Bywają dywany świetliste, zrolowane, zszywane i rozwinięte...
Na którym z takich dywanów chcielibyście się położyć????/Nie myśląc o kleszczach, pszczołach i różnych innych niebezpiecznych stworzonkach.../
Ale zdarzyło mi się widzieć w lasach podobne "dywany"...
-- co do leśnych dywanów, to znawcą nie jestem, ale uwielbiam zielony dywan łąki obok domu... coś w rodzaju... położył się Dyzio na łące i marzy"... często tak robię, choć marzenia mam zupełnie inne, niż bohater wiersza Juliana Tuwima...
OdpowiedzUsuń-- pozdrawiam :)
A ja to talom Byczkiem Fernando lubię czasami być...
Usuń:-)
Wybrałabym dywan z mchu pośród paproci, miękko, zacisznie:-)
OdpowiedzUsuńU nas teraz rozległe dywany kwiatowe w Solankach:-)
Przytulić się można do tego mchu...
Usuń:-)
Chyba na żadnym z nich nie chciałabym się połozyć, ale po każdym z nich pochodzic albo jeszcze lepiej - przefrunąc nad, żeby nie zdeptać, nie zniszczyć, nie zabić niczego, co tam żyje a zachwycić się i zapachy leśne w siebie wchłonąć.Być ptakiem, ważką, choćby muszką. I przysiąśc sobie leciutko na jakiejś gałazce...Na chwilkę!:-)
OdpowiedzUsuńAleż CUDNY jest Twój komentarz.
UsuńSerdecznie Cie dziękuję Olgo.
:-)
Słyszałem, że bywają też naloty dywanowe. Komu jednak przyszło do głowy by tak elegancko nazywać śmiercionośne zrzuty bomb. Perfidia dowodzących siłami zbrojnymi jest przerażająca. Wsztskie nieomal wojny były prowadzone w obronie pokoju. Ale Twoje dywany na obrazkach przynoszą ulgę...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście te naloty dywanowe to straszliwe okrucieństwo.
UsuńAle te moje dywany to zupełnie niewinne.
:-)
...Gotowe projekty obrazów "pod szpachelkę" ;-)....
OdpowiedzUsuńNo proszę jakie fachowe określnie.
Usuń:-)
Tu widziałam taki dywan z fiołków w pobliskim Volks Parku. A. nie mógł mnie wręcz odciągnąć stamtąd, stałam jak wrośnięta. Zapewne cieszył się, że nie padłam padłam plackiem na ścieżce z nosem we fiołkach.
OdpowiedzUsuńA kiedyś widziałam w prawdziwym lesie taki dywan z białych zawilców. Uwielbiam takie leśne dywany, te mięciutkie "mchowe" zwłaszcza.Poprześwietlane słońcem , z podgrzybkami tkwiącymi w mchu;)))
Miłego;)
Pamiętam ten Twój fiołkowy dywan z Berlinie ...
Usuń:-)
Ja chętnie wypróbowałabym każdy po kolei;)
OdpowiedzUsuńNajlepiej tak.
Usuń:-)
Ja podobnie jak poprzedniczka wybieram wszystkie!
OdpowiedzUsuńSą bajecznie piękne :)
Jak brać to wszystko!!!
Usuń:-)
Ja wybieram marzenia na dywanie z paproci i pachnące nimi pozdrowienia przesylam Malgosia.
OdpowiedzUsuńKochana jesteś Małgosiu.
Usuń:-)
Ależ są piękne, nic tylko stać i podziwiać!
OdpowiedzUsuńPołożyłabym się tylko na miękkim mchu, inne bałabym się uszkodzić ;)
Szkoda kwiatów i młodziutkich roślinek, prawda??
UsuńMnie chyba ten pierwszy dywanik przypadł do gustu
OdpowiedzUsuńTo jest Twój!!!
Usuń:-)
W tym roku mężowi udało się sfotografować dywan z białych zawilców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gratuluję.
Usuń:-)
A już zacząłem się zastanawiać, kiedy byłaś nad Biebrzą:)) Znam te dywany, jak dobry szeląg!
OdpowiedzUsuńAle do nie od Ciebie ściągnęłam...
Usuń:-)
A szkoda!
UsuńTo rozumiem - jakby co - to mam Twoją zgodę???
Usuń:-)
Stokrotko dwa dni byłam w Szczecinie na wycieczce.
OdpowiedzUsuńA Twoje dywany oczywiście przepiękne.
:-)
Ela
A ja byłam 3 dni na działce.
UsuńI tak się wyleniłam, że kości nie czuję.
:-)
Na każdym :)))
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja!
Usuń:-)
Bez zastanowienia odpowiadam - na każdym z tych dywanów chętnie bym poleżała:)
OdpowiedzUsuńTo już nas tam trochę jest na tych dywanach..
Usuń:-)
Najpiękniejszy ten pierwszy usłany gwiazdkami, ale każdy z nich mięciutko i pachnąco wabi.
OdpowiedzUsuńByle nie myśleć o tych wszystkich ośmio i sześcionożnych mieszkańcach. A kiedyś mnie to wcale nie martwiło...
Witaj.
UsuńDawno Cię u mnie nie było Parrafrazo.
:-)
Pochłania mnie syzyfowa próba zmiany świata ;)
UsuńW ogóle dawno mnie nie było w blogosferze. Ale obiecuję poprawę :)
Wracaj szybko.
Usuń"... Był las, był mech, powiedziała niech ..."
OdpowiedzUsuńAle co ona powiedziała???
Usuń:-)
A my dopiero w środku nocy wróciliśmy z naszych lasów.
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek z dziewczynami
Super!!!
Usuń:-) :-) :-)
Takie tłumy sprosiłaś na te dywany, że ja na drzewo wlezę i pod sufitem powiszę...;o)
OdpowiedzUsuńAle widok przynajmniej będziesz miała piękny:-)
UsuńNa każdym! To jest to czego mi najbardziej brakuje.
OdpowiedzUsuńAle kiedyś i Ty będziesz podziwiać takie dywany.
OdpowiedzUsuńPiękne lasy, wspaniałe kobierce. Lubię dywany zawilców i innych kwiatów. Bardzo lubię również mech.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Hanno.
Usuń:-)
Och, przepiękne są te kwiatowe dywany. Przyroda naprawdę bywa zachwycająca. Z miłą chęcią przeszłabym się koło takich.
OdpowiedzUsuńPrzyroda zawsze zachwyca.
UsuńPiękne i niezaśmiecone lasy. Gdzie takich szukać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Niestety coraz mniej takich lasów.
Usuńskąd Ty masz tyle dywanów:))?
OdpowiedzUsuńPrzywlaszczylam sobie:-)
UsuńWybieram ten z mchu. :) .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stokrotko. :) .
Dziękuję Tereso.
UsuńWitaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńW drodze powrotnej takich właśnie dywanów wypatrywałam:)
A szczególnie podobnych do widoku z trzeciego zdjęcia od dołu:)
Pozdrawiam:)
Lewno - ten trzeci dywan od dołu należy do dywanów świetlistych.
UsuńSerdeczności :-)
Bardzo lubię spacerować po lesie. Bez tych wszystkich owadów, gadów itd. to trudny wybór, więc pozwolę go sobie nie dokonać. Wszystkie są niesamowite i stworzone przez naturę. Całkowicie. Bez ludzkiej ingerencji.
OdpowiedzUsuńNa szczęście człowiek niczego tam nie zmieniał.
UsuńDziękuję Ci za komentarz.
Przepiękny widok.. Na takiej zielonej trawie to tylko na bosaka chodzić!
OdpowiedzUsuńMasz rację Martynko.
OdpowiedzUsuń:-)
Lubię kwiaty, więc ten kwiatowy dywan byłby chyba najlepszy. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSWitam Cię serdecznie i dziękuję za wybór.
Usuń:-)