Na początek ALPY oglądane z samolotu...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaczęło się od Malagi w której wylądowaliśmy z 2-godzinnym opóżnieniem w środku nocy. Przedtem tego samego dnia /11 lutego/dojechaliśmy autobusem z Warszawy do Krakowa, potem z Krakowa samolotem do Bergamo we Włoszech a potem następnym samolotem do Malagi. Gdy w Maladze znalezlismy najpierw skrytkę w której miał być klucz do naszego mieszkania wynajętego tylko na noc a potem doszlismy do tego mieszkania, które znajdowało się kilka ulic dalej był juz następny dzień. 12 lutego od 10 rano wypożyczonym na 10 dni samochodem dla całej naszej Siódemki wyruszyliśmy zwiedzać ANDALUZJĘ...
Ale o tym będę /mam nadzieję/ pisać jak mi się wszystko ustawi w odpowiedniej kolejności. Bo teraz mam tylko ciągle przed oczami przepiękne widoki i w pamięci wzruszające przeżycia. I ciągle gdy budzę się rano pierwszą moją myślą, przed otwarciem oczu jest ta: "Gdzie ja dzisiaj jestem?" To jest pozostałość po tych andaluzyjskich pięknych dniach po których właściwie każdą noc spędzaliśmy w innym miejscu. Bo przejechaliśmy i zwiedziliśmy prawie całą Andaluzję. Oczywiście nie było to zwiedzanie dokładne, ale z pewnością zobaczyliśmy i "przeżyliśmy" wszystkie najwspanialsze miejsca tego regionu Hiszpanii.
Tak jak w lutym ubiegłego roku gdy pojechaliśmy do Portugalii tak i teraz byliśmy wszyscy razem - tzn. dziadkowie, rodzice i wnuki./ no i wujek-geograf. Czyli trzy pokolenia....
----------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj będzie bardzo ogólnie i nietypowo.
A więc zaczniemy od INDALO.
INDALO to prehistoryczny symbol magiczny pochodzący z terenu Andaluzji.
Wygląda tak:
Niestety, dowiedzieliśmy się o tym dopiero po powrocie z wyprawy, więc nie zdążyliśmy sobie kupić najmniejszej nawet pamiątki ze znakiem Indalo.... Ale szczęście w Andaluzji nas nie opuszczało...
Symbolem Andaluzji jest wachlarz. Taki jak ten, który sobie przywiozłam ze stolicy Andaluzji - Sewilli.
Wachlarz służacy do wachlowania się w każdej prawie sytuacji jest sekretną mową....
Symbolem Andaluzji jest tez corrida. Ten nieludzki zwyczaj jest na szczęście coraz bardziej zapominany..... ale niestety nadal istnieje. Władze kilku prowincji Hiszpanii wydały zakaz corridy.
W prawie każdym miasteczku widzieliśmy na głównych placach wyrzeżbione byki. Także przemierzając drogi Andaluzji widzieliśmy wiele tych zwierząt. Ale ten na szczęście nigdy nie ucierpiał bo był sztuczny.
A więc czekam Stokrotko na dalszy ciąg, wspaniała opowieść :-) . Akurat pomyślałem dziś rano o Tobie. Ja jutro jak co pewien czas - Kraków - pozdrowię go od Ciebie ;-) . Na południu śnieg i przymrozek, i wiatr od południa. Ma ten śnieżek jednak stopnieć. I zapraszam na nowego bloga, ściśle historycznego :-) . Może się rozkręci ;-) .
OdpowiedzUsuńJardianie oczywiście że zajrzę do Ciebie...
UsuńStokrotka
Bardzo się cieszę Stokrotko że zaczęłaś cykl andaluzyjski
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrowia. I czekam na ciąg dalszy...
Ela
Bardzo Ci dziękuję Elu...
UsuńStokrotka
Pieknie się zaczyna... czekam na c.d. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Polu.
UsuńStokrotka
Nie wygłupiaj się z chorowaniem i pisz dalej!!!
OdpowiedzUsuńCzekamy bo zapowiada się bardzo ciekawie.
Marek z dziewczynami
Jakiś kryzys mnie dopadł...ale muszę się pozbierać...
UsuńStokrotka
Kochana!
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałam, bo nie byłam i czekam na dalszy ciąg🤗
Pozdrawiam cieplutko😊🌷
Mobilizujesz mnie Morgano...
UsuńStokrotka
Już początek bardzo ciekawy i cieszy mnie, że corrida odchodzi w niepamięć!
OdpowiedzUsuńjotka
Asiu... ta corrida to nie tak szybko zostanie zapomniana...
UsuńStokrotka
A ja myślałam, że tak zakochałaś się w Portugalii, że tam wróciłaś z całą rodziną. bardzo fajne są takie wielopokoleniowe podróże, też je czasem stosujemy, ale trzeba mieć zdrowie żelazne, szczególnie jeżeli chodzi o nasze, najstarsze w tej gromadzie. Ja jak Ty potem odsypiam zmęczenie kilka dni, bo młodsza część rodziny nie bierze pod uwagę naszych lat i na hasło ..mamo idziemy...nie potrafię nie iść ..idę...no bo skoro chcą bym z nimi poszła to jak odmówić..
OdpowiedzUsuńA więc Hiszpania, widzę, że takie podróże staly się już tradycją. bardzo to jest fajne mimp zmeczenia.
no to czekam na relacje....
Grażynko.... Ty mnie doskonale rozumiesz.... Bardzo Ci dziękuję.
UsuńStokrotka
jaki tam zaraz łuk?... chyba że łuk tęczy... a to po prostu skakanka...
OdpowiedzUsuńmake fun, not war...
p.jzns :)
Myślisz że w neolicie były skakanki????
UsuńStokrotka
jakieś sznurki z łyka, czy czegoś tam pewnie kręcono, choćby na cięciwy do łuków, a dzieci chyba lubiły się bawić już neolicie?...
UsuńMoże masz rację:-))
UsuńStokrotka
Niezwykle interesująco Pani zaczęła.
OdpowiedzUsuńProszę pisać dalej.
Dziękuję
UsuńStokrotka
Czekam na dalszy ciąg, bo jak zwykle u Ciebie zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję
UsuńStokrotka
Wprowadzasz napięcie. Ale to kraina, gdzie trzeba dawkować powoli niezwykłe wrażenie. Ten widok z samolotu mnie zachwycił!
OdpowiedzUsuńMnie też ten widok Alp zachwycił Urszulko...
UsuńStokrotka
Gdyby mnie ktoś zapytał, obstawiałabym ciemno, że w produkcji oliwek przoduje Grecja, ale faktycznie oliwa, którą kupuję pochodzi z Hiszpanii; wszystkie większe miasta Andaluzji to kawał historii, ogrom tradycji, toposów kulturowych, nawet zapamiętanych cytatów ... uporządkować to wszystko będzie trudno
OdpowiedzUsuńTo będzie bardzo trudne Notario...
UsuńDziękuję Ci
Stokrotka
Ja osobiście zawsze byłam ciekawa corridy, tak samo jak Encierro.
OdpowiedzUsuńRozumiem...ale corrida to nieludzki zwyczaj...
UsuńStokrotka
Mam nadzieję, że wkrótce corrida zostanie zakazana wszędzie.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieje... bo to jest ta zła tradycja.
UsuńStokrotka
W sumie nie kupilismy sobie zadnych oliwek tam;) niedopatrzenie:)
OdpowiedzUsuńJakoś nikt z nas o tym nie pomyślał...
UsuńStokrotka
Muszę poszukać, bo wiem, że miałam kiedyś Indalo uplecione z koralików. Bo miałam kiedyś "napad" na wyplatanie różnych symboli. Nieźle się sprawował jako wisiorek na szyję. Ja już nie za bardzo mam siłę by gdziekolwiek dalej pojechać. Miałam zamiar w lipcu zjechać na tydzień do W-wy, ale chyba jednak odpuszczę, tym bardziej, że w ciągu tygodnia nie załatwię sobie wymiany dowodu osobistego. A to jest tak naprawdę jedyny powód bym tam pojechała. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńA z Joasia i że mną nie chciałabyś się spotkać???
UsuńStokrotka
Kwestia wymiany dowodu osobistego została uznana za ważny powód, reszta to "zachcianki". Oczywiście gdybym przyjechała, to bym się z Wami zobaczyła, o ile byście dysponowały wolnym czasem w pierwszej połowie lipca. A poza tym to musiałabym tydzień mieszkać w hotelu a ceny w warszawskich hotelach nieco zapierają dech w piersiach. I bardzo wątpliwe czy po tylu
Usuńgodzinach podróży dałabym radę wysiąść z pociągu. Bo znów mi się łaskawie pogorszyło. A dowód mogę wymienić albo w Szczecinie albo w Słubicach, a paszport mam ważny jeszcze cztery lata. W pewnym okresie życia planowanie należy odłożyć do lamusa. I przysiąść obok.
Rozumiem. Ale nie tracę nadziei że się jednak spotkamy jeszcze.
UsuńSerdeczności.
Stokrotka
Andalucia Circuito de Almeria,góry w tle i czyste powietrze,dziewicze środowisko.Jedyne miejsce w Europie z największą liczbą dni słonecznych i najmniejszą ilością opadów w ciągu roku,pomiędzy pięknymi górami i plantacjami oliwek.Wszyscy tu wracają,tu zawsze świeci słońce.
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/6Mlgn8eqqbQ
Wszystko sie zgadza Henryku...
UsuńStokrotka
Lubię hiszpańskie oliwki i bardzo podoba mi się zwyczaj podawania ich jako przekąski. :)
OdpowiedzUsuńA o corridzie jedna z blogowych koleżanek kiedyś wspominała, że młodzi Hiszpanie już mają inne podejście... Z drugiej strony w którejś z relacji z wojny domowej autorowi też mówiono, że corridy już się kończą.
Wiem Kataszo że Hiszpanie są bardzo przywiązani do corridy...
UsuńStokrotka
Zawsze byków żal... i wszelkich innych stworzeń dręczonych przez ludzkie potwory... 🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńNo właśnie Anko...
UsuńStokrotka
Te kilka zdjęć tylko rozbudziło apetyt na więcej... w szczególności, gdy za oknem wciąż buro i ponuro, a wiosna podobno trzyma się od nas z daleka - tak straszą synoptycy ;-(
OdpowiedzUsuńDlatego czekam Stokrotko na Twoją andaluzyjską relację i więcej wspaniałych, energetycznych kadrów!
Uściski - Anita :-))
Dziękuję Anito...postaram się
UsuńStokrotka
Tyle wrażeń, tyle przeżyć . Czytać przyjemnie, a co dopiero samemu zobaczyć itd.
OdpowiedzUsuńKrystyno to było coś wspaniałego... ta podróż...
UsuńStokrotka
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńZnając swoje szczęście do "podbierania" Ci tematów, napiszę tylko, że z przyjemnością powędruję z Tobą po Andaluzji w kolejnych częściach:)
Pozdrawiam:)
Leno - serdecznie Cię zapraszam :-)
UsuńStokrotka
Widok Alp z samolotu cudny, miałam to szczęście, że też widziałam kilka razy ośnieżone szczyty Alp z samolotowego okienka.
OdpowiedzUsuńMam drewniany magnes na lodówkę w kształcie Indalo a co do corridy to młodsze pokolenie Hiszpanów sprzeciwia się tej tradycji, sporo regionów wprowadziło zakaz organizowania corrid, chyba najwięcej jej fanów można znaleźć w pokoleniu emerytów. I całe szczęście bo nigdy nie rozumiałam co to za rozrywka? Jak można się ekscytować patrząc na cierpienie zwierząt???
Bardzo Ci dziękuję za wszystko co napisałaś....
UsuńStokrotka
Cudowny, łagodny klimat tamtej części sprawia, że zimy właściwie nie ma (w naszym rozumieniu) bo mieszkańcy uważają 5 plus to już ostra zima.
OdpowiedzUsuńTo prawda Joasiu.
UsuńSerdecznie Cię przytulam.
Stokrotka
No i co ja mam powiedzieć Stokrotko? Rewelacja. Uwielbiam twoje relacje z podróży. Dobrze że zakazali tej corridy, to bardzo niebezpieczny sport był. Hiszpania bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKasia Dudziak
Dziękuję Ci Kasiu.
UsuńStokrotka