Ten dwuczęściowy tekst dedykuję wszystkim tym osobom, które pozostawiają u mnie komentarze.
-------------------------------------------------------------------
Był
16 sierpnia. Dochodziła godzina siódma wieczór. Staliśmy od
godziny na samym środku „płaszcza„. Taki bowiem kształt ma
rynek w Sienie – kształt płaszcza czy też szaty, którą Matka
Boska okrywa rynek, lub też kształt muszli. Rynek ten jest uważany
za najpiękniejszy we Włoszech i za jeden z najpiękniejszych na
świecie. W punkcie centralnym siedziała na przemyconym w torbie
malutkim turystycznym stołeczku najstarsza uczestniczka wycieczki –
prawie 80 letnia Pani Marysia. W kapeluszu na głowie, bo słońce
nadal prażyło niemiłosiernie. Naokoło gęsty tłum falował i
huczał. Pani Marysia powtarzała co chwilę: „Tylko mi dokładnie
opowiadajcie co tam się dzieje, bo mój konik musi wygrać.
Postawiłam na niego wszystko co mi zostało”. Uspokajaliśmy Panią
Marysię mówiąc, że wszystko jej zrelacjonujemy. Koło p. Marysi
stał wysoki, barczysty mężczyzna i trzymał na ramionach
najmłodszą uczestniczkę wycieczki – 14 letnią Monikę. I ona
miała wszystko zrelacjonować, bo my w gęstym tłumie prawie nic
nie widzieliśmy.
Zaczęło
się. Dziesięć koni ruszyło z kopyta. Wszyscy na raz krzyczeli, my
też. Każdy krzyczał imię konia na którego stawiał, ale słychać
było przede wszystkim imiona DRAGO, LUPA i TORRE, bo podobno te
konie miały największe szanse i najwięcej osób na nie postawiło.
Na pierwszym zakręcie jeden z koni wylądował całym ciężarem na
metalowym ogrodzeniu. Inne pobiegły dalej. Gdy okrążyły rynek po
raz pierwszy i wróciły na to samo miejsce jeździec wydostał się
spod konia i okropnie krzycząc zaczął kopać ze złości w
ogrodzenie. Koń nie podnosił się. Gdy konie okrążyły rynek po
raz drugi do leżącego konia podbiegli mężczyźni i usiłowali go
podnieść. Koń nie ruszał się. Po trzecim okrążeniu bieg był
zakończony. Trwał 90 sekund. Wygrał koń o imieniu DRAGO czyli
Smok. Na tego konia stawiała pani Marysia.
SIENA.
Jak mówi legenda założyli ją Senus i Acjusz, synowie Remusa,
dlatego w mieście spotyka się posągi wilczycy, która wykarmiła
mitycznych założycieli Rzymu. W rzeczywistości Siena była etruską
osadą, która w początku I w. p.n.e. stała się rzymską kolonią
o nazwie Sena Iulia. Dzięki rozwiniętym bankom i sukiennictwu Siena
była w średniowieczu jednym z najważniejszych i najbogatszych
miast europejskich. Doprowadzało to do ciągłych konfliktów z
Florencją i innymi niezależnymi miastami. Po epidemii dżumy, która
wybuchła w Sienie w 1348 r. - ze 100 tysięcy mieszkańców zostało
tylko 30 tysięcy. Wtedy znaczenie Sieny zmalało na korzyść
Florencji. Do dzisiaj toczy się walka między tymi dwoma pięknymi
toskańskimi miastami, ale dotyczy już ona bardziej ilości
zachwyconych nimi turystów.
Siena
przetrwała w nienaruszonym stanie od średniowiecza. Jej zabudowa to
wiek XIII, XIV i XV. Każdy kościół, pałac, każda budowla jest
więc bardzo wartościowym zabytkiem. Najpiękniejszy jest oczywiście
Campo czyli rynek z majestatycznym Palazzo Pubblico z wieżą
czyli ratuszem, oraz katedra, która stoi na miejscu na którym
kiedyś była Świątynia Minerwy. Katedrę wybudowano aby upamiętnić
wygaśnięcie w mieście dżumy. Pokryta romańsko-gotyckimi rzeźbami
fasada katedry jest przepiękna, a wewnątrz znajduje się natomiast
uważana za arcydzieło ambona z płaskorzeźbami obrazującymi życie
Chrystusa.
W
Sienie znajduje się też jeden z najstarszych uniwersytetów na
świecie. Został założony w 1240 roku.
Siena
znana jest nie tylko ze wspaniałych zabytków i słynnego Palio, ale
też ze słynnej szkoły malarskiej, która powstała na
przełomie XIII i XIV wieku. Najważniejsza sieneńska galeria sztuki
mieści się w XV-wiecznym Palazzo
Buonsignori.
Niezwykle bogata kolekcja obrazów pozwala na zapoznanie się
zwiedzającego z tą słynną, gotycką szkołą malarską. We
wczesnych obrazach tej szkoły dostrzega się wpływ sztuki
bizantyjskiej, m. inn. stylizowany układ, intensywne barwy i złote
tło.
To
z kolorów zabudowy Sieny pochodzi nazwa barwy na palecie malarskiej
– żółć
sieneńska.Ten
naturalny żółto-brunatny barwnik ziemny zawierający krzem
zabarwiony wodorotlenkiem żelaza wydobywa się właśnie koło
Sieny.
Siena
jest pierwszym miastem w Europie, w którym wprowadzono /w 1966 r./
zakaz ruchu samochodowego w zabytkowym centrum.
Najpiękniejszym
dla mnie czasem spędzonym w Sienie był spacer z bliską osobą po
wąskich, starych uliczkach. Czułam się wspaniale w tym labiryncie
pełnym pałaców i cichych zakątków ze świątyniami i placykami z
uroczymi kawiarenkami. Chodziliśmy tak bez celu prawie cały dzień.
Ciag galszy nastąpi...
Gdy przeczytałam o tym koniu, to już nie byłam w stanie czytać dalej, obejrzałam tylko zdjęcia, a na nich piękną blondynkę w kapeluszu:-) może później dokończę...
OdpowiedzUsuńA skąd wiesz że to blondynka ja nie widać spod kapelusza???
Usuń:-)
Jak się zdjęcia powiększy to widać babcię blondynkę :-))
UsuńMarek
Babcią stałam się dwa lata później!
Usuń:-)
Widać, na ramionach leżą blond włosy jak nic!
UsuńFaktycznie widać.
Usuń:-)
We wszystkich podróżach najbardziej cenię sobie to "chodzenie bez celu". Jakimś cudem wtedy najwięcej się zapamiętuje z odwiedzonego miejsca.
OdpowiedzUsuńDo tego "bez celu" dodam również odwiedzanie wcale nie turystycznych miejsc tych miast.
Wszystkie stare miasta włoskie są piękne ale niestety ich piękno ściąga hordy turystów i to już nie jest piękne.
Te wyścigi koni po bruku są barbarzyństwem.
Miłego;)
Zajrzyj w czwartek.
UsuńBuźka :-)
co się stało z koniem? Ile wygrała pani Marysia? A tak w ogóle to się nie dziwię rannemu Twojemu wstawaniu, tyle wspomnień, to trzeba mieć czas, by je uporządkować i zapisać:))
OdpowiedzUsuńCzesiu - ja zawsze byłam rannym ptaszkiem.
UsuńZapraszam do przeczytania drugiej części.
Przez te Twoje wycieczki to jeszcze 9-tej nie ma, a mnie nogi bolą...;o)
OdpowiedzUsuńTo aż tak się schodziłaś???
Usuń:-)
Siena jest piękna, ale co z tym koniem... okropne.
OdpowiedzUsuńTo prawda Anno.
UsuńChodzenie bez celu ma największy urok, a wspomnienia to najwyzsza radość.I tylko jedna zadra - czy musza cierpieć konie by zadowolić widzow? Pozdrawiam Malgosia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu - my naprawdę nie wiedzieliśmy, że Palio di Siena skończy się smutno...
UsuńPamietam że kiedyś pisalas o Sienie ale to był chyba inny tekst.
OdpowiedzUsuńMarek
To był ten sam tekst. Ale będzie druga część.
Usuń;-)
No i dziękuję za dedykacje. Bo ja zawsze komentuje chociaż nie zawsze na temat.
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Marek
Ale za to jak mądrze komentujesz !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Usuń:-) :-) :-)
:) nigdy tam nie byłam, więc z ciekawością czytam:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Druga część będzie ciekawsza.
Usuń:-)
Zwiedzałam to miasto w przeddzień wyścigów. Już widać i czuć było atmosferę walki, tradycji i, mimo wszystko, zabawy.
OdpowiedzUsuńA ja witam Cię serdecznie.
UsuńBardzo dawno Cię u mnie nie było...
:-)
Byłam zawsze, tylko nie komentuję, jeśli nie mam nic mądrego do powiedzenia.
UsuńTo bardzo Ci dziękuję.
Usuń:-)
:-)
Usuń:-) :-)
UsuńNiestety, nie byłam w Sienie, ale te wyścigi nieraz oglądałam w telewizji.
OdpowiedzUsuńChyba od nazwy tej miejscowości pochodzi kolor sjena palona.
Serdeczności.
Inna nazwa to żółć sieneńska - wspomniałam o tym w tekście.
Usuń:-)
Pamiętam doskonale obydwie części.
OdpowiedzUsuńI jak się na końcu popłakałam.
Pozdrawiam burzowo Stokrotko
Ela
Nie zdradzaj proszę zakończenia.
UsuńW W-wie też burza.
:-)
Przez wiele lat jeździłem Fiatem Siena. Niestety, o włoskim miasteczku Siena wiedziałem niewiele. Jak zwykle pięknie je wymalowałaś, a fotka z rynku pobudza wyobraźnię. Żal i wstyd, że miasto szczyci się barbarzńskią zabawą w wyścigi konne na rynku. Trudno o tym cvzytać spokojnie...
OdpowiedzUsuńW drugiej części będę więcej pisać o Palio di Siena.
UsuńZapraszam serdecznie i dziękuję za wizytę.
:-)
Może w końcu się jednak przełamię i pojadę do Joli-Teściowej do tych Włoch? PS. Jeżeli to nie tajemnica, to chciałbym się dowiedzieć, ile przytuliła na zakładach Pani Marysia?
OdpowiedzUsuńKoniecznie pojedź do tych Włoch.
UsuńNie wiem ile Pani Marysia przytuliła.... ale zapraszam na drugą część.
Zatem czekam:)
UsuńTo tylko do jutra do 6-tej rano...
Usuń:-)
Niestety będąc w Sienie nie mogłam docenić jej uroków, ponieważ straszne padał deszcz.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś będę miała taką okazję.
Wyścigi palio jakoś do mnie nie przemawiają.
Pozdrawiam:)
Dziękuję za wizytę i zapraszam na drugą część.
UsuńPozdrawiam
Miło poczytać o czymś, co jest stałe. Zmian, szczególnie tych "dobrych" mam po kokardkę.
OdpowiedzUsuńZajrzyj Szarabajko jutro.
UsuńDzięki serdeczne.
Witaj, Stokrotko.
OdpowiedzUsuńNie mam wiele do dodania. Może tylko:
"W tym cała piękność snu, że krew nie płynie,
ale zastyga w znak, gdy dotknie miecz,
w tym cała piękność snu, że w ciemnej glinie
jest odpoczynek wśród anielskich rzesz.
I złota wije się dokoła żmija
i wszystko tutaj trwa, choć nic nie mija.
(...)
A Siena spada w blask, jakby strząśnięta
Rosa w potoki zbiegające z gór.
A Siena spada w blask i nie pamięta
Wzrok jej kolorów, jej kamiennych piór.
Cichnie gwar widm, otwarte wrota boju.
Gwiazdo, chroń nas – od szczęścia i spokoju."
("Siena" - Cz. Miłosz)
Pozdrawiam:)
Pięknie Ci dziękuję Leno za "Sienę" Naszego Noblisty.
Usuń:-)
Akurat u mnie pada, więc tym bardziej z przyjemnością poczytałam i pospacerowałam po słonecznej żółto-brunatnej Sienie.
OdpowiedzUsuńTylko te wyścigi konne...
Ciekawa jestem drugiej części :)
Bardzo serdecznie zapraszam Cię na jutro na drugą część.
Usuń:-)
Zazdraszczam tych podróży... I wszystkich innych. Zawsze zdawało mi się, że będąc taka "statyczna", wystarczy mi jak poczytam cudze relacje z wypraw i poogladam zdjęcia... Teraz mi nie wystarczy....Na starość naszła mnie refleksja, że"przebomblowałam" życie mając inne piorytety... Tak wiele chciałabym "pomacać" osobiście a póżno się zrobiło...
OdpowiedzUsuńTo zaczynaj to "macanie" póki jeszcze czas.
Usuń:-)
Do takiej "macałki" jeszcze tylko macałek (kasy) brakuje ;-)
UsuńZnam ten ból bo zawsze bralismy pożyczki.
UsuńPiękna opowieść.. zdjęcia... czekam na drugą część..
OdpowiedzUsuńWitaj!
UsuńTo zapraszam jutro i zawsze.
:-)
Uwielbiam ten odcień sieneński odcień żółci - najlepiej wygląda własnie na budynkach. Nigdy tam nie byłam a chciałabym. Bardzo
OdpowiedzUsuńPojedż koniecznie Iwonko - jeśli będziesz mogła. Ale nie zwiedzaj Sieny 2 i 16 sierpnia.
UsuńKoniecznie przeczytaj drugą część.
:-)
Czy to jest ta Siena związana z postacią św. Katarzyny? Nawet jeżeli nie, to bardzo wiele informacji wyniosłam z Twojego tekstu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZgadza się Karolino - w Sienie żyła i działała Sw. Katarzyna.
UsuńJutro będzie ciąg dalszy.
Siena jestem oczarowana. Byłam dzień po Palio.
OdpowiedzUsuńZapach był nieprzyjemny.
Pozdrawiam:)
A ja /niestety/ w tym samym dniu.
Usuń:-)
Ale tam pięknie. Stokrotko chciałabym tak, jak Ty, pospacerować z bliską osobą po tych uliczkach....... .
OdpowiedzUsuńTereso - o jest przepiękne miasto.
UsuńWłochy są zachwycające, co widać też na Twoich zdjęciach. ;)
OdpowiedzUsuńMoże i koń pani Marysi wygrał, ale ja bym się nie cieszyła... Jakim kosztem...
Koń Pani Marysi wygrał...
UsuńI see your blog daily, it is crispy to study.
OdpowiedzUsuńYour blog is very useful for me & i like so much...
Thanks for sharing the good information!
ดูหนัง
Thanks.
OdpowiedzUsuń