
To masz Lechu nietypowe wspomnienia z Zakopanego.
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Trudno uwierzyć,że niektórzy ludzie żyją i umierają,nigdy nie widząc tych dwóch cech geograficznych-oceanów i gór...i nie czytają książek.Góry są jak matka chowająca nocą wszystkie małe miasteczka,wsie i schroniska,które mieszkają w jej objęciach,z poczuciem bezpieczeństwa,która czuwa nad wszystkimi.
OdpowiedzUsuńMoja góra obielona śniegiem,oświetlona promieniami słońca,czeka kiedy wreszcie ruszę cztery litery i ruszę na trasy biegowe...pogoda idealna!!Pozdrawiam:)
Pięknie napisałeś Henryku.
UsuńŻyczę Ci abyś jak najszybciej wyruszył na swoją górę
Przywołałaś moją przeszłość Stokrotko. Oj chodziłam, kilka razy, sto lat temu, kiedy byłam młodą dziewczyną, a potem mężatką. Schronisko też nawiedzałam. I nie mam ani jednego zdjęcia z tamtych lat, jednak wspomnień mnóstwo. Moc serdeczności.
OdpowiedzUsuńBasiu jeśli masz stamtąd piękne wspomnienia to już masz wszystko...
UsuńBardzo Ci dziękuję za podpowiedź ! Akurat mam zaplanowane z Bratem i Psiapsiółką 10 dniowy wypad do Zakopanego! W połowie września! Ten domek na mur-beton odwiedzę
OdpowiedzUsuńAle najpierw zobacz na mapie gdzie ten "domek" jest.... bo on jest bardzo wysoko i w środku Tatrzańskiego Parku Narodowego
UsuńNie do zdobycia w porze wczesnej jesieni? Przepraszam, że pytam, ale nie bardzo umiem się poruszać po wirtualnej mapie!
UsuńPowiem tak... ja juz tak wysoko nie wchodzę.... chociaż przez wiele lat chodziłam po dolinach przełęczach i szczytach tatrzańskich... To jest najwyżej położone schronisko w Polskich Tatrach...
UsuńRozumiem! Ale spróbuję. Może dzięki Kuzynowi z Zakopca, u którego będziemy kwaterować, się uda?
UsuńPowodzenia!!!!!
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńInteresująco się zapowiada, więc, choć książka nie z mojej półki, może przeczytam:)
Pozdrawiam:)
Polecam z całego serca...
UsuńŻywcem nie mogę pojąć, po co ludzie pchają się w takie miejsca. Na szczęście nie muszę wszystkiego rozumieć :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście że nie musisz rozumieć :)
UsuńW Zakopanem bylam raz i nie zdobywalam szczytow, ale przyznaje, ze sa wspaniale. Znam swoje gorki Beskid Slaski i Sudety-sa takze piekne i co najwazniejsze to najwspanialsze wspomnienia Malgosia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Małgosiu.... te wspomnienia...
UsuńOj jak ja bym sobie posiedział w takim schronisku odciętym od świata:) Jak bardzo chetnie:)
OdpowiedzUsuńKochany i wspaniały jesteś.... ale to przeciez wiesz...:-)
UsuńJak Ty pięknie piszesz o ukochanych miejscach! Fakt są piękne, ale po Twoich słowach te miejsca stają się bardzo, bardzo ważne! I tak właśnie ma być. Pozdrawiam Cię Kochany Przewodniku, który trzyma takie wielkie szkło powiększające i pokazuje PATRZ JAKIE TO WSPANIAŁE!
OdpowiedzUsuńNie wiem komu... ale bardzo dziękuję za serdeczny komentarz...
UsuńTo ja Joterka -Joanna
UsuńKochana jesteś.... ale to przecież wiesz...:-))
UsuńChoć jako dziecko, każde wakacje spędzałam w Tatrach, to teraz wcale bym tam już nie pojechała za dużo ludzi
OdpowiedzUsuńChoć po przeczytaniu twojego posta wróciły wspomnienia z mojej młodości. Nocowałam z rodzicami u Ustupskich na Pardalowce . Stamtąd było bardzo blisko na szlaki.
Pozdrawiam:)
Czyli masz jednak tatrzańskie wspomnienia...
UsuńStokrotko, jaki nastrojowy tekst!
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia, jak mi "płasko" w Holandii. Tęsknię za Tatrami, dawno, dawno tam nie byłam...
Pobudziłaś również moje wspomnienia i marzenia, a do książki chętnie bym zajrzała, do schroniska takowoż, choć na pewno nie teraz, przy zagrożeniu lawinowym.
Pozdrawiam.
Pamiętam... wiem Igomamo że Holandia jest wyjątkowo płaska....
UsuńByłam tam ostatnio w 2008 z mężem i nocowaliśmy. Bardzo miło wspominam ten czas. Przepiękna dolina tatrzańska. Bardzo dobrze mi się tam spało. Kiedyś tam wrócę, bo to miejsce jest piękne jak marzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Stokrotko :)
Kasia Dudziak
Serdeczne dzięki Kasiu...:-)
Usuń